Cupp
Czarodziej
Posty: 203
Tematy: 20
Kwi 2015
184
Ravenclaw
29.12.2016 14:52
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.08.2018 17:44 przez Cupp. Edytowano w sumie 106 razy.)
Arethino Collins
Data urodzenia: 23.08.2043
Czystość krwi: 75%
Przynależność rasowa lub etniczna: Brytyjczyk
Norweg (Norwegowie to Germany) Niemiec
Słowianin?
Jednak Norweg Brytyjczyk
BrytyjczykoNorewskieSłowiańskieCoś
Obecnie jest na roku: Dorosły i ma się dobrze
Praca: Łowca potworów do wynajęcia
Miejsce urodzenia: John Radcliffe Hospital (Oxford)
Ród:
\/ KLIKNIJ \/
LINKACZ
Aktualne miejsce zamieszkania:
Hogsmeade
Dom w Hogwarcie:
Zdjęcia postaci:
1 OOC:
2 OOC:
Do tego blizna na lewej stronie twarzy! (ale nie chce i się bawić w dodawanie)
WAŻNA UWAGA! Brany pod uwagę jest ogół postaci, broda, blizny i postura oraz wygląd bohatera w zbroi. Twarz w dalszym ciągu była lalkowata jednakże pokryta licznymi bliznami, gęstą brodą i spora opaską na prawym oku
Jak ktoś nie lubi anime to tutaj ludzka wersja:
Głos postaci:
Głos Borytu: ,,Czyli tak, Bazyliszka usiekli, Dusiołek siedzi..."
(Dotyczy to przyszłościowego głosu postaci, obecnie jest bardziej piskliwy, jak u dziecka)
Opis wyglądu postaci:
Arethino to mężczyzna o dość bladej cerze. Ma około 180cm wzrostu i lekko się garbi. Na pierwszy rzut oka wydaje się być... Lalką. Idealna porcelanowa cera i dziwnie błyszczące oko oraz idealna symetria twarzy sprawia, że chłopiec wygląda na tyle kobieco, iż nie można jednoznacznie określić jakiej jest płci. (Jeżeli ubierze perukę, nie przypomina mężczyzny w najmniejszym stopniu). Gdy zastygnie w bezruchu, przypomina manekina. Białe włosy spięte w kucyk odsłaniając twarz na której nie znajdzie się już żadnej blizny. Umięśniona postura powoli zanika, na plecach zaś zawsze nosi plecak. Jego prawa dłoń posiada dość duży ubytek, mianowicie brak palca serdecznego co jest dość charakterystyczne
Cechy charakteru postaci:
Arethino jest osobą ciepłą i otwartą raczej dla wszystkich. Pomijając stworzenia magiczne (te negatywne lub takie, które mu ,,przeszkadzają") Bardzo lubi droczyć się ze swoją siostrą bliźniaczką. Jego największym autorytetem, jest... Nie potrafi komuś w pełni zaufać. Twierdzi, że każdy w jakiś kwestiach kłamie i ideały do naśladowania nie istnieją (Chodzi tutaj o postępowanie w życiu, co do autorytetów szkolnych, czyli jak się uczyć itp. są nimi pewne osoby). Areth to chłopak, któremu nie brakuje inteligencji, jednak mimo to często działa spontanicznie. Jest stosunkowo gościnny. W sytuacjach stresowych nie daje się ponieść emocjom. Gdy coś postanowi, potrafi być bardzo zawzięty. Doskonale zna swoje prawa i obowiązki. Osoby, które go znają, wiedzą, że można na nim polegać. Chłopiec zawsze mierzył wysoko, jego plany na przyszłość to pozostanie animagiem i mordercą kreatur na zlecenie co też uczynił. Ma ciągotki do czarnej magii a jeżeli ktoś mu się spodoba, traci dla tej osoby głowę i staje się przy niej niezwykle niezdarny
Historia postaci:
Vess i Gerhard, po tym jak sprawili sobie Luke-a, zachciało im się kolejnego dziecka. Chodziło im o dziewczynkę. Jak chcieli tak mieli. Tyle, że... Obok niej było coś jeszcze. Drugi chłopiec. Gerhard przeszedł samego siebie, jak widać, i sprawił sobie bliźniaki. Dziewczynka - Skyleen; chłopiec - Arethino. Sam chłopiec nie sprawiał wiele problemów. O dziwo zawsze był spokojny, w przeciwieństwie do siostry. W sumie to tym ich odróżniali, bo tak to byli identyczni. No, po za jednym małym ale. Pomimo, iż rodzice byli wykończeni wychowywaniem trzech bobasów, zawsze mieli czas dla każdego z osobna i wszystkich razem. Chłopak wszystkiego szybko się uczył i łatwo przyswajał wiedzę. Nawet chodzić zaczął przed swoim starszym o rok bratem. Im był starszy, tym więcej wiedział i rozumiał. Gdy Areth miał 5 lat, dostał swoją pierwszą mini miotełkę. Wzbijała się w powietrze na całe pół metra, i szybka była jak sąsiadka z naprzeciwka, która ma już z 87 lat, ale była! Dzięki temu chłopak zaczął lubić Quidditch-a i ujawnił swa moc, bo w momencie, gdzie zaczał się na nią wściekać, iż wolno lata, ta przyśpieszyła jak wyścigówka i przeleciała z nim przez okno, nie uszkadzając go, chłopiec też był cały. Gdy miał lat 6, dostał szczura. Nazwał go Paskudnik. Dlaczego? Naoglądał się bajek a tam takie imię się pojawiło. Niestety, ale jego pupil zmarł gdy Arethin miał 9 lat. Był na coś chory, pomimo tego, iż nie dawał po sobie znać niczego. Jednakże jego zamiłowanie do zwierzaków pozostało, i stale rośnie. Chciał nawet zostać nauczycielem OPCM-u i animagiem. Luke dostał list do Hogwartu, więc w odpowiednim czasie wszyscy pojechali do Londynu. Gdy jego brat odjechał na z peronu 9 i 3/4 posmutniał, jednak rozbudował relacje