Archiwum Hapel.pl
Madeline Smith - Wersja do druku

+- Archiwum Hapel.pl (https://archiwum.hapel.pl)
+-- Dział: Karty Postaci (https://archiwum.hapel.pl/forum-326.html)
+--- Dział: Uczniowie (https://archiwum.hapel.pl/forum-327.html)
+---- Dział: Klasa 2 (https://archiwum.hapel.pl/forum-330.html)
+---- Wątek: Madeline Smith (/thread-21652.html)



Madeline Smith - Schrodinger - 29.07.2020

[Obrazek: aJUMupO.png]
Charakter
Dziewczyna głośna, dziewczyna radosna i wiecznie uśmiechnięta - tak często mówiono o Madeline kiedy widziano ją w parku pośród innych dzieci. Niestety, bądź stety od tego czasu nieco się zmieniła i na pewno nie jej oceniać, czy jest to zmiana na lepsze. Dziewczyna spokorniała, no a przede wszystkim stałą się nieco bardziej buntownicza, jeszcze częściej nie dostrzega własnej winy we wszelkich przewinieniach, a uskarżanie się na niesprawiedliwość świata czy jakiejś decyzji to norma. Uwielbia marudzić i wymądrzać się i jeśli ma ku temu okazję, na pewno to zrobi. Nie mniej, wciąż bardzo ciepło podchodzi do innych osób. Swoją miarę do oceniania innych wyznacza przez pryzmat brata i jeśli ktoś jest dla niej tak ciekawy, lub zabawny jak jej brat, Oliver, wtedy z pewnością może liczyć na przyjazne nastawienie dziewczynki. Co jednak z resztą? Madeline tak naprawdę kocha wszystkich ludzi i zawsze uwielbiała swoich rówieśników, jednak od czasów felernego incydentu, stała się po prostu niepewna co do niektórych. Jest bardzo energiczna i wybuchowa, zarówno w tym pozytywnym jak i negatywnym wydźwięku - dla niej dzień bez przebiegnięcia kilkunastu kilometrów w celach zabawy byłby praktycznie dniem stracony. W swoim domowym zaciszu zaś uwielbia spać spać no i spać - dosłownie jakby ładowała baterie. 
Historia
Dzień 20. grudnia 2071 roku był zdecydowanie jednym z szczęśliwszych dni dla państwa Smith, którzy finalnie doczekali się dziecka, a raczej dzieci. Bliźniaki dwujajowe, bo o nich właśnie mowa - Madeline i Oliver, już od pierwszych minut swojego życia stało się jasne, że będą oni najważniejszym skarbem dla świeżo upieczonych rodziców. Dni, miesiące jak i lata mijały w powolnym tempie, spędzane na dziennych rutynach, przewijaniu dzieci i uświadamianiu ich o istnieniu magii. W wieku trzech lat nastąpił jednak przełom w spokojnym życiu rodziny Smith, a przynajmniej tak by się zdawało. Bo gdy nowy rok pukał do drzwi, ojciec dwójki dzieci oznajmił swojej żonie, że dostał niesamowicie opłacalną pracę w MACUSA, w Stanach Zjednoczonych. Oh, jak wiele wieczorów spędzili na rozmowach próbując to wszystko pogodzić, aż w końcu doszli do porozumienia, że nie ma co rozbijać rodziny, dla samej pracy. Do Stanów więc przeprowadziła się całą rodzina. I tam też tak naprawdę zaczynają się wspomnienia naszej wspaniałej dwójki. Dzieci właściwie opływały jak pączki w maśle, a wszystko to dzięki wcześniej wspomnianej pracy Thomasa Smitha, ich ojca. Matka, Julie jednak na co dzień zostawała w domu, co prawda dorabiała jako redaktorka tamtejszej czarodziejskiej prasy, tak nie musiała się martwić o ewentualne braki pieniężne gdyby pracę rzuciła. Madeline i Oliver praktycznie nie pamiętali, że pochodzili tak naprawdę z Wielkiej Brytanii, dlatego pierwszym ciężkim szokiem dla nich było to, kiedy dowiedzieli się o swoim pochodzeniu.

