Archiwum Hapel.pl
Zaakceptowane
Podanie na Dorosłego William Thatch - Wersja do druku


+- Archiwum Hapel.pl (https://archiwum.hapel.pl)
+-- Dział: Podania (https://archiwum.hapel.pl/forum-186.html)
+--- Dział: Podania na Dorosłego (https://archiwum.hapel.pl/forum-64.html)
+---- Dział: Zaakceptowane (https://archiwum.hapel.pl/forum-65.html)
+---- Wątek: Zaakceptowane
Podanie na Dorosłego William Thatch (/thread-19184.html)



Podanie na Dorosłego William Thatch - _BlackBeard_ - 29.03.2019

Imię i nazwisko: William Thatch
Data i miejsce urodzenia: Morze północne 04.05.2011
Status krwi: 75%
Historia postaci: Była piękna, gwieździsta noc, szum fal dodawał jedynie uroku temu fascynującemu rejsowi. Jednak coś zaburzyło ten spokój i rozkosz, tej samej nocy był poród niejakiego Williama Thatcha. Krzyki oraz dezorientacja towarzyszyły wszystkim na pokładzie tego statku płynącego do stolicy Kuby – Hawany. Wtedy można było zauważyć po raz pierwszy pierworodnego syna Pana Thatcha. Od razu chłopiec wydawał się być jakoś nadzwyczaj nerwowy, oczywiście to normalne że dziecko płacze, lecz Willowi zdarzało się to bardzo często. Swój pierwszy prezent otrzymał od ojca, był to biały, mały pluszowy miś. Właśnie tym przedmiotem można było uspokoić dziecko. Po paru dniach dopłynęli do celu, na początek zamieszkano pewien apartament Tam rozpoczęło się wychowywanie chłopca. Edward – ojciec, nauczał go chodzenia, biegania itp. Zaś matka – Coraline uczyła mówienia, pisania i kultury. Warto dodać że rodzice głównego bohatera byli Anglikami, więc chłopiec ma dwie narodowości, oraz uczy się dwóch języków, pierw Hiszpańskiego a później Angielskiego. Dni mijały a później tygodnie, miesiące aż w końcu William wypowiedział pierwsze słowo, było nim „barco” co po polsku znaczy „Statek”. Większość osób z początku była zaskoczona ponieważ zazwyczaj pierwsze słowo to „mądre” bądź „papá”.Mimo tego, młodemu Thatchowi udawało się mówić coraz więcej słów. Wkrótce też nauczył się chodzić, a jeszcze później – biegać. Wszystko wychodziło mu bardzo szybko. Jako prezent na trzecie urodziny, dostał psa, nazwał go „Mono” co oznacza „Małpa”, przekonywano go aby zmienił na jakieś inne imię, lecz dziecko było uparte. Mono oraz Will stali się najlepszymi przyjaciółmi. Wszędzie razem chodzili i praktycznie nigdy się nie rozstawiali. W wieku 7 lat chłopak potajemnie zaczął ćwiczyć rzuty nożem, była to dla niego swego rodzaju rozrywka i przerwa od nauki. Rzucał do wyznaczonego celu, zazwyczaj były to zwykłe tarcze, jednak zdarzały się przypadki, że rzucał do powieszonych zdjęć osób które nienawidził. Zawsze udawało mu się ukrywać to co robił w jakikolwiek sposób, byle skuteczny. Z biegiem czasu, nauczył się również języka angielskiego, który przydał mu się w następnych latach. Pewnego dnia była bardzo zmęczony, nie miał już na nic siły, lecz mimo to postanowił sobie porzucać nożami. Przez nieuwagę spowodowaną zmęczeniem, przez przypadek, nóż poleciał w stronę psa Mono. Miał już się w niego wbić, gdy nagle zatrzymał się w powietrzu i zastygnął na moment po czym upadł na ziemię. Will był tym zszokowany ale i tak nie zamierzał powiedzieć o tym rodzicom. Pogłaskał pieska i schował wszystko a potem poszedł spać. Następnego dnia, w domu było bardzo hałaśliwie, to obudziło chłopca. Jego rodzice oraz jacyś panowie, zaczęli pakować większość rzeczy do