Witaj!

Rhenna Fillanore | Dorosła
Primaverus
Gobliny pany



Pracownik Hogwartu

Posty: 107
Tematy: 14
Lis 2018
273
Gryffindor
#1
[Obrazek: 1D04IVb.png]

WIOSNA,
czyli początek wszystkiego.
  
[Obrazek: VjiEvRX.gif]
 
Czas, który słusznie kojarzymy z powrotem tego, co było. Przebiśniegi torują drogę innym kwiatom, próbując szturmować bogu ducha winne płaty ziemi. Wiosnę traktujemy jako swego rodzaju początek cyklu. Wiosna roku 2062 miała okazać się moją pierwszą, to jednak nie ona jest początkiem historii - w końcu wszystko wynika z czegoś, istniejemy w nierozerwalnym procesie początków i końców, których zaranie do dziś stanowi dla nas zagadkę. Jak daleko mogę jednak zasięgnąć, zanurzając się w najstarszych znanych mi źródłach?
 
Początek ten, wedle podań mojej rodziny, miał mieć miejsce w ostatnim wieku pierwszego tysiąclecia ery pochrystusowej - to stąd moja rodzina wyprowadza nieprzerwaną linię potomstwa, prowadzącą aż do mnie. Ja sama powstać miałam jako efekt bezpośredniego przeplatania się kilku gałęzi z tego samego drzewa, tak oto w lecie 2061 roku sic mundus creatus est, jednak by go doznać musiałam przeczekać jeszcze kilka długich miesięcy w łonie matki, dokładnie - do dwunastego dnia kwietnia roku następnego.
 
Zrodzone wówczas dziecko, dziewczynka trochę tylko większa, niż przeciętny noworodek, nie przypominała ani ojca - Cedricka, ani matki - Summer, dwójki czarnowłosych, szkarłatnookich przedstawicieli średniowiecznego rodu Fillanore. Wyglądem upodabniała się jednak do babki - bezpardonowo rude włosy, a po kilku miesiącach także i oczy, mieniące się niby wypolerowanym srebrem, dały temu niepodważalny dowód.
 
Nie minęły dwa lata, nim obsługa szpitala Świętego Munga przyjęła na świat brata małej dziewczynki, Darrena. Nie minęły cztery, nim rodzice porzucili sprawowanie pieczy nad swoją córką, by zająć się jej małym bratem, którego to tknęła boska ręka, ujawniając jego zdolności magiczne w nadwyraz młodym wieku. Nie minęło pięć, nim ojciec opuścił ród, wypływając za ocean, by szukać pracy - wraz z wieloma innymi jego członkami. Dziewczynka trafiła wówczas pod protekcję tych pozostałych w Anglii członków jej rodziny. W końcu odrodzenie odrodzeniem, ale to wiosenne wiatry potrafią nasypać nam żwiru w oczy.
 
Niemniej jednak to pod protekcją swojej familii, zwłaszcza ciotki, a zarazem głowy rodu, Friede Fillanore srebrnookie dziewczę zdołało rozwinąć swoje skrzydła. Kształcona przez nią w licznych dziedzinach, zwłaszcza tych z zakresu humanizmu, to pod opieką Friede ujawniła swoje zdolności magiczne, dotkliwie dając się przy tym we znaki, świętej już pamięci, rodzinnemu psidwakowi. W każdym razie to właśnie średnio przyjemne wydarzenie pozwoliło jej w przyszłości przeżyć okres, roboczo nazwany latem, tak, a nie inaczej - nie uprzedzajmy jednak faktów.
 
Przed latami nastoletnimi, Rhenna nasiąkła poglądami swojej rodziny, dla mugoli być może możliwymi do utożsamienia z eugeniką - ten jednak niczym nie poparty światopogląd miała bezlitośnie zweryfikować szkoła, do której Fillanore trafiła w roku 2073, ledwo kilka miesięcy po jedenastych urodzinach, podczas których to wystosowano zaadresowane do małej Rhenny oficjalne zaproszenie do szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie. To w tym momencie wiosna zaczęła zmierzać ku końcowi, ustępując zarazem latu.
 
LATO,
czyli czas przeżyć.
 
