Witaj!

Yward Yrell [Dor]
Celephias
Czarodziej




Posty: 31
Tematy: 7
Paż 2016
50
Ravenclaw
#1
Yward Yrell

Data urodzenia:
04.06.20392040r.

Czystość krwi: 
100%

Przynależność rasowa lub etniczna:
Europejczyk

Miejsce urodzenia:
Maroko

Aktualne miejsce zamieszkania:
Ma kilka mieszkań lecz i tak sypia na latającym dywanie gdzie mu się tylko zechce. 

Posada:
Śmieszek recydywa 

Zdjęcie postaci:

    [Obrazek: cd190414c8563d93a39f4050afabef9e--ivar-t...v-show.jpg]

Opis wyglądu postaci: 
Mierzy 193 centymetrów i waży około 93 kilogramów. Dość wysportowanej postury- w wolnym czasie nie było innych atrakcji niż latanie za piłką. Brunet o średniej długości włosach, jednak na tyle długich, że spokojnie je zaczesuje do tyłu. Oczy ma piwne, zawsze przekrwione. Nos lekko zgarbiony a uszy z lekka odstające. Szczęka powoli zarysowuje się w smukły kształt, kości policzkowe również są coraz bardziej widoczne. Na ciele już w tak młodym wieku ma liczne tatuaże (amatorskie)  symboli plemienia z którego wywodzi się jego były opiekun. Do tego posiada tatuaże, które są pamiątkami z Azkabanu. 
Cechy charakteru postaci: 
Yward jest dzieckiem które można nazwać spokojnie megalomanem.  Zawsze uważa, że to on ma rację i każdy kto uważa inaczej jest jemu niczym robak tuż przed zdeptaniem. Na co dzień kieruje się emocjami. Często ma głowę w chmurach i duma spory kawał czasu odrywając się od rzeczywistości, dołączając tym samym do Morfeusza. Kiedy jednak wymagana jest od niego wiedza z danego przedmiotu, zapomina o jego melancholijnych przemyśleniach i skupia się na rzeczywistości.  Prócz tego co czuje( wygląda najczęściej jakby za czymś tęsknił) uważa, że bez wiedzy człowiek nie byłby człowiekiem i nie boi się używać rozumu w różnych dziedzinach nauki co idzie mu wręcz wspaniale.  Do bliźnich jest miły, stara się unikać tych co mu zawadzają a jeśli ktoś bardzo mu popadnie to stara się go pozbyć.  Na jego charakter miała wpływ również i szkoła do której chodził.  Tam czarnoskórzy nauczyciele w większości byli rasistami a, że jako jedyny był biały to wyżywali się na nim bijąc to go kijem etc. Jednak nigdy nie zatrzymali u niego pragnienia wiedzy, zawsze łaknął i łaknie dowiedzieć się, poznać, nauczyć się jak najwięcej.  Wiedza dawała mu motywację do tego, aby w przyszłości spotkać się z ojcem i choć żył w Afryce wśród patologii to chce dorównać rodzicom wiedzą.
Historia: 
*Po otworzeniu strony księga przybrała postać białej cieczy, która po chwili zmieniła się w lewitującą i gadającą czaszkę*
[Obrazek: 63bd71fc80e0929fd045ab130472fe2e.gif]
Cześć! Jeśli znalazłeś mój pamiętnik wiedz, że to jest cholernie męska rzecz spisywać swoje przeżycia!
A tak poważnie to z nudów to robię... Zacznę od początku, początków.

