28.08.2016 17:10
Lucian wstał 5 godzin temu, w godzinie nieprzejrzystego, chmurnego świtu. Od razu bez chwili namysłu odsłonił wielką ciemną lecz chędogą kotarę i do mieszkania ledwie wpadło kilka promyków słońca. Lucian spojrzał na jakże piękne Beauclair, ulice jeszcze puste oraz coś co Lucian uwielbiał od dawien dawna... czyli wszechobecną nieprzerwaną ciszę. Mógł wtedy sporo się namyśleć i bez wszelkich zbędnych rozmów podjąć decyzje, które zazwyczaj były sensowne oraz przemyślane. Nie dajcie jednak sobie pomyśleć ,że Lucian nie lubi hałasu lub ,że go nie stosuje. Jest czarodziejem przekornym. To ,że on uwielbia ciszę nie znaczy ,że przy reszcie nie pokaże charakteru. Uwielbia okrzyki przerażenia, jak i grozy. Wracając, po spojrzeniu na Beauclair, zapalił w całym domu świece, nadające niesamowitego klimatu. Po czym wziął głęboko oczyszczającą kąpiel , by oczyścić swoją głowę od wszelkich zmartwień. Zamknął oczy ... wyciszył się. Następnie ubrał się w swoją szatę i czarne pantofle. Wyszedł na zamek. Ludzie się go bali, przerażał ich, mało było takich ,którzy stawili mu czoła, lub mu grozili. W sercu Luciusa nadal był malutki płomyczek miłości lecz z wiekiem coraz mniejszy. Lucius miał tylko jednego przyjaciela obecnego, Cesarza Beauclair. Tego dnia wpadł do niego, służba oczywiście nawet nie pytała się go w jakim celu, lub nie informowała o tym ,że cesarz nie ma czasu, dla Luciana czas był zawsze. Lucian po chwili był już w sali tronowej, gdzie to dumnie siedział Orbit Ir'een wraz z swoją poddaną.
- Och Orbicie jak miło z twojej strony ,że znalazłeś dla mnie czasu takim rankiem. *Zaśmiał się oczywiście sarkastycznie*
- Do rzeczy, słyszałem o tym ,że jest jakieś nowe straszne zagrożenie, Chciałbym reprezentować nasze Beacluir oraz ,żeby ta wieść obiegła reszte miast w przeciągu 2 dni, niech wiedzą ,że są już bezpieczni *Zaśmiał się lekko, narzucając cesarzowi warunki jak i sztuczny śmiech z jego strony*
- Lucianie nie chce zabrzmieć źle ale lud mojego miasta ciebie nie popiera *Król powiedział to niepewnie, a poddana go szturchnęła w ramię*
- Och ale chyba niechciałbyś by w twoim mieście staneło się coś złego, Naprzykład jakieśśś.... Tornado? Hmmmm? *Zapytał trochę gniewnie z uśmieszkiem*
Mhmmm... masz całkowitą rację, Posłańcu! Chodź no tu.... * Cesarz powiedział to trochę z przerażeniem, i opowiedział posłańcowi o co chodzi*
- Do rzeczy, słyszałem o tym ,że jest jakieś nowe straszne zagrożenie, Chciałbym reprezentować nasze Beacluir oraz ,żeby ta wieść obiegła reszte miast w przeciągu 2 dni, niech wiedzą ,że są już bezpieczni *Zaśmiał się lekko, narzucając cesarzowi warunki jak i sztuczny śmiech z jego strony*
- Lucianie nie chce zabrzmieć źle ale lud mojego miasta ciebie nie popiera *Król powiedział to niepewnie, a poddana go szturchnęła w ramię*
- Och ale chyba niechciałbyś by w twoim mieście staneło się coś złego, Naprzykład jakieśśś.... Tornado? Hmmmm? *Zapytał trochę gniewnie z uśmieszkiem*
Mhmmm... masz całkowitą rację, Posłańcu! Chodź no tu.... * Cesarz powiedział to trochę z przerażeniem, i opowiedział posłańcowi o co chodzi*
Cześć