10.05.2020 22:09
【Vanessa Maxim-Yrell】
.
Nazywam się Vanessa Abigail Harley Maxim-Yrell. Urodziłam się 14 stycznia 2038 roku w Szpitalu Św. Munga w Londynie.
Jestem czysto krwistą czarownicą, jedyną córką Abigail Margel oraz Martina Maxima.
Uczęszczałam do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - należałam tam do domu Roweny Ravenclaw.
Po śmierci męża wyjechałam na studia Włoskiego Uniwersytetu Magicznego, gdzie ukończyłam wydział magizoologi.
Jestem czysto krwistą czarownicą, jedyną córką Abigail Margel oraz Martina Maxima.
Uczęszczałam do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie - należałam tam do domu Roweny Ravenclaw.
Po śmierci męża wyjechałam na studia Włoskiego Uniwersytetu Magicznego, gdzie ukończyłam wydział magizoologi.
Zaraz po tym, zaklepałam się na Uniwersytet Magiczny w Norwegii, tam ukończyłam zielarstwo.
Obecnie jestem wdową, gdyż mój mąż Yward Yrell zmarł prawie 20 lat temu.
Moje aktualne miejsce zamieszkania jest owiane tajemnicą i nie jest nikomu znane.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
Obecnie jestem wdową, gdyż mój mąż Yward Yrell zmarł prawie 20 lat temu.
Moje aktualne miejsce zamieszkania jest owiane tajemnicą i nie jest nikomu znane.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
“I don’t need a friend who changes when I change and who nods when I nod; my shadow does that much better.”
.
Jak wyglądam? Jak margelo-maximowska mieszanka wybuchowa. Włosy zdecydowanie odziedziczyłam po ojcu, długie blond, sięgające prawie, że do pasa. To jeden z moich ogromnych atutów wizualnych. Często spinam je w kucyka, lub po prostu zostawiam je by żyły własnym życiem. Co odziedziczyłam po matce? Wszyscy jednogłośnie odpowiedzieliby, że oczy - czysta, nieskażona zieleń z nutką szaleństwa. Nie miałam nigdy prawie, że żadnych niedoskonałości, gdyż od czasów młodości faszeruję się eliksirami oraz korzystam z uroków magii transmutacyjnej. Moja cera jest bardzo bardzo ale to bardzo blada, czasem mówią, że przypominam chodzącego trupa, kolejna cecha po mamusi. Zawsze staram się ubierać w rzeczy mi wygodne, jednakże czasem jest to niemożliwe zważając na niektóre sytuacje, prawda? W końcu nie pójdę na przyjęcie w starej poplamionej koszulce.
Uwielbiam kolor fiołkowy połączony z czarnym - moja ulubiona kombinacja jeśli chodzi o dobierane ubrania. Nie jestem osobą zbytnio wysoką, ponieważ mój wzrost nie przekracza stu siedemdziesięciu czterech centymetrów. Nigdy nie podobał mi się mój nos ze względu jego szpiczaka na czubku, choć mówią, że tylko ja go widzę. Nie prawda! Moje usta są jasno zaróżowione, czego zawsze zazdrościłam mojemu starszemu bratu, Dean'owi. Mam strasznie dużo blizn na ciele przez obfite życie, które nie szczędziło mi skóry w tym przypadku. Posiadam dwa tatuaże, o których nikt prócz Yward'a nie ma pojęcia. Jest to błyskawica za lewym uchem oraz malutka strzała przebijająca czaszkę na lewej kostce u stopy. Każdy z nich był zrobiony z jakiegoś powodu, którego nigdy nikomu nie zdradziłam. Jestem dość chudą osobą, mimo tego iż urodziłam dwójkę dzieci, obficie ćwiczę nie tylko zaklęcia ale też mięśnie, przez to mam całkiem zgrabną sylwetkę. Ludzie mówią, że absolutnie nie wyglądam na 43-letnia kobietę, jednak ja chce dalej wyglądać młodziej i młodziej. Do tej pory na palcu noszę obrączkę z imieniem swojego zmarłego męża.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
