Witaj!

[M]Wiedźmin
PrawdziwyZiela
Udzielający się na forum



Donator

Posty: 1,341
Tematy: 59
Mar 2015
750
Hufflepuff
Z balu zadowolony nie był, posmyrał "przypadkiem" kilka fajnych panienek kiedy przechodził przez tłum i tyle. Znudzony uroczystością udał się do lochów gdzie tam ubrał swój rynsztunek a oszołomionego strażnika zostawił na środku pomieszczenia. Sam wyszedł i wrócił kanałami do Wyzimy Klasztornej. Tam również się niczego ciekawego nie dopatrzył więc znów wrócił do karczmy. Spojrzał na tablicę ogłoszeń czy przypadkiem jakiś chłop nie zawiesił nowego ogłoszenia. - Znaleźć dziecko, przynieść jakieś roślinki, potrzebny pomocnik... To nie dla niego robota. Wszedł do karczmy następnie poprosił o kufel piwa, które szybko wypił po czym ruszył w stronę mordobicia by popatrzeć jak te łajdaki się napierdalają po mordach. Może bym sam spróbował? - pomyślał sobie i po chwili zastanowienia się zdecydował. Wpłacił wejściowe, 30 monet i stanął na środku czekając na przeciwnika. Po jakimś czasie zgłosił się, miał pseudonim "Bulwa" bo był podobny z kształtu ciała właśnie do niej. Więc jest dosyć niski, trochę gruby, pulchny ryj. Feyrith uśmiał się lekko na widok grubasa, przekręcił łbem na lewo i prawo następnie wyprostował kości i przygotował się do walki.

