Witaj!

Zaakceptowane Podanie na Ucznia
Wolfly
Dostępny




Posty: 16
Tematy: 2
Lip 2017
Slytherin

#1
Imię i nazwisko: Alan Frambrois

Miejsce urodzenia: Lyon, Francja

Status krwi: 50%

Cechy charakteru: Nieco zuchwały, pewny siebie młodzieniec, któremu nie brakuje tupetu, by zadać nieodpowiednie pytanie - oczywiście w niewłaściwym momencie. Mówiąc krótko - trochę nie potrafi trzymać języka za zębami. Kontrowersje, które wznieca, nie zawsze przynoszą mu oczekiwane uznanie wśród rówieśników, lecz i to mu nie przeszkadza. Wydać się może, że nadmiarze energii, którą próbuje wyrazić, nie ma końca. A w przypadku trudnych sytuacji, potrafi jednak tak dostosować swoje zachowanie, aby pomóc najbliższym w potrzebie, chociażby rozluźniając atmosferę jakimś kardynalnym, nie do pomyślenia występkiem, czy z konfliktu rodzeństwa zrobić farsę, by później tym samym pomóc go rozwiązać. Zupełnie nie idealizując Alana, jak na ukończone 11 lat, posiada on ogromne wyczucie w relacjach między ludzkich i choć zdaje się swoją postawą reprezentować tylko bałwana, dowcipnisia, który nietraktuje niczego na poważnie - w środku mieści się osoba głęboko wrażliwa i empatyczna, która miała po prostu szczęście nauczyć się dystansu do samego siebie. Jednak, takie postępowanie nie zawsze wychodzi mu na dobre. Nadmierna pobudliwość, ogromne poczucie humoru, beztroska, która zdaje się niekończyć - ma też swoje minusy. Jest okropnym bałaganiarzem; często tak wielkim, że wejście do jego własnego pokoju może okazać się niemożliwe. Kolejne, nakładające się warstwy ubrań, wyrwanych kartek, pościeli i książek, skutecznie utrudniają przemieszczanie się innym po jego terytorium - który z kolei nie ma z tym najmniejszego problemu. Ma również problemy z koncentracją. Przez dosyć długi czas potrafi co prawda utrzymać skupienie na danym temacie, czy to w szkole czy przy rodzinnym obiedzie, jednak gdy np. rozproszy go widok rozbijającego się o szybę ptaka za oknem, jest w stanie nie móc nawiązać kontaktu z okalającą go rzeczywistością przez dobre pare minut, zanim zorientuje się, że wcale nie szybuje z tym ptakiem po magicznym, fantastycznym wnętrzu szkła tegóżże właśnie okna... Nigdy nie był agresywnny, ale z czasem, można doznać wrażenie, żego jego żarty zaczynają stawać się nieco badziej sarkastyczne, nieco bardziej prowokujące. Choć inni uważają go za małego geniusza, sam nie widzi w sobie nikogo wyjątkowego - a połykane książki, zapamiętywane teksty oraz własne, twórcze spojrzenie na rzeczywistość, uznaje za najzwyklejsze osiągnięcia, takie jak nauka pływania, czy plucie gumą do żucia na odległość. W jego wypowiedziach często przejawia się właśnie prostota, z jaką patrzy na wszystko i wszystkich, z równoczesnym wrażeniem głębszego współzrozumienia i serdeczności, którą darzy każdego człowieka.

Wygląd postaci: Alan ma niezwykle krótkie nogi, ale generalnie jest bardzo szczupłym blondynem o niebieskich oczach i rozpierzchłej grzywce, opadającej mu w towarzystwie lekkich loków na czoło. Twarz ma lekko zaokrągloną, a oczy stosunkowo duże, schronione pod ledwo widocznymi, jasnymi, kolistymi brwiami. Na policzkach ma piegi, po 3 bardziej widoczne z każdej strony, a na prawym do tego czarny "grain-de-beauté" - pieprzyk, którego tak nazywa (wykorzystuje go często w swoim dowcipach). Zazwyczaj nosi niebieskie, materiałowe dresy ze złotym paskiem sunącym od ich górnej części aż po nogawki. Buty - zwykłe, sportowe trampki. Uwielbia koszulki z krótkim rękawem, szczególnie te w kolorze czerwonym. Nie ubiera nigdy niczego na guziki, bo - jak twierdzi - guzik ich on obchodzi, więc nie będzie ich do niczego zmuszał. A z tym kojarzyło mu się zawsze wciskanie ich do dziurek flanelowych płat koszul...

