Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: Podanie na Dorosłego
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Imię i nazwisko: Francis II Vamolf
Data i miejsce urodzenia: **35 lat temu w Brasilli (stolicy Brazylii)**
Status krwi: 50%
Historia postaci:

W czasach zdecydowanie niedzisiejszych – bardziej odległych rodzina Vamolf budziła podziw i szacunek w całym świecie magicznym, począwszy od Ameryki… Kończąc na starym kontynencie – Europie.

W dniu dzisiejszym jest to jedynie jedno z wielu nazwisk, które widnieje w księgach prawiących o historii magii. Szczególnie w Wielkiej Brytanii, gdzie historia tego rodu drastycznie zakończyła swój bieg po opuszczeniu przez Davida Vamolfa – głowę rodu kontynentu i udaniu się na południową część Ameryki.

Amerykańscy czarodzieje napotkać się jednak mogą czasem z tym nazwiskiem odwiedzając Ministerstwa Magii i Kongresy Magiczne krajów Ameryki Południowej, czy też Magiczny Kongres Stanów Zjednoczonych. Albowiem rodzina ta całkiem mocno zakorzeniła się w struktury tutejszego rządu magicznego.

Ktoś mógłby zadać pytanie… A co z Wielką Brytanią? Odpowiedzią na to pytanie okazać się miał pewien mężczyzna w średnim wieku, który nosząc imię swego pra pradziada – Francisa Vamolfa zdołał do tej pory kroczyć po ziemiach obu Ameryk.

Pomimo wielkich zasług jego rodu – jego najbliższa rodzina nie należała do tych arcybogatych i arcyważnych… Można byłoby powiedzieć, że są oni czarną odnogą drzewa genealogicznego całej rodziny.

Otóż młody Francis wraz ze swoimi rodzicami: Janem II Vamolf i Manuelitą Vamolf, oraz bratem – Oswaldem żyli w warunkach powszechnie uznawanych za mocną biedę.
Miejscem ich zamieszkania były tak zwane „slumsy”, gdzie nie dość, że panowała bieda, to i również bardzo wysoka przestępczość.

Młodzi Vamolfowie od urodzenia wychowywani byli na pełnoprawnych czarodziejów, ale również i przede wszystkim na pokornych, dobrze wychowanych ludzi ( co w takim otoczeniu było bardzo dużym wyzwaniem).

Z objawami mocy wśród młodych Vamolfów nie było problemu, gdyż co rusz pod wpływem bardzo silnych emocji działy się rzeczy, o których zwykły mugol (czy jak to się mówi w tych stronach – niemag) mógł jedynie pomarzyć.
Dla przykładu… Starając nie pakować się w problemy kilkukrotnie uciekali przed miejscowymi chuliganami, no i jak można się domyślić czasem zdarzało się wpaść w tzw. ‘ślepy zaułek’. Młodzi bracia, czy nawet niekiedy sam Francis w obawie przed najgorszym biegł ile sił w nogach… I za nim się obejrzał był już na dachu owego budynku, czy czasem i już po drugiej jego stronie.
Były też inne przypadki… Chociażby bardziej prozaiczne, takie jakby chociaż wtedy, gdy ich matka chciała ich wykąpać (po ich wielogodzinnej grze w nogę, czy quidditcha) często zdarzało się, że woda znikała z wanny!

Edukację magiczną obaj chłopcy odbyli w szkole magii i czarodziejstwa Ilvermorny, gdzie obaj trafili do Wampusa – domu nazwanego na cześć stworzenia magicznego o takiej właśnie nazwie.
Ich nauka przebiegała bezproblemowo, gdyż jak wcześniej wspomniałem byli bardzo dobrze wychowani no i… Biedni ( co wzmagało w nich chęć nauki w celu osiągnięcia w życiu czegoś lepszego, niż ich rodzice).