(utwór)
[Obrazek: CbzaWPr.gif]
 
Od zawsze najcieplejszy z kwartałów, nie od zawsze duszny i zabójczy - przynajmniej nie w Anglii, w Londynie, którego historia liczy sobie kilka wieków więcej, niż historia rodu rudowłosego podrostka, nie będącego jeszcze wówczas świadomym rządzących światem zasad. Jednak to właśnie w tym mieście, którego zaranie dziejów bezbłędnie upatrywane jest w czasach starożytnych, rzeczona dzierlatka trafiła do pociągu, kursującego między stacją King’s Cross, a szkockim miasteczkiem Hogsmeade.
 
To tego dnia poznałam wiele osób, które dotychczas bez skrępowania mogę nazywać przyjaciółmi - blondwłosego Alekeya Wright, potomka twórcy pierwszego złotego znicza, czy Lucretię Lestrange, córkę dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Oczywiście nie były to jedyne zawarte przeze mnie w tym okresie znajomości - sam ulokowany niedaleko od Hogsmeade instytut, gwarantujący siedmioletni cykl edukacji magicznej dla młodych brytyjskich i irlandzkich czarodziejów, szczycić się mógł między innymi gromadzeniem różnych ciekawych, godnych poznania ludzi - od uczniów po nauczycieli. Wymienianie wszystkich tych nazwisk jest jednak równie żmudne, co i bezcelowe - w końcu lato jawi się jako czas poświęcany uciechom i zabawie, a nie recytacji nudnych jak kadencja Anzelma Yrell tekstów.
 
Mimo wszystko pewne osoby mocniej, niż inne, zasługują na wyszczególnienie - taka jest niestety prawda, jedni zdołają wnieść w nasze życia więcej, niż inni - jak nauczyciele w postaci Arcanusa Throne wraz z Donovanem Craysin, wcześniej Yrell, którzy to przez jakiś czas jawili się dla mnie jako niezachwiane autorytety, a którzy to ukształtowali mój światopogląd bliżej temu obecnemu, pozbawiając go wszelkich nierówności, pagórków, poglądu, wedle którego z samego urodzenia osoby mojego statusu krwi miałyby być w jakikolwiek sposób lepsze od innych - to ta dwójka wykastrowała tę narośl na procesach myślowych. Poznałam jednak również i wielu rówieśników - równie mądrą, co i piękną Nephthys Shafiq, przedstawicielkę jednego z najstarszych rodów świata; Josephine Rosier, mieniącą się dla wielu osób mojego pokroju jako niedościgniony autorytet twórczy i towarzyski, czy Charlesa Yrell, mojego byłego już chłopaka, który jednak wywarł na moim życiu niezbywalny ślad. Podobnie, jak i Hailee Draytron, z którą moje relacje w pewnej chwili… Wykroczyły ponad krąg przyjacielski.
 
Letnią sielankę najdotkliwiej przerwał hogwarcki incydent z bazyliszkiem. Wtedy to śmierć poniosły dwie osoby z mojego domu - Edric Lestrange, którego nie zdążyłam przez dwa lata nauki w szkole poznać zbyt dobrze, a także Acaelus Wright, najstarszy syn Trevora, mojego przyszłego nauczyciela, a zarazem… Mentor? Wzór? Może to hiperbola, wywołana kulturowymi uwarunkowaniami, nakazującymi nam idealizować zmarłych, a zwłaszcza poległych. Niemniej, to dzięki niemu opanowałam pierwsze zaklęcie. To on pomógł mi zgłębić wiedzę na temat zaklęć i transmutacji. W końcu - to on popierał mnie jako następną prefekt szlachetnego domu Salazara Slytherina, za co pozostanę mu dozgonnie wdzięczna.
 
I właśnie w tym miejscu, w moim mniemaniu, powinnam wspomnieć również i o innych wydarzeniach z tego okresu, osiągnięciach można by rzec, były to, między innymi, dostanie się do reprezentacji Quidditcha domu Salazara Slytherina, do którego to notabene przydzieliła mnie dosyć gadatliwa tiara, niejednokrotnie rzucająca zbędne, niewybredne komentarze, rzucane w stronę osób ją zakładających. Stałam się strażniczką lasu, a na jakiś czas nawet zastępcą naczelnego strażnika, udało mi się objąć stanowisko prefekt swojego domu, czy trafić na praktyki do DPPC.
 