Charakter...to jeszcze bardziej skomplikowana sprawa niż mogłoby się wydawać. Może po prostu postaram się to podzielić na pewne etapy w życiu. Zaczynając od dzieciństwa, byłam specyficzna. Niekiedy coś potrafiło złapać mnie za serce, a czasem potrafiłam przejść obok tego obojętnie. Od najmłodszych lat wykazywałam ogromną kreatywność połączoną ze sprytem, nawet okazał się nie raz objaw tak zwanej odwagi. Mój waleczny i uparty charakter często stawiał i nadal stawia w sytuacjach podbramkowych. Przede wszystkim zawsze kierowałam się rozumem i wzorcami jakimi byli i NADAL są moi rodzice. Taka byłam aż do ukończenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Co się ze mną stało po szkole? Dobre pytanie, wszystko szło w jak najlepszym kierunku pomijając fakt zaginięcia mojego brata Deana, wyjazdu matki i nagłego zniknięcia ojca. Nikt z tej trójki nie odpowiadał co zaczęło mnie martwić. Dołączyłam jako młoda absolwentka do personelu Szpitala Św. Munga, by zająć czymś swój nadmiar czasu pomagając innym. Po roku stało się to już niewystarczalne, więc moje kroki powędrowały do Brygady Uderzeniowej. Sądziłam, że tam będę w stanie wykorzystać swoje możliwości. Nie pomyliłam się w tej kwestii, stałam się odpowiedzialna za ludzi oraz za współpracowników. Przybyło mi o górę odwagi, a ja cieszyłam się z każdej najmniejszej udanej rzeczy. Zaczęłam sobie powoli układać życie i wszystko biegło w dobrym kierunku, pomijając fakt codziennego ryzykowania życiem.
Jako 19-letnia osoba przepracowałam na tej posadzie 2 lata, by następnie awansować mnie na Głównego Inspektora Brygady Uderzeniowej, bez wątpienia to mój największy sukces życiowy. Pokonanie dwóch organizacji przestępczych. Czułam się jakbym mogła wszystko, niebywałe uczucie potęgi. Stałam się samolubna, wredna i egoistyczna, nikt nie potrafił odgadnąć dlaczego, co się stało z tą pogodną, miłą dziewczyną? Zakochała się w potężnym czarnoksiężniku, który dowodził niebezpieczną grupą, którą miałam właśnie ja dopaść i zrujnować. Tak właśnie weszłam w ten mroczny świat, z poźniejszym mężem Ywardem.
Jak jest teraz? Przeszłość mnie dogania, jestem bezwzględna i chamska, niekiedy mam przejawy zachowywania się jak 15 letnia rozwydrzona smarkula, ale co mnie to obchodzi. Traktuj bliźniego swego jak siebie samego, czyż nie? Najważniejsza zawsze będzie dla mnie rodzina i jej bezpieczeństwo, reszta mnie nie interesuje bo po co.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
Jak wyglądam? Jak margelo-maximowska mieszanka wybuchowa. Włosy zdecydowanie odziedziczyłam po ojcu, długie blond, sięgające prawie, że do pasa. To jeden z moich ogromnych atutów wizualnych. Często spinam je w kucyka, lub po prostu zostawiam je by żyły własnym życiem. Co odziedziczyłam po matce? Wszyscy jednogłośnie odpowiedzieliby, że oczy - czysta, nieskażona zieleń z nutką szaleństwa. Nie miałam nigdy prawie, że żadnych niedoskonałości, gdyż od czasów młodości faszeruję się eliksirami oraz korzystam z uroków magii transmutacyjnej. Moja cera jest bardzo bardzo ale to bardzo blada, czasem mówią, że przypominam chodzącego trupa, kolejna cecha po mamusi. Zawsze staram się ubierać w rzeczy mi wygodne, jednakże czasem jest to niemożliwe zważając na niektóre sytuacje, prawda? W końcu nie pójdę na przyjęcie w starej poplamionej koszulce.
