Archiwum Hapel.pl

Pełna wersja: [Ucz3] Fallon Rosier
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
[1OOC]
Czas smutku.
~*~
[2OOC]
Czas pożegnań.
~*~

[3OOC]
Czas radości?
~*~
[Obrazek: 9n5CvGbD1zHKdRN_5-bnO-JN38dmmWP3MBmj55u-...f0LYLf84tn]
~*~
1 1 . 0 1 . 2 0 8 4
Just let it happen.
All this running around, 
I can’t fight it much longer,
something’s trying to get out, 
And it’s never been closer. 
If my take-off fails, 
Make up some other story, 
But if I never come back, 
Tell my mother I’m sorry
                    - Tame Impala ,,Let It Happen" - 2:42
~*~
   Zamrugała parę razy, kiedy sceneria uległa kolejnej zmianie. Nie żeby jej to przeszkadzało - przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy. Orientacyjnie rozejrzała się wokół, a po chwili uniosła brwi. Co prawda znała to miejsce, widziała go parę razy na fotografiach, ba, mogłaby przysiąc, że kiedyś go odwiedziła. Mimo wszystko nie widziała głębszego sensu w tym, co tu robi.
Była we Francji.
W rodowym domu Rosierów.
  Znajdowała się w idealnie wybielonym salonie, gdzie wszystko miało swoje nieprzypadkowe miejsce. Biel w połączeniu z ciemnymi, wykwintnymi barwami mebli nadawała swego rodzaju surowości, jak i elegancji całemu dobytkowi. Kontrast ten był na tyle mocny, iż obca osoba po przybyciu do pałacu miałaby nie lada wyzwanie, aby nie dać po sobie żadnej oznaki zmieszania i nerwowości. To miejsce, chociaż bogate i pomimo chłodnych barw przytulne, miało w sobie coś. Coś, co sprawiało, że człowiek momentalnie bardziej się prostował, jakby gdzieś pomiędzy regałami znajdowała się ukryta widownia, która oceniała jego każdy ruch.
Wykwintna widownia wypełniona członkami francuskiego rodu róży.
  W pewnym stopniu przyzwyczajona do takich emocji, zwłaszcza w przybytkach należących do jej bliższej oraz dalszej rodziny, wstała z aksamitnego fotela przy kominku, a następnie ponownie dokładnie zbadała przestrzeń. Jej uwagę przykuł początek korytarza ozdobionego obrazami, zdaje się, wszystkich osób zapisanych na kartach rodowych. Na dobrą sprawę same mogłyby być wielką księgą Rosierów - nie dość, że było wykonane doskonałą techniką malarską, to jeszcze zawierały krótkie opisy, mające na celu przedstawić każdemu gościowi najważniejsze informacje i zasługi danej osoby. Jak w muzeum.
 Ruszyła z wolna w tamtą stronę i przystanęła przy portrecie najsłynniejszego członka jej rodziny - Gasparda Rosiera. Uważano go za swego rodzaju bohatera, który uratował świat, chociaż to były bzdury. Świat poradziłby sobie bez niego, a przynajmniej tak uważała dziewczyna. Fakt, zrobił dobrze, zabijając gorgonę, jednak tym samym sprawił wielki kłopot późniejszym pokoleniom, o czym sama Fallon wiedziała bardzo dobrze, nawet jeżeli w świecie czarodziejskim były to tylko pogłoski. Mimo wszystko cieszyła się, że mogła mieć kogoś takiego w rodzie. Bez jego heroizmu nie mogłyby się urodzić starsze od niej pokolenia, a bez nich nie byłoby jej samej.
 Przeszła do obrazu przedstawiającego jej ojca. Ojca, którego nigdy nie miała okazji poznać, mimo, że żył i najpewniej miał się dobrze. Na jego miejscu również czułaby się dobrze, zwłaszcza przez fakt, że wymigała się od opieki nad swoimi własnymi dziećmi. Był tchórzem - wszyscy wiedzieli jedynie powierzchownie gdzie się znajduje, bo sam z siebie się nie odzywał. Ot tak obudziła się w nim dusza artystyczna, która postanowiła uciec od wszystkiego, bo było to dla niej niewygodne. Szczerze go nienawidziła, najchętniej sprawiłaby, aby nie wiedziała o istnieniu kogoś takiego jak Basile Rosier.
  - Tchórz - powiedziała prosto w jego nieruchomą twarz.
 Chciała odejść, jednak zatrzymała ją pewna myśl. Nieprzyjemna, niewygodna myśl.
  - Jak Ty - dokończyła jej poprzednie zdanie.
 Spuściła wzrok. 
[...]
 Zbliżając się do kolejnego malunku, starała się nie myśleć o paradoksie pomiędzy jej poglądami, a nią samą, zwłaszcza jeżeli chodziło o wady członków rodziny. Obraz przedstawiał jej osobę, patrzącą wprost przed siebie. Uniosła na chwilę kącik ust - wyszła nawet nieźle. Jedyne, co ją zaniepokoiło, to pierwsze słowa opisu, jaki dostała. Brzmiały one mniej więcej tak:
