Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - Zygfryd - 02.11.2016
(Zygfryd Zimmermann)
Data urodzenia: 5 X 2020
Czystość krwi: 100%
Przynależność rasowa lub etniczna: Żyd
Miejsce urodzenia: Nahariyya, Izrael.
Aktualne miejsce zamieszkania: Nieznane
Wykształcenie: Podstawowe, obecnie na drugim roku studiów w BUMie.
Posady które zajmuje:
Teoretycznie bezrobotny.
Stan cywilny: Kawaler.
Zdjęcie/Rysunek postaci:
[Obrazek: 2Vx8iI9.png]
Opis wyglądu postaci:
Zygfryd jest mężczyzną raczej przeciętnego wzrostu. Marne sześć stóp wzrostu zmusza go do zakładania kapeluszy. Jego postura raczej nie wskazuje na człowieka, który kilka razy w tygodniu odwiedza siłownię. Ma zwykłe żydowskie rysy twarzy, którą zazwyczaj porasta kilkudniowy zarost. Trochę za długie, ciemne włosy zazwyczaj są luźno związane z tyłu lub na tzw. samuraja. Szare oczy wyglądają nijako komponując się z gęstymi, ciemnymi brwiami.
Lubi nosić skórzane ubrania. Stałym elementem jego garderoby jest skórzana, brązowa kurtka. W cieplejsze dni zdejmuje ją na rzecz jasnego podkoszulka. Nie lubi nosić nakryć głowy, lecz dla kapturów robi wyjątek gdy jest naprawdę zimno lub pada. Różdżki nie nosi za pasem ani w kieszeni. Tak naprawdę sam nie wie gdzie ją wkłada.
Cechy charakteru postaci:
Zygfryd jest samotnikiem. Zapewne wpływ miało na to to, że nie miał rodzeństwa. Często spędza czas w miejscach niedostępnych dla innych osób. Zauważa potęgę natury, stara się z nią utożsamić. Podczas rozmów z obcymi ludźmi zazwyczaj używa prostych urywanych zdań, lecz kiedy bliżej pozna jakąś osobę zachowuje się jak natchniony. Używa zdań wypełnionych przeróżnymi środkami stylistycznymi. Nie jest bardzo odważny. Jeżeli wyczuje zagrożenie to stara się trzymać z daleka, obserwując sytuację i otoczenie. Przez jego żydowskie pochodzenie jest materialistą. Uważa, że pieniądze są jednym z ważniejszych czynników potrzebnych do życia. Przez pewien okres w swoim życiu był bardzo związany ze swoją rodziną, jednak w miarę upływu lat więź osłabła. Rodzinę zastąpiła dosłownie garstka przyjaciół ze szkoły, jednak kontakt z nimi po powrocie do Izraela stopniowo się zacierał.
Historia:
Zygfryd urodził się w zimny, jesienny wieczór. Za oknami szalała burza, a liście z nielicznych drzew znajdujących się na posesji Zimmermannów wirowały złowieszczo. Od czasu do czasu grzmot przeszył okolicę, ale mimo to nie padało. Było cholernie sucho, prostaczkowie z biedniejszych dzielnic miasta modlili się o deszcz.
Kiedy poród się zakończył już świtało, jednak burza nadal nie ustała. Ciemne chmury kłębiły się nad całym Izraelem zwiastując kolejny zamach zwolenników wciąż rozrastającego się Państwa Islamskiego. Jednak nie to teraz siedziało w głowie rodziców Zygfryda. Chłopiec wyglądał na zdrowego, jednak należało mu wybrać imię. Zdecydowano, że będzie się nazywał Zygfryd, tak jak jego dziadek z mroźnej Skandynawii.
Chłopiec rozwijał się prawidłowo. Wśród magicznych przedmiotów czuł się jak tryton w wodzie. Latał na dziecięcej miotle, grał w gargulki i doznawał innych czarodziejskich rozrywek. Pewnego dnia jego ojciec nie wrócił do domu, a nazajutrz rozpoczynały się obchody Chanuki. Jako, że Zygfryd nie miał starszych braci on musiał zapalić pierwszą świecę. Jednak w tym domu robiło się to zawsze za pomocą magii, aby pokazać szczególną więź między światem czarodziejów a społeczeństwem żydowskim. Zrezygnowany chłopiec już niemal się poddał, lecz jego matka nalegała by spróbował. Pożyczyła mu nawet swoją różdżkę, ale ta w ogóle nie słuchała Zygfryda. Młody Zimmermann położył się na zielonym dywanie tuż obok świecznika i pomyślał o ojcu. Po chwili w kominku ktoś się aportował. Okazało się, że to jego ojciec. Tego wieczora pierwsza świeca została zapalona.