Szkołę ukończyli z bardzo dobrymi wynikami bez większych problemów w kwestii zachowania. Jedynymi ich problemem w szkole było częste wyśmiewanie się z ich stanu majątkowego przez niektórych ich rówieśników

Od razu po ukończeniu edukacji podstawowej drogi braci się rozeszły – otóż Francis rozpoczął bardzo ciężką pracę w celu zdobycia pieniędzy na studia. Zdarzyło się nawet, że piastował on równocześnie dwa małoznaczące urzędnicze stanowiska w Kongresie Magicznym i oprócz tego dorabiał, jako korepetytor z zagadnień Obrony Przed Czarną Magią, czy Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami.

Koniec końców – pomimo morderczej pracy Francis postanowił zasięgnąć kredyt studencki i rozpoczął wtedy też studia na Uniwersytecie Magii w Brazylii, co wymusiło na nim porzucenie obu stanowisk w Magicznym Kongresie Stanów Zjednoczonych.
Młody Vamolf ledwo wiązał koniec z końcem, gdyż studiował jednocześnie na dwóch kierunkach – Czaroznawstwem i Magizoologią. By jakkolwiek to przeżyć dorabiał sobie nawet dorywczą pracą w tamtejszych barach i pubach.

Studia ukończył z wyróżnieniem, co pomimo braku doświadczenia pozwoliło mu na angaż na ważnym stanowisku w wydziale stworzeń i istot magicznych w Kongresie.
W zaledwie kilka lat pracy na owym stanowisku zdołał spłacić kredyt studencki, lecz pomimo wielkich chęci – jego kariera ani na trochę nie ruszała się do przodu.

Młody czarodziej spełniając swoje życiowe marzenie – czyli osiągając przyzwoity stan majątkowy i posiadając stałą i dobrze płatną pracę zdecydowanie zmienił swoje podejście do świata. Chciał zaznać trochę przygody, więc pewnego dnia wypełnił i złożył formularz aplikujący na szkolenie na Aurora. Zarówno egzamin, jak i całe szkolenie przeszło Francisowi bez większych problemów (co najwyżej z kilkoma poprawkami) i z ówczesnym dniem stał się adeptem Aurora. Była to zdecydowanie mniej płatna posada od tej poprzedniej, ale ta dawała mu większe poczucie spełnienia.

Po kilku latach pracy, jako już Auror niestety pod wpływem drastycznych zmian w rządzie (wybory wygrał inny przewodniczący kongresu – ten miał o wiele bardziej kontrowersyjne i konserwatywne poglądy). Skończyło się to tym, iż osoby o pochodzeniu ameryko-łacińskim były zwalniane ze stanowisk i zamieniane ‘mordami’ zwycięskiej partii.

Załamany czarodziej opuścił Stany Zjednoczone i kompletnie zmienił swoje życie wyjeżdżając do Peru. Tam też i szybko się odnalazł, gdyż zatrudnił się w miejscowym Rezerwacie magicznym. Oczywiście była to dla niego zdecydowanie wielka odskocznia od tej patetyczności, czy wyniosłości urzędu, lecz niestety pensja nie pozwalała na wiele – Francis znów wrócił do punktu wyjścia… Ledwo starczało mu na jedzenie.

Ratunkiem okazał się brat, który podczas spotkania w jego urodziny zaproponował bratu rzucenie wszystkiego w cholerę i wyruszenie w podróż do ich ‘rodzinnej ziemi’ – Wielkiej Brytanii. Także czarodziej już w średnim wieku – rzucił swą pracę i przystał na propozycję swego brata.