FALLON RENÉE ROSIER
ur. 2068
[...] Wdowa po [...]
 Nie czytając reszty, cofnęła się, a następnie spojrzała ponownie na obraz. Zmienił się, nie przedstawiał już jej współczesnej wersji. Wyglądał jak jej starsza wersja.
Jak jeszcze bardziej starsza Podświadomość.
~*~
[Obrazek: IFpX0RLWcRSR-Y0rcX0_h6UcCkMYRzrNLIKqrQLV...m6T3uzYtHy]
~*~
1 1 . 0 1 . 2 0 8 4
Et je l'ai vu sourire [...]
~*~
 Oddaliła się dalej, przez przypadek natykając się na lustro. Momentalnie odwróciła głowę, a widząc teraźniejszą wersję siebie, odetchnęła z ulgą. Od jakiegoś czasu mogła patrzeć na nią bez żadnych wyrzutów sumienia, kompleksów. Nie, żeby je wcześnie miała - tak naprawdę zniknęły na początku szóstej klasy, jednakże nadal było tam coś. Coś, co przeszkadzało jej, coś, co tworzyło widoczną barierę między nią, a jej odbiciem. Czy to była kwestia przyjaźni, miłości? Najpewniej tak, chociaż sama zapewne by się z tym stwierdzeniem nie zgadzała. A nawet gdyby zgadzała, nie przyznałaby się do tego byle komu.
 Kiedy wodziła wzrokiem po szczupłej dziewczynie przed sobą, podrapała się lekko po poliku. Nie mogła nie zauważyć faktu, że jej waga się poprawiła. Owszem, nadal miała w jakimś stopniu niedowagę, jednak na pewno nie było to takie drastyczne jak parę miesięcy temu, kiedy… ah, po co o tym myśleć?
  - Nie warto - mruknęła, a następnie zaczęła przyglądać się swoim oczom.
 Nie zmieniała się, nadal przypominała młodszą wersję swojej matki, jednakże w tym również musiała pojawić się jakaś odmiana - nie brzydziła się tym. Przeniosła radę Nephthys o stosunku do Callidory również na swój wygląd zewnętrzny, dzięki czemu czuła się pewniej w tej strefie. Zdecydowanym krokiem przemierzała hogwarckie korytarze, nie pozwalała sobie na jakiekolwiek garbienie się, chociaż również od tego zdarzały się wyjątki. Występowały najczęściej w tych słabszych chwilach, które, mimo swojego hucznego powrotu, nie zaczęły jeszcze nawiedzać tego miejsca. Podobnie sytuacja miała się ze snem - rzadko kiedy można było dojrzeć się u niej worków pod oczami, tak naprawdę wcale. Również ta sfera została przez nią przejęta, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
 Podsumowując, była bliższa swojej aparycji, była bliższa jakiemuś uczuciu wobec niej, a nie pustej myśli, że po prostu jest ładna. I tyle. Najwidoczniej musiała do tego dojrzeć, ba, dalej dojrzewała do tego momentu, w którym mogłaby głośno powiedzieć, że kocha siebie. Może nie swój charakter, ale wygląd. Jedno mogło wykluczać drugie, jednakże jedna rzecz pozostawała niezmieniona - uroda była milej widziana niż jakiekolwiek cechy jej osobowości, nawet te dobre. Zawsze.
~*~
[Obrazek: 7HkKfGAgn7SctK8-OCscp9ft5MftdabtbhANUOrY...ujvOc2jS0Z]
~*~
1 1 . 0 1 . 2 0 8 4
Formidable, formidable…
~*~
 Kiedy spojrzała w bok, ujrzała album świeżo oprawiony w skórę, bynajmniej tą od jakiegoś zwierzęcia. Zmrużyła z lekka oczy, a następnie pozwoliła sobie przejechać palcem po linii znajdującej się parę centymetrów od otworu książki. Nie poczuła nic nadzwyczajnego, toteż przeszła do pierwszej strony. Przed nią nie znajdowała się żadna dedykacja.
 Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy to zdjęcia, które przedstawiały znane jej osoby. Niektóre aż za bardzo. Co ciekawsze, przy każdej osobie lub ich małej grupie znajdował się fragment tekstu jakiejś piosenki, zdarzały się również nuty na pianino. Pismo ewidentnie wskazywało na to, że są to jej własne zapiski, chociaż ona sama nie pamięta, aby kiedykolwiek je robiła. Ale czemu miała się dziwić? Sądząc po jej obrazie w holu mogła znajdować się w jakiejś przyszłości lub mniej określonym czasie. Rozejrzała się kontrolnie, a następnie przeszła do głębszej analizy notatek.
~*~
V e l v e t  W i n c h e l l ,
C h a r l e s   B o n e
Underneath it all, we’re just savages
Hidden behind shirts, ties, and marriages 
How could we expect anything at all? 
We’re just animals still learning how to crawl
-  MARINA ,,Savages" - 2:32

