Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [RIP] Nicodem Storm
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
“Czasami wydaje się nam, że chcemy zbawić świat, niezależnie od stanu sytuacji, czy aby tak jest.. Nie potraficie kochać osób, które zrobiły wiele dla twojego życia. Jesteś zapatrzony w siebie, dzięki czemu nie dostrzegasz piękna innych. Jeżeli to czytasz, to znaczy, że już nie żyję. Nazywam się Nicodem Storm, a to moja prawdziwa historia.”

[Obrazek: qIV0xwK9YWExTKXDG1zC3bi4aiu6cDBCW68xNnlg...kgDksTlB9B]
[Obrazek: p3TH2IJsnsO54rYa6wQN7IazAM38_Kh3vo8-Plfr...7HypJh3CGW]

Ludzie umierają, by narodzić się ponownie. Tak myślałem, do czasu mojej śmierci. Zobaczyłem Jonathana, który widział dokładnie to co ja, piękny blask nowego świata, nieba. Poczułem ulgę, brak cierpienia sprawił mnie szczęśliwym, a wieść o moich bliskich lekko przybijała. Zafascynowany blaskiem, wszedłem w niego, odcinając się od świata rzeczywistego. Były osoby, które kochałem, niemniej postaram się opisać szczegółowo moje życie.

[Obrazek: Ur5wQ0DorWt7s6gM_uQp3iu9kmuEvkwFd9YX80nN...9Qh-di9ULL][Obrazek: -_TvgSsGg-9G4cZddqpDdSg8A4p0N0C5KBltMTug...yKzFvdfMgT]        

Trzynasty kwietnia 2054 rok, godzina 19:31. To właśnie wtedy przyszedł pierwszy syn Anniki i Edwarda, ja. Nikt nie opowiadał mi o dzieciństwie, jaki byłem, co lubiłem robić, jak szybko nauczyłem się mówić. Każdy unikał tego, lecz ja to zrozumiałem. Do szóstego roku życia wyglądałem obłędnie. Długie włosy, sięgające po barki; czarne ubrania, które wyglądały jak kupione na nokturnie. Uwielbiałem udawać kogoś, kim naprawdę nie byłem. Moje objawienie mocy, które było dość… emocjonujące. *wrócił myślami do owego momentu* Wyobraźcie sobie siedmioletniego chłopca, który zgubił swojego najlepszego przyjaciela, zwierzaka. Był nim kuguchar, wielbiłem go jak nikogo innego w naszej wielkiej posiadłości. Gdy zniknął, nie wiedziałem co zrobić, kompletnie się pogubiłem. Zacząłem go szukać po okolicach i znalazłem.. Jeden z najwyższych budynków w Hangletonie, a na nim mój ukochany przyjaciel. Im bardziej się zbliżałem, tym on był bliżej śmierci. Jedno złe posunięcie pokazało, że mogę stracić najważniejszego przyjaciela. Krzycząc potknąłem się, rozcinając łuk brwiowy, zaś gdy wstałem z krwią na twarzy zobaczyłem lewitującego kuguchara. Po całej akcji musiałem rozpocząć nudną rozmowę z ojcem Edziem, który mówił mi, że zostałem czarodziejem… Bla, bla, bla… Kilka dni później, w Hogsmeade poznałem mojego pierwszego przyjaciela, był nim Laurentio, chłopak o wielkim sercu i pokornej duszy. Był taki sam, jak ja. Uwielbiałem z nim spędzać czas, właśnie, uwielabiałem.. Jego rodzice postanowili wysłać go do szkoły Beauxbatons. Słuch po nim zaginął, a ja musiałem się rozkoszować obecnością Clarka i Jonathana, którzy dogadywali się wręcz idealnie. Byłem mega zazdrosny, może nie o samą przyjaźń, co stworzenia prawdziwych bratnich dusz. Pierwszy września nadszedł, a nasza cała trójka wyruszyła do Hogwartu, by odnaleźć w sobie coś więcej, niż zwykłego dzieciaka.

