Archiwum Hapel.pl
Kartka z pamiętnika Frejra Lavenharta - Wersja do druku

+- Archiwum Hapel.pl (https://archiwum.hapel.pl)
+-- Dział: Hydepark (https://archiwum.hapel.pl/forum-217.html)
+--- Dział: Twórczość (https://archiwum.hapel.pl/forum-114.html)
+--- Wątek: Kartka z pamiętnika Frejra Lavenharta (/thread-10657.html)



Kartka z pamiętnika Frejra Lavenharta - merlin0 - 08.10.2016

Zastanawialiście się kiedyś co się stało z tymi wszystkimi bogami w których wierzyli starożytni ludzie? Czy przez tysiąclecia uznawani za prawdziwych bogowie zniknęli od tak? Zeus, Jupiter, Ra, Odyn i inni? Bujda! Oni istnieją… Przynajmniej ci nordyccy bo tych spotykaliśmy.  Wikingowie od zawsze wiedzieli że światy (teraz jak się dowiedzieliśmy odpowiedniejsza wersja powinna brzmieć wszechświaty) wisiały na drzewie Yggdrasil. Także znikniecie bogów nie musiało równać się z ich nieistnieniem. Może po prostu nie ukazywali się w Midgardzie... I tak było. Mój przodek Seahrimnir (tak jak ten Seahrimnir) Lavenhart w XV po raz pierwszy nawiązał ponowny kontakt z bogami. Po długiej wielogodzinnej modlitwie ujrzał przed sobą szczelinę przez którą wszedł na Yggdrasil. Podróżował po gałęziach Drzewa Świata i coś go prowadziło aż znalazł się w Jotunheimie. Wygląd tego świata opisywał tak „Ciemne góry przyprószył śnieg. W dolinach zalegały zaspy do pasa. Z gałęzi sosen zwisały sople. Rzeki wiły się przez jary spowite mroźnymi cieniami. Wszędzie znajdowały się na współzamarżnięte wodospady. Przebywanie tam byłoby ciekawym przeżyciem gdyby nie jeden element który zwrócił moją szczególną uwage. 15 metrowy olbrzym który zbliżał się w moją stronę wymachując czymś co przypominało połączenie kija od szczotki i płotu, w sumie wyglądając jak wielka packa na muchy (albo ludzi). Wskoczyłem powrotem w szczeline i wróciłem do Midgardu.” Przez wiele lat co niektórzy członkowie naszej rodziny doznawali zaszczytu możliwości dostania się do któregoś z dziewięciu światów (oczywiście poza Midgardem bo tutaj był każdy). Bogowie zesłali także łaskę na mnie. Powracałem z moim małym synem Vemundem  z polowania na jelenie które urządziliśmy sobie w naszym lesie. Podczas przechodzenia w pobliżu jeziora Kroden doznałem nieoczekiwanej ochoty pomodlić się do bogów. Kazałem Vemundowi iść samotnie a sam pozostałem nad jeziorem. Ukląkłem i złożyłem dłonie.  Przyglądałem się tafli jeziora a po kilkugodzinach modlitwy (nie odczuwałem mrozu) coś powiedziało mi bym wskoczył do jeziora. Nie zacząłem tonąć tylko znalazłem się na statku. Dokładniej to była ogromna łódź na której wielu wikingów siedziało po bokach i wiosłowało by napędzić statek. Przy kole ster niczym stał człowiek. Przynajmniej tak myślałem że jest. Jednak gdy przyglądało się mu wydawało się że zmieniał on postacie, dla mnie jednak było wymagane widzieć go w postaci człowieka. Miał około 4 metrów wysokości  i wyglądał jak typowy wiking. Jasne włosy opadały mu na ramiona. Jego opalona twarz, niebieskie oczy, orli nos i lekki zarost. Trzymał w dłoni lunetę jakby przed chwilą przez nią obserwował sytuacje na morzu. Przy pasie miał przymocowane coś na kształt berła, wykonanego z poroża jelenia. Momentalnie zrozumiałem że to bóg którego imię nosze. Sam Frejr dowodził tą łodzią i widocznie był bardziej zainteresowany obserwowaniem morza niż człowiekiem który w niewiadomy sposób znalazł się na jego statku. Mógłbym się tak przyglądać mu przez dłuższy czas gdyby nie to że wikingowie przy wiosłach momentalnie rozpoczęli chór krzyków , a jeden z nich zaczął uderzać w gong zamontowany na burcie. Zainteresowałem się co tak podniosło uwagę wikingów i wyjrzałem za burtę. To co ujrzałem nie myślałem że jest prawdziwe. Ogromny łeb wyskoczył z morza i spoglądał wprost na mnie. Czoło potwora przypominające górską grań i zwężający się łeb sprawiał, że wyglądał raczej na węgorza niż węża. Jego skóra połyskiwała kamuflażową mozaiką zieleni, brązu i żółci. Wąż otworzył pysk i zasyczał. Jad i smród który wydobywał się z paszczy dosłownie roztopił część statku na której stałem. Wpadłem momentalnie do wody i przez moment ujrzałem nieskończenie wijące się cielsko potwora którego końca nie mogłem dojrzeć. Widziałem też innych wikingów którzy tonęli ze mną. Zamknąłem oczy i pomodliłem się do Frejra. Kiedy otworzyłem je byłem spowrotem w Midgardzie. Biały koń wyciągnął mnie z jeziora Kroden i stał prychając obok mnie. Przebudziłem się cały zmoczony i zmrożony. Spojrzałem na konia i pytałem jak by mu tu podziękować. Po chwili jednak koń zmienił się w kruka i odleciał w stronę lasu. Podniosłem się z ziemi i ruszyłem ku dworowi. Nie musicie wierzyć mi na słowo, ale pamiętajcie że nie wszystko co wydaje wam się że rozumiecie mózgiem i nauką mieści się tylko w jednym świecie.

[Obrazek: 2412620-j_rmungand_2008.jpg]



RE: Kartka z pamiętnika Frejra Lavenharta - Beta - 08.10.2016

Piękno