z siostrą. W sumie to dogadywali się ze sobą tak jak nigdy. kilka dni po tym przyszły wieści do rodziny, iż Luke dostał się do domu Salazara Slytherina. Rodzice wypuścili głośno powietrze z płuc mówiąc ,, Dobrze, że nie Hufflepuff ". Arethino i Skyleen oczywiście też się cieszyli. Ale chłopak nie pała jakąś nadmierną miłością do tego domu. Dni mijały leniwie, w sumie mało się działo. Ich matka dostała podwyżkę jako chirurg (ciekawe dlaczego pacięci z ciężkimi przypadłościami szybciej dochodzili do zdrowia pod opieka Vess...) A ojciec ciągle nudził się w biurze. W każdy weekend wychodzili gdzieś z dziećmi. czy to do kina, czy to na zwykły spacer. Zaczęli częściej odwiedzać ich dziadkowie. A zwłaszcza ich babcia, która była mugolem i nie mogła się temu wszystkiemu nadziwić (pomimo tego, iż ma męża czarodzieja) Czas płynie, w ferie zimowe, Vess i Gerhard zabrali dzieci do Hogsmeade na 2 tygodnie. Wkrótce po tym dołączył do nich Luke, ponieważ miał w szkole przerwę świąteczną. Miło spędzali czas w rodzinnym gronie, pomimo tego, iż pokój był w trzech miotłach a za ściana był natrętny sąsiad. Dni mijały, a zima bardzo sroga w Oxford-zie, więc odwołano tam szkołę. Collins-owie mogli więc zostać w Hohsmeade na dłużej. No, wszyscy oprócz Luke-a, on musiał wracać do zamku i Vess, która dostała pilne wezwanie w pracy więc zabrała córkę i musiała powrócić do rodzinnego domu, ale Gerhard dobrze się bawił. Zwłaszcza w pubie. W sumie to przesiadywał tam większość dni. Jedno wino, drugie wino, piąte wino, pierwsza wódka... Trochę tego było. Młody Areth wykorzystał sytuację i dał tacie kartkę do podpisania. Była to zgoda na wyruszenie w podróż statkiem piratów. Jako ,,Piętaszek" bo tak go tam nazywano, szybko się zaklimatyzował.
Na statku głównie zajmowała się nim Amy, która byłą dla niego bardzo wyrozumiała i zawsze o niego walczyła. Podczas pierwszego sztormu, oberwało im śmigło statku a bosman stracił przytomność. Areth chcąc go ocucić zaczął go lekko policzkować. No cóż, na dobrych intencjach się skończyło bo za karę wisiał głowa w dół przez całą noc w klatce. W sumie to siedział w niej kilku krotnie w czasie wyprawy no ale innymi razami zasłużył. Amy starała się go stamtąd wyciągnąć, jednakże słowo bosmana jest święte na statku. Za to Sophie! Zaczęła go trenować a za poprawnie wykonane czynności karmiła ciastkami. Często się do niej przytulał a ta dusiła go swoimi piersiami. Nie, nie na żarty. Młody prawie zezgonił 7 razy. Poprawił relacje z kapitanem, właściwie to bardzo go polubił, mimo to musiał mu sprzątać kajutę. Raz znalazł tam dziwną książkę, którą ciężko było zdjąć z półki, a podczas otwierania jej do pokoju wpadł kapitan i kazał mu to oddać. Młody czytając tytuł, zapytał się kim jest pani o imieniu Kama i nazwisku Sutra. Oczywiście kapitan wymyślił jakaś bajkę o demonie, Kamili Sutra, która porywa małe dzieci. Od tamtej pory Arethino się jej panicznie boi. Gdy dobili do wyspy, jako komitet powitalny, wielki troll ich zaatakował. Oczywiście raz dwa się z nim uporali. Kilka dni po tym Aareth wpakował się w małą wioskę Curupirów, a te go związały i przetrzymały. Oczywiście Kapitan i Sophie go odratowali a za kare był przywiązany do drzewa a potem miał nie ruszać się z obozu. Gdy wrócili z mapą, którą znaleźli na wyspie, opowiedzieli młodemu co i jak. Więc czas na drogę powrotną! Tutaj było już spokojnie, aż nadto. W sumie to nic ciekawego się nie działo, a do Hogsmeade wrócili ciągu miesiąca. Gdy byli już na miejscu, Areth uświadomił sobie, że nie może płynąć na następna wyprawę gdyż musi iść do szkoły, przez jakiś czas chodził przybity, ale gdy odebrali go rodzice szybko rozpromieniał i zapomniał o smutkach. Tak zaczęły się wakacje, pozornie dość spokojnie
1-3 (IC; 1 OOC)
Rok zaczął się dość spokojnie, w sumie to nawet bardzo spokojnie. Areth nie bał się nowego otoczenia, właściwie to szybko się z nim obeznał i zawarł wiele znajomości. Jego chwilowym i największym priorytetem było rozeznanie się w zamku. Już tydzień po rozpakowaniu się w dormitorium przygotował mapę całego zamku. Z początku trzymał to tylko dla siebie, ale postanowił wywiesić kopię na tablicy ogłoszeń przed wielką salą. Oczywiście za zgodą dyrektorki, rzecz jasna. Oryginał ciągle rozwija i dorysowuje tudzież dopisuje różne notatki - pomieszczenia. Co do nowych znajomości, z początku zaczął coraz bardziej lubić się ze swoim bratem, jednakże, hmm... Teraz to się do niego nie przyznaje, a tak właściwie to ma nowego starszego brata. David-a, który jest prefektem domu ziemniaków Hufflepuff. Polubił przedmioty takie jak ZiU, OPCM oran ONMS. Na punkcie zwierzaczków ma lekkiego chopla. Pewnego miesiąca jakieś smoczysko zaatakowało zamek i nie można się