Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Podanie na Dorosłego
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Imię i nazwisko: 
Hernan Francisco Cortez
Data i miejsce urodzenia:
Hiszpania, **41 lat temu.**
Status krwi:
50%
Historia postaci:
Dokładnie 41 lat temu na świat nadeszło kolejne dziecko z rodziny Cortez, z resztą bardzo religijnej rodziny. Dzień był pochmurny, deszczowy i zimny, lecz mimo to rodzina była pełna szczęścia gdy narodził się dzieciak. Nazwano go Hernan Francisco. Jego matka od początku - czarodziejka - chciała, aby jej syn był czarodziejem, lecz nie była co do tego pewne. W szpitalu dzieciak nie przesiedział za długo i już po krótkim czasie siedział w swoim rodzinnym domu. Jego ojciec, mugol, był rzeźbiarzem - i oprócz tego umiał tworzyć wiele różnych rzeczy - przez co ich dom był przepełniony wieloma, ozdobnymi rzeźbami. Jak matka chciała syna czarodzieja, tak ojciec syna artystę. Hernan nie żył w bogatej rodzinie, ale też nie biednej. Mieli skromny domek z ogródkiem, w którym się im przyjemnie żyło. Na osiedlu mieszkało wiele dzieci w wieku Hernana, więc chłopak wychowywał się w odpowiednim otoczeniu, co mu dobrze zrobiło. Dzieciak był zdolny, szybko zaczął chodzić i szybko zaczął mówić swoje pierwsze słowa. Od dzieciaka wyrażał zainteresowanie robotą swojego ojca, często przyglądał mu się jak rzeźbił wiele rzeczy w swojej pracowni, bądź jak coś wytwarzał. Generalnie był lubianym chłopcem, miał sporo kolegów i koleżanek. Będąc wychowywanym w religijnej rodzinie, był także grzeczny. Nie bił się z nikim, starał się nie przedrzeźniać, a swoich "złych" kolegów starał uspakajać. Matka widząc zachowanie swojego syna coraz bardziej nawracała się ku myśli, że jej syn nie jest czarodziejem. Ojciec doskonale wiedział, że jego żona to czarodziejka, więc w ich domu także występowała magia na miarę możliwości. Hernan nie widział jednak w tym nic dziwnego, skoro wychowują go tak od dawna. Bardzo lubił siedzieć w książkach, czytał ich naprawdę wiele i lubił robić quizy swoim znajomym, zadając im jakieś trudne pytania z książek tematycznych, wcześniej jednak upewniając się jaka jest odpowiedź.
Lata upływały, aż w końcu nastały jego ósme urodzinki. Łał, już okrągłe osiem lat - no nieźle. Impreza miała być dnia następnego, a w dzień samych urodzin odbyła się impreza tylko w domu, gdzie Hernan balował z samymi rodzicami. Podczas jednej z zabaw, był tak mocno podekscytowany, że aż krzyknął wręcz z radości. Wtedy nagle zapakowany prezent obok niego uniósł się lekko w górę, a po chwili upadł na podłogę. Mama przepełniła się szczęsciem, więdząc że to ujawnienie mocy, ojciec także o tym wiedział, lecz nie przejął się zbytnio. Od tej pory podejście mamy zmieniło się diametralnie. Zaczęła mu dużo opowiadać o magii i o tym, żeby nikomu o tym nie mówił. Zastanawiała się także, czy może nie wymusić przeprowadzki, aby udał się do Durmstrangu bądź Hogwartu. Hernan także z czasem zaczął troche ojcu pomagać w jego pracy, to było naprawdę jego duże zainteresowanie. W wieku 9 lat zrobił swojego własnego, wyrzeźbionego małego ludzika. 