kartonów. Dowiedział się że wyjeżdżają do Anglii, oraz to że on też pojedzie. Mono niestety musiał zostać, nie było to miłe dla Williama, obiecano mu, że ktoś się nim dobrze zajmie. Nazajutrz wypłynęli tym samym statkiem, na którym urodził się bohater. Na morzu czuł się dobrze, męczyła go myśl o nowym domu. Dodatkowo musiał sprzątać pokład, co mu się nie podobało. Gdy dotarli do Anglii, wszystko wydawało mu się nowe i obce. Zamieszkał w mieszkaniu tuż przy samej ulicy. Było głośno i nieprzyjemnie. Zbliżały się jego 11 urodziny, a rodzice myśleli że nie odkrył jeszcze swoich umiejętności i że nie pojedzie do szkoły magii. Czwartego maja dwa tysiące dwudziestego drugiego roku otrzymał list z następującą treścią: „Szanowny Panie Thatch, Mamy przyjemność poinformowania Pana, że został Pan przyjęty do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej sowy nie później niz 31 lipca. Z wyrazami szacunku, **Imię i nazwisko zastępcy dyrektora”** , zastępca dyrektora. Chłopak był uradowany tym listem, wreszcie urwie się z tej masakry. Czym prędzej udał się na ulicę Pokątną, by zakupić odpowiednie materiały, książki oraz pierwszą różdżkę. Poszedł 1 września na stacje 9 i ¾ aby stamtąd odjechać do zamku, zwanego również hogwartem. W pociągu nie było najgorzej, miał wszystko co było mu potrzebne, pieniądze, przybory, różdżkę no i szatę. W przedziale siedział sam, nikogo wtedy nie znał. Gdy dotarli na miejsce, był wielki tłok, William nie lubił tłoku i zamieszania, wolał by było wszystko raczej spokojnie. Rodzice mało mówili mu o magii, dlatego wszystkim się zachwycał. Gajowy kazał im wsiąść do łódek, które same płynęły w wyznaczone miejsce, do hangaru. W końcu dotarli do Wielkiej Sali, chłopiec mógł parę razy usłyszeć rozmowy innych uczniów odnośnie legendarnej tiary przydziału, tym się bardzo podniecali. Zaczęło się wyczytywanie z listy przez vice dyrektor szkoły. Przed Thatchem było parę innych dzieci, to go troszeczkę poirytowało. W końcu usłyszał swoje imię oraz nazwisko, niepewnie podszedł do taboretu, usiadł wpatrując się w jakiś punkt w drugim końcu sali. Można było wyczuć, że bardzo się stresował. Po pewnym czasie,(dla Willa, godziny, dla pracowników szkoły i uczniów – sekundy) została opuszczona słynna tiara na jego głowie, zaczęła się typowo zastanawiać, nie musiał długo czekać. Podskoczył lekko na siedzeniu gdy całą wielką sale otoczył głos tiary „GRYFFINDOR!!!” Po tym zdjęto mu z głowy tiarę, a on sam podreptał do stołu jego domu. Po przydziale reszty uczniów rozpoczęło się kazanie dyrektora, a potem uczta. Chłopiec był wyjątkowo głodny, nie jadł prawie cały dzień, dlatego zjadł sporo jedzenia. Po uczcie prefekci odprowadzili wszystkich do dormitoriów. Tak oto skończył się pierwszy dzień. Później było tylko lepiej, poznał nowe osoby, i z ocenami było też całkiem dobrze, nie lubił tylko paru przedmiotów. W pamięci pozostał mu tylko tajemniczy Eric, z tego samego rocznika co on. Zawsze gdzieś znikał a później się pojawiał z powrotem. Pewnego razu młody Thatch postanowił się zaprzyjaźnić z tajemniczym gościem. Pierwsza rozmowa była dosyć dziwna, lecz z biegiem czasu przyzwyczajali się do siebie. Wkrótce zaczęły się egzaminy, bohater poradził sobie bardzo dobrze. Następne klasy nie były już tak proste i faktycznie trzeba było się wziąć w garść, niestety Will tego nie zrozumiał, opuścił się trochę w