- No dawaj, dawaj! *Pokazał mu by ten do niego przyszedł*
- Już idę kochaniutki.. *Ruszył z szarżą na elfa by go powalić na ziemie*
Feyrith już bez żadnych słów widząc szarżującą bulwę wykonał unik tym samym wprowadzając mężczyznę do rozwalenia kilku wazonów. Elf od tyłu pobiegł na niego i jebnął mu z kopa w *****ę śmiejąc się przy tym. Rozgniewany człowiek odwrócił się i jebnął jednego soczystego sierpa w ryj wiedźmina. Ten przechylił się na lewo, złapał się za szczękę a po chwili wypluł ślinę. Tym razem Bulwa się uśmiał. Feyrith zaczął wykonywać szybkie ciosy w słabe punkty przeciwnika takie jak mięśnie w ramionach bądź w udo z kopa. Mężczyzna na kolanach spróbowął się podnieść lecz elf dobił go kolankiem.
- WYGRAAAAŁ *Krupier czy jak on ta ma podniósł rękę wiedźmina i wykrzyczał jego nazwę* EEEEEELLLLLF! *Po chwili ten człowiek oddał mu 90 florenów gdyż 10% należało do osoby, która organizowała walki*
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
     Aiden przez ostatnie dwa dni rejsu miał wrażenie że bardziej wypoczął  niż przez całe swoje życie. Mężczyzna był zadowolony z przebiegu rejsu do Oxenfurtu, zapowiadało się że już za dwa dni dotrze do miasta. Wszystko wydawało by się piękne, lecz było inaczej. Czarodziej po ciężkim dniu, spędzonym na pracach na statku poszedł do swojej kajuty i bez chwili zastanowienia położył się na łożu. Miewał różne sny,dobre o dalszym życiu w Oxenfurcie, lecz także śnił najgorsze koszmary. Podczas tego snu przyśnił się mu koszmar... Zły sen był dość nietypowy,z początku wydawał wrażenie pięknego. Aiden wraz z Eddią prowadził jak co dzień karczmę. Tego dnia były dość wielkie tłumy w gospodzie. Wydawało by się iż cały Oxenfurt przybył do jednej karczmy z niewiadomego powodu. Naglę wszyscy goście karczmy unieruchomili i przybrali szare barwy. Z nieruszającego się tłumy wyróżniała się tylko jedna osoba. Postać jako jedyna wydawała się być ,,żywa''. Mężczyzna był podobnie ubrany do Aidena, lecz nieco inaczej, gdyż jego stój był cały pokryty świeża krwią. Aiden z zaciekawieniem przyglądał się nieznajomemu. Tajemnicza postać gdy zauważyła iż Aiden ją obserwuje zaczęła się zbliżać się w kierunku Czarodzieja. Aiden próbował zejść z drogi tajemniczemu mężczyźnie, lecz podobnie jak reszta gości naglę nie mógł się ruszyć. Nieznajomy staną centralnie przed Aidenem, lecz z opuszczoną głową. W jednej chwili wzrok mężczyzny skierował się ku Aidenowi. Jego twarz była taka sama jak Aidena,lecz w jego oczach nie było widać życia, były całe pokryte krwią. Czarodziej przestraszony wzrokiem mężczyzny zamknął oczy.
      Po chwili otworzył je i ku jego zdziwieniu nie był już w Oxenfurcie...
Gdzie ja jestem? Aiden znajdował się w górach i to nie byle jakich, bo w Smoczych. Mężczyzna był wielkiej wysokości, gdy spróbował spojrzeć w dół nie widział nic, oprócz śnieżno białych chmur. Czarodziej zaczął iść do przodu, coraz wyżej i dalej w głąb Smoczych Gór. Wędrował tak kilka minut zastanawiając się ciągle czy jest to sen czy rzeczywistość. Wydawałby się iż rzeczywistość... Mężczyzna czuł na swojej twarzy mroźni wiatr, oraz niska temperaturę panującą w okolicach gór. Po chwili wędrówki Aiden, zmęczony postanowił chwilę odpocząć. Nie daleko znajdował się ogromny głaz o dziwo nie pokryty grubą warstwą śniegu, więc mężczyzna na nim postanowił chwilę spocząć. Gdy Aiden spoczął na głazie, naglę śnieg utworzył ogromną lawinę. Czarodziej szybko wstał i zaczął uciekać Ja nie chcę jeszcze umierać. Mężczyzna uciekając przed ogromną lawiną śnieżną dostrzegł nieopodal jaskinię, bez chwili zastanowienia wbiegł do niej po czym śnieg zasypał mu drogę. Aiden widząc ogromną zaspę tarasującą wyjście, postanowił usunąć zaspę przy użyciu swojej magii. Ku jego zdziwieniu nic z nią nie mógł zrobi jakby nie miał mocy... Zdziwiony mężczyzna ruszył w zadłuż jaskini, szukając drugiego wyjścia. Po kilku minutach drogi czarodziej dotarł do ogromnej jaskini, mieniącej się od masy złota. Widząc wielkie bogactwo schylił się po jedną z monet. Naglę z góry złota wynurzył się ogromny, piękny, śnieżno biały smok. Wielki gat, widząc ,,złodzieja'' swym ogonem uderzył o jeden stalaktyt który ułamał się i u spadł na mężczyznę. 
     Gdy ogromny stalaktyt zmiażdżył czarodzieja,naglę ten obudził się z swojego koszmaru, cały spocony. Był środek nocy a mężczyzna nie mógł już zasnąć, wiec postanowił wyjść z swojej kajuty i pełnić nocną wartę podczas gdy członkowie załogi śpią...
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
 Końcowa trasa rejsu przebiegła bez większych problemów. Aiden był lekko podenerwowany powrotem do miasta, gdyż nie zbyt przepadał za głównym rektorem Akademii Oxenfurckiej - Leonardem de Swo. Obaj mężczyźni byli spokrewnieni,kuzyn Aidena uważał jego matkę za głupią, gdyż postanowiła wyjść za mąż za prostego rybaka. Rodzina od strony Leonarda wiodła dostojne życie w dobrych relacjach z władcami Skellige, między innymi przez kontakty Leo z królami wysp Aiden postanowił po skończeniu szkoły w Ban Ard osiedlić się z dala od królestwa wysp. Na jego nieszczęście Leo od zawsze charakteryzowała duża pasją do wynalazków i techniki, skończył edukację w Akademii Oxenfurckiej a po kilku latach został wzniesiony na funkcję rektora szkoły i osiedlił się na stałe w Oxenfurcie. Pod surowymi rządami Leo w Akademii, szkoła dość drastycznie rozwijała się i zbierał coraz większe grono zainteresowanych nauką. Zamysły Leonarda nie były jednak bez szkody. Kuzyn czarodzieja podczas swojej kadencji jako rektor, pierwsze co zrobił to zwolnił z szkoły wszystkich starszych i doświadczonych, alchemików, techników, historyków, zielarzy, medyków oraz poetów. Chciał on bowiem od nowa ,założyć'' szkołę. Jednym z nauczycieli, których zwolnił Leo był starszy mężczyzna, który przed laty przekazał całą swoją wiedzę na temat alchemii Aidenowi... Czarodziej dotarł w końcu do portu oxenfurckiego, lecz ku jego zdziwieniu nikt nie przybył go powitać. Nikt nie wie że wróciłem? Doskonale... Nie było to dziwne że nikt jeszcze nie widział o powrocie Aidena, gdyż statek przybył do portu wczesnym rankiem. Czarodziej postanowił udać się na chwile do swojej chaty by odstawić bagaż,a później wyruszyć prosto na spotkanie z Leonardem...
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
 Aiden po odstawieniu jakże ciężkiego bagażu, z książkami do swojej chaty,udał się prosto w kierunki Akademii Oxenfurckiej. Cały czas miasto wydawało się być uśpione, pomimo już rannej pory. Ten dzień był wyjątkowo dziwny, gdyż na placu głównym nie było żadnego kupca. Czarodziej nie zmartwił się faktem śpiących mieszkańców i bez wahania udał się do szkoły.
     W Akademi uczniowie zaczynają edukację już od 7 rano, a więc była to idealna chwila by porozmawiać z rektorami, w tym z Leonardem. Czarodziej przechadzał się powoli po uliczkach Oxenfurtu podziwiając rzeczy, na które przed wyjazdem na obrady nie zwracał uwagi gdyż uważał je za nudne i monotonne. Mężczyzna spacerował kilka minut zanim dostrzegł mury Akademi. U bram murów stali strażnicy, lecz bez większego problemu przepościli Aidena do szkoły, gdyż jeden z strażników znał czarodzieja. Dobra, jestem w środku, teraz pozostaje mi odnaleźć Leonarda... Aiden nie wiele razy był w środku Akademii, więc nie lada wyzwanie czekało na niego by odnaleźć Leo. Po półgodzinie krążenia wokół podszedł do jednego z studentów