Po jakimś czasie zapadła decyzja, dokąd się uda. Matka postanowiła poprosić ojca o przeprowadzenie się na tereny Wielkiej Brytanii, aby syn udał się do Hogwartu. Po długiej namowie, ojciec się zgodził i tak oto zamieszkali w Szkocji. W wieku 11 lat przyleciała do niego sowa z listem, że dostał się do Hogwartu. Był strasznie szczęśliwy z tego powodu i od razu zaczął sobie wyobrażać swoje magiczne życie. Pod koniec wakacji razem z mamą wyruszył na zakupy, na Pokątną. Gdy pierwszy raz przekroczył jej próg, onieśmielił się widząc tyle sklepów i tyle młodych czarodziei. Jak to mówił - "naprawdę super wrażenie". Zakupił wszystko co potrzebne, a tydzień później znajdował się już na peronie. Towarzyszyły mu te same uczucia, co podczas zakupów na Pokątnej, z wyjątkiem lekkiego smutku, że żegna się z rodziną. Wsiadł w peron i odjechał..

W pociągu poznał kilku ciekawych znajomych, których od razu polubił. Hernan lubił podróż pociągami, więc droga do Hogwartu sprawiła mu samą przyjemność. Gdy wysiedli na stacji w Hogsmeade, był coraz bardziej podekscytowany że Hogwart się zbliża. Razem ze swoją gromadą znajomych udał się za gajowym, gdzie przepłynęli łódkami przez jezioro. To było dla niego dopiero coś.. A najlepsze, gdy zobaczył panoramę Hogwartu. Zawarło mu dech w piersiach, nie mógł nic z siebie wydusić z tego podekscytowania. To samo, gdy pierwszy raz wkroczył do Wielkiej Sali. Tam wszędzie było tak magicznie.. Odbyła się Ceremonia Przydziału, gdzie został przydzielony do Ravenclaw. Cieszył się bardzo, gdyż jego mama też tam była no i jego nowo poznani koledzy także tam trafili! Nie mógł doczekać się pierwszych zajęć.

Po uczcie razem z prefektami udali się do domu wspólnego, gdzie odbyło się krótkie spotkanie i wszyscy się poznali. W Ravenclaw byli naprawdę fajni uczniowie i on to wiedział. Poszedł spać, aby następnego dnia być w pełni gotowym na naukę.

Hernan podczas swojego pobytu w Hogwarcie był bardzo pilnym uczniem. Dużo się uczył na lekcjach, poza lekcjami jak i dużo czasu spędzał przy rzeźbiarstwie swoich małych ludzików. Dalej był bardzo religijny. Miał wielu znajomych, nawet spoza swojego domu, z którymi bardzo lubił spędzać wolny czas, choć za wiele go nie miał. Uczęszczał także na wiele zajęć dodatkowych, a wielu jego znajomych lubiło patrzeć jak rzeźbi różne małe ludziki, gdyż wychodziły mu one naprawdę ładnie. W pierwszym roku był naprawdę bardzo pilnym uczniem, chciał zdobyć jak najwięcej punktów dla swojego domu. Jego najniższe oceny to były zaledwie Z, może dlatego że materiał był dość łatwy. Często pomagał kolegom i koleżankom w zadaniach domowych. Nawet narodziła się u niego pierwsza miłość, choć za wiele się z tego nie rozwinęło. Często komunikował się listownie ze swoimi rodzicami, dostawał od nich prezenty, albo on wysyłał im - ojcu wysyłał np. często różne figurki, które zrobił sam. Rok ten minął mu bardzo szybko i zdał go z dość dobrymi ocenami, przez co jego rodzice byli dumni. Zaszczepiło się w nim także zainteresowanie Quidditchem.
W roczniku drugim dalej był pilnym uczniem. Coraz bardziej interesował się także przedmiotem Eliksirów, nawet zapisał się na zajęcia dodatkowe. Właściwie za wiele się nie zmieniło, ciągle siedział w książkach, rzeźbił i te inne rzeczy, które robił w ostatnim roku. Trochę więcej czasu spędzał ze znajomymi, ale też większość zaczęła go przezywać od kujona. Nie przeszkadzało mu to, ponieważ większość z nich to były same przygłupy, co nie wiedziały że Transmutacja to zamiana przedmiotów i nie tylko. W następnym roku chciał starać się o granie w drużynie Quidditcha, na pozycji pałkarza. Egzaminy zdał znowu pomyślnie.
