Witaj!

Zaakceptowane Podanie na Ucznia
clipstone
Czarodziej




Posty: 39
Tematy: 9
Lip 2015
41
Slytherin
#1
Imię i nazwisko: Francis Margel
Miejsce urodzenia: Kolumbia
Status krwi: 100%
Cechy charakteru:
Francis jest chłopakiem o szczególnym charakterze. Cechuje się tym , że zawsze dąży do wyznaczonego celu choćby miał deptać po trupach. Dla własnego celu potrafiłby zdradzić każdego. Z góry zawsze planuje co by było jak by mu się udało. W przeciwieństwie do ojca nie cieszy go jazda po całym świecie. Woli mieć stałe miejsce na ziemi. Nienawidzi gdy ktoś obraża jego i jego kolegów albo rodzinę, bo dla takiej osoby kończy się to urazami lub też znieważeniem albo uszkodzeniem mienia. Potrafi wyperswadować rzeczy które są mu potrzebne i nie robi sobie nic z potrzeb drugiej osoby, a jeśli nie wyciągnie to ukradnie bo tak sobie upodobał. Po prostu na świecie jest tylko oni jego ród i reszta której sie nie słucha. Traktuje wszystko i wszystkich na dzień dobry z rezerwą i trochę jak by byli przedmiotami. Nie lubi okazywać emocji i zawsze ma ten sam wyraz twarzy na którym ciężko uświadczyć uśmiechu czy dumy. Tylko w głębi duszy czuje się wyjątkowy i że stać go na zostanie kimś wielkim.
 Lubi czasem odpocząć nad jakimś zbiorniczkiem wody w cieniu.
Wygląd postaci:
Francis jest dość wysokim chłopcem jak na swój wiek, a co przy tym idzie szczupłym. Ma charakterystyczną trochę karmelową karnację. Jego jasno zielone oczy przysłaniają  średniej długości blond włosy. Często można go zobaczyć z uśmiechem na twarzy, która naturalnie jest jasna. Istny ewenement. Na co dzień chodzi w bluzie baseballówce lub też koszuli w kratkę koniecznie niebieskiej, wytartych jeansach, trampkach oraz białej koszulce. Jego szyje przyozdabia srebrny łańcuszek z malutkim szmaragdem. Jest to pamiątka po jego matce. Z twarzy oraz budowy jest kropka w kropkę podobny do ojca, chodź sam mawia, iż to nieprawda.
Historia postaci:
    Względnie ciepława kolumbijska noc. Kilka godzin temu nastał 20 lipca ,w domu Filotheusa Margela i Florence na świat przychodzi jego pierwszy syn, który imię Francis. Już od początku był otaczany szczególną troską przez matkę , która pracowała kilka godzin dziennie i wracała zawsze o tej samej godzinie. Malutki Francis był cichym i spokojnym dzieckiem. Zawsze wyczekiwał powrotu mamy która czytała mu na dobranoc różne ciekawe historie. Dorastał w towarzystwie innych dzieci wraz z ojcem który już powoli wtajemniczał go w tajniki magii. Szczególnie syna zainteresowało latanie. Dniami biegał po ogródku rzucając sobie piłeczki kauczukowe. Bawił sie w ścigającego i rzucając o duże rozłożyste drzewa bawił się , że one mu podają on rzuca kaflem. Na swoje piąte urodziny otrzymał od ojca książkę o której marzył od ponad roku. Książką tą był "Qudditch przez wieki" i po krótkim czasie stała się ona jego ulubioną książką. Kilka dni później ojciec powiedział mu by zaczął sie pakować i zszedł na dół. Stał w progu widząc jak służący wynosi bagaże a ojciec rozmawia z matką. Po chwili matka podeszła do niego i dała my łańcuszek który teraz zawsze nosi przy sobie. Matka przytuliła Francisa który zbytnio nie wiedział co się dzieje. Ojciec chwycił za rękę chłopca i udał sie z nim do samochodu. Mijały lata a Francis rósł jak na drożdzach. Francis razem z ojcem podróżowali przez cały świat. W wieku siedmiu lat gdy ojciec zagoniony biegał po wiosce , syn siedział i oglądał sobie małego pełzającego węża. Nagle do Francisa podeszła gromadka murzynów w wieku od 4 do 7 lat. Mieli w rękach oszczepy ale bez grotów. Zaproponowali Francisowi zawody kto rzuci dalej oszczepem Oczywiście Francis rzucił najbliżej. Niezadowolony wyciągnął rękę do której przyleciał oszczep. Spowodowało to duże zdziwienie wśród chłopców i zaczęli wołać że odwiedziła ich niesamowita osoba. Gdy wrócił ojciec , Francis opowiedział mu co zaszło a ojciec uradowany powiedział swoim zwyczajem że za niedługo wyjeżdżają. Szybko zebrali manatki i wyjechali z wioski a po paru miesiącach z Afryki. Po dwóch latach i zwiedzeniu Australii wrócił wraz z ojcem do Anglii a dokładniej Londynu gdzie zamieszkali w mieszkaniu w centrum miasta. W Australii ojciec opowiadał mu o Hogwarcie i o tym że będzie kiedyś sam może tak podróżował. Nie wspomniał podczas tego pobytu o dziadków i rodzinę w Londynie .Francis spędzał całe dni sam czytając od czasu do czasu swoją ulubioną książkę, lub wychodząc na miasto lub do Hogsmeade gdzie często przesiadywał w grupce stałych przyjaciół na dobre i na złe. Nie byli oni zbytnio grzeczni i z tego powodu nie lubiani. Od czasu do czasu Francis z bandą wyłudzał od młodziaków po parę sykli lub też knutów a potem zmyślnie wywijał sie i wmawiał że to nie on pożyczał. W końcu w jego jedenaste urodziny ojciec powitał go na progu. Po