było nigdzie ruszyć. Oczywiście Areth jak tylko mógł to mu się przyglądał. Sklasyfikował i przeczytał o nim wszystko w książce, okazało się, że sam z siebie jest nie groźny. Bronił go słownie, gdy tylko nadarzyła się okazja, oczywiście znalazł tez osoby popierające go. Quincy opowiadał, że smok bo porwał do swojego gniazda i tam się nim zajął, po czym ,,oddał" do Hogwart-u. To utrzymało Areth-a w przekonaniu, że gad jest nastawiony pozytywnie. Po mimu wielu przypuszczeń, iż gniazdo znajduje się w szkolnej sowiarnii, okazało się być w zupełnie innym miejscu, chwilę po tym cała sprawa ucichła. Na lekcji astronomii, nauczyciel zaczął jechać po owym smoku, Areth wraz z Quincy-m uknuli haniebny plan. Mźdźungwa. Mały wypłosz, którym krukon się opiekuje. Wysłali ją aby dostarczyła nauczycielu liścik, niestety paóga zaczęła wygadywać, że ten jest mordercą zwierzą więc wszyscy szybko się zwinęli a Arethino schował ptaka w pokoju życzeń, który odkrył dzięki Anna-ie. Gdy nauczyciel o wszystkim zapomniał, Mźdźungwa wróciła do dormitorium. Kolejne dni były już spokojne, poza przyłapaniem go i Veren-a podczas buszowania w kuchni o 2 w nocy i fakcie, iż Lynn zaczęła widzieć i się wszystkim podniecała, to nudy. Do czasu. Areth jest strasznie ciekawski, więc gdy usłyszał o zajęciach tylko od klas 4 do 7, oczywiście stał pod drzwiami i zaczął podsłuchiwać. Była to lekcja WDŻ, gdy tylko zaczęły się dorosłe tematy, młody znieruchomiał z nerwów i strachu, słyszał dokładnie wszystko. Gdy lekcja się skończyła, Lynn, Anna i Quincy zaczęli mu to powolutku tłumaczyć i go uspokajać. Oczywiście Kłini zaczął dogłębnie penetrować temat... Areth-a to tak zniesmaczyło i przeraziło, że chyba do śmierci będzie unikał takich ,,rzeczy". Gdy ten temat został zamknięty, pojawiła się nowa zagadka. Areth znalazł na dziedzińcu przed częścią zegarową zakrwawioną i omdlałą Anna-ę i Olivier-a. A przy nich stojącego, strasznie wysokiego uczniaka. Na szczęście nie był sam. Pobiegł po jakieś eliksiry i zajął się Anna-ą aby ta poczuła się lepiej. Nauczyciele zaczęli ścigać uczniaka-olbrzyma. Od momentu gdy Anna poczuła się lepiej, i ta sprawa przycichła. Aż dziwne, tyle się dzieje i wszyscy o wszystkim zapominają. Dodatkowo bezsenność zaczęła dawać się we znaki, Arethino zaczął spóźniać się na lekcje, a na niektóre w ogóle nie przychodził. Minęła mu ,,faza nie spania" i całonocnego włóczenia się po zamku, teraz zasypiał nagle, i chwilowo. Próbował zasypiać dzięki eliksirom, ale zawsze śniły mu się koszmary przez co był zmęczony gdy się przebudził. Stara się naprawić swój zegar biologiczny, aby wszystko wróciło do normalności. Dodatkowo Veren zaciągnął go do szkolnego radia. Młody przeszedł test z bardzo dobrym wynikiem, i puki co będzie się uczył jak prowadzić audycje. Koniec roku coraz bliżej, Egzaminy tuż tuż. Ciągły spokój. Oczywiście, nie mogło to trwać nie wiadomo jak długo. Na lekcji OPCM rozprawiali się z bogin-ami, większość sobie w miarę poradziła, jednakżę, gdy nauczyciela zobaczyła bogin-a Areth-a, wlazła między nich i sama się z nim rozprawiła. Do tej pory nie wie dlaczego tak zrobiła. Kilka dni później gdy rozmawiał sobie z Robin-em w pobliży hangaru, jakiś dorosły mężczyzna, podpalił drzewo, na którym siedzieli. Mało tego, jakiś uczniak również starał się wskrzesić ogień, u boku tego facia. Robin zaczął gasić drzewo, lecz przerwał mu nieznajomy, zaczęli naparzać się jak nienormalni. A ten młodzik skoczył do Areth-a. Jedna drętwota i leży, zakosił mu różdżkę i stracił wszystko z pola widzenia, gdyż ktoś rozpylił gęsty dym. Pył opadł, młodzik nadal leży twarzą w błocie, a Puchon zaciągnął Arethino do hangaru. Kazał mu oddać różdżkę tego młodego, i rzucił ją w czeluści jeziora. Jakby tego było mało, krukon zaczął grzebać w rodowodzie, i okazało się, że Robinek jest kuzynem. Oczywiście przekonanie go zbyt łatwe nie było, udało się dopiero ojcu ale to potem. Egzaminy się zakończyły, poszło mu tak całkowicie średnio, nie ma się z czego cieszyć. Już na następny dzień zakończenie roku i BUM SZAKA LAKA napadli Areth-a okradli, związali i zamknęli gdzieś lecz nie wiadomo gdzie. Oczywiście byli na tyle głupi, że zostawili otwarte drzwi, i ciągle się tam kręcili, więc zobaczył kilka osób. Chodem gąsienicznym wypełzną z tego miejsca na korytarz przed salą smokologii gdzie było pełno osób, które rozwiązały go i starały się pomóc. Skradziono mu różdżkę i wingardium rakietę... Czyli jego dwie ukochane rzeczy. Z całą sprawą nie dało się nic zrobić, gdyż za kila godzin rozpoczynało się zakończenie roku. Na domiar złego, spłonęła sala od smoczków, jednakże z tym Areth nie miał nic wspólnego. Po oficjalnym pożegnaniu, przy bramie szkoły czekał na nich ojciec.