Czemu był to dla nich taki szok? Bo już od dawna czuli, że byli trochę inni od rówieśników. Nigdy co prawda nie rozumieli w jaki sposób, ale podświadomie to czuli. Madeline z góry założyła, że to na pewno przez to że mieli inny akcent, gdy tylko dowiedziała się od matki prawdy. Oliver jednak nie był tak optymistycznie nastawiony co do tego stwierdzenia. Dalej jednak lata mijały, aż w końcu dzieciaki osiągnęły już wiek 7 lat, co zaczynało i tak już trochę niepokoić ojca Olivera i Madeline, bo dalej nie zobaczył jakoby u dzieciaków miała objawić się jakaś czarodziejska moc. W końcu jednak miał się doczekać, choć nie tak jak chciał. Na co dzień Madeline i Oliver bawili się w towarzystwie mugoli, choć tak naprawdę totalnie nie mieli o tym pojęcia - myśleli, że magia w domu jest czymś normalnym, a fakt, że nie każdy może czarować nie był im powszechnie znany. Pewnego słonecznego dnia, podczas zabaw w parku, Madeline bawiła się z koleżankami na kocu pośród traw. Zabawy jak każde inne, trochę lalek, trochę pluszaków - norma mógłby ktoś powiedzieć. Jednak nie tym razem, bo tym razem gdy jeden z chłopaków nieopodal rzucił niechcący prosto w głowę Madeline figurką supermana, ta jedynie wkurzona faktem, że znowu jakiś chłopiec ją zaczepia postanowiła mu pokazać prawdziwy lot supermana. I już po krótkiej chwili figurka wystrzeliła z jej dłoni jak z wyrzutni prosto w powietrze. Niektórzy przestraszeni, niektórzy widocznie rozentuzjazmowani zaczęli klaskać dla dziewczynki, jednak chłopiec i jego koledzy podeszli z wkurzonymi minami. W oddali jednak siedział Oliver, który właśnie skończył swoją partie szachów potężnym matem. Z ekscytacji wyrwał go jednak krzyk siostry. Spojrzał w jej kierunku i ujrzał dwóch chłopców którzy ciągnęli dziewczynkę za włosy i zmuszali do wyjawienia sekretu w jaki sposób to uczyniła. Oliver podszedł do jednego z nich i zasadził mu potężnego kopniaka w plecy, tak silnego że chłopak wylądował na pobliskim dachu mocno poobijany. Drugi chłopak ze strachem w oczach puścił Madeline, a rodzeństwo szybko ulotniło się z parku i skierowało do swojego domu. Już nigdy więcej nie zawitali w tym miejscu. Rodzice kiedy tylko dowiedzieli się o fakcie, na wpół z niepokojem i ze szczęściem zamknęli rodzeństwo na areszt domowy. W jakiś sposób, najpewniej dzięki sporej ilości gotówki ojciec chłopca który został pokrzywdzony nie wniósł sprawy do sądu, jednak rodzeństwo od tego czasu zmuszone zostało do spędzenia ostatnich lat pod zamknięciem i bez kontaktów z rówieśnikami.

Rodzeństwo jednak czuło poczucie niesprawiedliwości, w końcu to oni byli ofiarami całego incydentu, a przecież to normalne, w domu rodzice zawsze czarowali, często coś lewitowało, albo buchało z kociołka. Niewątpliwym jednak jest to, że od tego momentu relacje dwójki dzieci z rodzicami bardzo się ochłodziły. Rzadko rozmawiali, a jeszcze częściej się kłócili. Jedyne oparcie jakie mieli, to w sobie nawzajem przez co utworzyła się między nimi bardzo widoczna bliźniacza więź, kiedy to stawali za sobą murem. Kiedy tak żyli w zamknięciu pod kluczem już myśleli, że spędzą tak resztę życia, a w końcu to był tylko jeden głupi wybryk i nikt nie chciał zrobić niczego złego. Gdy więc pewnego wieczoru ojciec oznajmił, że wracają do Wielkiej Brytanii, nikłe promyki nadziei zakwitły na ich twarzach. Wracali jednak, nie do końca w sposób jakiego by oczekiwali, bo jedynie z matką. Sami nie wiedzieli co o tym wszystkim myśleć, a przede wszystkim co było tego powodem. Ten jednak nieoczekiwanie szybko spadł im jak z nieba - i to bardzo dosłownie, bo pierwszą rzeczą, którą napotkali tuż po postawieniu stopy na podwórku starego domku rodziny Smith, była koperta, a właściwie dwie koperty zrzucone przed sowy tuż na ich głowy. Nie za wiele z tego rozumieli, ale już po ich odczytaniu wszystko stało się jasne. Zrozumieli, że wrócili tu tylko z tego powodu, że rodzice chcieli odstawić dzieci do szkoły na kolejne lata, szkoły którą sami wiele lat temu ukończyli i dlatego też zawierzyli, że szkoła ta będzie najlepszą dla ich dzieci. Tak też Madeline i Oliver mieli zostać do końca wakacji pod opieką matki, obkupić się w potrzebne przedmioty, a następnie ruszyć na swój pierwszy rok w szkole magii i czarodziejstwa Hogwart.



RE: Madeline Smith - Narreid - 29.07.2020

Fajne, akcept. Hufflepuff (czapkę dodam jak będę w domu)