Następnego dnia chłopiec opowiedział rodzicom, że nie mógł zapalić świecy, ponieważ wiedział, że jego ojciec wróci. Nie było to ani przeczucie, ani intuicja. On po prostu wiedział, jakby jakiś wewnętrzny głos mu to przekazał. Rodzice wymienili spojrzenia, a ojciec wytłumaczył dlaczego nie dawał znaku życia przez całą dobę. Tego dnia zapłonęły dwie świece.
Nazajutrz matka przygotowała naleśniki z serem, a ojciec był nadzwyczaj miły. Później usiedli przy kominku i przez moment przypatrywali się jak chłopiec magiczną lokomotywą przejeżdża małe, ruszające się ludziki, które z dość miernym skutkiem próbowały przed nią uciec. Po jakimś czasie rodzice poprosili Zygfrydka żeby zostawił na chwilę zabawki i usiadł koło nich. Chłopiec powiedział, że jest zajęty i ma ważniejsze sprawy, jednocześnie wciskając głowę konduktora między wagony. Rodzice postanowili porozmawiać z nim jutro. Wtedy zapłonęły trzy świece.
Ubrali się odświętnie i poszli do Synagogi pomodlić się. Mijali ich zarówno żydowscy czarodzieje, jak i Mugole. Po powrocie do domu ojciec zapalił czwartą świecę i wziął syna na bok. Powiedział mu, że nauka w domu jest niemożliwa i musi udać się do Hogwartu. Mimo, że dużo słyszał o tej szkole nie był do końca przekonany co do słuszności wyboru ojca. Był jednak żydem, więc musiał być mu podporządkowany bezwzględnie.
Nie zauważył nawet kiedy zapalano kolejne świece. Przez kilka dni zastanawiał się jak będzie wyglądała jego nauka. Wziął nawet starą książkę o zaklęciach ze strychu, ale odłożył ją po kilkunastu minutach.
Minęło ponad pół roku, a już jechał do Hogwartu. Niemal całą drogę przespał, ponieważ podróż z Izraela do Anglii była strasznie wyczerpująca. W szkole niektóre dzieci śmiały się z jego wyznania, jednak jemu to było obojętne. Nauka nie szła mu jakoś wybitnie, jednak niektóre przedmioty polubił od początku. Różdżka nie zawsze go słuchała, jednak magiczne istoty czy kryształowa kula bardziej mu odpowiadały. Szkołę ukończył bez powtarzania żadnej klasy, zostając dla nauczycieli "tym żydowskim chłopcem z Izraela, który wolał oglądać gwiazdy czy Psidwaki niż machać różdżką".
Po skończeniu Hogwartu wrócił w rodzinne strony. Przez pewien czas zajmował się rodzicami, którym nie do końca powodziło się w życiu. Zadłużyli się, a gdy już mięli podjąć decyzję o sprzedaży posiadłości pojawił się ich syn. Podjął się pracy jako belfer i uczył podstaw magii dzieci, których rodzice zdecydowali się na nauczanie indywidualne. Przez kilka lat udało mu się zarobić sporą sumkę, której część przekazał rodzicom. Resztę pieniędzy przeznaczył na podróż.
Los skierował go w nieco zimniejsze strony. Na kilka miesięcy osiadł w Rosji, gdzie nabierał doświadczenia w magizoologii. Kilka miesięcy terminował w Rosyjskim rezerwacie smoków, gdzie poznał kolejną kobietę. Niska, jasnowłosa Rosjanka o białej niczym wszechobecny śnieg cerze. Miała na imię Walerija. Do tego była czarodziejką i tak jak jego kręciły ją magiczne stworzenia. Wszystko układało się jak w najpiękniejszej baśni. Wydawało się, że nic nie jest w stanie przeszkodzić tej miłości. Jednak los zadecydował inaczej. Pewnego ranka obudził ich dziwny dźwięk. Śnieżnobiała sowa z taką zawziętością pukała w szybę, że niemal ją rozbiła. Po przeczytaniu listu kobieta przeprosiła za wszystko Zygfryda, który z początku nic nie rozumiał. Wszystko wyjaśniło się następnego ranka, kiedy obudził się tym razem sam. Rosjanki i jej rzeczy już nie było. Zgasła pierwsza świeca. Całkowicie zmieszany próbował się z nią jeszcze kontaktować, lecz bez żadnego skutku. Postanowił nieco zmienić otoczenie.