Uwielbiam kolor fiołkowy połączony z czarnym - moja ulubiona kombinacja jeśli chodzi o dobierane ubrania. Nie jestem osobą zbytnio wysoką, ponieważ mój wzrost nie przekracza stu siedemdziesięciu czterech centymetrów. Nigdy nie podobał mi się mój nos ze względu jego szpiczaka na czubku, choć mówią, że tylko ja go widzę. Nie prawda! Moje usta są jasno zaróżowione, czego zawsze zazdrościłam mojemu starszemu bratu, Dean'owi. Mam strasznie dużo blizn na ciele przez obfite życie, które nie szczędziło mi skóry w tym przypadku. Posiadam dwa tatuaże, o których nikt prócz Yward'a nie ma pojęcia. Jest to błyskawica za lewym uchem oraz malutka strzała przebijająca czaszkę na lewej kostce u stopy. Każdy z nich był zrobiony z jakiegoś powodu, którego nigdy nikomu nie zdradziłam. Jestem dość chudą osobą, mimo tego iż urodziłam dwójkę dzieci, obficie ćwiczę nie tylko zaklęcia ale też mięśnie, przez to mam całkiem zgrabną sylwetkę. Ludzie mówią, że absolutnie nie wyglądam na 43-letnia kobietę, jednak ja chce dalej wyglądać młodziej i młodziej. Do tej pory na palcu noszę obrączkę z imieniem swojego zmarłego męża.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
Charakter...to jeszcze bardziej skomplikowana sprawa niż mogłoby się wydawać. Może po prostu postaram się to podzielić na pewne etapy w życiu. Zaczynając od dzieciństwa, byłam specyficzna. Niekiedy coś potrafiło złapać mnie za serce, a czasem potrafiłam przejść obok tego obojętnie. Od najmłodszych lat wykazywałam ogromną kreatywność połączoną ze sprytem, nawet okazał się nie raz objaw tak zwanej odwagi. Mój waleczny i uparty charakter często stawiał i nadal stawia w sytuacjach podbramkowych. Przede wszystkim zawsze kierowałam się rozumem i wzorcami jakimi byli i NADAL są moi rodzice. Taka byłam aż do ukończenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Co się ze mną stało po szkole? Dobre pytanie, wszystko szło w jak najlepszym kierunku pomijając fakt zaginięcia mojego brata Deana, wyjazdu matki i nagłego zniknięcia ojca. Nikt z tej trójki nie odpowiadał co zaczęło mnie martwić. Dołączyłam jako młoda absolwentka do personelu Szpitala Św. Munga, by zająć czymś swój nadmiar czasu pomagając innym. Po roku stało się to już niewystarczalne, więc moje kroki powędrowały do Brygady Uderzeniowej. Sądziłam, że tam będę w stanie wykorzystać swoje możliwości. Nie pomyliłam się w tej kwestii, stałam się odpowiedzialna za ludzi oraz za współpracowników. Przybyło mi o górę odwagi, a ja cieszyłam się z każdej najmniejszej udanej rzeczy. Zaczęłam sobie powoli układać życie i wszystko biegło w dobrym kierunku, pomijając fakt codziennego ryzykowania życiem.
Jako 19-letnia osoba przepracowałam na tej posadzie 2 lata, by następnie awansować mnie na Głównego Inspektora Brygady Uderzeniowej, bez wątpienia to mój największy sukces życiowy. Pokonanie dwóch organizacji przestępczych. Czułam się jakbym mogła wszystko, niebywałe uczucie potęgi. Stałam się samolubna, wredna i egoistyczna, nikt nie potrafił odgadnąć dlaczego, co się stało z tą pogodną, miłą dziewczyną? Zakochała się w potężnym czarnoksiężniku, który dowodził niebezpieczną grupą, którą miałam właśnie ja dopaść i zrujnować. Tak właśnie weszłam w ten mroczny świat, z poźniejszym mężem Ywardem.
Jak jest teraz? Przeszłość mnie dogania, jestem bezwzględna i chamska, niekiedy mam przejawy zachowywania się jak 15 letnia rozwydrzona smarkula, ale co mnie to obchodzi. Traktuj bliźniego swego jak siebie samego, czyż nie? Najważniejsza zawsze będzie dla mnie rodzina i jej bezpieczeństwo, reszta mnie nie interesuje bo po co.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
..
*_⁂⁂⁂_*
.
“Friendship is born at that moment when one person says to another, ‘What! You too? I thought I was the only one.”