Do Anglii powrócił również mój ojciec, Cedrick - z opinią nieudacznika ponad rok spędził gotując obiady w domu, nim został aurorem. W tym czasie znów zainteresowała się mną matka, przełamując dotychczasową “hegemonię emocjonalną” mojego młodszego brata - wówczas już dającego pierwsze sygnały degradacji moralnej - wszystko to zapewne zawdzięcza ojcu, który, jak dla mnie jak najbardziej słusznie, trafił do Azkabanu za próbę porwania, nieudaną zresztą. Wcześniej zdążył jeszcze spłodzić córkę - Lavenę, moją siostrę, którą obecnie uważam za promyk nadziei w całym moim rodzie. Niemniej - to wyrok Wizengamotu uznać mogę za punkt graniczny, między latem a jesienią.
 
JESIEŃ,
czyli koniec lata.
 
[Obrazek: e84142b2311e5935702d025d5412100445155cb2.gifv]
 
A jesień, jak zawsze, zaczęła się niepozornie - może i kilka liści pożółkło po opadnięciu z drzew brzóz i dębów, ale przecież wówczas wyglądają jeszcze piękniej, prawda? Czasem piękno potrafi przyćmić prawdziwy wymiar, prawdziwe znaczenie jesieni, jakim jest zapowiedź zimy - śmierci i pożogi. A przynajmniej zakończenia letniego rozkwitu i błogiej sielanki. Także ta jesień zaczęła się niepozornie, a przy tym nadzwyczaj widowiskowo - od udowodnienia przez moją przyjaciółkę, Josephine Rosier, jej kunsztu, jeśli chodzi o organizację wydarzeń masowych. To podczas tych balów mocniej zintegrowałam się ze swoim otoczeniem - wówczas singielka miast umacniać więzi z chłopakiem zaczęła zawierać nowe przyjaźnie, a także umacniać te stare. Shaun Wright, Heaven Yaxley, Abraxas Shafiq, Evan Everard, Leonard Underwood a także wspominani już Nephthys, Josephine i Alekey - to tylko kilka z wielu nazwisk osób, które poznałam, lub poznałam na nowo, z początku okresu jesiennego. I to właśnie one zaczęły przyćmiewać rzeczywistość taką, jaka była - niemalże ominęłam pogrzeb Aureliusa Hallgraves - nie ważne, że upozorowany. Coś zapowiadał. I to coś mi umknęło.
 
Początek nowego roku szkolnego spowodował u mnie zatracenie się w uczuciu, równie okrutnym, uzależniającym i bezwzględnym, co i pięknym, bo niezależnym od człowieka samego w sobie. Uczucie to związało mnie z synem Trevora Wright - Benem Charlesem, bratem zmarłego tragicznie Acaelusa… Oraz prefektem męskim domu Helgi Hufflepuf. A przy tym wybitnym uczniem. Jeśli miałabym porównać do czegoś to uczucie - była to seria eksplozji, próba uczynienia wyłomu poprzez wielokrotne trafienie w ten sam czuły punkt twierdzy. Z każdym kolejnym spotkaniem uczucie tylko się nasilało. Nim się obejrzałam byliśmy parą - stało się to na samym początku brytyjskiej zimy stulecia, po zaledwie kilku miesiącach szkoły. Lekcje powoli rysowały się jako przerwy między naszymi spotkaniami, które przesłaniały mi cały boży, jeśli, oczywiście, jakikolwiek bóg istnieje, świat. Nie widziałam rozwoju przestępczości w kraju, śmierć mojego ukochanego kuzyna, Johanna, jakkolwiek bolesna - zaraz zanikła, pozostawiając po sobie ślad wyłącznie w postaci czarnego jastrzębia, ostatniej pozostałości po moim kuzynie, która wkrótce przybrała dla mnie znaczenie wręcz sakralne.
 