W roku następnym, na jego szczęście udało mu się już dostać do drużyny Quidditcha, własnie na pozycji pałkarza - tak jak chciał. Oznaczało to iż ma coraz mniej czasu, gdyż ciągle siedział w książkach, a coraz więcej spędzał przy rzeźbieniu. Oprócz tworzenia różnych rzeźb, zaczął także - nie wiadomo czemu - robić jakieś naczynia, czy proste przyrządy. Bardzo go to fascynowało, tak samo jak i Quidditch. W przyszłości chciałby grać w reprezentacji Hiszpanii no i oczywiście rzeźbić dalej. Poznał kolejną koleżankę, która mu się bardzo spodobała pod każdym względem i się w końcu w niej zakochał. Uważał, że ona także odwzajemnia uczucia. Często przychodziła na mecze i oglądała jak gra albo jak rzeźbi. Chłopak chciał jednak chwilę zaczekać. W przyszłym roku miał zamiar także starać się o prefekta. To brzmi dla niego świetnie - gracz Quidditcha i prefekt. Rok trzeci zleciał mu równie szybko, zdał egzaminy pomyślnie.
Ten okres trzyletni był dla niego nad wyraz spokojny. Pierwsze półrocze czwartego roku także było bardzo okej. Dostawał dobre oceny, grał w Quidditcha no i został prefektem. Także zdobył dziewczynę, tą, w której się rok temu zakochał. Miał nadzieje na kolejny, nowy i super rok. Wszystko się jednak zepsuło w połowie. Tak, podczas zimowego meczu Quidditcha dostał tłuczkiem, co trochę dziwnie wyglądało. Pałkarz dostający tłuczkiem, ale no cóż. Spadł z miotły i się połamał dosyć mocno. Został odtransportowany do skrzydła, dalej był 'trzeźwy' i się zaczął strasznie modlić o pomoc. Wiedział, że się uda, w końcu został oddany w dobre ręce. Kuracja trwała naprawdę długo, został zastąpiony przez kogoś innego w roli prefekta na czas jego nieobecności. Jego dziewczyna dużo go odwiedzała i przynosiła mu lekcje i tak dalej. Hernan był smutny, że chwilowo nie może grać i osobiście uczęszczać na lekcje ani rzeźbić! To dopiero była dla niego masakra. Wykorzystał jednak ten czas, jako iż był religijny, głównie do modlitw. Wrócił dopiero na ostatnie dwa miesiące, gdzie napisał wszystkie zaległe sprawdziany itp. W Quidditcha nie grał do końca roku, według zaleceń pielęgniarki. Zdobył trochę więcej czasu, który zaczął spędzać ze swoją ukochaną. Egzaminy napisał pomyślnie i zdał.
W roku piątym mógł ponownie wrócić do gry. Pałkarzem był bardzo dobrym, a drużyna na niego czekała. Wszyscy się ucieszyli, gdy przyszedł na pierwszy trening. Postanowił sobie, że teraz to naprawi. Rok temu, przez jego wypadek, nie udało się Ravenclaw wygrać meczu, co przesądziło o ich miejscu w lidzę jak i o pucharze domów. Chciał to naprawić, więc przykładał się jak najbardziej. Ciągle był prefektem i sprawował się bardzo dobrze. Jego ulubione przedmioty to wciąż były Zaklęcia, OPCM, Eliksiry jak i transmutacja. Ciągle uczył się dobrze no i ciągle miał dziewczynę, z którą także spędzał dużo czasu. Na treningach Quidditcha ćwiczył bardzo starannie, aby nie powtórzył się żaden wypadek. Koniec końców, Ravenclaw wygrał i ligę jak i puchar domów - achievment get!