- Przepraszam
- Przykro mi nie mam czasu, śpieszę się na zajęcie z głównym rektorem *odparł od niechcenia student*
- Właśnie go poszukuje, mogę iść z tobą? *Grzecznie zapytał się czarodziej ucznia* 
- Możesz, ale wątpię że Pan Leonardo będzie chciał gadać z pospólstwem. 


Aiden'owi na usta cisnęły się już słowa wulgarne, lecz powstrzymał się, w końcu jest w szkole. Czarodziej szedł za chłopakiem kilka minut, aż doszli pod salę wykładową. W klasie czekał Leo.

- Panie rektorze, jakiś mężczyzna chce z panem rozmawiać *Mówiąc w kierunku rektora, chłopak uchylił głowę*
- Któż jest aż tak bez szczelny by przeszkadzać mi w pracy?  
- Ja mam czelność *Powiedział Aiden wychodząc zza rogu.*
- No proszę, proszę kogo my tu mamy. Aidenie *Leo powstał do biurka i podszedł do Aidena* 
- Bez ceregieli Leo, i tak wiem że nie jesteś zadowolony z mojej wizyty. Mam do Ciebie ważną sprawę
- Jakąż to sprawę? *Pyta zaciekawiony Leo*
- Wagi państwowej *Mówi pewnym głosem Aiden*
- Uwaga, lekcji dziś nie będzie, możecie się udać pod sale profesora Shella *Skierował te słowa do uczniów, po czym zamknął drzwi sali*. A więc o co chodzi?
*Aiden podał kuzynowi list do cesarza*
- Interesujące *Odparł Leo* Poczekaj chwilę *Leonardo usiadł do biurka i zaczął pisać list* 
*Po skończeniu pisania oddał go Aiden'owi* Proszę, wręcz ten list cesarzowi, jak będziesz wracać do Wyzimy.  
*Aiden odebrał kopertę z pieczęcią Akadami i szybkim krokiem opuścił jej teren.*
     Czarodziej po opuszczeniu murów szkoły udał się czym prędzej do swojej chaty przy przygotować się do podróży...
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
 Aiden prosto z Akademii Oxenfurckiej uda się do swojej chaty by przygotować się do podróż, nie jednak z powrotem na Wyzimy, lecz w Smocze Góry. Gdzie ja mam papier i atrament? Cesarz musi się dowiedzieć o woli Leo... Po kilku minutach poszukiwania czarodziej znalazł czystą kartkę, położył wraz z magicznym atramentem, który jest do odczytania tylko przez czarodziejów na biurku, po czym sam przy nim usiadł i zaczął pisać korespondencje. 

