[LittleDinou]

INFORMACJE PERSONALNE:

Imię i nazwisko:

Maggie Lindemann

https://imgur.com/gallery/gDmu3Fd

Fryzura taka sama tylko blond włosy.

STATUS KRWI

50%

MIEJSCE ZAMIESZKANIA:

Newcastle, Granthan Road 41

WYMARZONY DOM W HOGWARCIE

Hufflepuff

CHARAKTER POSTACI:

Jestem bardzo towarzyską i przyjazną osobą, moi znajomi i przyjaciele są dla mnie nieziemsko ważni i jestem w stanie wszystko dla nich poświęcić. Przebywanie z ludźmi na których mi zależy dodaje mi energii i chciałabym sprawić, aby zawsze czuli się dobrze w moim towarzystwie. Częściowo przez to od kiedy zobaczyłam jak mój brat, Luke, gra w Qudditch'a, zamarzyłam żeby być w drużynie gdy zacznę już naukę w Hogwartcie, najbardziej chciałabym być pałkarzem! Oprócz tego interesuję się zielarstwem, w przyszłości chciałabym, aby moje mikstury były pomocą dla innych czarodziejów.

HISTORIA POSTACI:

Pochodzę z rodziny, która od pokoleń była bogata w czarodziei, niektórych bardziej zdolnych, niektórych mniej. Jedynym wyjątkiem jest moje kuzynostwo, które oprócz wujka jest w 100% mgolami. Większość z nas należała do Hufflepuff'u, jest to rodzaj rodzinnej tradycji. Od kiedy pamiętam, w naszym domu było zawsze dużo ludzi, praktycznie codziennie przychodzi inny znajomy rodziców, a w wakacje bratu towarzyszył inny znajomy poznany w zakończonym roku szkolnym. Pewnego razu, wydaje mi się że było to jakieś dwa lata temu, siedziałam z Lukiem i jego kolegą Ethan'em. Dzień był niesamowicie ciepły i duszny, nie byliśmy w stanie wytrzymać w domu, pomimo tego, że nowy znajomy brata wymyślał coraz to ciekawsze wynalazki jak zastąpić wiatrak, który zepsuł się poprzedniego wieczoru. Po kilku minutach przypomniałam sobie o małym jeziorku w cieniu drzew pobliskiego lasu. Ta myśl wydała mi się wtedy bardzo przyjemna i pomysłowa, więc po kilku minutach maszerowaliśmy już w stronę mogił z kocami i schłodzonymi butelkami wody. Rzeczywiście, pomysł sam w sobie nie był zły, bawiliśmy się bardzo dobrze, ale nie pomyśleliśmy, że ta duchota mogła być zapowiedzią silnej burzy. Grzmoty zaczęły walić szybciej niż my pomyśleliśmy żeby w ogóle zebrać się do domu i złapała nas w najgorszym momencie. Zaczęliśmy się pakować w pośpiechu, a wiatr stawał się silniejszy z każdym podmuchem. Aby jak najszybciej wydostać się z lasu zaczęliśmy biec i skręciliśmy pomiędzy drzewa, biegnąc po suchych liściach, które przykryły niestety stare pułapki, rozstawione za czasów gdy mieszkało tu dużo zwierząt. Stanęłam jak wmurowana gdy usłyszałam krzyk Ethan'a za moimi plecami i zobaczyłam jak metalowe żeby wbiły się w jego łydkę. Nagle pułapka otworzyła się sama z siebie, a my patrzyliśmy na siebie głupio, jakbyśmy nigdy nie widzieli na własne oczy magii. I wtedy dzień, który myślałam, że będzie jednym z najgorszych, które zapamiętam, okazał się jednym z najlepszych.