Szósty i siódmy rok zleciały dość szybko. W szóstym były lekkie powikłania, gdyż zerwała z nim dziewczyna. Hernan się załamał, lecz wiedział, że to nie koniec i ma przed sobą jeszcze wiele życia. Jego umiejętności rzeźbiarskie były już naprawdę duże, a w Quidditcha grał jeszcze lepiej. Uczył się ciągle dobrze, w końcu jak to na Krukona przystało. Prefektem także był. Był z siebie dumny, a rodzicie byli dumni z niego. Matka za duże osiągnięcia w nauce, zaś ojciec za osiągnięcia w sztuce. Hernan wiązał swoją przyszłość z pracą w Ministerstwie i sprzedawaniem swoich rzeźb. Szósty rok zdał pomyślnie. Do OWUTEmów uczył się bardzo dużo, chciał je zdać naprawdę dobrze. Rok siódmy był praktycznie taki sam jak szósty, z wyjątkiem tego zerwania. Zdał i jeszcze otrzymał stypendium. Był z siebie dumny i to bardzo. Rodzice dali mu pieniądze, a własciwie wykupili mu mały domek w Hogsmeade. Tam zamieszkał - uznali, że od teraz jest już samodzielny. 

Po ukończeniu Hogwartu, mieszkał sam w Hogsmeade. Ciągle był bardzo religijny i większość czasu spędzał przy tworzeniu rzeźb. Tak zarobił pierwsze pieniądze, sprzedając ich kilka. Potem na krótki okres czasu zatrudnił się jako barman w jednym z barów w Londynie. Pracował tam dwa lata, po czym stwierdził, że uda się na studia. Wybrał kierunek Transmutacja + Eliksiry + Zaklęcia. Zdał je, utrzymując nowe wykształcenie. Był gotowy do pracy w Ministerstwie, gdzie zatrudnił się - początkowo - w DKNMS, w dziale LNS. Ciągle dorabiał sobie sprzedając swoje rzeźbiarskie dzieła. Po jakimś czasie, trochę dłuższym, opanował sztukę tworzenia różnych broni białych(omówione z Deneris, że potrafi stworzyć własną broń białą), które sprzedawał za już trochę większą sumkę. Gdy praca w DKNMS znudziła mu się, zatrudnił się w DMWiK, to mu naprawdę pasowało. Ciągle mieszkał sam, będąc mimo to szczęśliwym i bardzo religijnym człowiekiem. Nie obchodziły go jakieś przestępcze sprawy, właściwie jego główną pracą było sprzątanie rzeczy po wypadkach i tak dalej, ale nie zagłębiał się w to bardziej. Potępiał strasznie Czarną Magię, nienawidził jej wręcz. Jego domek przepełniony był rzeźbami i wieloma innymi rzeczami. Jego ulubioną rzeźbą, była rzeźba związana z jego religią. Uwielbiał ją wręcz.  No i tak sobie żył spokojnie, nie spotkał jeszcze swojej drugiej połówki. Pracował w tym DMWiK, awansując w końcu na szefa jednego z wydziałów i ciągle sprzedawał swoje rzeźby. Z czasem zaczął także trochę podróżować, głównie Afryka, Australia no i wrócił na pół roku do Hiszpanii. W Wielkiej Brytanii zjawił się akurat na MŚ w Quidditcha, gdzie zakwalifikowała się Hiszpania. Był na wszystkich meczach, jednak niestety nie udało mu się zakwalifikować. Po upływie czasu, w jego głowie narodził się pomysł, aby zacząć szerzyć swoją wiarę. W pewnym momencie poznał pewną osobą i razem postanowili zacząć to robić. Żyję tak do dziś.