Urodziłem się w Maroko.. Sam dokładnie nie wiem gdzie ale wmawiano mi później, że byłem synem dwojga archeologów. Było to rzecz jasna kłamstwem gdyż moimi rodzicami byli turyści. Solomon oraz Samantha Yrell. Chcąc, nie chcąc musiałem udawać, że ich nie znam. Czemu? Mając dziewięć lat wyjechaliśmy do RPA gdzie zgubiłem się. Miałem ze sobą tylko szmacianą lalkę kiedy znalazł mnie wysoki czarnoskóry mężczyzna. Pamiętam też, że złapał mnie za rękę i zaoferował pomoc. Dalej jednak wszystkiego nie pamiętam.. Jakby przez mgłę. Słyszałem własne dziecięce krzyki oraz otwierające się drzwi. Po pokoju rozbłysło się zielone światło i obudziłem się w łóżku którego wcześniej na oczy nie widziałem. Zacząłem się rozglądać aż zobaczyłem czarnoskórego, zgarbionego starca z brodą do pasa i chodzącego przy lasce.  Przedstawił mi się jako Ras'in i powiedział, że się mną zaopiekuje. Przystałem na to bo nie miałem innego wyjścia, byłem sam.  Oczywiście pomagał mi w szukaniu moich rodziców lecz daremnie. W sumie.. W sumie był mi jak ojciec w pewnym sensie. Opiekował się mną i bawił się ze mną. Na ulicach miast i wiosek udawał wielkiego mędrca który jest dla wszystkich zimny jak lód. 
*Czaszka zaśmiała się krótko*
W domu zaś był najmilszym człowiekiem jakiego znałem. Co sobotę odprawialiśmy dziwne rytuały gdzie wstępowaliśmy w stan ukojenia... Zrobił mi nawet tatuaże jego plemienia! Wracając. Pewnego razu kiedy wracałem z zakupów na sobotni rytuał spotkałem pewnego nieznajomego który pośpiesznie chciał pozbyć się trzech wysuszonych ludzkich głów i wcisnął mi je do plecaka. Kiedy po krótkiej wymianie zdań przedstawiłem się, nieznajomy  uciekł i zniknął po chwili na moich oczach. Tak po prostu. Teraz już wiem, że to była deportacja.
Zdegustowany wróciłem do domu i nie wypakowałem głów z plecaka. Zaczęliśmy odprawiać rytuał. Było jednak coś nie tak. Ras'in przyglądał mi się ciągle aż nagle wstał i wyjął nóż idąc w moją stronę jakby obłąkany. Przestraszony pobiegłem w kąt aż tu nagle! Drzwi od chaty z impetem wbiły się w ścianę naprzeciwko wejścia. W futrynie stanął On-Mój tata! Miał na sobie biały t-shirt z napisem "Magiczny Alibaba". Machnął różdżką i posłał Ras'ina do groby. Dalej ponownie jakby mgła i jestem w Wielkiej Sali gdzie uwaga.... Tiara przydzieliłam mnie do domu Roweny Ravenclaw! Cały rok przesiedziałem z moimi przyjaciółmi którymi były głowy. Nazwałem je Fred, Loyd oraz Allyson. Pomagali mi w trudnych decyzjach i nie tylko. Rok minął równie szybko co się zaczął, poznałem wiele nowych osób no i już musiałem pisać egzaminy. Uważam, że poszły mi dobrze i już jutro zasiadam w Wielkiej sali na zakończeniu roku!

Wakacje:
*Ponownie powstała czaszka zaczęła jakby kaszleć*
Znów mnie otworzyłeś? Chce Ci się tego słuchać? No dobrze!

