Witaj!

Alekey Wright | Dorosły
Kanalik
Pan Maruda



Weryfikator

Posty: 349
Tematy: 19
Lip 2017
147
Gryffindor
#1
[Obrazek: pAR0aTK.png]

Cholera jasna... Wydaje Ci się, że możesz tak bezkarnie poruszać się po mojej głowie? Jesteśmy na siebie skazani - to jasne. Jednak już dawno ustaliliśmy, że dla mnie istniejesz tylko w pełnię. Nie masz nawet pojęcia jak mocno irytuje mnie, gdy mam z Tobą do czynienia i poza nią. Pewnie jak zwykle spróbujesz mi namieszać w głowie, ale tym razem postawię się bardziej niż poprzednio i nie dam niczego zmienić. Rozumiesz?

Alekey, Alekey... Rozmawiam z gorszą wersją samego siebie - oboje o tym wiemy. Dalej zastanawia mnie dlaczego wybrałeś tak nędzną ścieżkę, ale skoro już tutaj jestem, możemy o sobie dokładniej porozmawiać. To aż dziwne, że żyjemy ze sobą już tyle lat, a ja wciąż nie potrafię nawet dobrze opisać twojego charakteru... Poza tym, iż jesteś zwykłym dzieciakiem, który tylko zgrywa bohatera, a w rzeczywistości, jest tchórzem, bojącym się samego siebie...

Jeśli chcesz rozmawiać - rozmawiajmy. Zrobię wszystko, abyś w końcu dał mi spokój...
 
[Obrazek: 7fIceuW.png]
 
Cóż, wcześniej nie miałeś okazji mi się przyjrzeć, choć zapewne domyślasz się jak mogę wyglądać na podstawie ludzi, czy jak wolisz to określać ofiar, które udało Ci się zranić, a także patrząc na samego siebie. W końcu pewne nasze cechy są wspólne, z czym nie możemy nic zrobić. Mimo tego, co skrywam w sobie, uważam się za całkiem przystojnego mężczyznę. Co z pewnością rzuca się w oczy, to moje blond włosy, układające się w charakterystyczne loki - odziedziczyłem je po moim ojcu, a ojciec odziedziczył je po dziadku. Są pewnego rodzaju dumą naszej rodziny, znakiem rozpoznawczym, po którym śmiało można określić mój rodowód. Za blond włosami idą również lazurowe oczy o kolorze zbliżonym do czystego morza. Z boku mojej głowy zazwyczaj można zauważyć niewielką kitkę stworzoną z kilku kosmyków włosów. Do tej pory bardzo ją lubiłem, jednak coraz częściej zastanawiam się nad ścięciem jej. To jednak bardzo trudny wybór, dlatego póki co się z nim wstrzymam. Mówiąc zaś o naszym elemencie wspólnym - zdecydowanie są to blizny, których najwięcej widać na prawej dłoni. To właśnie tam ugryzł mnie twój pobratyńca, czego nigdy nie zapomnę i nie wybaczę. Skazał mnie na Ciebie, co wydaje mi się czymś gorszym od więzienia. Kilka pozostałości po ranach znajdzie się również na klatce piersowej albo plecach, jednak one spowodowane są głównie walkami, które spowodowałeś. W tym niestety leży nasz problem - jeżeli cierpisz ty, cierpię i ja. Jeżeli cierpię ja, cierpisz i ty. Mimo wszystko, sprawiasz iż moja budowa ciała jest nieco bardziej mocna, niż byłaby bez Ciebie. Jednak to żaden pocieszający fakt... Mówiąc o ubiorze - jedno jest pewne. Nigdy nie zakładam krawatów, gdyż te ustrojstwo jest dla mnie strasznie męczące i nie potrafię go nawet udpowiednio zawiązać. Dlatego też szukam alternatywów, a szczególnie ulubowałem sobie muszki. Stały się one nierozłączną częścią mojej garderoby. Co do pozostałych ubrań - zachowuję modę czarodziejską, choć czasami lubię ubrać na siebie coś w stylu mugolskiego stylu retro. Tylko nikomu tego nie rozpowiadaj, rozumiesz?