**Treść listu**
Droga Reynabeth de Elvares   *Przekreślony tekst*

Droga Reynabeth 

     Wiem że mało się znamy, i najprawdopodobniej nie darzysz mnie ogromnym szacunkiem i zaufaniem, ale gdy to czytasz najpewniej jestem już bliski śmierci... Postanowiłem wbrew woli innych sam wybrać się w Góry, czuję dziwną siłę, która mnie tam ciągnie. 
     Wykonałem wole cesarza i odwiedziłem Akademia, teraz moje zadanie wędruje w Twoje ręce Reyno. Prosiłbym cię byś wręczyła list od rektora w ręce cesarza, który załączam w tej korespondencji, gdyż musi poznać jego wole, ponieważ ja już się w Wyzimie nie stawię. Gdybyś dostała prawdziwe informację o mojej śmierci, prosiłbym cię także byś odwiedziła Eddie, to miła i sympatyczna karczmarka, jak ją znam gdy powiesz że mnie znasz będzie wypytywała Cię o niestworzone rzeczy *Aiden pisząc te słowa, lekko się uśmiechnął* Nie będzie jednak zadowolona z mojego zgonu, lecz liczą na Ciebie że wesprzesz ją w tych trudnych chwilach. Zapytasz pewno czemu tak mi na niej zależy? Otóż, była ona pierwszą, miłą osobą, którą poznałem w Oxenfurcie...
     Mam nadzieje że poradzisz sobie w walce z najeźdźcą.

~Na swój dziwny sposób Aiden 
      
     Czarodziej po skoczniu pisania korespondencji zaadresował kopertę z listem, wykupiwszy gońca wysłał go do Wyzimy
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
Thalia20017
Czarodziej




Posty: 31
Tematy: 3
Lip 2016
12
[Przepraszam za nieobecność, ale jedno słowo powinno starczyć: Szkoła]