Historia postaci: Alan urodził się we francuskim mieście Lyon, niedługo po tym, jak jego ojciec - Ernold Frambrois - zniknął w tajemniczych okolicznościach. Stało się to podczas rodzinnego obiadu u rodziców Amy Bouchers - jego mamy, która, jako mugolka, nie miała pojęcia o magicznym pochodzeniu swego męża. Wtedy to Ernold dowiedział się, że Amy jest w ciąży. Po pierwszej reakcji, która była wyrazem ogromnej radości i wzruszenia, udał się przewietrzyć, jak to nazywając - na papieroska. W między czasie gdy wychodził, odebrał telefon, który nagle zadzwonił - i będąc już odwrócony do drzwi, z miejsca zrobił się cały blady. Odwrócił się wówczas do niej, która jeszcze śmiała się z jakiegoś płytkiego dowcipu, który padł przy stole. Trzymała w ręku szklankę z wodą i wysłała mu całusa na odległość. Amy nie podejrzewała jednak, że to będzie ostatni raz, kiedy go widzi. Po tym, jak wyszedł i nie wrócił w ciągu godziny oraz po wielu próbach nawiązania kontaktu przez telefon, zaczęły nachodzić ją najgorsze obawy - które się potwierdziły. W ciągu następnych mijających tygodni, wciąż zrozpaczona zaistniałą sytuacją i aktywnie poszukująca męża, Amy równocześnie nie zrezyzgnowała z rodzicielstwa. Gdy Alan przyszedł na świat, automatycznie stał się dla niej wszystkim. Może to przez to, że był tak podobny do ojca, a może przez świadomość, że będzie musiał stawiać swoje pierwsze kroki bez niego, sprawiały, że z dnia na dzień ogarniała ją jeszcze większa determinacja, siła i nadzieja, że kiedyś go odnajdą. Nie wierzyła, że ich zostawił. Mijały lata, dzieciństwo Alan spędził jednak w Anglii; konkretniej, Grogerseas - będącej tycią wsią niedaleko Londynu. Tam, wraz z mugolską stroną swojej rodziny, żył i dorastał w zupełnej nieświadomości, o swoich czarodziejskich korzeniach. To zmieniło się jednak, gdy nastał dzień jego 11 urodzin. Obudził się, jak zwykle, w potopie swoich rzeczy, rozrzuconych wszędzie w pokoju. Gdziekolwiek by nie spojrzeć, wszędzie pełno było ubrań, książek, zabawek, kartek papieru, wieszaków, oraz co ciekawsze - tu i ówdzie wisiały rękawiczki oraz rorki papieru toaletowego. Przyzwyczajony do tego widoku, który miał na celu przypominać mu o swojej wyjątkowości twórczości - która jak twierdził nie potrzebuje wymyślnych wynalazków by móc dekorować wnętrza - uznał jednak, że w te urodziny zrobi rzecz mu niepodobną. Otóż postanowił posprzątać pokój i sprawić, by jego mama po powrocie zamiast narzekać na wieczny bałagan, choć raz pochwaliła go za panujący porządek. A, że Alan był naprawdę sprytnym i zaradnym chłopcem, od razu zabrał się do roboty i po półtorej godziny uwijania się jak mrówka, jego pokój był tak czysty, że aż nie do poznania. W tejże chwili usłyszał dzwonek do drzwi. Uśmiechnąłwszy się od ucha do ucha, pobiegł na spotkanie mamie przed drzwiami. Gdy zobaczył jednak jej wyraz twarzy oraz gdy dowiedział się, że jego ojciec, który miał zostać znaleziony, który miał wrócić za pare lat ze wspaniałej wyprawy archeologicznej niczym z filmów Indiany Jones (na których się oczywiscie wychował), tak naprawdę nigdy już nie wróci - zaniechał swoich planów. Zamiast pospieszyć do pokoju i z dumą pokazać mamie, czego dokonał, siedział przy stole jak wryty przez jeszcze kilkanaście minut, po czym wstał i poszedł do siebie, jak gdyby nic. Gdy Amy, która jeszcze starała się stłumić szloch, ruszyła za synem, w końcu trafiła do pokoju, w którym - jak się spodziewała, wszystko było dokładnie tak, jak wcześniej. Z tym wyjątkiem, że jego rzeczy, zamiast leżeć spokojnie na ziemi, unosiły się lekko ponad nią, wokoło samego Alana, który siedział zwinięty w kłębek na samym środku pomieszczenia. To był pierwszy raz, gdy ukazała się jego magiczna moc. Amy uznała, że ma zwidy przez szok spowodowany znalezieniem zwłok jej męża, którego ktoś - wedle raportu mugolskiej policji - wepchnął do Tamizy. Jednak dla Alana, był to znak przygotowawczy dla listu, który niebawem pojawił się u progu drzwi wejściowych. W oddali jeszcze widać było coś, co wyglądało na dużego, okrąglastego, puchowego ptaka...

Udziel poprawnych odpowiedzi:
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: Cześć, jak się nazywasz?
Wolfly UczeńKlasa1 [AlanFrambrois]: Oooo, cześć... ja? Zwą mnie Alanem, ale mogę być też Malanem. A tak na serio, to jestem Alan Frambrois, a Ty? Jak się nazywasz?

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: (Ej, wiesz gdzie jest Pałac Kultury w Warszawie?)
Wolfly UczeńKlasa1 [AlanFrambrois]: (Taa, najłatwiej w google maps wyszukać, ale jak już dojedziesz do centrum to idź na patelnie i stamtąd schodami w górę, dasz radę cWink

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: *podaje Ci talerz, wypełniony jakąś zupą*
Wolfly UczeńKlasa1 [AlanFrambrois]: *Bierze ostrożnie talerz z rąk Stevena, uważając, aby nie wylać ani kropli strawy, której zapach zdaje sprawiać mu ogromną przyjemność*

Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze: Od brata bardzo dawno temu

Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl? Tak, oczywiście

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Wilk
Siemowit




Posty: 512
Tematy: 6
Lip 2017
95
Hufflepuff
#2
Zaakceptowane!
Trafiasz do...

[Obrazek: GnXTpe2.png]

Na serwerze zgłoś się po rangę, pisząc: /helpop Zaakceptowano moje podanie. [Link do podania].



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.