13.09.2016 20:18
[Przepraszam za nieobecność, ale jedno słowo powinno starczyć: Szkoła]
Wyniki z Aretuzy przyszły rankiem po balu i obradach. Czarodziejkę trochę wmurowało, kiedy Ingrid poinformowała ją o liczebności wroga.
-Jest ich sto tysięcy.. *Rzekła głosem bez wyrazu Ingrid stojąc w tafli megaskopu. Reyna zbladła lekko*
-Ile? *Spytała głupio, bo zdała sobie sprawę, że wróg ma nad Nilfgaardem przewagę i to powiedzmy znaczną. Mimo, że nie takie cuda się zdarzały to jednak dla Nilfgaardu się takie cuda dobrze nie kończyły. Bitwa pod Sodden? Wygrała Północ. Bitwa pod Brenną? Wygrała Północ. Kolejne dwie wojny z Nilfgaardem wygrywała Północ, aż doszło do przechylenia szali przez śmierć koronowanych głów. Jednak tym razem nie mogło być tak różowo..
-Powiedziałam sto... Ingrid nie skończyła, kiedy Reynabeth wpadła w gniew.
-Słyszałam!* Warknęła i ze złością chwyciła pierwszy lepszy przedmiot, którym okazała się marmurowa figurka w kształtach nimfy, po czym rzuciła statuetką o ścianę z takim impetem, że w kamieniu pozostał wyraźny ślad wgniecenia. Niepewność i gniew nie pozwalały czarodziejce trzeźwo myśleć.* Władanie magią to jedno, ale pozostawienie jej bez nadzoru jest sprawą kompletnie inną. Wyzwolona Moc używała Czarodziejów jako przekaźników. Ci doświadczeni kontrolowali ją i kierunkowali, nie doświadczeni nie potrafili tego zrobić i prędzej bądź później coś się działo. Z reguły coś niedobrego. Typu dach budynku stawał w płomieniach. Od tak. Rida nie zamierzała prowokować przyjaciółki i starała nie zwracać na siebie uwagi. Reyna po pewnym czasie demolowania swojej iluzjowanej komnaty odzyskała spokój choć pewnie część służby pouciekała słysząc niemiłosierne hałasy. *Czarnowłosa wzięła głęboki oddech*
-I to ja mam powiedzieć o tym Cesarzowi..
-No nikt za ciebie tego nie zrobi, chociaż mogła byś mu to przesłać listownie.. *Odrzekła jej z nutą ironii rektorka Aretuzy. Czarodziejka jednak tylko machnęła ręką*
-Ty mnie pocieszać musisz.. Dobrze wiesz, że Cesarz w gniewie jest straszny, a mnie nie spieszno do grobu po świcie zamierzam chodzić jeszcze z drugie tyle lat ile mam..
-Reya ale jak ja mam cię wspierać? Nie mogę się teleportować! Masz pojęcie co się porobiło w Aretuzie?! Nic się nie rozchodzi szybciej od złych wieści.. Aretuza i ci z Ban Ard zbierają adeptów zdolnych do walki. Z całego Nilfgaardu zjeżdżają mistrzowie magii. Ostatnio teleportowali się mistrzowie z Zerrikani. My tutaj nie mamy już miejsc..
-Odeślijcie do rodzin adeptki, które nie są zdolne do walki.. Te z bogatych i wyższych rodów. Jeśli nadal nie będzie miejsca.. Odeślijcie ich do.. Do Novigradu lub Oxenfurtu.. Ingrid lekko wybałuszyła oczy.
-Reynabeth de Elvares.. Czy ty jesteś piana? Do Novigradu?! Jeśli którekolwiek z nas wejdzie do tego zdegenerowanego miasta zginie na miejscu!! Ci zawszeni fanatycy nie dadzą nam spokoju.* Głos Ingrid był przesiąknięty niedowierzaniem a nawet gniewem. Ingrid prawie nigdy nie była zła.*
-Poproszę Cesarza o wysłanie pisma do hierarchy Novigradzkiego Elborna Herfarta zdaje się.. Hierarcha stoi wyżej od tych cholernych kapłanów Wiecznego Ognia. Łowcy Czarownic podlegają władzy Rządu, nie uszanują nas, tkną lub podniosą na nas rękę. Zginą... Pojadę do Novigradu. Przypilnuję, żeby nikomu nie stała się krzywda..
-Nie. Nie pozwolę ci jechać na pewną śmierć. Sama tam pojadę z tym pismem. Wiesz dobrze, że specjalizuje się w piorunach kulistych..*Uśmiech czarodziejki był lekko upiorny, Reyna odpowiedziała jej podobnym. *
-Dołączę do ciebie jeśli będę mogła..
-Va'faill Souvmurie
-Va'faill Ingrid.
*Po skończonej rozmowie Rektorkę czekała rozmowa z Jego Cesarską Mością. Cesarz jak się okazało przyjął wiadomość ze stoickim spokojem, zamiast dajmy na to rzucać przedmiotami, począł wydawać nowe rozkazy. Na prośbę Reyny wysłał również pismo do Hierarchy Novigradu z wyraźnymi poleceniami wobec Czarodziejów. Nie mógł jednak wysłać żadnego ze swych ludzi. Reyna pocieszyła się jedynie nadzieją.*