Nie będę opowiadać zbędnych historii jak to przyszłam na świat w szpitalu i wszyscy się cieszyli z drugiego dziecka. Nie widzę po prostu w tym sensu, gdyż każda historia zaczyna się tak samo. Przejdę od razu nieco do przodu. Jako dziecko uwielbiałam bawić się z Dean'em jego rozmaitymi zabawkami, to było takie fascynujące i nowe! Chciałabym wrócić do tych beztroskich lat, gdy człowiek nie przejmował się niczym i dobrze się bawił. W wieku czterech lat, objawiły się moje moce magiczne hah! Pamiętam to po dziś dzień jak jedliśmy wspólną kolację w domu, wszyscy spokojnie jedli, a tu nagleee z kominka zaczęły wyskakiwać iskierki, które do mnie podleciały, kręcąc się nad moją głową coś w stylu aureolki. Następnie każda z nich poleciała w inną stronę, podpalając delikatnie trafione miejsca. Nikogo to nie zdziwiło, wręcz przeciwnie było to bardzo imponujące ukazanie mocy magicznej. Od czasu, gdy rodzice wszystko mi wyjaśnili, siedziałam po uszy w książkach magicznych, doszukując się interesujących ciekawostek.
Nareszcie przyszedł moment moich jedenastych urodzin i listu ze szkoły. Nie mogłam się już doczekać wakacji, więc poprosiłam tatę byśmy poszli po potrzebne rzeczy nieco wcześniej. Tak też zrobiliśmy, kupując książki za w czasu. Nauczyłam się przez wakacje większość teoretycznych rzeczy i z uśmiechem pierwszego września kierowałam się z rodziną na dworzec King Cross, dokładniej na peron 9¾. Wiedziałam, że przede mną stoi ogromna przygoda, której nigdy w życiu nie zapomnę. Pamiętam ramiona taty, oplatające mnie szczelnie na pożegnanie. Zapomniałam wspomnieć, że mamy już wtedy z nami nie było, wyjechała i nigdy nie wróciła...ale to może później. Wsiedliśmy do pociągu Hogwarts Express, odjeżdżając siną w dal.
Nim się obejrzałam, wchodziłam wraz z innymi uczniami do wielkiej sali, by dostać się na sam przód. Nareszcie zostało wykrzyknięte moje imię oraz nazwisko. Dobrze wiedziałam dokąd trafię, w końcu jestem Maximem prawda? Przodkiem rodziny była sama Rowena Ravenclaw, więc nie przyjmowałam innej wiadomości do świadomości. Nie pomyliłam się również w tej kwestii i po tylko jednym zająknięciu się tiara wykrzyczała "Ravenclaw!". Pobiegłam z uśmiechem do stołu krukonów, przy okazji machając Dean'owi siedzącego przy gryffonach. Widziałam tylko jego uśmiechniętą twarz i trzymane kciuki. Ucztę pora zacząć.
Nie będę opowiadać zbędnych historii jak to przyszłam na świat w szpitalu i wszyscy się cieszyli z drugiego dziecka. Nie widzę po prostu w tym sensu, gdyż każda historia zaczyna się tak samo. Przejdę od razu nieco do przodu. Jako dziecko uwielbiałam bawić się z Dean'em jego rozmaitymi zabawkami, to było takie fascynujące i nowe! Chciałabym wrócić do tych beztroskich lat, gdy człowiek nie przejmował się niczym i dobrze się bawił. W wieku czterech lat, objawiły się moje moce magiczne hah! Pamiętam to po dziś dzień jak jedliśmy wspólną kolację w domu, wszyscy spokojnie jedli, a tu nagleee z kominka zaczęły wyskakiwać iskierki, które do mnie podleciały, kręcąc się nad moją głową coś w stylu aureolki. Następnie każda z nich poleciała w inną stronę, podpalając delikatnie trafione miejsca. Nikogo to nie zdziwiło, wręcz przeciwnie było to bardzo imponujące ukazanie mocy magicznej. Od czasu, gdy rodzice wszystko mi wyjaśnili, siedziałam po uszy w książkach magicznych, doszukując się interesujących ciekawostek.
Nareszcie przyszedł moment moich jedenastych urodzin i listu ze szkoły. Nie mogłam się już doczekać wakacji, więc poprosiłam tatę byśmy poszli po potrzebne rzeczy nieco wcześniej. Tak też zrobiliśmy, kupując książki za w czasu. Nauczyłam się przez wakacje większość teoretycznych rzeczy i z uśmiechem pierwszego września kierowałam się z rodziną na dworzec King Cross, dokładniej na peron 9¾. Wiedziałam, że przede mną stoi ogromna przygoda, której nigdy w życiu nie zapomnę. Pamiętam ramiona taty, oplatające mnie szczelnie na pożegnanie. Zapomniałam wspomnieć, że mamy już wtedy z nami nie było, wyjechała i nigdy nie wróciła...ale to może później. Wsiedliśmy do pociągu Hogwarts Express, odjeżdżając siną w dal.
