Witaj!

Pierwsza Wielka Bitwa Haplowa cz.2
Jason
Toksyczny mąż Tassumi




Posty: 464
Tematy: 19
Sie 2015
Slytherin

#1
Trzecia i ostatnia część trylogii. Jeśli masz zamiar ją przeczytać, a nie czytałeś pierwszych dwóch części, zapraszam:
Zapoznanie się z nimi, ułatwi zrozumienie przedstawionej w opowiadaniu historii.
W wielu krajach dalekiego wschodu zostały bestsellerami i do dnia dzisiejszego, ciężko o nie na sklepowych półkach.
Czy historia Harry'ego i jego "przyjaciół" zakończy się happyend'em? A może jednak Harry stanie się bohaterem tragicznym?
Przekonaj się sam, czytając poniższą lekturę.
(Interpretacji tekstu, możecie spodziewać się na tegorocznej maturze)


Pierwsza Wielka Bitwa Haplowa cz.2

-Silexan. -dokończył Eryk. Dało się zauważyć z jak wielkim trudem wymawia to imię.
Nagle w jednej chwili wszyscy zwrócili twarze ku górze.
-Aaaaaaa! - przez pole walki przedarł się krzyk grozy. 
Ucichł, by po chwili rozbrzmiewać ponownie, coraz głośniej i głośniej. Ustąpił dopiero w momencie, gdy jego źródło wylądowało na ziemi między Harry'm, a Erykiem. Był to nikt inny jak jeden z członków armii Eryka.
-Już tu jest! -krzyknął przerażony Eryk -różdżki w dłoń!
Mur składający się z tłumu czarodziejów naszpikował się różnego gatunku i różnej długości różdżkami, skierowanymi ku górze.
Eryk pstryknął palcami, tym samym materializując w dłoni Harry'ego miotłę o niecodziennych kształtach.
-Najnowsza technologia. -przemówił Eryk. -Najszybsza sprzed pięćdziesięciu laty miotła na świecie błyskawica, udoskonalona w kilku miejscach. Została wyposażona w magiczny generator cząsteczek odrzutowych. Reaktor rdzeniowy zasilany eliksirem atomowym daje jej niesamowitego kopa. 
-Potter! Na co jeszcze czekasz?! Wsiadaj na nią i złap Si.. Sil.. SILEXANA! -wydarł się, obryzgując wszystko dokoła w śliną.
Harry nie czekając już na żadne wyjaśnienia, przełożył nogę przez miotłę i uchwycił obiema dłońmi. Odbił się stopami od ziemi i pognał z niesamowitą prędkością. W jednej chwili znajdował się już kilkadziesiąt metrów nad ziemią.
Z tej wysokości był w stanie obserwować wszystko. Po armii noobów nie było już śladu. Harry'ego zaczęło napawać zdziwienie, jakim cudem palce Eryka nie rozpaliły się żywymi płomieniami od tych błyskawicznych pstryknięć. 
Jego rozmyślenia przerwało krótkie świśnięcie z jego lewej strony. Obejrzał się na boki, po chwili spojrzał w dół i ujrzał nurkującego w kierunku Eryka Silexana.
Harry skierował drążek miotły w dół i pognał za nim. Było tak jak mówił Eryk. Miotła, którą dosiadł, była przeraźliwie szybka. Nie minęły 3 sekundy, a Harry był już na ogonie Silexana. 
Ten przekręcił głowę na bok i kątem oka ujrzał nadciągającego Harry'ego. Leciał w dół przez kilka chwil, aż nagle przed twarzą Eryka wykręcił w przód, unikając zderzenia. Harry dobrze znając zwód Wrońskiego, przygotowany, wykonał ten sam manewr. Zdążył jedynie usłyszeć za plecami głośne "Kur...".
Przy tak zawrotnej prędkości ledwo można było oddychać. Harry jednak był dobrej myśli. -Kilka chwil i będzie mój -powtarzał w duchu. 
Puścił jedną dłonią członka miotły i wyprostował rękę, chcąc dosięgnąć karku Silexana. Dzieliły ją już tylko minimetry. Nie minęła pełna sekunda, gdy zacisnął palce.
Co się jednak okazało? Kark rozpłynął się jak dym w momencie dotknięcia. 
Nie dano mu nawet chwili na poczucie szoku. Zaraz po tym czas stanął w miejscu, a jedyną materią, która była zdolna do ruchu, był Harry. Rozpędzony przeleciał przez widmo mężczyzny i zapanowała ciemność.
Stracił władzę w ciele, stracił wzrok i nawet jego słuch został owładnięty przez głuchą ciszę. Poczuł jak upada brzuchem na chłodną posadzkę i uderza w nią podbródkiem. Chciał zawyć z bólu, lecz nie mógł, bo miał zamknięte usta przed tym paraliżem.
-Ktoś mnie spetryfikował! -pomyślał załamany.
Nagle ciszę przerwały czyjeś kroki. Ktoś się do niego zbliżał.
-Nic bardziej mylnego głupcze. -przemówił nieznany mu do tej pory głos, jak gdyby czytał w jego myślach.
Harry był bezradny. Nic nie widział, nie mógł się ruszyć, a na przeciw niego stał wróg. Po chwili poczuł jak jego ciało unosi się w górę, za sprawą magii. Został zmuszony do stania w pionie. 
Nagle jego oczy oślepiło jasne światło. Ktoś ściągnął mu z twarzy czarną jak noc opaskę. 
Gdy oczy przyzwyczaiły się już do światła, ujrzał przed sobą mężczyznę. Wyglądał młodo, był blady; a jego twarz zdobił triumfalny uśmiech, w którym tak bardzo rzucały się w oczy jego wydłużone kły. 
-Vegard Copperfield. -powiedział kłaniając się. -Czas nauczyć się rozpoznawać rzeczywistość od iluzji panie Potter.
Odsunął się na bok pozwalając Harry'emu rozejrzeć się. Znajdowali się w sterylnie czystej sali szpitalnej. Dokoła stał specjalistyczny sprzęt, którego przewody prowadziły w jedno miejsce. 
Było to stojące w centrum izby łóżko, w którym leżał nie kto inny, jak ledwo żywy Eryk.
-Panie... -Zaczął mówić służalczo Vegard. -Gotowe. Wszystko powiodło się po naszej myśli.
Eryk wybudził się ze snu. Ledwo otworzył oczy, był bardzo osłabiony. Rozchylił delikatnie wargi.
-D... d...
-Panie, nie przemęczaj się! Poczekaj chwilę, zaraz będzie po wszystkim.
-D... d... dos... doskonale... -w końcu udało mu się wysłowić, jednak było to na tyle wyczerpujące, że stracił przytomność.
-Muszę się śpieszyć. Zostało mało czasu. -powiedział przerażony Vegard. Odwrócił błyskawicznie głowę w stronę Harry'ego i spojrzał mu prosto w oczy. Jego usta raz jeszcze wykrzywiły się w uśmiech i dodał.
-Nie miej nam tego za złe Potter. Pan Margel ma zawsze to czego chce, a tym razem zażyczył sobie serce wybrańca. -po czym uniósł różdżkę na wysokość klatki piersiowej Harry'ego. -Transplantatio!
Harry jedynie poczuł przeraźliwy ból wewnątrz swego ciała. Każda warstwa, poczynając od skóry, była rozdzierana; aż na końcu powstał otwór, z którego środka dobiegało bicie serca. 
Wszelkie żyły i tętnice w jednej chwili zostały przerwane. Ostatnią rzeczą, którą udało się ujrzeć Harry'emu w jego życiu było właśnie ono, podążające w kierunku Eryka. 