Wyniki z Aretuzy przyszły rankiem po balu i obradach. Czarodziejkę trochę wmurowało, kiedy Ingrid poinformowała ją o liczebności wroga. 
-Jest ich sto tysięcy.. *Rzekła głosem bez wyrazu Ingrid stojąc w tafli megaskopu. Reyna zbladła lekko*
-Ile? *Spytała głupio, bo zdała sobie sprawę, że wróg ma nad Nilfgaardem przewagę i to powiedzmy znaczną. Mimo, że nie takie cuda się zdarzały to jednak dla Nilfgaardu się takie cuda dobrze nie kończyły. Bitwa pod Sodden? Wygrała Północ. Bitwa pod Brenną? Wygrała Północ. Kolejne dwie wojny z Nilfgaardem wygrywała Północ, aż doszło do przechylenia szali przez śmierć koronowanych głów. Jednak tym razem nie mogło być tak różowo..
-Powiedziałam sto... Ingrid nie skończyła, kiedy Reynabeth wpadła w gniew.
-Słyszałam!* Warknęła i ze złością chwyciła pierwszy lepszy przedmiot, którym okazała się marmurowa figurka w kształtach nimfy, po czym rzuciła statuetką o ścianę z takim impetem, że w kamieniu pozostał wyraźny ślad wgniecenia. Niepewność i gniew nie pozwalały czarodziejce trzeźwo myśleć.* Władanie magią to jedno, ale pozostawienie jej bez nadzoru jest sprawą kompletnie inną. Wyzwolona Moc używała Czarodziejów jako przekaźników. Ci doświadczeni kontrolowali ją i kierunkowali, nie doświadczeni nie potrafili tego zrobić i prędzej bądź później coś się działo. Z reguły coś niedobrego. Typu dach budynku stawał w płomieniach. Od tak. Rida nie zamierzała prowokować przyjaciółki i starała nie zwracać na siebie uwagi. Reyna po pewnym czasie demolowania swojej iluzjowanej komnaty odzyskała spokój choć pewnie część służby pouciekała słysząc niemiłosierne hałasy. *Czarnowłosa wzięła głęboki oddech*
-I to ja mam powiedzieć o tym Cesarzowi.. 
-No nikt za ciebie tego nie zrobi, chociaż mogła byś mu to przesłać listownie.. *Odrzekła jej z nutą ironii rektorka Aretuzy. Czarodziejka jednak tylko machnęła ręką*
-Ty mnie pocieszać musisz.. Dobrze wiesz, że Cesarz w gniewie jest straszny, a mnie nie spieszno do grobu po świcie zamierzam chodzić jeszcze z drugie tyle lat ile mam..
-Reya ale jak ja mam cię wspierać? Nie mogę się teleportować! Masz pojęcie co się porobiło w Aretuzie?! Nic się nie rozchodzi szybciej od złych wieści.. Aretuza i ci z Ban Ard zbierają adeptów zdolnych do walki. Z całego Nilfgaardu zjeżdżają mistrzowie magii. Ostatnio teleportowali się mistrzowie z Zerrikani. My tutaj nie mamy już miejsc..
-Odeślijcie do rodzin adeptki, które nie są zdolne do walki.. Te z bogatych i wyższych rodów. Jeśli nadal nie będzie miejsca.. Odeślijcie ich do.. Do Novigradu lub Oxenfurtu.. Ingrid lekko wybałuszyła oczy.
-Reynabeth de Elvares.. Czy ty jesteś piana? Do Novigradu?! Jeśli którekolwiek z nas wejdzie do tego zdegenerowanego miasta zginie na miejscu!! Ci zawszeni fanatycy nie dadzą nam spokoju.* Głos Ingrid był przesiąknięty niedowierzaniem a nawet gniewem. Ingrid prawie nigdy nie była zła.*
-Poproszę Cesarza o wysłanie pisma do hierarchy Novigradzkiego Elborna Herfarta zdaje się.. Hierarcha stoi wyżej od tych cholernych kapłanów Wiecznego Ognia. Łowcy Czarownic podlegają władzy Rządu, nie uszanują nas, tkną lub podniosą na nas rękę. Zginą... Pojadę do Novigradu. Przypilnuję, żeby nikomu nie stała się krzywda..
-Nie. Nie pozwolę ci jechać na pewną śmierć. Sama tam pojadę z tym pismem. Wiesz dobrze, że specjalizuje się w piorunach kulistych..*Uśmiech czarodziejki był lekko upiorny, Reyna odpowiedziała jej podobnym. *
-Dołączę do ciebie jeśli będę mogła..
-Va'faill Souvmurie
-Va'faill Ingrid.
*Po skończonej rozmowie Rektorkę czekała rozmowa z Jego Cesarską Mością. Cesarz jak się okazało przyjął wiadomość ze stoickim spokojem, zamiast dajmy na to rzucać przedmiotami, począł wydawać nowe rozkazy. Na prośbę Reyny wysłał również pismo do Hierarchy Novigradu z wyraźnymi poleceniami wobec Czarodziejów. Nie mógł jednak wysłać żadnego ze swych ludzi. Reyna pocieszyła się jedynie nadzieją.*
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
Aiden po wysłaniu gońca, który wydawał się być jedyną żywą istota w mieści, udał się do swojej chaty, zabrawszy wszystkie potrzebne rzeczy do wyprawy udał się w kierunku bram Oxenfurtu, aby opuścić teraz miasta konno. Czarodziej był lekko przerażony wizją ,,martwego miasta'' , w którym mimo już południa nadal dawało wrażenie wyludnionego. Mężczyzna nie przejmował się jednak miastem i jakby zaczarowany, ruszył prosto w kierunku wyjścia, gdyby wiedział gdzie konkretnie ma zmierzać.
    Czarodziej po kilku minutach jazdy konnej, dotarł do bram miasta, ku jego zdziwieniu u bram nie było żadnych strażników. To nie możliwe by Burmistrz, zostawił mury bez obrony, coś tu nie gra... *Krzywi się* Aiden lekko zaciekawiony dziwnym zjawiskiem, chwile stał w miejscu i rozmyślał. Po chwili jednak ruszył dalej w drogę, kierując się w stronę szlaku prowadzącego w głąb Smoczych Gór. 
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
 Konna podróż zapowiadała się ogromnie trudna i monotonna, było jednak inaczej. Czarodziej po zaledwie połowie dnia, pod wieczór był już u stóp Smoczych Gór. Atmosfera u ich podnóża charakteryzowała się niespokojną aurą, którą czarodzieje odczuwali już z daleka, Aiden nie był wyjątkiem. Wydawało mu się iż ta dziwna aura przyciąga go w góry...
    Mężczyzna zbliżając się w kierunku gór, sprawiał wrażenie zaklętego, pochłoniętego bezgranicznie w swoim celu. W jego piwnych oczach wyjątkowo, można było dostrzec błysk, lecz nie taki zwyczajny. Dla prostego człowieka niby nic niezwykłego, lecz ludzie obdarzeni mocą, doskonale znali ten błysk - błysk mocy. Aidena pochłaniała jego wewnętrzna magiczna siła, która próbowała się wyzwolić, lecz Aiden nie zdawał sobie z tego jeszcze sprawy. Bez żadnych obaw konno wjeżdżał w szlak prowadzący w góry...
     Czarodziej będąc w dolnych partiach gór, rozmyślał na sensem jego ostatniego koszmaru. Zostawiłem cały Oxenfurt pogrążony w dziwnej ciszy - śnie, podobnie jak w koszmarze, ale może powinienem zawrócić i zbadać sprawę? *Mówi sam do siebie * Nie, mam misję, cel muszę go wykonać, chce się dowiedzieć co jest za górami, jaki świat tam na mnie czeka...  Mężczyzną podczas drogi miotały różne myśli, nie wiedział co jest fikcją z jego snów a co szarą rzeczywistość. Jego stan podczas dalszej wędrówki pogarszał się.
      Po przebyciu kawałka drugi, naglę koń Aidena odmówił mu posłuszeństwa i wymusił postój. Czarodziej nie chętnie rozbił obóz, lecz nie miał zamiaru przechodzić dolnych partii gór na własnych nogach, gdyż w wyższych partiach czekał na niego nie lada ,,spacerek'' 
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]
mateuszwwl
Czarodziej