C a l l i d o r a  B o w e s
I’m not afraid of God
I am afraid of man
- MARINA ,,Savages" 2:09
L i l i t h  O t w e l l
Now I know that I'm not 
All that you got 
I guess that I, I just thought 
Maybe we could find new ways to fall apart 
But our friends are back 
So let's raise a glass 
'Cause I found someone to carry me home
- Fun. ft. Janelle Monáe ,,We Are Young" - 1:30

P h o e n i x  R o s i e r
Seasons they will change, life will make you grow, dreams will make you cry, cry, cry 
Everything is temporary, everything will slide, love will never die, die, die 
I know that birds fly in different directions 
I hope to see you again
- Imagine Dragons ft. Elise ,,Birds'' - 0:32
M a r v i n  D i p p e t
Talking with my lawyer she said
"Where'd you find this guy?" 
I said, "Young people fall in love 
with the wrong people sometimes"
- Ashe ft. Niall Horan ,,Moral Of The Story" - 0:31

A i d e n  G i n g e r b l a d e
Explosions on TV, and all the girls with heads inside a dream
So now we live beside the pool, where everything is good
And I'll never go home again (place the call, feel it start)
Favorite friend (and nothing's wrong when nothing's true)
I live in a hologram with you
Where all the things that we do for fun (and I'll breathe, and it goes)
Play along (make-believe it's hyperreal)
But I live in a hologram with you
- Lorde ,,Buzzcut Season" - 2:53
F a l l o n  R o s i e r
In the valley of the dolls, we sleep
Got a hole inside of me
Living with identities
That do not belong to me
In my life, I got this far-
- MARINA ,,Valley of the Dolls" - 0:47
~*~
 Zmarszczyła brwi, nie kończąc nawet całego fragmentu piosenki. Fakt, mogła opisywać jej życie czy też emocje, jednak nie w tym czasie, a przynajmniej tak sama sądziła. Rzeczywistość jednak miała się inaczej, a ona nie wiedziała co ma z tym zrobić. Jak pohamować mechanizmy obronne, które tworzą zamęt wokół? Jak się ich wyzbyć, skoro innego sposobu na chronienie samej siebie nie ma? Pokręciła lekko głową, zbyt zmęczona, żeby o tym myśleć. Spojrzała w obraz, a raczej film obok albumu. Dosłownie widziała w nim scenę, w której siedziała skulona w dormitorium Ravenclawu tuż po kolejnej awanturze z Charlesem. Wokół niej leżały puste fiolki, najwidoczniej musiała wypić ich całą zawartość na raz, nawet gdy wiedziała, że jest to niewskazane.
 Nie wolno przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę. 
 Mimo wszystko kuliła się dalej w strachu przed tym, co miało być. Broniła się, chciała się bronić, a sprawy i tak nie rozwiązała, mogła się nie odzywać. Bała się nie tylko o siebie, jednak również o to, co miała, w czym z pewnością nie pomagały jej wątpliwości. I chociaż chciałaby wierzyć, że była to wyłącznie wina jej nemezis, nie mogła. Miała w tym również swoją winę, chociaż z perspektywy osoby trzeciej nie powinna była się tym wszystkim nakręcać. Ale jak nie nakręcać się w momencie, kiedy Twoje życie zaczyna się powoli układać, a parę słów stawia to wszystko pod wielkim znakiem zapytania? Może gryffon miał rację, może to wszystko nie było prawdziwe. Może tak naprawdę całe istnienie w tej sytuacji staje się błędne. Chciała lekarstwa, więc go dostała.