Nim się obejrzałam, wchodziłam wraz z innymi uczniami do wielkiej sali, by dostać się na sam przód. Nareszcie zostało wykrzyknięte moje imię oraz nazwisko. Dobrze wiedziałam dokąd trafię, w końcu jestem Maximem prawda? Przodkiem rodziny była sama Rowena Ravenclaw, więc nie przyjmowałam innej wiadomości do świadomości. Nie pomyliłam się również w tej kwestii i po tylko jednym zająknięciu się tiara wykrzyczała "Ravenclaw!". Pobiegłam z uśmiechem do stołu krukonów, przy okazji machając Dean'owi siedzącego przy gryffonach. Widziałam tylko jego uśmiechniętą twarz i trzymane kciuki. Ucztę pora zacząć.
Jak to wyglądało nieco później? Lata szkolne to nawet nie ma co się zagłębiać w temat, nic ciekawego się nie działo, prócz zdobywaniu znajomości, które i tak upadły oraz uczenia się. Lata do klasy 6 nie były aż tak znaczące. Dopiero od połowy klasy szóstej moje życie zaczęło nabierać barw. Dołączyłam w końcu do krukońskiej drużyny Quidditcha gdzie byłam ścigającym i to nie byle jakim! O włos nie zostałam również prefektem żeńskim domu, ale jakaś babeczka okazała się lepsza. No cóż, bywa i tak prawda? Przygotowania na OWUTEM'y zajmowały mi wieczność ale i tak wiedziałam, że lepiej przygotować się nie mogłam. Jedyną rzeczą, która mnie ruszyła to nagłe zniknięcie Dean'a. Nikt nigdzie go nie widział, słuch po nim zaginął. Dzień w dzień się zamartwialiśmy razem z tatą, lecz po skończeniu szkoły przez moją osobę, pękł i wyjechał zostawiając mnie tutaj samą na pastwę losu, głodnych wilków. Zostałam zdana na siebie, nie znałam swojego miejsca ani nie byłam pewna co do zawodu, w którym będę się chciała spełniać. Ból po nagłej stracie tylu bliskich osób, nasiliła się. Udałam się na uzdrowiciela do Szpitala św. Munga w Londynie z nadzieją, że zapomnę. Owszem tak było, poznałam wtedy Ywarda Yrella, który delikatnie zawrócił mi w głowie, wtedy jeszcze nie wiedziałam kim jest. Znaliśmy się z twarzy ze szkoły ale cóż to był za młodzieniec, ahh. Nie minęło dużo czasu, a rana po wyjeździe i zaginięciu rodziny zaczęła znów się powiększać. Sama, jedyna w ogromnej posiadłości, masakra. Udałam się na pracownika Brygady uderzeniowej. Roiło się wtedy wszędzie od bardzo niebezpiecznych organizacji przestępczych. Ciężkie czasy, uznałam, że i tak nie mam nic do stracenia, więc co mi szkodzi się poświęcić dla większego dobra. Szło mi nad wyraz dobrze, że po 2 latach służby awansowano mnie na Głównego Inspektora Brygady Uderzeniowej, tak! Największy sukces jeśli chodzi o karierę, w całym moim życiu. Złapałam ludzi, ujawniłam miejsca pobytów, jednakże! Została mi jedna jedyna organizacja, która zmieniła całe moje życie. Organizacja, którą dowodził czarnoksiężnik, Yward Yrell. Wspomnienia powróciły, wiedziałam, że powinnam go złapać, uwięzić, cokolwiek! Nie uczyniłam tego, okazałam słabość. Nawiedzał mnie w domu przez pierwsze parę tygodni, aż w końcu wtargnął do środka, obezwładniając mnie. Tak zaczęły się nasze spotkania, wiedziałam, że to nie na miejscu. To jak zdrada własnych idei ale nie mogłam nic poradzić, uczucie było w tej sytuacji zdecydowanie silniejsze. Oficjalnie zaczęliśmy się spotykać, by po pół rocznej kadencji związkowej, oświadczyć się. Baliśmy się, że ktoś nas nakryje, adoptowałam