przyjęciu na którym zjawili się jego koledzy był także wujek Salazar. Od razu został on polubiany przez Francisa ale ojciec za nim jakoś nie przepadał. Po zakończeniu imprezy ojciec dał mu kopertę. Była to koperta ze szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Szybko ją rozpieczętował i prześledził tekst w liście. Chciał skakać z radości ale stłumił emocje i dalej miał poważną minę. Ojciec powiedział by zaczął już sie pakować i poczytał trochę o Hogwarcie bo od jego czasów mogło sie już dużo zmienić. Francis kilka dni później siedział w domu czytając księgi o Hogwarcie. Nie było to jakieś dla niego przyjemne ale doszedł do wniosku iż musi wiec wziął sie za czytanie. Po kilku dniach do Francisa przyszedł ojciec. Oznajmił mu iż czas na zakupy przed szkolne na ulicy pokątnej. Jak uradzili tak uczynili i po kilku minutach stał już pod ścianą oddzielającą świat mugoli a świat czarodziejów. Ojciec stuknął w cegły a oczom Francisa ukazał sie tłum spacerujących czarodziejów. Filotheus rzekł aby syn udał sie do Madame Malkin po szaty a on sam zakupi dla niego podręczniki potrzebne w szkole akcesoria takie jak na przykład kociołek. Po pewnym czasie Filotheus wrócił z przedmiotami które poszedł kupić i on powiedział mu że podoba mi się sowa płomykówka i czy Francis nie chciał by jej posiadać. Po naradzie zakupili ją kosztowała a kosztowała względnie mało bo sześćdziesiąt galeonów. Na koniec udali się aby do sklepu Olivandera kupić różdżkę. W sklepie było przyjemnie chłodno i wilgotno czyli tak jak Francis lubi. Po prawie godzinie wybrał idealną. Machnięciem różdżki wybił dwie szyby w sklepie. Wrócił do swojego domu późno wieczorem w bardzo dobrym humorze. Od tego czasu myślał o wyjeździe pociągiem do Hogwartu z peronu dziewięć i trzy czwarte. Od razu wyciągnął zakupione podręczniki zaczął je wertować ale ponad połowa z nich była tak nudna że odłożył je po kilku minutach czytania.Minął tydzień i Francis wraz z ojcem i wujkiem stał z wózkiem do pełni wyładowanym na dworcu King's Cross przed kolumną na której była tablica 'peron numer dziewięć'. Ojciec przegadując sie z wujkiem wytłumaczył mu jak się dostać na peron. Chłopiec wziął rozbieg i po prostu przeniknął przez ścianę. Minutę później szukał miejsca w pociągu z czerwono czarną lokomotywą na której pisało "Hogwart Express" . Znalazł pusty przedział i usiadł w nim. Ojciec na pożegnanie dał mu sakiewkę z kilkoma galeonami i paroma syklami na coś słodkiego w pociągu a wujek serdecznie pożegnał i poprosił aby pozdrowił dziadka. Francis wykrzyknął o jakiego dziadka mu chodzi, ale wujka już nie było. Wybiła jedenasta i pociąg sapnął po czym powoli ruszył. Chłopiec przez cała drogę myślał jak to będzie i co go ciekawego czeka w tym olbrzymim zamku. Tak minęła mu cała podróż. Słyszał śmiechy i chichy gdy wysiadałem z pociągu. Była noc , latarnie rozświetlały stacje końcową Hogsmeade. Usłyszał donośny głos gajowego żeby pierwszoroczni udali się za nim do przystani na brzegu jeziora. Przeszedł pod wielką bramą i chwile później znajdował się na łodzi płynącej przez jezioro w kierunku wielkiego zamku. Na łódce siedziała dwójka chłopców. Jakoś nie brało go na rozmowę z nimi więc Francis przemilczał to napawając sie widokiem zamku .Minęło pięć minut i znalazł się przed wielką salą. Był już przebrany w szaty oraz łańcuszek bo nudziło mu sie w pociągu. Usłyszał kobiecy głos który mówił żeby wejść i mały tłumek wszedł do wielkiej sali. Widział stół slytherinu. W nim byli wszyscy jego członkowie z rodziny. Popatrzył tam a kilku blond włosych chłopaków o zielonych oczach odmachało mu. Po kilku minutach wielkiego napięcia usłyszał swoje imię. Usiadł na stołku tiara zakryła mu oczy. W myślach tłukła sie tylko jedna myśl."Trafić do Slytherinu". Tiara coś pomruczała i po chwili usłyszał(...)


Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze:Od kolegi

Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl?: Tak

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Wiedźma
Czarodziej




Posty: 1,017
Tematy: 20
Gru 2014
435
Ravenclaw
#2
Zgoda na pokrewieństwo poproszę.
·٠●самый замечательный●٠·
[Obrazek: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/ori...cddebc.gif]

Kolorowo15
Czarodziej




Posty: 278
Tematy: 28
Gru 2014
Ravenclaw

#3
Zgodę ów posiada, mój Filotheus jest jego prawowitym opiekunem - Ojcem
Wiedźma
Czarodziej




Posty: 1,017
Tematy: 20
Gru 2014
435
Ravenclaw
#4
Zaakceptowane!
[align=center][font=Serif]Witaj Nowy Ślizgonie!
[Obrazek: GnXTpe2.png]
Po rangę zgłoś się na /helpop, a w razie jakiś problemów możesz zawsze się do mnie zgłosić po pomoc!
·٠●самый замечательный●٠·
[Obrazek: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/ori...cddebc.gif]




Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.