Niemniej - to właśnie wokół Bena orbitował cały mój ówczesny świat. Wabienie ghuli kameleonowych? Dysputy na mugoloznawstwie? Spory z Olivierem White i Jonathanem Craysin? Zajęcia z archeologii i demonologii? To wszystko było, działo się - ale gdzieś dalej, z boku. Naiwna, mała, oczywiście w znaczeniu metaforycznym, pogrążona w błogim, ciepłym uczuciu Rhenna nie przejęła się nawet opanowaniem zaklęcia patronusa jako pierwsza osoba na roczniku. To zamroczenie musiało się wreszcie skończyć, sprowadzając ówczesną prefekt naczelną na ziemię. Ale czy koniec musiał być tak bardzo brutalny?
 
ZIMA,
czyli martwy okres.
 
[Obrazek: ITBG5x9.gif]
 
Mimo nastania wiosny, przynajmniej w rozumieniu kalendarzowym, zima nie tylko wciąż trwała, ale wręcz osiągnęła swój punkt kulminacyjny. Białe wiatry już zawiały, wiosny, lata wszystkie znaki. Po niej tylko pozostały przymarznięte dwa leżaki. Jednego dnia stojąc w oknie zamku dalej mogłam widzieć zamarzniętą taflę hogwarckiego jeziora oraz beztrosko korzystających z łyżew pierwszaków. Nazajutrz zmuszona już byłam tych pierwszaków dręczyć.
 
Okupacja Hogwartu przez Florence Stormwind oraz jej popleczników, jak już wspomniałam, brutalnie sprowadziła mnie na ziemię. Początkowa ucieczka z podpalonego stadionu do gry w Qudditcha z czasem przynosiła coraz bardziej poważne reperkusje, których szczytem okazały się tortury, których dopuściła się na mnie oraz Jonathanie Craysin ówczesna dyrektor, Florence Stormwind. To na nich dowiedziałam się, że to Jonathan przewodził “rebeliantom”, chcącym obalić Florence, lub przynajmniej w tym pomóc. To wówczas usłyszałam, że walczyć z okupantami chciał także Ben. I to wówczas zostałam lalką Florence Stormwind - bo chociaż nie użyła na mnie zaklęcia Imperio, skutecznie zmusiła mnie do uznania jej władzy. Co z tego, że nieustannie starałam się chronić uczniów, skoro nie zdołałam ostrzec Bena.
 
Noc przed obaleniem Florence stała się tą najintensywniejszą w historii naszej relacji. Noc po obaleniu Florence - najgorszą w moim życiu. Bo chociaż Hogwart powoli wrócił do życia, zakończyła się egzystencja Bena. Do dziś nie wiem za co go zabito - za wilkołactwo? Za okazywanie serca uczniom? Za przynależność do “LAMB”? Pytania te towarzyszyły mi przez kolejne miesiące, skutecznie zaszczepiając pustkę w moim życiu. Wybitne oceny na zakończenie roku, kolejna pod rząd wygrana pucharu domów przez Slytherin, nagrody za wyniki w nauce, w tym otrzymanie posady w DPPC zaraz po zakończeniu szkoły. Wszystko to były sukcesy, ale puste, niesatysfakcjonujące - bez znaczenia.
 
Nie przejął mnie rozwód rodziców, nie przejmowali mnie adoratorzy. Nic. Nie byłam w stanie nawet zebrać w sobie na tyle pozytywnych emocji, by użyć zaklęcia patronusa. Za każdym razem widząc ducha Bena, ze zniszczoną czaszką, połamanymi palcami, odzianego wyłącznie w strój, szaty, które mu podarowałam, zadawałam sobie pytanie - ile w jego obecnym stanie mojej winy? Czy mogłam temu zapobiec? Accusare nemo se debet… A jednak, wszechogarniające wciąż poczucie winy, odrazy do samej siebie, nieraz powraca wraz z nękającymi mnie myślami, powodującymi migrenę, bezsenność, strach. Jednak zima ta, mimo, że wszechogarniająca - okazała się nie być wiecznym Białym Zimnem. Dlaczego? Bo znalazła swój koniec.
 
PRZEDWIOŚNIE,
czyli nowy początek?
 