moja córkę Rachel i razem z Ywardem ją wychowywaliśmy starając się wiązać koniec z końcem. Na nasze szczęście Brygada Uderzeniowa została rozwiązana, nie miałam już obowiązków wobec Ministerstwa Magii. W drodze był nasz pierworodny syn, Fabian, który urodził się cały i zdrów. Rok później wzięliśmy huczny ślub, gdy wszystko powoli ucichło. Najlepsze lata mojego życia. Półtorej roku po ślubie, doszło nam trzecie dziecko - Lorin. Gdy Lo miał dwa latka sytuacja zaczęła się znów robić na tyle napięta, że nasze brudy zaczęły znów wychodzić na światło dzienne. Musieliśmy oddać Lorina do rodziny Ywarda dla jego bezpieczeństwa, konkretniej Analzema Yrella, który opiekował się nim aż do jego ukończonego 22 roku życia. Nie chcieliśmy go mieszać w te bagno przestępców i czarnej magii, nie chcieliśmy na starcie niszczyć mu życia. Minęło 20 lat. Nareszcie prawda wyszła na jaw, a wszyscy zapomnieli o brudach z przeszłości. Przynajmniej taką mamy nadzieję. Co się działo przez te prawie 20 lat? Mój mąż zmarł, trzy lata po oddaniu Lorina. Nie nacieszyliśmy się zbyt długo naszym szczęściem. Przeżyłam to bardzo mocno, jednakże wiem, że czuwa nade mną i nad naszymi dziećmi. Zdecydowanie to on był moją miłością życiową. Mój ojciec - Martin wrócił ze swojej podróży i zatrudnił się na posadzie psychologa w Hogwarcie, zaczynając się spotykać ze Stellą White. Może i lepiej...Rachel wróciła ze studiów we Francji, Fabian zaginął i do teraz nie ma po nim śladu. A co ze mną? Co się działo przez taki okres czasu? Studiowałam, bardzo dużo studiowałam we Włoszech, później przenosząc się do Norwegii. Skakałam od uniwersytetu do uniwersytetu, szukając swojego miejsca. W końcu, gdy ból ucichnął, byłam w stanie zmierzyć się z rodzinnymi stronami, wracając na wyspy Wielkiej Brytanii. Może tak miało być, sama nie wiem. Łudziłam się, że odeszłam z dala od życia na kocią łapę, jednakże po 2 miesiącach po odzyskaniu całej rodziny, znów zostałam od niej odłączona i wywieziona bardzo bardzo daleko, gdzie zaczął się mój nowy etap w życiu. Mam nadzieję, ze jak zwykle wszystko się ułoży i wrócę do domu, do rodziny.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
.
*_⁂⁂⁂_*
.
Chcecie wiedzieć o mnie coś więcej? Dobrze, więc od czego by tu zacząć...
.
⁂Patronus⁂
Moim patronusem jest orzeł, symbol Roweny Ravenclaw czyli mojego przodka
.
⁂Bogin⁂
Hmm, moim boginem jest wysoka, zamaskowana postać, trzymająca jakiś notes w dłoni
.
⁂Byłe i obecne posady⁂
Uzdrowiciel w Szpitalu Św. Munga w Londynie na wydziale urazów magizoologicznych
Inspektor Brygady Uderzeniowej
Pracownik DkMS
Barierolog
.
⁂Różdżka⁂
Posiadam różdżkę z drewna olchy
Jej rdzeń to sierść kelpi
Ma 11 ¼ cala
.
⁂Miejsca zamieszkania⁂
Dworek rodowy Maxim'ów
Dworek rodowy Yrell'i
Obecnie *zamazane*
.
⁂Zainteresowania⁂
Magizoologia
Zielarstwo
Wróżbiarstwo ale na poziomie podstawowym
Latanie na miotle
Szkicowanie
Podróże małe i duże
..
*_⁂⁂⁂_*
..
.
*_⁂⁂⁂_*
.
“I think if I’ve learned anything about friendship, it’s to hang in, stay connected, fight for them, and let them fight for you. Don’t walk away, don’t be distracted, don’t be too busy or tired, don’t take them for granted. Friends are part of the glue that holds life and faith together. Powerful stuff.”