 A co jeżeli ktoś pomylił recepty? Co jeżeli to nie miało trafić do niej, a do kogoś innego? 
 Było dobrze, nawet bardzo dobrze. 
 A teraz jest turniej, płacz i zgrzytanie zębów.
 Dziewczyna pokręciła głową, chcąc wszystkiemu zaprzeczyć. Nie mogła zostać okłamana drugi raz, przecież by o tym wiedziała. Musiałaby wiedzieć.
 Odsunęła się od wspomnienia, a następnie poszła w głąb korytarza szybkim, zdecydowanym krokiem. Stukotem jej butów zaczęła towarzyszyć pewna melodia.
~*~
[Obrazek: OuHgzcpkYuv49y7YMejWoJsMZlvSa3J4hubMCx7x...EPYXrJLkha][Obrazek: A1vsuwBaHK3pau7JHvBVcmsYlB-YimW0HPDxmXH4...fzc7qih-7D][Obrazek: LiZOpJejE8yg9Gzel5zORcpBjRyS6nfuFRJC0Czo...2QGJxkPSPA]


[OOC: Ta karta, podobnie jak poprzednie, jest w pewnym stopniu metaforą, bo to nie tak, że postać rozmawia sama ze sobą - jest to mój sposób na przedstawienie Fallon. Dodatkowo polecam wchodzić w białe napisy, ponieważ często za nimi czają się gify lub obrazki, a przy relacjach link do piosenki. Jeżeli chodzi o liczby - oznaczają one moment, w którym najlepiej puścić ową piosenkę, ponieważ zawiera tekst z KP. Mam nadzieję, że się spodoba, ponieważ ciąg dalszy niebawem!]
[Żródła: Google Grafika, tumblr, grafiki przerabiane w MediBang Paint Pro, PhotoScape i PicsArt]
Cu do wne, coś pieknego
stary wyszedł po mleko
Ładna KP bardzo ale repke dam potem bo limit Sad 
piekna kraszi kocham cb
Aktualizacja relacji, wyglądu, informacji oraz zmiana muzyki - teraz każda piosenka reprezentująca Fallon w danym okresie widnieje na samym początku karty.
Miłego czytania! Heart
o to Shiro żyje? Siemka
Tosz to krukonica diablica



(Kp naprawdę fajna)
Co za piękna karta Heart
No hej, hej!
Dziś przychodzę z dosyć nietypową aktualizacją, bowiem poprzednią część karty zostawiłam. Dlaczego? Dlatego, ponieważ chcę, aby ona nie przepadła. Oczywiście w późniejszym czasie poszczególne "okresy" życia postaci będą znajdywać się w wielkim spoilerze, jednak na chwilę obecną będzie się to prezentowało tak, a nie inaczej.
Postanowiłam spróbować czegoś nowego i relacje napisałam, a raczej wykonałam w formie krótkiego edita - niestety nie ma tam wielu postaci, jednak już wyjaśniam dlaczego! W zamiarze miały się tam pojawić najbliższe na ten moment osoby dla Fallon, później sekwencja się powtarza, również nie bez przyczyny. Jest to tzw. "loop", gdzie powtarza się poprzednią część edita, tak się robi po prostu. Nie zawsze, ale często.
Podsumowując, mam nadzieję, że w miarę się to przyjmie i ktoś szybko tego nie ukradnie! Ups..
Stron: 1 2