[Obrazek: Kdrk2OG.gif]
 
Może jednak powinnam utożsamić ten okres z miesiącem kwietniem? Obecnie elementy przyjemne przeplatają się z zawodami i przykrymi zdarzeniami niemalże codziennie, co więc lepiej oddać może ten stan, niźli ten zgoła najmocniej niejednoznaczny ziemski miesiąc? W każdym razie - ten oto kwiecień, tudzież Przedwiośnie właśnie, początek swój miało na jednym z balów Josephine Rosier. Wielkim i znaczącym powrocie. Powrocie, wyznaczonym przez ślub. Ledwie kilka godzin po złączeniu się młodej pary w pocałunku do osamotnionej, rudej kobiety w czarnej sukni, wzrostem wyróżniającej się spośród większości jej rówieśnic, podszedł elegancko ubrany mężczyzna o włosach czarnych niby noc oraz intensywnie zielonych oczach. Już po kilku tygodniach znajomość przerodziła się związek, a związek - w narzeczeństwo, wcale niedawno zakończone ślubem - bez ceremonii, skromnie, z dwójką świadków u boku. Każda kaźń może znaleźć swój koniec, ujście - na jego końcu spotkałam zaś Herberta Bulstrode, który poprowadził mnie dalej, ku ciepłu, którego tak dawno nie doświadczyłam.
 
Jak już jednak wiemy, na świecie nie ma dobra bez zła, a każdy, nawet najbardziej okazały, pomnik rzuca cień. Ten oto cień spowił okolicę, gdy dowiedziałam się o wkładzie członków mojej rodziny w organizacje przestępcze. Arcanus Throne, mąż Friede, a zarazem mój wieloletni mentor, moja kuzynka Ava a także ojciec Friede, Azazello - to oni odpowiadali za atak hańbiący atak na Ministerstwo w czasie, gdy Wielkiej Brytanii zagraża organizacja przestępcza Logana Margela, która zdążyła zabić już dwie osoby, z którymi łączyło mnie coś więcej, niż tylko znajomość - Aureliusa Hallgraves i, prawdopodobnie, Athenę Wright. Niestety, nie wszystkie ptaki wracają na wiosnę - i obym się myliła, jednak ona sama… Nie zapowiada się ani na szczególnie długą, ani na wybitnie obfitą. A może zima dawno się skończyła, zaś ja sama, niby ofiara kwarantanny, nie rozróżniam już dni i godzin? W końcu, jak wiemy, fallaces sunt rerum species, czyż nie?
 
[Obrazek: no6rzaH.gif]
 
nick - Tilly
wygląd - Rachel Brosnahan
konto discord - Trotylek#4403
początek gry - 15 czerwca 2019 roku
 
Dziękuję za poświęcenie kilku minut z Waszego cennego życia na przejrzenie tej skromnej karty postaci!
therapeute
Pracownik Hogwartu



Pracownik Hogwartu

Posty: 110
Tematy: 16
Sty 2018
288
Gryffindor
#2
piękne ♥️ najlepsza część to ta o dziewczynce, która przeżyła
Danon
Puchon




Posty: 278
Tematy: 30
Lut 2019
407
Hufflepuff
#3
Świetna karta!
AisoTV
Czarodziej




Posty: 86
Tematy: 6
Mar 2018
36
Hufflepuff
#4
Troche długa i pogubiłem sie w czytaniu ale bardzo ładna
t00n
Czarodziej



Donator

Posty: 209
Tematy: 27
Lis 2017
174
Slytherin
#5
cudownie
Kanalik
Pan Maruda



Weryfikator

Posty: 349
Tematy: 19
Lip 2017
147
Gryffindor
#6
Najpiękniejsza karta Heart
Yare, yare...
CzarnaMoc
Azkaban




Posty: 864
Tematy: 86
Lut 2018
Slytherin

#7
Bym brała od różnych stron Smile
Ewka02
Czarodziej



Weryfikator

Posty: 240
Tematy: 8
Lut 2015
143
Ravenclaw
#8
Cuuuuuuuudo  Heart
Narreid
Weryfikator, dzień dobry



Weryfikator

Posty: 391
Tematy: 31
Sie 2018
388
Slytherin
#9
NAPRAW OBRAZKI
KapitanUkraina
Legendarny Gracz




Posty: 356
Tematy: 16
Sty 2019
71
Gryffindor
#10
To ten NIŻERŁAK nibęmben



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.