nauce. Tak jakoś się mu potoczyło aż do końca szkoły. Egzaminy końcowe najgorzej mu nie poszły, lecz zaczął się wtedy interesować bardziej żeglarstwem. Postanowił że po ukończeniu szkoły zostanie żeglarzem. Jak chciał, tak zrobił. Od razu po szkole wypłynął na morze. Był pochmurny dzień, nie padało lecz wilgoć była w powietrzu, w nowej załodze, jego koledzy głównie bawili się oraz trenowali Will poznał parę przydatnych zaklęć. Chłopak na początku miał problemy z utrzymaniem równowagi i wszystkimi innymi nie wygodami, lecz z czasem zaczął się przyzwyczajać. Jego uwagę przyciągał ponury niczym strach na wróble, starszy kwatermistrz Stanley. Był on znajomy dla Williama, mógł sobie rękę uciąć że gdzieś już go widział. Dodatkowo straszono go opowieściami o piratach. Oczywiście każdy myślał, a raczej wiedział, że większość z tych bajek to nie prawda. Pewnego dnia dostrzeżono zbliżający się statek w oddali, który miał flagę piracką. Po czasie zauważono również, promienie zaklęć zmierzające ku załodze. Towarzyszyły im kulę, które z zawrotną szybkością, lecz nie szybszą niż zaklęcia, pędziły w stronę statku. Po paru chwilach piraci przejęli statek. Will schował się pod pokładem razem z Stanleyem i innym członkiem załogi- Michaelem. Szybko ich znaleźli i okrążyli. Stanley by wykupić łaskę piratów, zabił Michaela. William widząc to, nie mógł uwierzyć że kwatermistrz ich zdradził. Od razu sięgnął po szablę która blisko leżała, i mimo tego że nie umiał dobrze walczyć. Rzucił się na zdrajcę. Kapitan piratów zarządził pojedynek na gołe pięści, oboje się zgodzili ponieważ nie chcieli umrzeć. Ten kto wygra, nie umrze – tak powiedział kapitan. Walka trwała długo, mimo tego że Stanley był starszy, nie umiał zbyt dobrze się bić. Will już prawie wygrał, lecz ten nagle wyciągnął różdżkę i już miał rzucić zaklęcie. Przerwał je kapitan który oszołomił byłego kwatermistrza. Wziął Thatcha do załogi i odtąd został piratem. Dobrym pytaniem jest, co się stało z resztą załogi i statkiem? Statek poszedł na dno a załoga umarła. Pod piracką banderą, William nauczył się szermierki oraz żeglowania. Został piratem. Pierwszy abordaż odbył się”szybko” - tak to zapamiętał. Wśród piratów czuł się lepiej, sprawiali wrażenie ludzi, którzy wiedzą czego chcą i do czego dążą. "Zaprzyjaźnił" się z załogą ówczesnego statku, nie można było oczywiście nazwać tego przyjaźnią bo każdy kto miał władzę nie miał z kolei wielu przyjaciół. Thatch wycwanił się, zdolność do rzucania nożami bardzo mu się przydała do wygrywania niejednego zakładu. W międzyczasie nauczył się grać również w "Five fingers roulette", była to jego nowa ulubiona rozrywka. Początkowo chodził z przeciętymi palcami tu i tam, lecz w końcu poczuł do tego fach w dłoni. Teraz mimo nie bał się żadnych ostrzy, zaczynając od noży, którymi chętnie bawił się oraz rzucał kończąc na wielkich szablach jego przeciwników. Z biegiem lat na jego konto wpadało coraz więcej abordaż, a on sam zyskiwał większy szacunek i poparcie. Każdy liczył się ze zdaniem Willa, miał on bardzo strategiczne podejście do rabowania statków. Poprzednio piraci rabowali co popadło i nie żyli w znacznym bogactwie, lecz William pokazał im na co powinni zwracać uwagę, czy jest to towarowiec, szturmowiec czy inny statek. Każdy bowiem przewoził coś innego, dzięki jego radom załoga nagle się wzbogaciła, a mężczyzna został ogłoszony