Wygląd postaci:
Francis Vamolf to dość wysoki mężczyzna o dość sportowej budowie ciała, co zawdzięcza bardzo aktywnemu trybowi życia.
Ma czarne jak smoła włosy, piwne oczy i karnację przypominającą jasną kawę z mlekiem – wymieszanie genów białego człowieka i latynosa.
Ubiera się bardzo skromnie, co spowodowane jest bardzo długim życiem w biedzie i sposobem wychowania przez jego rodziców.
Jako młodzieniec zazwyczaj chodził ubrany w odzienie godne niemaga, gdyż w takim środowisku było mu zwyczaj przebywać. Jego stosunek do ubioru zdecydowanie zmienił się, gdy piastował stanowiska w Kongresie Magicznym, co przyzwyczaiło go do noszenia szat czarodziejów. Dlatego też w dniu dzisiejszym przywdziewa od czasu do czasu zarówno jeden rodzaj ubrań, jak i drugich – zależnie od nastroju i planu dnia.
Praca jako Auror oraz ta późniejsza - z magicznymi stworzeniami wymogła na nim rygor kondycyjny i siłowy, co skutkuje u niego dość pokaźną muskulaturą ciała i bardzo dobrą kondycją. Ze względu na wychowanie w Brazylii i ostatnie życie w Peru zdecydowanie bardziej przyzwyczajony jest do skąpych ubrań. Nie jest przyzwyczajony do grubych warstw odzienia, gdyż nie jest też przyzwyczajony zbytnio do zimna.
Na ręku zawsze nosi dziwnej konstrukcji zegarek, który pozwala mu określić dokładny czas (na podstawie ruchu ziemi), opierając się o energię wytworzoną podczas ruchów planet.
Niestety nie zawsze potrafi z niego korzystać, gdyż jego wiedza astronomiczna nie należy do najlepszych.
Francis zawsze chodzi gładko ogolony, gdyż kojarzy mu się to z higieną, a jego próby zapuszczenia zarostu zawsze kończyły się męczarnią w ogromnych temperaturach krajów południowej Ameryki.

Cechy charakteru:

Francis Vamolf to przede wszystkim dobrze wychowany, na pozór spokojny i ułożony mężczyzna.
Rodzice i życie nauczyli go pokory i samozaparcia, gdyż niejednokrotnie zmagał się z biedą.
Pomimo pozornego spokoju i wyrachowania jest też bardzo waleczny, co jego ojciec zawsze podsumowywał bardzo mocnym temperamentem jego matki.
Mężczyzna jest bardzo nieufny wobec nieznajomych, ale też niesłychanie wierny swoim przyjaciołom. Spowodowane jest to warunkami, jakie mu towarzyszyły w trakcie całego życia – za młodu mógł liczyć tylko na kilku sąsiadów i rodzinę, później z resztą też.
Francis niemagów traktuje na równi z czarodziejami, gdyż uważa, że czarowanie to tylko jedna z wielu umiejętności w życiu, a nie jest winą danych osób, iż urodziły się nie w tej rodzinie.
Okres najcięższej harówy w okresie studiów wypracował u niego niemożliwie mocną umiejętność oszczędzania pieniędzy – nawet jeśli nie ma problemów finansowych często przyłapywany jest przez bliskich na nadzwyczajnej oszczędności.
Lubi też się uczyć i pogłębiać swoją wiedzę – jest to dla niego okazja na poznanie nowych dziedzin życia, które poszerzają jego horyzont. Zawsze uczył się dobrze, zarówno w Ilvermorny, jak i na Uniwersytecie.
W kwestiach miłosnych jest jeszcze bardziej nieufny, niż w kwestii poznawania przyjaciół, obawia się bardzo odrzucenia.
Lata życia w biedzie, czy też pracy ze stworzeniami magicznymi wypracowały u niego bardzo dużą dozę współczucia wobec innych, dlatego też zapewne jego podejście do mugoli jest takie, a nie inne.
Pomimo niskich zarobków – praca w rezerwacie w Peru podbudowała na duchu Francisa, przez co w dniu dzisiejszym jest tym rodzajem osoby, która szuka powodów do radości, a nie rozpaczy.


Wyniki z OWuTeM-ów:
(Dysponujesz trzydziestoma punktami. PO – 5, Z – 4, N – 3, O – 2, T – 1; nie istnieje możliwość niepodchodzenia do egzaminu oraz nadania oceny wybitnej.)