Wakacje... Ten piękny okres po napisanych egzaminach...Czułem się jakbym uciekł z samego Alcatraz!
Pod bramą czekał na mnie tato, zabrał mnie do swojego lokalu gdzie mieszkałem na zapleczu. Dzień w dzień chodziłem nad rzekę aby wsłuchać się w śpiew ptaków i szum wody. Wiatr który przeczesywał źdźbła trawy oraz moje włosy był równie kojący co kostka lodu na oparzeniu. Pewnego poranka, kiedy ponownie medytowałem nad rzeczką zobaczyłem małą sylwetkę. Była to dziewczynka zbierająca kwiatki po drugiej stronie rzeki. Widziałem już ją w szkole jednak.... Tu z kwiatami we włosach i w towarzystwie paru zwierząt domowych wyglądała jakby była duchem pobliskich lasów. Pięknem dorównywała wilom, włosy falowały na wietrze, a jej oczy... Właśnie. Jej oczy były przepiękne. Jedno różniące się od drugiego a równie piękne. Nawet nie określę co czułem w sobie kiedy pewnego razy na mnie spojrzała. Głupi zamknąłem oczy i udałem, że medytuję. Jednak wnioskując po jej chichocie oraz po tym, że się przedstawiła odniosłem wrażenie, że zauważyła to. A na imię miała Ruth! Wieczorami wracałem do miejsca w którym śpię i tam przy małym biurku i lampie naftowej rozmawiam z moimi przyjaciółmi. Loyd'em, Fred'em oraz Allyson. Opowiadałem im co noc o pięknej dziewczynce a oni radzili mi abym z nią porozmawiał. Jednak....brakowało mi odwagi..
*Czaszka tym razem zaczęła przemawiać ze stoickim spokojem *
Ojcze, chciałbym Cię przeprosić za moją ucieczkę. Teraz gdy tego słuchasz już wiesz, że wróciłem do Maroko. Z tamtąd w głąb kontynentu w poszukiwaniu celu dla którego warto byłoby żyć. W ciągu rocznej tułaczki po gorących piaskach porzuciłem wszystko, nawet nadzieję. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że nawet patronusa nie mogę wyczarować. Świetlistą istotę która dotrzymywała mi jako jedyna towarzystwa. Porzuciłem wiarę w ludzkość jak i w samą Śmierć. Byt któremu gotów byłem oddać swoje życie. Byt w którego istnienie wierzyłem całym duchem.
Jednakże słuchając tego wiesz, że przeżyłem Afrykę. To właśnie tam zdałem sobie sprawę, że jedynym bogiem człowieka jest on sam. Zburzę każdy mur, zetnę każde drzewo, zabiję każdego kto stanie mi na drodze. Drodze do harmonii... 
*Czaszka zaczęła się palić podając na drewnianą podłogę. A ostatnie jej tchnienie brzmiało : *
... jaką jest Chaos
II
Czy fale są dobrą metaforą życia? Nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie ta łaskocząca ciało, a kiedy ta, którą się możesz zachłysnąć. 
Ta i inne myśli chodziły po głowie Ywarda kiedy ten stał w pokoju przed otwartym oknem patrząc na morze. Spędziłby tak pewnie parę dobrych godzin jak co dzień gdyby nie pukanie do drzwi.
-Kogo diabli niosą? -warknął pod nosem ruszając w kierunku drzwi.
Kiedy otworzył drzwi zobaczył w nich drobną kobietę. Wyglądała na młodą o niewinnym spojrzeniu.
-Dobry wieczór. Zaczyna padać a obsługa schroniska nie pozwoliła mi zostać jeśli nie mam tu wynajętego pokoju. Czy mogłabym.. -spojrzała na złote monety ze stołu- Czy mogłabym u pana przeczekać?
Yward sięgnął po płaszcz przeciwdeszczowy i rzucił jej na głowę zamykając przed nią drzwi.
Położył się na skrzypiącym łóżku i w towarzystwie uderzających coraz mocniej kropel deszczu o parapet zasnął. Oczy otworzył dopiero gdy usłyszał skrzypiącą podłogę w pokoju obok. Wydawało mu się jakby noc miała trwać całe wieki. Rozmyślając o czasach szkolnych, rodzinie w której się wychował i tej, którą założył.
-***** banita.. -pomasował się po szyi, na której po obu stronach widniały trzy równoległe, poziome kreski.
Zza ściany wydobył się głośny kobiecy krzyk. Wrzask niczym zabijanej harpii nakazał Ywardowi zerwać się z łóżka. Z pokoju obok wydobywał się również męski głos, doniosły I niski. Yrell podszedł niepewnie do dolnej szuflady szafki nocnej, wysunął ją ukazując różdżkę I złoty otwierany medalik. Nałożył go na szyję a różdżkę schował za pazuchę. Wyszedł z pokoju i stanął pod drzwiami sąsiada. Było tam teraz cicho, zbyt cicho. Długo jednak nie trzeba było czekać na kolejny krzyk. Yward rozpędził się i wyważył drzwi kopnięciem.  Zobaczył tam nagą i całą we krwi kobietę sprzed kilku godzin oraz otyłego faceta z brodą trzymającego ją za włosy.
-*****! -Krzyknął grubas. - rzucił dziewczyną na bok i ruszył w kierunku gościa.
Idąc sięgnął ręka na łóżko łapiąc różdżkę.
-Co do ch.. -Zanim Yward zebrał fakty do kupy został z wielką siłą odepchnięty na ścianę w korytarzu.  
Wróg nacierał i posłał kilka kolejnych zaklęć. Każde zadawało coraz więcej bólu. Kobieta wrzeszczała aby przestał jednak ten widocznie chciał zabić Yrella.
W uderzeniach nastąpiła mała przerwa ale wystarczająca by Igrek dobył różdżki I wyczarował przed sobą tarcze. Teraz zdziwienie pojawiło się po drugiej stronie barykady. Yward machnął różdżką odpychając I posyłając niedoszłego gwałciciela przez okno. Podbiegł prędko do niego patrząc jak grubas turla się do morza. Sam prędko zaskoczył I zaczął iść w jego kierunku łamiąc po drodze różdżkę sąsiada. Ponownie odepchnął grubasa w głąb morza idąc w jego kierunku nie robiąc nic z tego, że idzie w wodzie. Wyrzucił różdżkę na brzeg I zanurkował. Jak na takiego grubasa napastnik szybko zaczął płynąć w kierunku brzegu. Nagle tuż przed nim wynurzyła się głowa Ywarda, bez włosów ,o szarej skórze I rybimi oczami.
-Jesteś potworem! ***** potworem!- wiszczał gwałciciel.
-To Ty z naszej dwójki jesteś potworem a ja udzielę Ci teraz lekcji człowieczeństwa. -powiedział nienaturalnie grubym głosem Rybo-człek. Wnet ponownie zanurkował a gruby zaczął znów płynąć do brzegu. Zdawałoby się, że dopłynie lecz tuż przed brzegiem z wody wyskoczył wielki pysk rekina. Złapał ofiarę wielkimi łapskami i odgryzł w sekundę głowę grubasowi.
Następnego dnia Yward obudził się w swoim łóżku, wstał a w fotelu widział poobijaną kobietę w jego zimowych szatach.
-Przyniosłaś mnie tu?  -Zapytał Yrell.
-Owszem. Tak jak i ogoliłam Ci brodę. Moim zdaniem wyglądasz bez niej lepiej. -Nagle dodała- Dziękuję, choć było to okropne ale dziękuję.
Yward złapał się za szyję i wstał.
-Czyli to nie był sen. Muszę wyjechać -dodał.
-Domyślam się i dlatego mamy za godzinę statek do Anglii. -Uśmiechnęła się do niego.
- To sobie płyń. Ja żyję sam.
-No nie bądź taki. Z tego co widziałem to oboje potrzebujemy pomocy. Obiecuję, że będę grzeczna. Jestem Clara a Ty jak masz..
-Nie twój interes. -warknął a Clara widocznie posmutniała.
-Yward -westchnął I dodał- Yward Yrell i wracam do domu. Jeśli chcesz być traktowana jak wyrzutek bo tam skąd pochodzę posługiwanie się magią jaką widziałaś wczoraj to norma, to płyń ze mną.
-Aj aj kapitanie! -zasalutowała radośnie do Ywarda.