kapitanem przez uprzedniego właściciela statku i pana załogi. Pod szablą Thatcha statek, którym dowodził “Saint da Lape” rozbijał coraz więcej innych okrętów. Will zmienił się, oczywiście nie można powiedzieć, że był kiedykolwiek ciepłym i wesołym chłopcem, lecz teraz było to coś innego. Krwawy brodacz, (bo tak nazywała go załoga przez to, że jego ciemna broda podczas abordażu przybierała krwisty kolor) stał się bardzo oziębłym człowiekiem. Nie był wrażliwy na widok ludzi błagających o życie, był w stanie z zimną krwią posłać ich na dno wprost w ramiona Posejdona. Mężczyźnie nie straszne były burze, ważniejszy był dla niego skarb, który mógł za nią się chować. Załoga powoli zaczynała twierdzić, że zwariował, a resztki człowieczeństwa w nim zanikły. Lata mijały, a kolejne okręty szły na dno, można było powiedzieć, że Thatch jest najlepszym kapitanem na całym Oceanie Atlantyckim. Każdy bał się spojrzeć prosto w jego oczy, mijające go statki modliły się o łaskę, często im odpuszczał, gdyż uważał, że szkoda na nich kul, czasu i nerwów. Powodzenie Williama skończyło się w jego największej w życiu walce. Na jego czele pojawił się jeden z najpotężniejszych statków jakie pływały po tych wodach, był to hiszpański "La Dama Negra". Krwawy brodacz przeczuwał co nastąpi, jego załoga nie była gotowa, a on sam nie dysponował potężnym statkiem. Wiedział, że to będzie prawdopodobnie koniec jego kariery, okręt zbliżał się nieubłaganie, nie było odwrotu. W końcu doszło do starcia, salwy kul i zaklęć, które poleciały w kierunku Saint da Lape były niezliczone, Thatch chwycił za swoją szable i wyruszył samotnie na abrodaż. Stoczył tam ciężką walkę, dzięki swoim umiejętnym wymachiwaniem mieczem pokonał wielu, lecz jeden z przeciwników wypchnął go ze statku, a ten skończył lądując w wodzie. Will unosił się na wodzie w bezruchu spoglądając na jego statek, który właśnie na jego oczach był niszczony, a cała jego załoga ginęła. Po jakimś czasie gdy dopłynął do lądu leżał na plaży patrząc w niebo, stracił wszystko co miał, załoge, okręt, a nawet sznurówkę od buta bo gdy spadał jedna urwała mu się i została na okręcie. Thatch wiedział, że życie da mu w kość, wstał więc i udał się do najbliższej karczmy. Poznał tam Alfreda Jallywall, któremu opowiedział całą tą historię przy piwie kremowym w ciemnej drewnianej karczmie znajdującej się nieopodal brzegu na, którym wypoczywał. Mężczyzna powiedział mu, że nie należy się poddawać, lecz dążyć do swoich upragnionych celów. Thatch przytaknął i przyznał mu rację, aczkolwiek po chwili dodał, że może dotarł już do tego celu, spokój samotność i wypoczynek, tego mu brakowało. William bowiem był już stary, zanim się obejrzał wybiły mu 43 lata, chociaż wciąż był sprawny fizycznie uznał, że to wszystko nie na jego głowę i musi odpocząć. Unikając więc różnych sprzeczek udał się na plaże gdzie leżał przy akompaniamencie rumu przez wiele dni. Przez cały czas oglądał błękitną wodę oceanu, która była na wyciągnięcie jego silnej, lecz jednak nie tak młodej ręki. Mężczyzna zrozumiał, że jego miejsce jest tam, na wodzie, w okręcie przy załodze. Położył butelkę z niedokończonym rumem po czym wstał i udał się na poszukiwania osób, które pomogą mu wrócić do jego prawdziwego domu jakim jest słona oceaniczna woda. Ale najpierw udał się na kurs deportacji, teraz już nie chciało się mu płynąć do brzegu.