.
⁂Martin Maxim | GrubszyNizReka | ojciec⁂
Wiele ci zawdzięczam i nie wyobrażam sobie, gdyby nagle miało mi ciebie zabraknąć na tej półkuli. Jesteś moim autorytetem i zawsze stanę za tobą murem, choćby nie wiem co się działo. Bardzo się cieszę, że wróciłeś.
.
⁂Abigail Margel-Maxim | Lulu | matka⁂
Mimo, że pamiętam cię przez mgłę, nie mam ci niczego za złe. Pogodziłam się z faktem, że prawdopodobnie już nie wrócisz. Życzę ci mamo jak najlepiej, rozumiem cię bo ja też bym tyle nie wytrzymała w tym wariatkowie.
.
⁂Dean Maxim | Mikser | zmarły brat⁂
Mam ogromną nadzieję, że tam u góry jest ci zdecydowanie lepiej i zaznałeś upragnionego spokoju. Kocham cie braciszku.
.
⁂Yward Yrell | Celephias | zmarły mąż⁂
Kochałam cie, kocham cie i kochać będę. "I nie opuszczę cię aż do śmierci" te słowa chodzą mi dziennie po głowie od 20 lat. Kiedyś znów się spotkamy, a nasza miłość ponownie się zjednoczy.
.
⁂Lorin Yrell | MrFrancuz | syn⁂
Oj Lo, jestem z ciebie taka dumna. Taki podobny do ojca, lecz tylko z wyglądu! Z charakteru jesteś całkowitym przeciwieństwem. Wybacz mi przeszłość i zaufaj na przyszłość.
.
⁂Rachel Maxim-Yrell | Loraane | córka⁂
Cieszę się, że wyszłaś na prostą, gdyż szczerze mówiąc nie byłaś łatwym orzechem do rozgryzienia. Wiem, że również przeżyłaś mocno śmierć ojca ale spokojnie, on dopiero zaczął swoją wędrówkę.
.
⁂Fabian Maxim-Yrell | Cupp | zmarły/zaginiony syn⁂
Od zawsze pakowałeś się tam gdzie nie trzeba, odziedziczyłeś tą cechę zdecydowanie po mnie, jednakże talent do szukania kłopotów masz po ojcu! Mam nadzieję, że się odnajdziesz...poruszę niebo i ziemię by cie znaleźć.
.
⁂Ósemka | Nasea | nowa ja⁂
Czy zamierzam opowiadać o sobie? Tak, gdyż bardzo wiele się wydarzyło. Założyłam inną maskę z innymi ludźmi, nowa przybrana, tymczasowa rodzina. Moje imię to Osiem i nie jestem już tą samą czarownicą.
Na dole reszta rodzinki szaleńców.
.
⁂Jedynka | xxx | szef⁂
Twoje humorki pozostają nieodgadnione, wiem, że starasz się nas czegoś nauczyć ale to tak jak zabawa z małymi dziećmi. Mam nadzieję, że będziesz z nami spędzał więcej czasu, nawet kiedy nie musisz.
.
⁂Dwójka | xxx | współpracownik⁂
Oj Dwa, zostajesz dla mnie nieodgadniony. Wiem jedynie, że nic ci się nie podoba i na wszystko narzekasz, maruda!
.
⁂Trójka | xxx | współpracownik⁂
Lubisz pić, to na pewno. Wiesz, że i tak cię widzimy jak ciągniesz ten "soczek" w kącie? Nie musisz się z tym aż tak ukrywać, no i przesiaduj z nami nieco więcej.
.
⁂Czwórka | xxx | współpracownik⁂
Jesteś aż nazbyt wyszczekany ale wydajesz się być w porządku. Może uda nam się zawiązać dłuższą rozmowę niż groźby. Co nie łączy lepiej niż wspólne procenty?
.
⁂Piątka | xxx | współpracownik⁂
Nie mam pojęcia gdzie zniknąłeś, odkąd Jeden się z tobą deportował, słuch o tobie zaginął i obecnie stałeś się tematem tabu. Może kiedyś się jeszcze spotkamy jeśli żyjesz.
.