I tak o to zaczęli pakować jego rzeczy i ruszyli w kierunku portu.


Rodzina: 
Solomon Yrell [Solomon]- Ojciec

Samantha Yrell [NPC]- Matka 

Melanie Yrell [Arventh]- Siostra

Timerin Yrell [NPC]- Dziadek  

Samantha Yrell [NPC]- Babka  

Lisa Yrell [PrawdziwyZiela]- Siostra cioteczna

Morgan Yrell [Anias]- Wuj

Timerin Yrell jr. [Hebanisko]- Wuj 

Stella White [Stella]- Ciotka 

Cesare Yrell [Schrodinger]- Brat cioteczny

Arthas Yrell [Arthas]- Brat cioteczny

Harry Yrell [Roshrosh]- Brat cioteczny

Darel Yrell [Xaroyu]- Brat cioteczny 

Donovan Yrell [Mapicch]- Wuj

Pill Yrell [Pill]- Kuzynka

Devon Yrell [Heban]- Wuj  

Egon Fritz [Hrabia]- Kuzyn

Hugon Fritz [niemiecman]- Kuzyn

Saigon Fritz [Saigon]- Kuzyn

Luiza Fritz [animalka]- Kuzynka

Dean Villers [MarC]- Kuzyn

Yrell, White, Fritz, ValleysMaxim 

Relacje: 

Leon Kellogg - Wielki chłop o wielkim sercu. No przynajmniej dla mnie. Innym jedynie zaoferuje wielką piąche. Najlepszy przyjaciel. 

Solomon Yrell [Solomon]- Najlepszy tato o jakim mógłby marzyć. Gdy chwali syna to Yward od razu się uśmiecha.

