Witaj!

Zaakceptowane Podanie na Ucznia
deriotim
Czarodziej




Posty: 5
Tematy: 2
Sie 2017
4
Ravenclaw
#1
Imię i nazwisko: Aaron Brawler
Miejsce urodzenia: Southampton, Wielka Brytania
Status krwi: 0%

Cechy charakteru: Aaron na pierwszy rzut oka wydaje się być dziwny i zamknięty w sobie. To wszystko wynika z tego, że jest nieśmiały i nieufny. Lecz jeżeli się do niego zbliżyć i zacząć rozmowę to od razu wszystkie wątpliwości zostają rozwiane jak przez wichurę. Mimo, że jest bardziej introwertykiem to z łatwością nawiązuje nowe znajomości. Chłopak będący chorobliwym perfekcjonistą, lubi robić bałagan tam gdzie się znajduje i nie przepada za sprzątaniem. Od dziecka nazywany był geniuszem spośród rówieśników, z łatwością przychodziły mu nowe zagadnienia, szybko łapał to co do niego było mówione, przez co po szkole zawsze miał czas na rozwijanie swoich pasji. Bardzo kocha muzykę i grę na pianinie, gitarze, a niedawno zaczął się uczyć gry na skrzypcach. Jest jedynakiem, ale pomimo to nie jest rozpieszczony. Nie lubi kotów i boi się pająków. W swoim byciu geniuszem, ma jeden problem - ma problem z rozpoznawaniem kolorów, jednak przez lata nauczył się je rozróżniać po swojemu.

Wygląd postaci: Aaron wyglądem nie wyróżnia się z tłumu, jednak jest dosyć wysoki jak na swój wiek, a przy tym wyjątkowo szczupły. Oczy koloru głęboko brązowego (można powiedzieć, że są wręcz czarne), włosy krótkie i lekko zaniedbane w kolorze jasnego brązu, jego lekko opalona cera nadaje jego urodzie pozorów, że jego korzenie są w krajach śródziemnomorskich. Lubi luźny styl ubierania się - t-shirt lub bluza to dominujące elementy jego szafy, zwykłe jeansy lub joggery w kolorze czerni z sieciówki leżą na nim jak szyte na miarę, przepada również za różnokolorowymi koszulami, które dodają mu uroku.