⁂Szóstka | xxx | przyjaciel/współpracownik⁂
Ciężko mi się o tobie jakkolwiek wypowiedzieć Sześć. Na 100% wiem, że jesteś w porządku i można z tobą pogadać oraz napić. Mamy wspólne cele, do których dążymy. Miejmy nadzieję, że nam się uda nie tylko to co nas czeka ale coś jeszcze. Czuje się najlepiej w twoim towarzystwie.
.
⁂Siódemka | xxx | kolega/współpracownik⁂
Wiesz co ci powiem Siedem? Pomimo młodego wieku jesteś bardzo ogarnięty. Dołączasz do grupy "można ze sobą pogadać, nie odgryzę ci dłoni". Nie zepsuj sobie tylko życia, szkoda by było takiego chłopca.
.
⁂Dziewiątka | xxx | współpracownica⁂
Dołączyłaś do naszej rodzinki dopiero jakiś czas temu. Jesteś jak zamknięta księga i nie potrafię cie rozszyfrować ani, z której gałęzi się urwałaś. Nareszcie nie jestem samą damą w tej dżungli. Może poznamy się ciut lepiej, byle nie za dużo.
.
⁂Dziesiątka | xxx | znajomy/współpracownik⁂
Wydajesz się być okej, wiem, że jesteś lojalny. Chociaż zbyt dużo nie mówisz, świetnie się czuje w twoim towarzystwie, oby tak dalej i nie poddawaj się.
Twoje humorki pozostają nieodgadnione, wiem, że starasz się nas czegoś nauczyć ale to tak jak zabawa z małymi dziećmi. Mam nadzieję, że będziesz z nami spędzał więcej czasu, nawet kiedy nie musisz.
.
⁂Dwójka | xxx | współpracownik⁂
Oj Dwa, zostajesz dla mnie nieodgadniony. Wiem jedynie, że nic ci się nie podoba i na wszystko narzekasz, maruda!
.
⁂Trójka | xxx | współpracownik⁂
Lubisz pić, to na pewno. Wiesz, że i tak cię widzimy jak ciągniesz ten "soczek" w kącie? Nie musisz się z tym aż tak ukrywać, no i przesiaduj z nami nieco więcej.
.
⁂Czwórka | xxx | współpracownik⁂
Jesteś aż nazbyt wyszczekany ale wydajesz się być w porządku. Może uda nam się zawiązać dłuższą rozmowę niż groźby. Co nie łączy lepiej niż wspólne procenty?
.
⁂Piątka | xxx | współpracownik⁂
Nie mam pojęcia gdzie zniknąłeś, odkąd Jeden się z tobą deportował, słuch o tobie zaginął i obecnie stałeś się tematem tabu. Może kiedyś się jeszcze spotkamy jeśli żyjesz.
.
⁂Szóstka | xxx | przyjaciel/współpracownik⁂
Ciężko mi się o tobie jakkolwiek wypowiedzieć Sześć. Na 100% wiem, że jesteś w porządku i można z tobą pogadać oraz napić. Mamy wspólne cele, do których dążymy. Miejmy nadzieję, że nam się uda nie tylko to co nas czeka ale coś jeszcze. Czuje się najlepiej w twoim towarzystwie.
.
⁂Siódemka | xxx | kolega/współpracownik⁂
Wiesz co ci powiem Siedem? Pomimo młodego wieku jesteś bardzo ogarnięty. Dołączasz do grupy "można ze sobą pogadać, nie odgryzę ci dłoni". Nie zepsuj sobie tylko życia, szkoda by było takiego chłopca.
.
⁂Dziewiątka | xxx | współpracownica⁂
Dołączyłaś do naszej rodzinki dopiero jakiś czas temu. Jesteś jak zamknięta księga i nie potrafię cie rozszyfrować ani, z której gałęzi się urwałaś. Nareszcie nie jestem samą damą w tej dżungli. Może poznamy się ciut lepiej, byle nie za dużo.
.
⁂Dziesiątka | xxx | znajomy/współpracownik⁂
Wydajesz się być okej, wiem, że jesteś lojalny. Chociaż zbyt dużo nie mówisz, świetnie się czuje w twoim towarzystwie, oby tak dalej i nie poddawaj się.
Postać grana na serwerze przeze mnie od 2017 roku
Wcześniej odgrywana przez gracza: Stella
Nick postaci: Nasea
Jeśli ktoś chce jeszcze do relacji to PW