Wyniki WUMDLE-i:
Transmutacja = Troll (he he)
OPCM = Zadowalający
ZiU = Powyżej Oczekiwań (Najlepsze wypracowanie )
Latanie = Powyżej Oczekiwań-
Astronomia = Wybitny
Zielarstwo = Zadowalający
Eliksiry = Nędzny+
HM = Okropny
Średnia: 3,75
JEST MOC!
Wakacje:
I tutaj rozmowa z Rrobin-em, którego koniec końców przekonali i udowodnili pokrewieństwo. Od Gerhard-a (Ojca Luke-a Areth-a i Skyleen) usłyszeli złe wieści, iż rozwiódł się z małżonką, mało tego, dom był na nią, a ta go sprzedała... Więc! Gerdziu złożył się z Robusiem na nowy, i tak oto znaleźli się w Ottery. Suma sumarum, nie ma tragedii. A przynajmniej nie było. Dom ciasny, a do tego sprzeczne charaktery mieszkańców. Raz kłócili się tak głośno, że do drzwi dobijali im się sąsiedzi, gdy Areth wyszedł ich przeprosić za resztę rodziny, dostał e pysk z liścia. Innym razem gonili sąsiada z wałkiem do ciasta. Gdy atmosfera powoli stygła, Robuś przygarną jakąś sierotę, oczywiście nie mówił nikomu wcześniej, bo po co. Młody okazał się bezczelny i na dodatek ciągle kłócił się z Gerhard-em. W Hogsmeade swego czasu rozłożyła się budka z magicznymi przedmiotami, jak nikt nie patrzył Areth buchnął stamtąd wingardium rakietkę i figurkę artu du tu (czy jak to się tam pisze) W czasie pełni wilkołak zaatakował Gerhard-a, był wtedy sam w domu z Arethino-em. Chłopiec wyciągnął ze skrzyni esencję ze szczuroszczeta zrobioną na praktykach egzaminu z eliksirów i obandażował ojca. Potrzebna była pomoc lekarza, więc młodzieniec musiał wyjść z domu, i ukradkiem podejść do sąsiadów - zawsze to jakaś pomoc. Nagle znikąd zaatakował go wilkołak, szarpiąc za kostkę przewlókł go kilkadziesiąt metrów i pozostawił w lesie. Areth cudem doczołgał się do domu, gdzie zajął się nim ojciec i zawołany nauczyciel (ojciec polazł po pomoc do Hogs) Noga wracała do siebie, na ulicy zaczepił go pielęgniarz, który zmienił mu opatrunek i kazał przychodzić co wieczór. Ostatnie dni przed zakończeniem wakacji były jeszcze dziwniejsze. Robin gdy dowiedział się od Areth-a co się stało wyjawił mu swoją wielką tajemnicę. Chwile po tym próbował zaciągnąć go do łóżka, ale młodzik starał się jak najszybciej opuścić pokój, co mu się udało. Od tamtej pory podchodzi do Robin-a z dystansem, dużym, dystansem.
4-5 (IC; 2 OOC)
Ogólnie to rok szkolny sam sobie zaczął się nieciekawie, gdyż młody nie dostał tytułu prefekta. Ale zanim! Dobrze, że chociaz dotarł do domu. Ojciec wpadł w szał po ataku wilkołaka i tym, iż jego syn jest tak bardzo nieodpowiedzialny. Zamknął go w pokoju i zamontował kraty w oknach. Chłopak uciekł i schował się w opuszczonym domu w lesie, ale tam szybko go znaleźli. Tatuś zamknął go w schronie, takie pomieszczonko w domu. Trzymał go tam pod kluczek jakiś czas, ale George zorientował się, iż Areth tam jest. Otworzył klapę i uciekł z nim z chatki wybijając okno. Schronili się u sąsiadów, którzy od dłuższego czasu nie dogadują się z Robin-em. Dali im troszkę jedzenia i dobre słowo. Z jednym z lokatorów przybyli do zamku. Na uczcie krukon dowiedział się, iż prefektem zostanie ktoś inny, od tamtej pory chodził po korytarzach dość posępny. Z czasem rany się goją a nauki przybywa. Za niedługo pełnia, a on nadal nie wie co z tą nogą. Udał się do opiekuna wraz z pielęgniarką. Na szczęście nie jest lykantropem więc odetchnął z ulgą. Ale blizny zostały. Coś się kończy coś się zaczyna. O co chodzi? A no o to, że zawsze jest ktoś lub coś, co zaszkodzi. W tym wypadku był to niejaki Cesare, gdy Areth powiedział mu ,,cześć" ten zaczął na niego bluźnić wraz ze swoja koleżanka, która stała nieopodal. Szybko przyłączył się do tego jego kuzynek, starszy o kilka lat. Po nieudany uduszeniu Arethiao-a przez jego własny krawat, został on magicznie związany, uciszony, i wyrzucony do lasu. Tak, zakazanego. Chłopcy powiedzieli, że w zamian za spalony las mają jego, bo to on zrobił. Oczywiście duże koniowate uwierzyły i zabrały krukona, powiązanego, do wioski. Tam go trochę poturbowali, pokopali, pocięli, podźgali, pomęczyli, pogrozili etc. etc. Aha, no i oderżnęli mu stopę. Do tego blizna wzdłuż twarzy i kilka po bokach brzucha. Na koniec został pozbawiony różdżki (znowu) i wrzucony do rzeki. Dodryfował na wpółprzytomny do sali ONMS gdzie zgarnął go nauczyciel i zabrał do mung-a. Tam jakże miłą i piękna pani Lisa wysłuchawszy historii zmodyfikowała mu pamięć. Chyba jakaś rodzinka do tego Cesare-a i Chorocośtam. Ale zapomniała o szczegółach, a młody miał mętlik w głowie, bo pamiętam sprzecznie sytuacje. Gdy przyszedł nauczyciel, który go zaniósł