Wyjechał do Stanów. Poznał tam przepiękną Żydówkę. Długie, ciemne włosy opadały na pełne piersi. W jej głębokich niczym ocean oczach można było się niemal utopić. Do tego śmiech, który poprawiał humor każdemu, kto go usłyszał. Zakochał się w niej po kilku spotkaniach, lecz był jeden problem. Kobieta była Mugolem. Coś w głębi duszy podpowiadało mu, że gdy ta się dowie o jego czarodziejskich mocach odwróci się od niego, lecz mimo to postanowił jej powiedzieć. Słońce zachodziło na horyzoncie, a oni siedzieli wtuleni w siebie w parku. Potem powiedział jej prawdę. Reszty nie chciał pamiętać. Przeczucie po raz kolejny nie zawiodło. Kobieta wyśmiała go, nie próbowała nawet zrozumieć. "Lecz się!" wykrzykiwała, a słowa jej uwięzły mu w pamięci i nie chciały jej opuścić. Nie wiedział, że jeszcze przez lata jej oczy będą nawiedzały go w snach. Tego dnia zgasła druga świeca.
Chcąc odciąć się od uczuć wstąpił do stowarzyszenia zapewniającego równość dla Żydów. Nazywało się ono Brooklyńska Rada Żydów. Okazało się, że nie tylko on był czarodziejem wśród tego grona. Poznał starszego mężczyznę, który z początku wydawał się Mugolem. Nie udało mu się jednak ukryć pejsów, które podczas jednego z posiedzeń zakręcał bez używania rąk. Po jakimś czasie nawiązali znajomość. Okazało się, że stary czarodziej ma spore doświadczenie w dziedzinie zielarstwa, lecz to nie interesowało Zygfryda. Bardziej zaciekawiła go mała przypinka w kształcie przedrzeźniacza, którą zauważył na komodzie w mieszkaniu staruszka. Dziadek zapytany o nią szybko zmienił temat i wyprosił młodego Zimmermanna z mieszkania. Po kilku dniach Zygfryd wrócił do mieszkania starca i pod pretekstem pożegnania się zajął mu chwilę. Gdy gospodarz poszedł przygotować herbatę gość wstał i ukradł mu broszę. Starzec szukał później złodzieja, lecz okazało się, że ten opuścił miasto, a może nawet kraj. Cóż, planował to od dawna.
Nie chciał wracać do Izraela. Nie teraz. Postanowił więc udać się gdzieś indziej. Wybór padł na dość popularny wśród czarodziejów skrawek świata. Wyspy brytyjskie. Okolice Hogsmeade.
Poinformował listownie rodziców o swoich zamiarach i rozpoczął przygotowania do wyjazdu.
I tak zapłonie kolejna świeca...
Zatrudnił się w Ministerstwie. Szybko znalazł kilku przyjaciół. Cóż, więcej nie potrzebował. Podczas jednego z jesiennych wieczorów sowa dostarczyła mu dwa listy. Jeden od rodziny, drugi z Rosji. Pierwszy informował o odnalezionych dokumentach potwierdzających, że jedna z nieruchomości w Londynie jeszcze przed wojną należała do jego przodków, a teraz należy do niego. W końcu miał gdzie mieszkać, nie musiał już nocować w hotelach czy u znajomych. Drugi list wydawał się nieco bardziej tajemniczy. Podpisany był "W". Nadawca prosił o spotkanie. Z początku Zygfryd nie wiedział co o tym myśleć, lecz w ostateczności zdecydował się pójść.
Wszedł do umówionej restauracji, lecz to co zobaczył przekroczyło jego oczekiwania. Przy stoliku siedziała Walerija. Jednak nie była to ta sama osoba. Włosy miała nieuczesane, a kilka blizn na twarzy z pewnością nie dodawało jej urody. Wyraz twarzy nie zwiastował dobrych wieści. Opowiedziała mu o ich wspólnym dziecku, które przyszło na świat trochę ponad jedenaście lat po ich ostatniej wspólnej nocy. Doszła do wniosku, że nie potrafi wychować córki na porządną czarownicę i od teraz ojciec się nią zajmie.