Czułem się nieziemsko, na wieść, że pierwszy raz zobaczę wielki zamek, na dodatek magiczny. Nadal nie wiem, dlaczego wtedy tryskałem tak pozytywną energią. Nie przedłużając.. Ceremonia się rozpoczęła, a Nicodem Storm został wyczytany jako jedna z pierwszych osób. Niezła miazga, prawda? Lekko się stresowałem, ale podszedłem, jak gdyby nigdy nic i bez wahania zostałem przydzielony do HUFFLEPUFF!! Nadal się zastanawiam, czy był to dobry pomysł. Już na samym początku poznałem kilku dobrych przyjaciół, między innymi Aylin Ryeen. Może i była ślizgonką, ale zakochałem się w niej, była słodka i miła dla mnie. Fakt, że spotyka się z La Mattrie zbił mnie z tropu, a ja jakby nigdy nic między nami nie było, przestałem z nią rozmawiać. Zapomniałem o niej… Kogo ja oszukuje, płakałem w poduszkę, gdy ona uznała, że będzie kolegować się tylko ze ślizgonami. Jeszcze wtedy miałem spokojne życie, jednak gdy dostałem prefekta zmieniłem się o 360 stopni. Cały charakter musiałem postawić na stanowczość i odwagę, by pokazać, że się nie boję.. W końcu, halo, druga klasa i prefekt? Coś tu nie gra.. No ale to właśnie wtedy poznałem moich pierwszych wrogów. Ruby Rivers, Ingvar Lavenhart, no i ciastko do schrupania… Uwaga… Nicole Lavenhart, która w późniejszym czasie uznałem za najlepszą osobę, jaką w moim życiu spotkałem. Nicole to wspaniała osoba, w sensie no wiecie… Była, jest i będzie jędzą, ale to tylko podkreśla to, jak potrafi dobrze udawać lekkomyślną osobę. Wraz z nią poznałem moją drugą miłość, którą kochałem aż do śmierci. Emily Blackwood moi kochani, piękna kobieta, o wspaniałym charakterze. Nasz pierwszy pocałunek wyglądał dość komicznie, jednak z każdym następnym było coraz lepiej. Trzeci rok w szkole był wyjątkowo dla mnie trudny. Postanowiłem pogodzić się z Jonathanem i Clarkiem, dzięki czemu staliśmy się wspaniałą paczką. Clark zniknął, a z Jonathanem stałem się niczym papużki nierozłączki. Klasy 4-5 minęły bardzo szybko, gdyby nie to, że prawie umarłem. Mój pierwszy raz *zaśmiał się* może ten żart by się spodobał Shannon Meaddl. W sumie gdyby nie ona i Bill Fritz, to już wtedy pożegnałbym się ze światem. Nie mogłem im tego pokazać, ale byłem bardzo wdzięczny. I tak oto proszę państwa, Bill stał się moim dobrym kolegą. Wszystko dobre, co się dobrze kończy, jednak.. aby zakończyć moją historię muszę opowiedzieć o jednej interesującej osobie. Anna Margel, jak ja cię nie rozumiałem... Zawsze wyciągałem do ciebie pomocną dłoń, a ty mnie potraktowałaś jak osobę, którą pierwszy raz widzisz na oczy. Bardzo cię lubiłem, ale nie trafiłaś w punkt, mówiąc mi, że mnie kochasz. Byłem wierny jednej kobiecie i to jej wyznałem miłość.

Jeżeli chodzi o tytuły w szkole, to było ich dość sporo, jednak postaram się każdy z nich wymienić. *wystawił palce u rąk* Uczeń domu Helgi Hufflepuff, Prefekt domu Helgi Hufflepuff, Kapitan Drużyny Quidditcha, Pałkarz w Drużynie Quidditcha, Redaktor w Szkolnej Gazetce, Redaktor Naczelny w Gazetce Szkolnej, Prezenter w Hogwarckiej Rozgłośni Radiowej, Kapitan Hogwarckiej Rozgłośni Radiowej, Założyciel redakcji Magical Press, Opiekun Magical Press, Kapitan Klubu Zielarstwa, Członek Klubu Protego. Jak widzicie, trochę tego jest *zaśmiał się*

Czas na ostateczne starcie w zakazanym lesie. Nikt nie wie, co nas skusiło, by tam pójść. Trolle otoczyły nas, dostałem głazem w głowę. 
ale sobie spacerek zrobiliscie xdd
daje repke tylko za kolesia ktory byl w the chilling adventures of sabrina
.
.
dziękuje