do szpitala chciał się dowiedzieć co i jak. Kobieta ciągle sobie coś dopowiadał, jakby wiedziała lepiej. Młody to wyhaczył, nie chciał przebywać z nią sam na sam. Wylazł na korytarz a później zamknął się w toalecie. Czatował tam aż do przybycia ojca. Zabrał go na pokątna gdzie kupił kule i różdżkę, po czym odstawił do domu i umówił się z opiekunem jego domu Hogwart-dzkiego. Po owym spotkaniu porozmawiał on (ojciec) z Areth-em by ten napisał list do pana Lorcan-a. Gdy chłopiec wrócił do szkoły i porozmawiał z opiekunem wszystko zaczęło wracać do normy. Chwile po przybyciu zaczął wyplatać ze specjalnego gatunku trawy, która znana jest w jego rodzinie od lat, sznurki. A z nich protezę. Zależnie od splotu sznury miały inna wytrzymałość i twardość. W miejscu, gdzie miał wejść kikut do splotów używał miękkiego tworzywa, by nie obedrzeć sobie nogi, a nawet bawełny. Gdy jedna z dziewczynek zauważyła jego dziwne stopopodobne coś, zapytała się, czy umie stworzyć inne rzeczy. Zażyczyła sobie figurkę pieska, Areth wziął się szybko do roboty. Wieści o ojcu pijaku zaczęły szybko się roznosić, co przyczyniło się do kpin na jego temat ze strony uczniów. Areth początkowo przechodził obok tego obojętnie, jednakże później zaczął reagować. Agresją, a czym. Rąbnął kilku kulą po łbie i był spokój. No, przynajmniej z niektórymi. Bo niektórzy się bulwersowali i zaczęli miotać zaklęciami na prawo i lewo. Koniec końców krukon wygrywał. Podczas jednej sprzeczki zarobił parę siniaków, a jego rzeczy latały po całych wielkich schodach, przeciwnika też. Wkroczył bibliotekarz i wszystko wróciło do normy. Ślizgony.... Jeden z nich był całkiem, całkiem. Innym razem zaczepiła go jakaś ruda dziewuszka z prośbą o pokazanie jakiś ukrytych pomieszczeń. Areth wskazał na mapkę zamku, która wisi na tablicy ogłoszeń przed wielka salą (wykonał ją w pierwszej klasie) po czym oprowadził ją po gmachu. Po skończeniu figurki piska podarował ją dziewczynce, ta niezmiernie się ucieszyła. Kilka dni później, gdy chłopak dobitnie nudził się ciągnął nauką wskoczył na miotłę i obleciał pół zamku, doglądając szkód, które był spowodowane... No właśnie, nie ma pojęcia czym. Był tak zajęty siedzeniem w dormitorium i tworzeniem protezy, że nie zwracał uwagi na świat zewnętrzny. Zauważył jedną ciekawą rzecz, mianowicie wybite okno w jednej z wieżyczek gabinetu dyrektorskiego. Bez namyśleń wleciał tam szybko. Ciekawość nie zna granic. Po obejrzeniu wyższych partii gabinetu zszedł na dół, gdzie wszystkie obrazy, poza Dumbledor-em, zaczęły gmerać i szeptać między sobą, niektóre krzyczały, żeby szybko stąd wyszedł. Szybko spojrzał na parter i czym prędzej wyszedł. Niedługo po tym skończył swoją protezę, szybko włożył ja na kikuta i zaczął ,,uczyć chodzić się od nowa". Dotarły do niego wieści o zaginięciu dziadka, nikt go nie widział od czasu gdy powstały te dziwne szkody w wiosce oraz zamku. Zaczął dokładnie zgłębiać wiedzę o magicznych zwierzętach. Zwłaszcza o ich słabościach. Ponadto pała nienawiścią do wszystkich negatywnych kreatur. Przysiągł sobie, że zemści się na centaurach i nie tylko... Jakby tego było mało, dostał list od brata, w którym było napisane iż dom w Ottery nie należy już do nich. Super... Jednakże! Luke dostał prace, jest zastępcą ministra magii (skąd się tam wziął nie mam pojęcia, nie pytać) i jest w stanie wynająć kawalerkę w Londynie, co tez uczynił. Abstrahując, Areth udoskonalił swoją mapę zamku wzbogacając ją o dodatkowe przejścia. Zauważył również nad aktywność zamkowych duchów oraz obrazów. Jak się o tym przekonał? Ano było się tam i owdzie. W dalszym ciągu nurtuje go obecność piętra III oraz VII. Nikt nie wie albo nie chce powiedzieć co tam jest i dlaczego. Problemem aby się tam dostać są A) Bariery; obrazy. Do tego woźny złapał go po ciszy nocnej, w czasie pełni, poza dormitorium. Super szczęście życiowe, nie ma co. Podbudował swoje relacje z Lawiet-em, co ciekawe, podczas szlabanu który mu nadał. Miał umyć całe wielkie schody. Po 5 minutach Law stwierdził, że to kara dla niego i dał mu spokój. (Dla mnie spoko). Dodatkowo zaczął częściej rozmawiać z Walter-em. Ciekawiło go to, iż ciągle gdzieś znikają. Dla Areth-a na jednym szlabanie póki co się skończyło, jednakże zauważył jak Law prowadzi jakąś młoda ślizgonkę pod zakazany las. W miejsce, gdzie wyrzuciła go rzeka. Zaraz rzucił sie na niego, z pretensjami, że jest tam niebezpiecznie. Podczas całej drogi na miejsce tłukł mu do łba, że tam jest niebezpiecznie, zwłaszcza w tamtym momencie gdy się ściemniało. Po