Dziwna sytuacja. Poznać własną córkę po jedenastu latach. Był to jednak jeden z najpiękniejszych momentów w jego życiu. Kolejna świeca zapłonęła.
Gdy życie w Wielkiej Brytanii stało się dla niego normą doszła do niego wiadomość, że jego ojciec - Szlemo - został Ministrem Magii Izraela. Nie zdziwił. Ojciec zawsze był ambitnym człowiekiem i mimo problemów finansowych z przeszłości umiał wyjść z dołka. W końcu był Żydem. Ojciec szepnął słówko to tu, to tam i po kilku miesiącach Zygfryd wszedł w skład zarządu Banku Gringotta. Jednak to nie zaspokoiło jego pobudzonych ambicji. Po reformach Ministra Magii zorganizowano wybory na sędziów Wizengamotu. Zimmermann postanowił kandydować i wygrał. Spośród kilkunastu kandydatów wybrano czterech, a Żyd zajął pierwsze miejsce.
Kilka lat później jego ojciec - Minister Magii Izraela - został zamordowany. Zygfryd zrezygnował ze wszystkich zajęć w Anglii i powrócił w rodzinne strony, by zaopiekować się chorowitą matką. Jego córka Alisa była już dorosłą kobietą, więc nie potrzebowała tak dużo uwagi. Zimmermann przez długi czas zajmował się matką, a gdy ta zmarła zajął się polityką w ojczyźnie.
Rodzina:
-Córka Alisa [Aloe]
-Rodzina IC w Izraelu i Szwecji.
-Sławna Żydówka z obrazu Gierymskiego "Żydówka z pomarańczami" (Dalszy przodek).
-Sławny Żyd Jankiel opisany w "Panu Tadeuszu" A. Mickiewicza (Przodek ze strony matki).
Relacje:
----
Ciekawostki:
✡ Jest wierzącym żydem, lecz do synagogi chodzi rzadko, mimo to praktykuje kulturę i tradycje żydowskie. ✡
✡ Ma prawa do kilku kamienic w stolicy Anglii, lecz jeszcze o tym nie wie. ✡
✡ Jego dalecy przodkowie ukrywali się u Polaków podczas 2. Wojny Światowej. ✡
✡ Lubi koszerne wino. ✡
✡ Był obrzezany. ✡
✡ Ród Zimmermannów jest jednym z najbardziej wpływowych rodów czarodziejskich w Izraelu, posiadają najlepszą czarodziejską winnicę w tym kraju. ✡
✡ Ma obywatelstwo brytyjskie. ✡
✡ Jego patronusem jest stonoga. ✡
✡ W czasie gdy inni przetrwaniali swoje pieniądze pijąc, on uczył się po nocach języków obcych i trudnej sztuki kupiectwa, przez co potrafi mówić po rosyjsku, szwedzku, angielsku, hebrajsku i francusku. ✡
✡ Jego Stary niedawno został Ministrem Magii Izraela. ✡
✡ Za wybitne osiągnięcia w dziedzinie Magii w Izraelu wypuszczono limitowaną ilość kart z czekoladowych żab z Jego podobizną. Wyszło ich tylko 21. Wyglądają mniej więcej jak w spoilerze. ✡
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - merlin0 - 16.11.2016
Patronus Stonoga mnie rozwalił
Wysłane z mojego SM-A310F przy użyciu Tapatalka
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - Zygfryd - 26.11.2016
@Update:
-Ciekawostki, rodzina, estetyka.
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - MollyPL - 27.11.2016
gdyby nie byl zydyem i would tap that
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - Zygfryd - 03.12.2016
@Drobny update historii.
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - Zygfryd - 04.02.2017
@Aktualizejszyn
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - Zygfryd - 04.07.2017
@Aktualizacja / nk przeniesie do aktywnych
//Hachi: zrobione
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - Zygfryd - 21.03.2018
@Update
Jeden akapit w historii pisany na szybko.
RE: Zygfryd Zimmermann [Dorosły] - strzyga - 21.03.2018
" Alisa była już dorosłą kobietą, więc nie potrzebowała tak dużo uwagi."
Dorosła 16 latka potrzebująca aż za duzo uwagi........
|