Wygląd postaci: William posiada długą i czarną niczym najciemniejsze odmęty oceanu brodę. Zwisa ona okrywając jego całą szyję co sprawia, że staje się ona całkowicie niewidoczna.Komponuję się ona świetnie z jego równie czarnym wąsem znajdującym ponad jego zimnymi jak lód ustami. Usta te bowiem nie służyły do niczego innego jak rzucania bluźnierczych obelg w stronę niekompetentnych członków załogi, którą niegdyś dowodził oraz ciągnięcia kłębów dymu z przeróżnych "fajek". Jego nieprzyjazny wyraz twarzy doprowadzał wielu do ciarek i "gęsiej skórki", a jego przeszywający jakby duszę wzrok wcale mu nie ustępował. Mężczyzna zawsze nosi ze sobą swój kapelusz do, którego doczepiony jest czarny pióropusz. Gdy światło pada pod odpowiednim kątem na zakrywające jego ciemną
jak nocne niebo czuprynę odzienie głowy, rzuca cień, który praktycznie uniemożliwia wgląd w jego straszne i mrożące krew w żyłach oczy. Thatch nosi na sobie płaszcz wykonany z ciemnej skóry. Posiada on długie zawinięte rękawy, na których znajdują się paski służące jako ozdoba całego stroju. Kołnierz płaszczu leży na barkach Williama, a wykończenia na jego krawędziach wyposażone są w specyficzne znaczki, które przypominają oko i koło wymijające się nawzajem.Nad swoimi biodrami z kolei posiada owinięty czerwony niczym krew swoich wrogów pas, który ma za zadanie sprawić by płaszcz nie powiewał na wietrze, a trzymał się jego sylwetki. Jako pirat posiada on brązowy pas na czarnoprochową broń, która mimo kontrowersji wokół niej wywołanych wciąż jest jednym ze skuteczniejszych sposobów na pozbycie się nieproszonych gości.Pas ten zawieszony jest na jego lewym ramieniu, a następnie przechodzi pod jego prawą ręka dobrze zaciśnięty co sprawia, że zerwanie go z jego piersi jest nie lada wyzwaniem.Jedną z najbardziej charakterystycznych cech jego wyglądu jest jego szabla, którą dzierży twardo w swej prawej dłoni.Najczęściej znajdują się na niej czerwone plamy, chociaż Will stara się ją często czyścić to jeszcze częściej nią wojował.Pod jego skórzanym płaszczem znajduje się szara przewiewna koszula. Jest to jeden z niewielu elementów jego garderoby, który posiada wiele osób.Warto też dodać, że oprócz czerwonego pasa i tego skórzanego na bronie ma jeszcze ten, który znajduje się pod jego płaszczem.Jego zadaniem jest podtrzymywanie brzucha mężczyzny gdy ten się zapomni i zje więcej niż mu faktycznie potrzeba.Jedną z opcjonalnych funkcji jest też trzymanie jego spodni tak by te nie poleciały w dół bez jego uprzedniej zgody.Jeżeli chodzi o spodnie, podobnie jak płaszcz wykonane są ze skóry, jednak tym razem brązowej. Są one długie chociaż nie widać tego ze względu na to, że wchodzą one do jego wysokich ubłoconych butów.Posiadają one grubą podeszwę co w połączeniu z wysokim wzrostem mężczyzny sprawia, iż patrzy on na ludzi z góry swym gniewnym wzrokiem.

