27.10.2016 19:44
No ja też się tu przyłączę... no to zrobię tak, że wymienię rzeczy które uznałem za wady, i rzeczy które uznałem za te pozytywy, lub mi po prostu nie przeszkodziły w czytaniu książki.
Cóż, wielką wadą dla mnie było to, że książka jest bardzo krótka a przeczytać ją można w godzinę lub dwie. Niesamowicie zasmucił mnie również brak takich postaci jak Luna Lovegood. Ale to chyba jedyne rzeczy, które mi się nie spodobały. No może poza tym paradoksem ze zmieniaczami czasu, no bo kurcze, tak nagle o z nikąd pojawia się gostek, który ma, jak później się okazuje, kopię zmieniacza czasu. Ale dobra, jeszcze można przymknąć na to oko. Ale kurcze! Nagle o tak dowiadujemy się, że to kopia, i że oryginał należy do Lucjusza, a posiada go w sumie Draco. Bo to przypadek, trochę to ponaciągane. Chwilami czułem się, że ta cała sztuka to jakieś fanfiction napisany przez Baśkę z Krakowa. Brakuje mi również troszkę tych rozległych opisów, które były, przynajmniej dla mnie, bardzo ciekawe. Ale dobra, wszystko ma swoje dobre i złe strony. I może lepiej przejdę do tych dobrych zanim wylewu dostanę. Wiem, że wielu osobom to, że książka jest napisana jako scenariusz przeszkadzało, mi nie. Same postacie, które tam są bardzo mi się spodobały. Przedewszystkim bardzo polubiłem tego mądralę Scorpiusa XD. Prześwietne są te różne zabawne teksty, przez które dosłownie pierwszy raz w życiu zaśmiałem się podczas czytania książki. Sam wątek, różniący się od reszty serii, nie przeszkadza mi. Podoba się wręcz. (Jeszcze tak wrócę do wad) Tak co do tej całej transmutacji w Voldemorta... to po prostu było dziwne ;-;. A i jeszcze ten napis w pokoju Delphi... to już w ogóle dla mnie paranoja. W sumie jestem teraz szczęśliwy po przeczytaniu tej książki, I NIE PRZEZ TO, ŻE SIĘ NARESZCIE SKOŃCZYŁA XD tylko, że w sumie jest ciekawa i w ogóle. Daje jej mocne 8/10. W sumie nawet mógłbym ją przeczytać drugi raz xd. Dobra chciałem się rozpisać ale mi się odechciało no ok ok buziaczki papa i tak kazdy wie że mnie nikt nie lubi no narazie ;c
Cóż, wielką wadą dla mnie było to, że książka jest bardzo krótka a przeczytać ją można w godzinę lub dwie. Niesamowicie zasmucił mnie również brak takich postaci jak Luna Lovegood. Ale to chyba jedyne rzeczy, które mi się nie spodobały. No może poza tym paradoksem ze zmieniaczami czasu, no bo kurcze, tak nagle o z nikąd pojawia się gostek, który ma, jak później się okazuje, kopię zmieniacza czasu. Ale dobra, jeszcze można przymknąć na to oko. Ale kurcze! Nagle o tak dowiadujemy się, że to kopia, i że oryginał należy do Lucjusza, a posiada go w sumie Draco. Bo to przypadek, trochę to ponaciągane. Chwilami czułem się, że ta cała sztuka to jakieś fanfiction napisany przez Baśkę z Krakowa. Brakuje mi również troszkę tych rozległych opisów, które były, przynajmniej dla mnie, bardzo ciekawe. Ale dobra, wszystko ma swoje dobre i złe strony. I może lepiej przejdę do tych dobrych zanim wylewu dostanę. Wiem, że wielu osobom to, że książka jest napisana jako scenariusz przeszkadzało, mi nie. Same postacie, które tam są bardzo mi się spodobały. Przedewszystkim bardzo polubiłem tego mądralę Scorpiusa XD. Prześwietne są te różne zabawne teksty, przez które dosłownie pierwszy raz w życiu zaśmiałem się podczas czytania książki. Sam wątek, różniący się od reszty serii, nie przeszkadza mi. Podoba się wręcz. (Jeszcze tak wrócę do wad) Tak co do tej całej transmutacji w Voldemorta... to po prostu było dziwne ;-;. A i jeszcze ten napis w pokoju Delphi... to już w ogóle dla mnie paranoja. W sumie jestem teraz szczęśliwy po przeczytaniu tej książki, I NIE PRZEZ TO, ŻE SIĘ NARESZCIE SKOŃCZYŁA XD tylko, że w sumie jest ciekawa i w ogóle. Daje jej mocne 8/10. W sumie nawet mógłbym ją przeczytać drugi raz xd. Dobra chciałem się rozpisać ale mi się odechciało no ok ok buziaczki papa i tak kazdy wie że mnie nikt nie lubi no narazie ;c