Wygląd postaci:
Hernan jest typowym czterdziestolatkiem. Jego oczy mają kolor niebieskawy, zaś sam ma blond włosy, właściwie tak bardzo jasny blond. Jego twarz ma okrągły kształt, poliki lekko są zaczerwienione. Nos trochę podłużny. Wzrostu jest średniego, 168cm. Nie jest jakoś muskularny, lecz jest po prostu przeciętny. Waży około 60 kg, co chyba jest dobrą wagą. Zazwyczaj chodził ubrany w zwykłą czarodziejską szatę. Można często zauważyć z kieszeni wystające przedmioty rzeźbiarskie, a na szyi medalik. Co do włosów, są one średniej długości, lekko kręcone. Na poliku posiada bliznę, z którą się już urodził. Ma także lekkie piegi. Od czasu do czasu na swoją głowę zakładał wyborną fedorę, jednak skończył z tym po jakimś czasie. Jako buty nosi jakieś zwykłe sportówki. Czasami, zamiast szaty, zakładał skórzaną kamizelkę i spodnie dżinsowe, jednak tego używa rzadziej. Często jego ubrania są także poplamione, co jest skutkiem jego pracy przy rzeźbiarstwie i innych podobnych rzeczach. Podsumowując, Hernan jest średniego wzrostu, średnia postura, blond włosy, niebieskie oczy i zazwyczaj chodzi ubrany w szatę - choć może się to zmienić..
Cechy charakteru: 
Cechy charakteru Hernana... Przede wszystkim, jest osobą inteligentną, lubiącą się uczyć. Za czasów szkolnych otrzymywał dobre oceny i posiada niemałą wiedzę na temat świata. Jest także odpowiedzialny. Odwagi u niego nie brakuje, choć bez przesady - nie jest on jakimś super odważnym człowiekiem. Jest także kreatywny, co wykazuje podczas swojego rzeźbienia. Kocha rzeźbić oraz wytwarzać bronie białe i potem je sprzedawać kolekcjonerom. Jest także oryginalny, stara się, aby każde jego dzieło różniło się od siebie w każdej kwestii. Jest osobą pomocną, która chętnie wysłucha drugą osobę. Jeśli ktoś jest pogrążony w smutku, ZAWSZE stara mu się pomóc. Jest osobą religijną i żyje w sumie według zasad, które ona głosi. Jest także szczery, rzadko zdarzało się żeby kłamał, nawet jeśli prawda miała go sama ukarać. Jest osobą ambitną, która ciągle ma coraz to więcej planów na swoje życie, mimo swojego dosyć średniego wieku. Lubił i ciągle lubi nawiązywać nowe kontakty. Jest osobą towarzyską, która lubi trzymać się w grupie. Potępia czarną magię, a jest tak osoba wierzącą, że ma chęć szerzyć swą religię na wszelakie strony. Jest także osobą pracowitą. Jeśli da mu się pracę - wykona ją, najlepiej jak potrafi. Jest otwarty na świat ani nie jest skryty w sobie. Jeśli ma taką potrzebę, łatwo może się komuś wygadać. Potrafi także łatwo zaufać ludziom, choć zastanawia się czy na pewno dobrze, że tak jest.. Podsumowując, jest osobą pomocną, inteligentną no i miłą, przyjazną. Swego czasu wytworzył także własną zbroję oraz własną broń(też uzgodnione z Deneris.) Jednak, mimo to nie sprzedał ich, a zostawił dla siebie. Nawet jeśli chciałby w niej chodzić, magia zawsze jest dla niego na pierwszym miejscu. Zbroja to tylko wygląd..
Wyniki z OWuTeM-ów:
Astronomia – T
Eliksiry – PO
Historia Magii – T
Językoznawstwo –  T
Latanie – Zdał.
Numerologia – Nie uczęszczał na ten przedmiot.
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami – N
Obrona Przed Czarną Magią – Z
Smokologia – T
Starożytne Runy – T
Transmutacja – PO
Wróżbiarstwo – O
Zaklęcia i Uroki – PO
Zielarstwo – O

Skąd dowiedziałeś się o serwerze?
Nie pamiętam, chyba z YT.
Co to jest IC i jak je zapisujemy?