ostrzejszej kłótni postanowił odejść. A suma sumarum wlazł na drzewo, zęby obserwować co chce zrobić tej ślizgonce aby w razie potrzeby zareagować. Areth fajtłapa spadł z drzewa i odpadła mu stopa. (ta proteza, spokojnie). Ślizgonka zajumała mu stopę i zdupcyła do zamku. Law chcąc mu pomóc rzucił mu kijek. Ale walnął mu w twarz a ten zemdlał. Ślizgon się wycofał. Gdy krukon odzyskał przytomność załapał za kija i niczym czarnobrody ruszył na zamek. Tam spotkał chłopaka, który oddał mu nogę. Pewnego dnia do szkoły przybyło pełno dorosłych osób. Skąd się wzięli i kto to? tego chyba nie wie nikt. Zaczęło się robić nieciekawie gdy założyli na zamek bariery a burza spaliła wieżę Rravenclaw i zalała pół lochów. Gdy nudziło mu się dobitnie, wykorzystał fakt obecności starego Chińczyka w szkole i postanowił zrobić lekcję jogi dla opornych. Mężczyźnie się to spodobało i potwierdził swoją obecność oraz zaproponował medytację. Widząc Lawliet-a w dziwnym humorze postanowił go śledzić wraz z Fibi i jakimś przybłędą. Dotarli na skraj zakazanego lasu, gdzie prefekci z sobą rozmawiali (Lawliet i Walter. Tak wiem dużo ich w tym fragmęcie histy) Średnio było ich słychać ale szybko zorientowali się o obecności Areh-a. Dlaczego szybko? Ano spadł z drzewa. Proteza i wspinanie się to nei dobry pomysł. Gdy pomógł wstać Phoebe przybłęda uciekł a ta się obraziła. Law nadał mu szlaban a Wal dał pierwsze ostrzeżenie. Stwierdził też, że za trzecim zostanie zawieszony. Areth wrócił na chwilkę do szkoły ale tamta sytuacja nie dawała mu spokoju. Ddlaczego tam bardzo im zależało na jego odejściu? Miziali się czy co? Powrót. Zadupca na skraj lasu a tam Law, Walter i ten Chińczyk o czymś rozmawiali. Mężczyzna zrobił wokół nich kółko a nad jednym z chłopców pojawiła się deszczowa chmurka. Gdy staruszek odszedł chłopcy zauważyli Arethino i kazali mu odejść. Ten schował się winnym miejscu, chwile po tym odszedł do szkoły, bo oni nic ciekawego nie robili. Gdy poszedł się nażreć do wielkiej sali i pochłaniał niechlujnie kurczaka (całego) zaczepił go jeden z prefektów. Trefi czy jak mu tam. Powąchał go i podsunął więcej mięsnego żarcia wypytując, skąd ma te blizny i czy pogłoski o jego braku stopy to prawda. Po serii niewygodnych pytań, gdy Areth się najadł i ściągną protezę, poszedł sobie świną w dal. Takie dal, że aż wcale bo zatrzymał się przed wielka bo (znowu) Law i Wal zaczęli się kłócić. A właściwie Law Wal-owi groził, że go zabije. Wszystko super i w pewnym momencie Law patrząc na Wal-a (wiem chaos trochu xD) chwycił się za szyję i zaczął udawać duszenie się. Zwykłe udawanie i pokazywanie co zrobi Walter-owi. O co poszło nie wie nikt. Ale jak ten padł na ziemie, i przestał się ruszać, stracił puls a Walter go podniósł jakby nigdy nic i sobie poszedł, to zrobiło się nieciekawie. Areth zaczął biec za nim dopytując co się stało. Kilku gapiów również za nimi podążało. Wal stwierdził, że to przez klątwę bo Areth nie odszedł wtedy od chatki i ślizgon wykorkował po godzinie. Czy on naprawdę umarł... Areth ma co do tego podejrzenia, i jaka klątwa? Gdyby zagrożenie wtedy było faktycznie, na pewno by mu powiedzieli. Podejrzenia trafne bo jak wrócił do wielkiej sali to tam stał i sobie żartował. Po porządnym spoliczkowaniu go przy wszystkich, poszedł napić się czekolady. Sprawa ruszyła dalej, Areth poprosił o pomoc jednego z nauczycieli a ten na następny dzień poszedł z nim do dyrektora. Po powiedzeniu mu o wszystkim, ten był dziwnie spokojny. Wysłuchał go co prawda ale tak jakby miał to gdzieś. Powiedział, że sobie z nim porozmawia. Gdy Arethino spotkał Law-a na korytarzu, ten zaczął się rzucać o tą rozmowę. Hmm, Lawliet później również rozmawiał z dyrektorem i powiedział mu, żeby nie mieszali krukona w swoje sprawy. Tyle. No cóż, próbowałem. Niby sprawa ucichła, ale podczas relaksacyjnej super duper sesji jogi z uczniami w zamku Law musiał wparować i kazać iść Areth-owi na szlaban. Krukon upierał się, że jest zajęty nie przerywając ćwiczeń. Po jakże udanej sesyji zaczął z nim gadać. Law-owi oczka zaszły krwią, Areth go znowu walnął (hi hi) Ten jak zwykle niewzruszony. Życie. Na kolejny dzień ogłoszono spotkanie prefektów. Ślizgon oczywiście powiedział Areth-owi, że jego temat również poruszy. Tak było, a skąd wiedział? Bo wraz z Perełką (krukonka) podsłuchiwali pod drzwiami. Co prawda jak z pokoju prefków wyzał wąż który oplótł Areth-a i zaczął syczeć, to się kapnęli i kazali im wejść. Tak oto spotkanie półgodzinne zamieniło się w 2 i pół godzinne. A to nie był koniec, bo