Cechy charakteru: O Williamie można było wiele powiedzieć, lecz jako dziecko miał on złote i wielkie serce.
Pragnął pomóc każdemu za wszelką cenę nawet tę największą, co sprawiało, że często tracił na tym i to wielokrotnie. Już od małego był odważny, a jego marzeniem zostanie bohaterem, chociaż ostatecznie się tak nie stało. Z biegiem lat Will zaczął dostrzegać, że wszyscy wokół chcą go wykorzystać. Przez to przede wszystkim stał się o wiele bardziej opryskliwy, a pomagał niechętnie... chyba, że za opłatą. Można powiedzieć, że swoją odwagę wykorzystywał do zarabiania pieniędzy w przeróżnych zakładach, a były to naprawdę trudne wyzwania. Thatch miał bardzo silną psychikę, nie łatwo było go złamać, był w stanie dochować każdą tajemnice. Po jakimś czasie gdy William skończył szkołę z nie najlepszą reputacją był bardzo wściekły na wszystko dookoła, a jedyne co mu sprawiało przyjemność to znajdowanie się blisko wód oceanów. Wykształcił w sobie również zasadę, bowiem był honorowy ale jak on to uznał "Każdy honor ma swoją cenę." W wieku 20 lat przestał być pomocnym radosnym chłopcem, wręcz przeciwnie, stał się aroganckim i opryskliwym młodzieńcem. Jedyne co miało nad nim wyższą władzę, osoby przy, których starał się opanować były wyższe rangi na pokładzie. Oczywiście zdobywał "Przyjaciół", lecz wciąż to nie było to samo co prawdziwa przyjaźń. Załoga lubiała Thatcha dzięki temu, że podejmował się każdego zakładu jaki otrzymał, jego odwaga była niezliczona. Życie na pirackim statku w późniejszych latach całkowicie odebrało mu resztki honoru, uczony był bowiem, że jest on przereklamowany, a honorowi ludzie giną pierwsi. Jako kapitan Saint da Lapa wykształcił w sobie jeszcze kilka szczególnych cech, przede wszystkim nie lekceważył przeciwnika, starał się zawsze stawiać go nad sobą mówiąc, że przegrana to wciąż zwycięstwo. Jego odwaga zanikała, oczywiście nikt tego nie był w stanie zauważyć ale w głębi siebie czuł, że im więcej zyskuje tym więcej może stracić. Mimo braku swojego honoru zawsze dawał jakieś szanse swoim przeciwnikom, można to było nazwać jego łaską. Im był starszy tym cichszy się zdawał, nie żartował, nie rozmawiał o byle czym, jedynie o ważnych rzeczach dotyczących statku lub abordaży, które mógł przeprowadzić. Po jego wielkiej przegranej z potężnym statkiem przeciwników, wrócił trochę do starych kolorów, oczywiście nie można było powiedzieć, że jest to radosny i ciepły mężczyzna, gdyż tak nie było. Można za to było powiedzieć, że nie jest taki jak wcześniej (jako kapitan), wciąż utrzymywał swoją grozę, lecz teraz był przyjacielem, żartował nie ukrywał swojego poczucia humoru. A jego ulubione żarty były te dotyczące czarnego humoru i śmierci, nie bawiły go jakieś pseudo-śmieszne sucharki opowiadane przez starających się być śmiesznymi przy nim załogantów. Na obecny wiek William mimo budzącej ciągle w jego oczach grozy nie jest już taki wygadany, gdy ktoś mu coś powie nie tak, woli przemilczeć to patrząc na tą osobę pogardliwym wzrokiem. Jeżeli ktoś znałby go przez wszystkie te lata powiedziałby, że zmieniał się ciągle i nigdy nie był taki sam zbyt długo. Wiadomo jaki jest teraz, lecz nikt wciąż nie może odgadnąć jaki będzie w przyszłości.