Posty: 69
Tematy: 14
Wrz 2015
159
Ravenclaw
 Aidena podczas obozowiska wzmógł głęboki sen, który odciął go od świata. Każdy nawet największy podróżnik potrzebuje kiedyś odpocząć. Podczas gdy czarodziej spoczywał w objęciach Morfeusza, jego klacz zerwała się z uprzęży i uciekła w stronę podnóża gór,zapowiadała się dla mężczyzny długa, piesza podroż przez skaliste tereny... 
     Aiden obudził się nad ranem i dostrzegł zerwaną linę, pod która był przywiązany koń. To są chyba jakieś żarty?! Przeklęty koń, wiedziałem żeby nie robić teraz postoju... No to cóż ,,zadzieram kiecę i lecę''... Mężczyzna niezadowolony z myśli pieszej wędrówki, ostatecznie podjął się dalszej trasy w stronę wyższych skał. Gdy wkroczył w wyżyny Smoczych Gór, naglę zwróciło mu się w głowę a przed jego oczami dostrzegł rozmazany obraz. Wizja przedstawiała jaskinie, zbudowaną w całości z lodu, na środku, której leżał szkielet smoka. Obraz po chwili znikł, więc czarodziej nie miał szans przyjrzeć się bliżej obrazowi. Wizja się zakończyła a czarodziej dalej mknął do przodu, w głąb gór... 
     Minęła dobra godzina, podczas, której Aiden przeszedł dosyć spory kawałek drogi, zza horyzontu wyłaniały się już szczyty gór. Wszystko wydawałoby się iż podróż dobiegała końca, lecz gdy mężczyzna dotarł do widocznych szczytów ukazał się mu kolejny, większy szczyt. Jego podróż nie będzie miała chyba końca... Aiden lekko zmęczony schodzeniem z szczytu by przedostać się na drugi spostrzegł niedaleko nieośnieżony głaz, który wydawał się dość stabilny. Postanowił na nim chwilę odpocząć, by nabrać sił na dalszą wędrówkę...
[img=0x200]https://media.giphy.com/media/kdMfU6X2mLVUA/giphy.gif[/img]



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.