wbił pan Lorcan i w końcu go zaprał bo by go tam rozszarpali ( ;_; Trevor zwłaszcza ;_; ) Po dojściu do Gabinetu wicedyrektora i dłuuugiej rozmowie z nim, ten darował mu szlabany nadane Przez Lawliet-a i nie tylko. W zamian miał mu wysprzątać gabinet. Dodatkowo dostał pyszną czekoladę i dwa jeżyki ( ) Pomimo poparcia trzech prefektów ( tz. Lawliet, Walter i Trevor ) o zawieszenie lub wyrzucenie go ze szkoły, Lorcan przemilczał wszystko. Gdy Areth zapytał o pakowanie się Pan Lorc stwierdził: ,,Nic takiego nie powiedziałem" po czym kazał mu iść do siebie zająć się jeżami. Wracając do dormitorium napotkał na Holo - prefekt puchonów. Po krótkiej rozmowie ruszyli do jednej z sal aby poćwiczyć zaklęcie patronus-a. Po drodze spotkał Perełkę i dał jej klatkę ze zwierzątkami by ta odniosłą mu je na łóżko. Po bezskutecznej godzinie przypomnienia sobie jakiegoś szczęśliwego wspomnienia i drugiej godzinie ćwiczeń, krukon stwierdził, że do jutra się zastanowi co do wspomnienia. Wracając do sypialni wspólnych natrafił na... David-a! Co on tu robi? Nie wiem. Skąd się wziął? Tego nie wiem tym bardziej ( Kiedy on w ogóle zniknął? ;_; ) Zabrał go do jednej z ukrytych pomieszczeń w zamku, gdzie była herbaaatkaa. Po dłuższer rozmowie co jak i kiedy, David wypalił, że może go przywitać. Państwo White mają kilka domów i w każdym jest miejsce. No cóż, piwnica też fajnie xD Ważne, by nie przebywać z ,,tatusiem" A co z bratem? Tego on sam nie wie. Ale biorąc pod uwagę ich relacje, raczej wybierze David-a. Gdy wrócili przed wielką salę, na dziedzińcu był mały krater, od pioruna. Zwykłe burze czegoś takiego nie robią. Zanim Areth zdążył się temu przyjrzeć, jeden ze ślizgonów padł na ziemie. Zaraz po nim drugi z rozwalonym nosem. Ta, to ci z którymi prawie codziennie się kłóci. No ale mus to mus, mobilicorpus i do skrzydła. David zają się nosowym przypadkiem, Krukon tym dziwnym. Gdy slizgon powiedział, że ukąsiła go akromantula, Areth szybko podał mu bezoar, eliksir regenerujący i opatrzył miejsce ukąszenia. Ponieważ ten chciał uciekać, eliksir słodkiego snu załatwił sprawę. Z nosowatym było gorzej, bo zaczął biec. Ale drętwota go powstrzymała. Oczyścił krew spod nosa i podał elka przeciwbólowego. Ruszył z David-em do sowiarni. Z nimi woźny i jakiś krókon, z którym Areth oczywiście miał spiny. Gdy byli w wieży pajająk ukąsił tego krukonka. Yhhh... Mobili i znowu do skrzydła. Bezoar, elki etc etc. Za zimną krew Areth dostał 5 pkt (uhu) Zaraz po tym do skrzydła w odwiedziny wlazł jeszcze jeden uczeń, cały w jakimś dziwacznym bandarzu. Odrzucił pomoc, ale drętwota i zaniesienie go na łóżko poskutkowało. Sprawa była gorsza więc po odkażeniu chłopca oddał go w ręce pielęgniarki. Najsuper! I jeszcze ten piękny komunikat na całą szkołę: ,,Lawliet proszony natychmiast pod wielką salę. MASZ WYŁĄCZYĆ TĄ WULGARNĄ MUZYKĘ" Awww Awww. Ale i tak to on ten dobry a Areth zły. Bo tak.
Później to tajne przez poufne
6-7 (IC; 3 OOC)
Właściwie to go wywalili a co się działo tego nie wie nikt
Dorosłość:
Wincyj historii raczej nie będzie ze względu na działalność IC, która nie może wyjść w ooc
Różdżek:
(To TEN różdżek, proszę nie dyskryminować panów różdżek, to nie są tylko panie różdżki)
Drewno: Dereń
Długość: 9 i 1/2 cala
Elastyczność: Dość krucha
Zdobienie: Marnie wyrzeźbiona
Rdzeń: Łuska wywerny
Specjalne właściwości:
Różdżka z drewnem dereni ma ekscentryczną i figlarną naturę. Najlepiej pasują do czarodziejów, którzy są w stanie zapewnić im spory zakres emocji i rozrywki, a Areth ciągle coś robi, to pali dom, to go porywają, algo coś chce go zeżreć. W połączeniu z odpowiednim czarodziejem jest sprytna, pomysłowa i zdolna do wykonywania niemal wszystkich zaklęć. Najczęściej jednak odmawiają wykonywania zaklęć niewerbalnych i są dość hałaśliwe. Ironią losu jest rdzeń, który nie orbi zupełnie nic
Patronus:
Sowa
Majestatyczne zwierzę, które jest sentencja inteligencji. Doprawdy spokojne, myślące i nie działające pochopnie. Przebiegły i sprytny stwór. Od wieków złączona ze światem magii, idealne odwzorowanie duszy Areth-a. Z jej oczu bije niemiłosierny chłód, a skrzydła zakończone są ostrymi jak noże piórami, które niemiłosiernie tną powietrze, zostawiając po sobie łunę światła
Bogin:
Obecnie:
Strach
Rzecz, której boi się najbardziej to strach... Strach, który może go sparaliżować i zaprzepaścić obrany cel
[Obrazek: 8XEcdkR.png]
Dawniej:
Kamila Sutra
Potężna demonica, która wciąga swoich czytelników to przeklętej księgi i już nigdy nie wypuszcza
[Obrazek: tZPOwu5.jpg]
Zwierzaki:
1.