Lorcan Procter [Miś] - Uczył mnie, super nauczyciel i super dyrektor. Aktualnie lubię patrzeć jak sie denerwuje kiedy wchodzę do szkoły. Szkoda, że mój stary nie ma takiego wąsa. 
Zmolstował Ywarda we śnie. 

Lisa Yrell [PrawdzwyZiela]- Dość sympatyczna osoba ale wkurza go jej małpi rozum przy jakimś nastolatku z blizną.

Darel Yrell/Shao Eld [Xaroyu]- Najlepszy kuzyn! Uważa, że jest to bardzo mądra i silna osoba.

Vanessa Maxim [Nasea]- Miłość życia od czasów szkolnych. Aktualnie narzeczona. 

Samuela Lavenhart [Samuela]- Całkiem sympatyczna koleżanka.
Rachel Maxim [Loreene] - Córka Vanessy, z którą jest na relacjach ojciec - córka 

Ciekawostki: 
△⃒⃘ Jestem pasjonatem kultury afrykańskiej!
△⃒⃘ Myślicie, że to wy jesteście dziwaczni? Ha! Patrzcie co jest moim boginem!
△⃒⃘ Szyję laleczki "voodoo" oraz interesuję się rytuałami z tym związanymi.
△⃒⃘ Pewnie zastanawiacie się co jakie zwierze będzie moim patronusem. Odpowiedź to:
Żółw skórzasty

 
 
△⃒⃘ Mam trzy wysuszone głowy ludzkie które nosi w torbie i nazwałem je: Loyd, Fred oraz Allyson
△⃒⃘ Często lubię malować sobie twarz wzorami plemienia Ras'ina!
△⃒⃘ Co jest dziwnego w tym, że mam masę igieł w torbie? Nie wiem o co tym ludziom chodzi....
△⃒⃘ W szkole mówią na mnie "Igrek".. Ciekawe czemu... Hehs
△⃒⃘ Posiadam żółwia którego dostałem w wakacje od taty.  Jest zaczarowany i to mój nowy przyjaciel na którym często siedzę. 
 △⃒⃘ W arbuzie wakuole stanowią około 94% objętości. 
 △⃒⃘ Jestem  zmiennokształtnym i lubię zjeść surowe mięso ?


(Jest to dopiero zalążek karty postaci która w najbliższym czasie będzie się rozwijać)
Mapi
Antychryst Alchemista



Pracownik Hogwartu

Posty: 451
Tematy: 62
Sty 2016
712
Slytherin
#2
Dałbym repke, ale przekręciłeś mój nick, więc możesz tylko pomarzyć ;-;
Anggi
Asiele ^^




Posty: 21
Tematy: 5
Gru 2015
Slytherin

#3
Jak mogłeś przekształcić moje nazwisko XD
Veniqui
Fałszywy Odmieniec



Donator

Posty: 683
Tematy: 39
Gru 2015
1,005
Slytherin
#4
W sumie to ładna i czytelna.
Celephias
Czarodziej




Posty: 31
Tematy: 7
Paż 2016
50
Ravenclaw
#5
~AKTUALIZACJA~
Shy
Wiedźma
Czarodziej




Posty: 1,017
Tematy: 20
Gru 2014
435
Ravenclaw
#6
Czuję, że będę kolejną wysuszoną głową ale i tak supi! Cudownie, słodko, romantycznie! Pięknie no :')
·٠●самый замечательный●٠·
[Obrazek: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/ori...cddebc.gif]

Celephias
Czarodziej




Posty: 31
Tematy: 7
Paż 2016
50
Ravenclaw
#7
Aktualizacja ciekawostek oraz szczegółów dotyczących wyglądu karty Smile 
David678
Azkaban




Posty: 201
Tematy: 16
Paż 2016
Gryffindor

#8
Dał bym ci repke ale ci nie dam bo zjadłes u niektórych osób litery przy nickach albo przekręciłes nazwiska,więc możesz pomarzyć.
Celephias
Czarodziej




Posty: 31
Tematy: 7
Paż 2016
50
Ravenclaw
#9
Nowe zdjęcie.  
Miłego snu.
PrawdziwyZiela
Udzielający się na forum



Donator

Posty: 1,341
Tematy: 59
Mar 2015
750
Hufflepuff
#10
Szanuje bardzo, bardzo.. Smile



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.