Astronomia – T
Eliksiry – T
Historia Magii – T
Mugoloznawstwo - T
Latanie – T
Numerologia – T
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami – PO
Obrona Przed Czarną Magią – PO
Starożytne Runy – T
Transmutacja – PO
Wróżbiastwo – T
Zaklęcia i Uroki - PO
Zielarstwo – T

Skąd dowiedziałeś się o serwerze?
Z wątku na MPC Forum, gdy serwer był jeszcze na hamachi.
Co to jest IC i jak je zapisujemy?
IC (In Character) to wszystko to, co dotyczy świata wykreowanego przez nas w rozgrywce Roleplay. Jeśli chcemy, by nasza postać coś powiedziała, to wtedy piszemy zwykły tekst bez niczego, ewentualnie używając innych systemowych opcji do szeptania, krzyczenia, patronusów itp.
Jeżeli zaś pragniemy odegrać naszą postacią jakąkolwiek akcje (czynność), to powinniśmy użyć komendy /me lub ewentualnie *gwiazdek*. Finalnie... By móc opisać obecną sytuację, stan rzeczy, otaczający nas świat lub samą postać w danej chwili - używamy komendy /do.
Co to jest OOC i jak je zapisujemy?
OOC (Out of Character) jest wszystkim tym, co nie dotyczy rozgrywki. Czyli wszystko co 'pochodzi' ze świata realnego. By komunikować się OOC używamy nawiasów.

Napisz akcję, w której twoja postać porządkuje strych w swoim domu i napotyka się na pamiątkę z czasów szkolnych.

*Francis żwawym ruchem wskakuje po schodach prowadzących na strych, by po chwili pchnąć stare, skrzypiące drzwi, a w progu wypowiedzieć słowa:*

Francis Vamolf: O cholera *zakasłał donośnie rozglądając się na boki*.

**Sam strych przepełniały niemalże egipskie ciemności, którym towarzyszyły tony kurzu**

Francis Vamolf: To stężenie pyłu i kurzu w powietrzu mogłoby zabić nawet Nundu! *wtem wsadził rękę do kieszeni swego fartucha i wyjął z niej różdżkę, którą machnął, a w pomieszczeniu niemalże natychmiastowo 'zagrzmiało'... W jednej chwili na końcu jego różdżki pojawił się dość spory strumień światła, zaś jedyne okno w tym pomieszczeniu otworzyło się, a znaczna większość kurzu i pyłu wyfrunęła na dwór*

*Francis zrobił kilka kroków, a następnie rozpoczął dokładne przeszukiwanie pomieszczenia wzrokiem*

Francis Vamolf: To musi gdzieś tu być, potrzebuję tego zaświadczenia, bo wredna baba z magodziekanatu nie da mi spokoju do końca życia!

**chwilę później coś małego skoczyło w jego stronę i ugryzło go w stopę**
*Francis syknął głośno z bólu, a następnie różdżką zneutralizował cel*

**Jest to skrzynka, dość niewielka, lecz zaczarowana - atakująca wszystko co się rusza**

*Francis schylił się po owy kuferek, a następnie otworzył go bez żadnego problemu i spojrzał na zawartość wzdychając*

Francis Vamolf: Ah te wspomnienia... *spojrzał akurat na zdjęcie, które widniało na samym wierzchu*

**Było to zdjęcie, na którym postacie ruszały się - jakiś sędziwy starszy pan w czarnej szacie ściska dłoń młodego Francisa**

*Francis przewrócił oczami, jeszcze jeden i ostatni raz westchnął, a następnie jednym ruchem dłoni zamknął skrzyneczkę i odłożył gdzieś na bok mówiąc:*
Francis Vamolf: No dobrze, ale to nie po to tutaj przyszedłem! *wtem kontynuował poszukiwania na strychu*

Czy przeczytałeś regulamin?
Tak

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Akcept.