09.08.2020 05:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 25.08.2020 19:35 przez Primaverus. Edytowano w sumie 2 razy.)
W ludzkim ciele najgorsze są ograniczenia, które nam narzuca. Jak w końcu dziecko może być świadome? Jak może rozumieć złożoność procesów dookoła, kiedy nie potrafi wydukać poprawnego gramatycznie zdania? Nie wiem jeszcze, jak mocno pragnę zrzucić te ograniczenia, by poznać prawdziwy, otaczający mnie świat. Już teraz zdaję sobie sprawę z faktu panowania na nim pewnych zasad, ustaleń. Nie wszystkie są dobre, nie wszystkich należy przestrzegać - ale są dobrym kierunkowskazem. Odpowiednio je poznając być może z czasem zrozumiem swój ostateczny cel, będę w stanie go jednoznacznie nazwać a nie tylko gdybać na temat jego ewentualnego istnienia.
Na początek warto było jednak zdać sobie sprawę z tego, jak jest. Z tego kim jestem. Na początku była matka, skąpana w bieli, nie wyróżniająca się spośród białych ścian, które były jedyne czym widziałem. Moje ucho nie było w stanie zrozumieć dźwięków, których dopiero uczyło się przetwarzać. Nie potrafiło zrozumieć słów kobiety, którą dziś nazywam babcią, a mój mózg nie zdawał sobie sprawy, że w tym momencie byłem już obiektem sporów między- i wewnątrzrodowych. I to od przynajmniej kilku miesięcy, ciągle przerzucany, o niepewnej przyszłości, kilka razy nieomal wymazany z wszelkich kronik. Twarz ojca napotkałem znacznie później - nigdy nie przywiązałem do niej takiej wagi, jak do lica mej matki, obecnej ze mną od aktu stworzenia, od zarania mych dziejów. Z czasem i te wspomnienia zaczynają zanikać, rozpływać we mgle dziejów, pozostawiają po sobie jednak pewną naukę, ładunek, przesłanie czy ślad. Moja matka Kaitlyn, babka Hathor, ojciec Latif... Ale kim jestem ja?
Pierwsze słowa rozczuliły, chociaż matka nie mogła ich usłyszeć, pierwsze kroki uradowały, chociaż od początku były pewne. Pierwsze użycie siły, zwanej magią, zszokowało, chociaż nie wywołało wielkiego spustoszenia. Zabójstwo kota, nawet nieumyślne, przed tysiącami lat w ojczyźnie mych ojców skazałoby mnie na niezbyt przyjemną i powolną śmierć, zapewne wystawiony na działanie słońca - bez powiek i możliwości obracania głową, teraz jednak wprawiało rodzinę w euforię, połączoną z lekkim niedowierzaniem a nawet... Lękiem. Co ciekawe, mój mózg zdołał pojąć to, do czego doprowadziłem - jego największy dotychczasowy sukces sprawił, że wreszcie zrozumiałem kim jestem. Jestem Azar, urodzony ostatniego dnia '81 roku. Potomek rodów Shafiq, Margel i Slytherin. Jestem czystej krwi czarodziejem, który, jeszcze z mlekiem pod nosem, zasiał w sercach swej rodziny lęk.
Myśli o "tu i teraz" zastąpiły mgliste, niezrozumiałe wyobrażenia o "tam i potem", zarazem w mej maleńkiej głowie zakiełkowało pytanie "Kim się stanę?"
Chociaż posiadam dodatkowy zmysł, jestem urodzony w szafie;
Chociaż posiadam oczy dookoła głowy, to imię me asekurant;
Chociaż ukazana została Wam moja siła umysłu, wewnątrz mnie żyje nałogowiec;
Chociaż twardy jak skała, posiadam wyjątkowo szybki metabolizm;
I nawet jako zdolny do zabijania - zawsze gram fair-play.
Chociaż posiadam oczy dookoła głowy, to imię me asekurant;
Chociaż ukazana została Wam moja siła umysłu, wewnątrz mnie żyje nałogowiec;
Chociaż twardy jak skała, posiadam wyjątkowo szybki metabolizm;
I nawet jako zdolny do zabijania - zawsze gram fair-play.
(A oba theme karty wyświetlają się po kliknięciu w ilustracje na początku.)