Wyniki z OWuTeM-ów:
(Dysponujesz trzydziestoma punktami. PO – 5, Z – 4, N – 3, O – 2, T – 1; nie istnieje możliwość niepodchodzenia do egzaminu oraz nadania oceny wybitnej.)


Astronomia – Z
Eliksiry – O
Historia Magii – T
Mugoloznawstwo - T
Latanie – Zaliczone
Numerologia – T
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami – N
Obrona Przed Czarną Magią – PO
Starożytne Runy – T
Transmutacja – PO
Wróżbiastwo – T
Zaklęcia i Uroki – PO
Zielarstwo – T


Skąd dowiedziałeś się o serwerze?
_Alfred_
Co to jest IC i jak je zapisujemy?
IC - (In Character) jest to wszystko co robi nasza postac, prowadzi rozmowy wykonuje jakies czynnosci. Piszemy cos normalnie i wtedy to jest IC Np: O cześć, widziałeś tego nowego ministra?
Co to jest OOC i jak je zapisujemy?
OOC - (Out of Character) Wszystko to co robimy poza gra czyli piszemy do Pawla zeby patrzyl DC. Zapisujemy poprzez wpisywanie czegos w nawias np: (Paweł patrz dc)
Napisz akcję, w której twoja postać porządkuje strych w swoim domu i napotyka się na pamiątkę z czasów szkolnych.
*Wchodzi na górę po starych, drewnianych, skrzypiących schodach. Rozciągnął się po czym zabrał się do roboty. Chwycił starą miotłę do sprzątania i zaczął powoli zamiatać kurz ze spróchniałej podłogi z kąt pokoju.*
-Ehhhh.... dobrze jest tak czasem sobie bez magicznie posprzątać strych.....
*Podszedł do pudełek i zaczął przenosić każde po kolei na drugą stronę pomieszczenia. Gdy podniósł któreś z kolei pudełko dostrzegł jedno otworzone, chwycił i przeniósł go pod okienko do światła by mu lepiej się przyjrzeć. Okazały się to jego stare pamiątki ze szkoły. Zawiesił przez chwilę na nich wzrok stojąc tak jakby zamarł. Odetchnął po chwili i rzekł: "***** Hogwart" po czym otworzył okienko i wywalił pudło z zawartością na zewnątrz.*
-A niech je piekło pochłonie, nienawidzę tej szkoły.....
*Usiadł na ziemi po czym dostrzegł mały sygnet. Przypełznął do niego i podniósł dokładnie oglądając gdy nagle go olśniło*
-Ahh... Eric, to był dopiero człowiek czynu! *uśmiechnął się ciągle patrząc na sygnet.*
-Pamiętam jakby to było wczoraj! Tak naprawdę dawno temu ale tak ciekawiej brzmi.... zaprzyjaźniłem się z tym łachudrą. Chodziłem cały czas za nim, był dla mnie jak wzór, a ta jego tajemniczość tylko nakręcała moją ciekawość na temat kim on właściwie jest... *Podniósł się z ziemi po czym założył sygnet na wskazujący palec prawej ręki*
*Spojrzał ponownie na okno po czym do niego podszedł wyglądając po tym przez nie. Przeniósł wzrok na wywrócone pudełko z rozsypaną zawartością po całym trawniku. Westchnął ponownie po czym rzekł: "Ale ty i tak tam leż zasrany śmietniku".*
-Jak ja nienawidzę tej szkoły... nic tylko głupotę można tam było zdobyć....
*Zerknął jeszcze raz pogardliwie na rozsypane rzeczy na podwórku po czym charknął, a następnie splunął na pudełko. Odwrócił się na pięcie i spojrzał na sygnet.*
-Ale ty ze mną zostajesz, jeszcze się przydasz. *Po czym odszedł schodząc na dół po tych samych starych drewnianych schodach*
Czy przeczytałeś regulamin? 
Oczywiście, że tak i to nawet 2 razy

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.


RE: Podanie na Dorosłego William Thatch - Narreid - 29.03.2019

No nic.. ładnie napisane!

Accept