Typ: Malutka, niedawno wykluta papuga
Rasa: Ara czerwona
Imię: Mźdźungwa
Upodobania:
- Powtarzanie wszystkiego co popadnie. Ogólnie ,,uczy się mówić" już umie
- Szczypanie w ucho i spanie na czyimś brzuchu
- Jedzenie ciastek
Ciekawostki:
- Tik nerwowy na lewym oku
- Trzęsie się jak chiuaua
- Gdy idzie często się przewraca. Jak stoi to też, i jak siedzi również (robi to specjalnie)
- często się wygłupia, odgrywając jakieś scenki, czasem nawet lecąc nagle nieruchomieje i pada na ziemię
- Uwielbia droczyć się z innymi ptakami
Wygląd:
Ogólnie to wygląda ,,jakby pierun w rabarbar szczelił" Naprawdę dostojnie
Ale! Pięknie siedzi w złotej klateczce Często siedzi na ramieniu Areth-a lub lata gdzie popadnie
Pisklak:
Dorosłość (obecnie):
[Obrazek: 2qfPx1L.jpg]
2. i 3.
Typ: Wypchany jeż x2
Rasa: Pigmejski
Imiona: Lorcan ; Shanley
Upodobania:
- Spanie obok siebie (dwa jeże w sensie)
- Ciągłe spanie
- Urocze fuczenie na patyk, który mają w klatce
Ciekawostki:
- Gdy się denerwują to telepią się jak gniazdo os
- Najpierw na siebie fuczą dopiero potem idą spać (Jak stare dobre małżeństwo )
- Kłują wszystkich nieznajomych
Wygląd:
Dwie małe kuleczki pełne kolców. Ich łapki, pyszczek oraz uszka są w jednakowym kolorze brązu, reszta futerka jest śnieżnobiała. Kolce w odcieniach brązu zakończone są kolorem ecri
Jeżyk malusieńki:
[Obrazek: jez_pigmejski_florence4.JPG][Obrazek: jez_pigmejski_slash3.JPG]
(Zgadnijcie który to Lorcan xD Kc Patyś )
Obecnie wszystkie zdechnięte stoją wypchane nad kominkiem
Rodzina:
\/ KLIKNIJ \/
LINKACZ
Ciekawostki:
- Bardzo często zadaje mnóstwo pytań
- Uwielbia mówić, nie ważne o czym
- Kocha opowieści i bajki
- Jego najdziwniejszym marzeniem jest wyhodowanie kotopsa
- Interesują go dziwne i niewyjaśnione rzeczy
- Jego ulubionym słodyczem jest czokolada
- Zawsze klika każdy przycisk jaki napotka
- Rzadko narzeka
- Niespełnione marzenie to pozostanie animagiem
- Cierpi na bezsenność
- Pogryzł go wilkołak
- Przeżył poturbowanie przez centaury, które odrąbały mu nogę
- Wykonał własnoręcznie protezę stopy - obecnie ma ,,metalową" stworzoną z czystej czarnej magii
- Jest przepełniony nienawiścią do wrogich stworzeń magicznych
- Po lewej stronie jego szyi jest dziwny ,,bąbel"
- Posiada magiczne oko widzące WSZYSTKO na dystansie 100 metrów
- Na klatce piersiowej wypalony ma nieschodzący napis ,,ZŁODZIEJ"
Za młodu sporządził mapę całego zamku:
P.S.
Jeśli masz jakiekolwiek zastrzeżenia lub widzisz błąd napisz w prywatnej wiadomości
George
Czarodziej
Posty: 257
Tematy: 14
Cze 2016
110
Gryffindor
moja karte podrobiles dzieciu
Cupp
Czarodziej
Posty: 203
Tematy: 20
Kwi 2015
184
Ravenclaw
George napisał(a): (29.12.2016 20:59)moja karte podrobiles dzieciu
No ty se chyba jaja robisz.... Ta karta jest na wzór mojej poprzedniej, która została utworzona jakiś rok temu...... Więc mi nie pisz herezji pod moim postem
George
Czarodziej
Posty: 257
Tematy: 14
Cze 2016
110
Gryffindor
tez cie kocham
Cupp
Czarodziej
Posty: 203
Tematy: 20
Kwi 2015
184
Ravenclaw
30.12.2016 00:11
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.12.2016 20:10 przez Cupp. Edytowano w sumie jeden raz.)
AKTUALIZACJA!
Dodano:
+ Relacje [Legenda]
+ Ciekawostki
Paula1074
Czarodziej
Posty: 140
Tematy: 10
Sty 2015
131
Ravenclaw
30.12.2016 14:55
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.12.2016 14:56 przez Paula1074. Edytowano w sumie jeden raz.)
Dżordż! Ja już chce go poznać na Artemie xdd bkbkbk
P.S. Niezła karta ^-^ ;*
George
Czarodziej
Posty: 257
Tematy: 14
Cze 2016
110
Gryffindor
Cupp
Czarodziej
Posty: 203
Tematy: 20
Kwi 2015
184
Ravenclaw
30.12.2016 16:15
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 30.12.2016 16:16 przez Cupp.)
Paula1074 napisał(a): (30.12.2016 14:55)Dżordż! Ja już chce go poznać na Artemie xdd bkbkbk
P.S. Niezła karta ^-^ ;*
Dziękuję bardzo :3
Dżeordże ty jesteś oklepane. Rzekłem, ave ja
Cupp
Czarodziej
Posty: 203
Tematy: 20
Kwi 2015
184
Ravenclaw
AKTUALIZACJA!
Dodano:
+ Relacje (całe dwie)
Bombowiec
Azkaban
Posty: 17
Tematy: 1
Sie 2016
Hufflepuff
Obecnie jest na roku: Jeszcze nie w szkole ;D
Dom w Hogwarcie:
xDDDD?
|