Historia postaci: Na zewnątrz szalał mocny jesienny wiatr - zbierało się na deszcz. Z okien szpitalnych widoczny był falochron, który z wielkim trudem powstrzymywał wzburzone nawałnice morskie. Jednak to wszystko było obojętne Pani i Panu Brawler's, którzy czekali, aż ich pierwsze dziecko przyjdzie na świat. Zbliżały się godziny wczesno wieczorne gdy nagle, na twarzy Pani Brawler pojawił się grymas. Wraz ze stłumionym pomrukiem było wiadomo - poród się zaczął. Na szczęście wszystko odbyło się bez większych komplikacji. Zakochana dwójka nie posiadała się z radości gdy okazało się, że kobieta pod sercem nosiła syna (chociaż to raczej nie była kwestia płci ich dziecka). Bez krzty zawahania zgodnie nadali mu na imię Aaron. 
Pierwsze lata wychowywania mijały bezproblemowo do szóstych urodzin, gdzie w towarzystwie całej rodziny stała się dziwna rzecz. Na nieszczęście tego wszystkiego, zapalony pasjonat techniki - dziadek Aarona - wszystko nagrywał. Mały chłopiec w momencie zdmuchiwania świeczek na torcie nawet nie otworzył ust, a małe zapalone płomyczki zgasły - dosłownie zamknęły się w sobie. Wszyscy obecni pomyśleli, że to przeciąg i zapalili je jeszcze raz, aby młody Aaron mógł je zdmuchnąć. Reszta przyjęcia minęła tak jak to zaplanowano, nie pomijając, że dziadek musiał wyciągnąć butelkę z alkoholem, aby oblać urodziny swojego ukochanego wnuka. Nikt nie zauważył, że tak naprawdę świeczki nie zostały zdmuchnięte przez przeciąg, a przez magiczne moce chłopca, które zaczęły się objawiać.
Po wizycie u swojego ojca, Pan Brawler przywiózł nagranie z tego "feralnego" dnia i zauważył, że coś było nie tak jak wszyscy myśleli. Zawołał swoją żonę, żeby to zobaczyła i również ona potwierdziła, że coś jest nie tak. Postanowili to zachować dla siebie. Jednak sytuacja się powtórzyła na ósmych urodzinach Aarona, jednak ze zdwojoną siłą. W momencie zamknięcia się ognia w sobie, światła w pomieszczeniach się przymrużyło, a radio, w którym leciała cicho muzyka, zaczęło szumieć. Wszyscy goście z nietęgimi minami spojrzeli po sobie, przełykając głośno ślinę. Rodzice chłopca zdezorientowani i przerażeni zaczęli mówić, że coś chyba jest nie tak z bezpiecznikami, więc ojciec Aarona szybko pobiegł sprawdzić czy bezpieczniki są w porządku. Na jego nieszczęście okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. W jego głowie zrodziła się myśl "Dobra... Wyłączę Korki, niech oni myślą że to faktycznie jakaś awaria.", jednak wiedział on, że to nie jest jakaś tam awaria prądu. Poszedł on więc do salonu gdzie słychać było tylko głuchy szept przerażenia i powiedział z uśmiechem "Spokojnie, to tylko awaria". Zapytacie teraz "A co z mały Aaronem". Siedział niewzruszony na krześle, momentami rozglądając się po pokoju. Po kilku minutach imprezy bez prądu, rodzice chłopca zaryzykowali i przywrócili dopływu prądu. Reszta urodzin minęła bez problemu, jednak Państwo Brawler zaczęli się zastanawiać o co chodzi, podejrzewali, że ich dom jest nawiedzony. Z uwagi na późną porę odłożyli tę rozmowę na jutro.
Nadszedł poniedziałek, Pani Brawler przygotowała syna do szkoły, odwiozła go i wróciła do domu. Tego dnia Rodzice chłopaka mieli wolne. Zaczęli szukać w internecie wszelkich informacji i pomocy związanych z tym wszystkim. Po kilku godzinach burzliwych poszukiwań do drzwi domu ktoś zapukał. Mężczyzna i kobieta spojrzeli po sobie ze zdziwieniem i poszli razem otworzyć. Ku ich zdziwieniu na wycieraczce stał mężczyzna wysoki na ponad dwa metry i chudy jakby nie jadł przez lata. Ubrany w garnitur koloru beżowego w brązową kratę, na głowie miał melonik pod kolor garnitura przepasany fioletową wstążką, podparty o trochę za małą jak do jego wzrostu fioletową parasol. Na widok rodziców wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby wyglądające jak perły i rzekł:
-Dzień dobry, dzień dobry, witam Państwa serdecznie! Moje imię Ketch, Ketch Up! Wiem zabawnie mnie rodzice skrzywdzili - zaśmiał się w niebo. - Przychodzę do was w sprawie waszego syna i waszego problemu, - puścił oczko - to co? Mogę wejść? - przeskoczył z nogi na nogę i zastukotał swoimi trzewikami o podłoże, a wnet w jego dłoni znalazły się kwiaty, które podarował kobiecie z miną jakby miała zejść na zawał a jednocześnie w oczach widniał śmiech.
Młodzi wpuścili mężczyznę wymawiającego pięć słów na sekundę. Zaparzono kawę i herbatę, a Pani Brawler postawiła na ławie półmisek z ciastkami i wafelkami.
-Skąd Pan wie, że mamy problem z synem? - zapytał Pan Brawler.
-Otóż ja wiem wszystko. I przechodząc od razu do rzeczy, bo nie lubię zwlekać. Państwa syn jest obdarzony niesamowitą mocą, która niekontrolowana jest bardzo niebezpieczna, ale nie przejmujcie się moi drodzy, to tylko przejściowe. Gdy skończy obecną szkołę dostanie on prawdopodobnie list do niesamowitej szkoły, w której naucz się nad tym panować. Wszystko w swoim czasie. Tak więc macie jakieś pytania? - rzekł mężczyzna.
W długiej rozmowie rodzice dowiedzieli się wszystkich potrzebnych rzeczy oraz aby nie mówić synowi jak zdolny jest, bo to wszystko może go przerosnąć. Wychodząc Ketch Up zostawił swoją wizytówkę w razie wypadku. Idąc ścieżką rozejrzał się czy nikt nie patrzy wziął parasol nad głowę otwierając go i wnet podmuch wiatru wyrwał go w powietrze. Nim się obejrzeli, mężczyzny nie było już na niebie.
Minęły kolejne lata i tak jak mówił czarodziej. Przyszedł list, rodzice zrobili jak im kazano. Udali się z synem do z pozoru mugolskiego domu, w którym Pan Ketch poznał się z Aaronem, zaprezentował mu i jego rodzicom kominek i proszek Fiuu, za pomocą którego dostali się oni wszyscy na ulicę pokątną. Po długich zakupach, na których Aaron zrealizował całą listę udał się on z rodzicami i swoim opiekunem do rodzimego miasta, aby oczekiwać dnia, w którym to uda się na dworzec Kings Cross i wsiądzie do magicznego expresu.
Nadszedł wielki dzień! Wyjazd do Hogwartu. Młody chłopak skończył pakować swój bagaż oraz książki i wraz z rodzicami udali się do domu Pana Up'a aby przedostać się do Londynu. Po przybyciu na peron dziewiąty, bał się wbiec na ścianę, ale Pan Ketch kazał mu wsiąść na wózek i wbiegł z nim w ścianę. Aaron nagle znalazł się po drugiej stronie i oniemiał z zachwytu, jednak jego oczekiwania co do expresu były trochę inne. Na peronie stał jego zdaniem zdezylowany i nadający się tylko do kasacji skład Expresu Hogwart. Ale nie było czasu na litowanie się i zastanawianie, trzeba było się żegnać i wsiadać bo z lokomotywy buchała już gęsta para. Ze wzruszeniem pożegnał się on z rodzicami i podziękował swojemu opiekunowi, który powiedział z uśmiechem "Jeszcze się zobaczymy!". Aaron wsiadł do pociągu ipoczuł lekkie szarpnięcie - pociąg ruszył...

Udziel poprawnych odpowiedzi:
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: Cześć, jak się nazywasz?
*w oczach zatlił się płomyczek* Hej, jestem Aaron. Aaron Brawler *powiedział z dumą*

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: (Ej, wiesz gdzie jest Pałac Kultury w Warszawie?)
(Jak wyjdziesz z dworca centralnego to go widać)

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: *podaje Ci talerz, wypełniony jakąś zupą*
*nachylił się i powąchał, po czym zrobił lekki grymas zniesmaczenia* Jaka to? Grzybowa? *wypowiedział to lekko przysłaniając dłonią usta*

Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze: Przez znajomych, z resztą grałem tu już raz Shy

Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl? Tak

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
N4D1A
Pracownik Hogwartu



Pracownik Hogwartu

Posty: 202
Tematy: 6
Sie 2017
81
Hufflepuff
#2
Ravenclaw:

Zaakceptowane!

Trafiasz do...

[Obrazek: 3dqndfR.png]

Na serwerze zgłoś się po rangę, pisząc: /helpop Zaakceptowano moje podanie. [Link do podania].
Why are we still here? Just to suffer? 



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.