IC - In Character, jest to świat, który dotyczy naszej postaci. Wszystko co tam piszemy, robimy jest wykonywane przez naszą postać. Zapisujemy to na czacie normalnie, bez żadnych dodatkowych znaków jak w przypadku OOC. Jeśli nasza postać wykonuje jakąś czynność, zapisujemy to w gwiazdkach, zaś opisy otoczenia - w dwóch gwiazdkach. Na tym czacie trzeba pamiętać o realiźmie.
Co to jest OOC i jak je zapisujemy?
OOC jest to czat(świat), który dotyczy nas, jako osoby siedzące przed komputerem. Wszystko co piszemy, ma być w nawiasach. Czat ten służy zazwyczaj do jakichś luźnych rozmów i nie wchodzi w grę IC. Nie powinno się go jednak nadużywać, a wykorzystywanie informacji zdobytych OOC do IC to MG.
Napisz akcję, w której twoja postać porządkuje strych w swoim domu i napotyka się na pamiątkę z czasów szkolnych.
*Powolnym, zmęczonym krokiem udał się ku schodom, które prowadzą na strych.*
Eh, trzeba trochę go uporządkować.. *Powiedział do siebie stanowczo, stawiając pewny krok na pierwszym ze schodków, jak i na kolejnych. Rozejrzał się po swoim zabałaganionym strychu, ciężko wzdychając.*
Strasznie dawno tu nie sprzątałem.. *Mruknął znowóż sam do siebie. Jeszcze raz rozejrzał się dookoła, zwracając uwagę na dużą ilość starych skrzyń, jakichś nieudanych rzeźb i innych drobiazgów. Po chwili, wyciągnął zza pasa swoją różdżkę.*
Dobra, jedno zaklęcie i się ud.. *Nagle jego słowa urwały się, gdy w oddali dostrzegł malutką figurkę, która lśniła w całym tym bałaganie. Czym prędzej podbiegł do niej i chwycił ją, przyglądając się jej z duża uwagą.*
To chyba niemożliwe, tą figurkę przecież chyba wyrzuciłem już dawno temu. *Z dużym zdziwieniem oglądał figurkę, próbując doszukać się napisu, którego zawsze stawiał na swoich rzeźbach.*
Brak. To nie może być moje, dobra - zaraz to wywalę.
*Miał już odłożyć figurkę na bok, gdy zauważył małym druczkiem napis "Dla mojego Hernana". Otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.*
To chyba niemożliwe. Przecież ta figurka to jakiś nieudany projekt, tu krzywo, tam krzywo. Kto mógł ją zrobić..
*Podrapał się energicznie po swojej głowie, usiłując przypomnieć sobie od kogo ją dostał.*
Może od mamy..
*Zrobił minę geniusza, jednak po chwili ona znikła. Dochodząc do wniosku, kto ją dla niego zrobił, z jego oczu poleciała jedna mała łezka.*
Ah, no tak. To od tej Jess, cóż. Myślałem, że pozbyłem się wszystkiego po mojej byłej dziewczynie.
*Rękawem otarł swoją łezkę, pociągając lekko nosem i chwytając za medalik na swojej szyi. Zapatrzył się w niego.*
*Po jakimś czasie, ocknął się z tego 'transu'.*
Nie, dobra - koniec. To tylko przeszłość, Jess już nie ma i jej prezentów także.
*Różdżką, którą miał w dłoni, wykonał krótki ruch w stronę figurki. Ta po chwili przetransmutowała się w małego kamyczka. Wstał z przykuca i rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu.*
*W kompletnej ciszy, wykonał kolejny ruch różdżką, a wszystko dookoła zaczęło latać po strychu i ustawiać się na miejsce, gdzie powinno stać - aby był porządek.*
Ehh...
*Westchnął jeszcze raz cicho i opuścił strych, w ostrożności.*


Czy przeczytałeś regulamin?  
Tak.
Jest to konto, po archiwizacji poprzedniego. Mam zgodę, w razie czego mogę podesłać ssy.

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Daj ssy
Zaakceptowane.