Kilka miesięcy później.

Mroźny, zimowy wieczór. Ulice Hogsmeade udekorowane w świąteczne ozdoby. We wszystkich budynkach pozapalane było światło. Z wnętrza trzech mioteł dobiegał, jak co dzień głośny gwar. 
Drzwi otworzyły się na oścież, a na zewnątrz wyszedł młody mężczyzna, poruszający się chwiejnym krokiem. Najwidoczniej był pod wpływem ognistej Whiskey, która w zimowe wieczory potrafi czynić cuda.
Mężczyzna zatrzymał się na środku placu, przygotowując do czynności związanych z deportacją, jednak w tej samej chwili zawiał silny wiatr. Wprawił on w ruch leżącą na śniegu gazetę, która lecąc, zatrzymała się na nodze czarodzieja. Ten parsknął śmiechem na jej widok i chwycił ją w dłonie. Wysilając wzrok, udało mu się odczytać szereg wyrazów o największej czcionce. 
-Eeeeeeeryyyyk Maaaaargeeeel iiiiii. -przerwał czkając. 
-Iiiii koooleeeeejnaaaa kaaaadeeencjaaaa. -przytaknął głową.
-Seekreeetarzem ministraaaa Veeegaaard Coooopperfieeeld.
Zawiał kolejny podmuch mroźnego wiatru, który zachwiał i tak pozbawionym równowagi pijakiem.
-Niech żyje Margel! -zawołał ochryple, po czym upadł na ziemię, upuszczając gazetę.
Mapi
Antychryst Alchemista



Pracownik Hogwartu

Posty: 451
Tematy: 62
Sty 2016
712
Slytherin
#2
O mamusiu, jakiesz to dobre ;-;
C4mp3r
Czarodziej




Posty: 815
Tematy: 53
Gru 2014
899
Hufflepuff
#3
Piękne Heart Szkoda ze to już ostatnia część Confused
n1rwana
Władca smoków.




Posty: 177
Tematy: 25
Kwi 2016
145
Gryffindor
#4
Jason stworzył opowiadanie. A Eryk widział, że było dobre.
Beta
Kroczcie za mną.




Posty: 196
Tematy: 21
Gru 2014
Slytherin

#5
Po tym opowiadaniu nabrałem ochote na zmianę nazwiska. Pomimo tego że to ostatnia część czekam na dalsze losy innych postaci w uniwersum głowy Jasona



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.