Żałosne, Alekey... Bardzo żałosne. Ale nie mam jak rozpowiedzieć, nawet gdybym bardzo chciał. Jeżeli ty nazywasz siebie pięknym, moja postać powinna być czczona jako nadzwyczajne cudo. Nie można nazwać mnie zwierzęciem, ale nie można nazwać mnie też człowiekiem. Jestem praktycznie doskonały pod każdym względem. Poza ogromna wilczą posturą oraz bliznami na ciele, ozdabia mnie też jasnobrązowe, długie futro. Władam ogromnymi pazurami, które bez problemu są w stanie rozczłonkować każdą znajomą mi zwierzynę, noszę oste kły rozdzielające każde mięso. Mam dokładnie to, czego brakuje Tobie.

I tylko tyle ma do powiedzenia ta "wyjątkowa" istota? Sądziłem, że skoro się tak chwalisz, to stać Cię na to, aby powiedzieć o sobie trochę więcej. Daruj sobie, nie próbuj nic wymyślać na siłę, przejdźmy dalej.
 

[Obrazek: Cq1KQsr.png]
 
Tym razem to ja rozpocznę. Skoro uważasz, że moja wypowiedź odnośnie wyglądu jest beznadziejna, udowodnię Ci, iż powinieneś podchodzić do mnie tak jak podchodziłeś do mnie kiedyś... Zaczniemy od tego, że nie ma drugiego wilkołaka tak porywczego i agresywnego jak ja. Nienawidzę czekać, nienawidzę bawić się w kotka i myszkę, nienawidzę zbędnej gadaniny, chcę tylko jednego - krwi. Nie jeden raz pokazałem już, jak bardzo groźny potrafię być i to nie tylko w pełnię. Choć może i Twój charakter dał początek mojemu, to ja znacząco rozwinąłem wszystkie cechy do tego stopnia, iż swojego czasu stawaliśmy się przyjaciółmi, prawda? Już po samym tym fakcie widać, że potrafię wywołać na Tobie duży wpływ. Jednak mam też jedną cechę, którą wy być może uważacie za zaletę. Ja również nią nie pogardzę. Chodzi tutaj o wierność - zawsze będę wierny swojej Alphie i nic tego nie zmieni. To neizwykła przyjemność służyć pod łapą tak silnego wilkołaka, a szczególnie kiedy każdy chcący dojść wyżej do hierarchii, musi pokonać wpierw mnie. Ciężko mi jest nasycić się jakąkolwiek wygraną. Żałuj, iż nie widzisz moich wspomnień - zobaczyłbyś prawdziwy akt przemocy wobec chojraka, który spróbował powstrzymać mnie i moją Alphę... Zapamiętaj Alekey - poświęcaj słabych.
 
Nie wiem czy gorzej jest pamiętać, czy zapomnieć.. Z jednej strony pojawia się ciekawość, ale z drugiej gniew na samego siebie, iż pozwoliłem doprowadzić do takiej sytuacji. Jednak żeby to było jasne - wojna pomiędzy nami nie skończyła się i w dalszym ciągu będę starał się jak najlepiej blokować Twoje poczynania. Nie brakuje mi odwagi i śmiałości, dlatego jeśli będzie trzeba postawię w nią ilę mogę. To cecha, dzięki której trafiłem do najlepszego domu w Hogwarcie - Gryffindoru. Zauważyłem, że to właśnie jej się boisz. Wpływasz na mnie w takich momentach, kiedy zaczynam zapominać o odwadze. Ale uczę się na błędach i nawet pomimo swojej porywczości oraz gorącego temperamentu, robię wszystko, aby drugi raz nie wpaść w tym samym miejscu. I w przeciwieństwie do Ciebie jestem sprawiedliwy i nienawidzę nękania słabszych. To co ty robisz dla przyjemności, mnie brzydzi i odradza. To coś, czego najbardziej w Tobie nie lubię. Zawsze gdy tylko mam okazję obronić kogoś, kto nie jest sobie sam z czymś poradzić, po prostu robię to - bez najmniejszego zastanowienia. Cechuję się również sprytem. Niejednokrotnie pozwolił mi on wyjść z kłopotliwej sytuacji, choć najwyraźniej jest na tyle mały, iż nie obronił mnie przed Tobą. Ostatnią rzeczą, o której chciałbym tutaj wspomnieć, jest insynkt stadny, który zmienia się w samą rodzinność. Nigdy nie pozwolę, aby moim najbliższym stała się krzywda. Obronię ich, choćby swoim własnym kosztem. A jeżeli nie dam rady, zemszczę się na tym, kto skazał ich na cierpienie.
 
Słodziutko... Szkoda, że o mnie tak nie dbasz.

[Obrazek: c2qhJEL.png]
 
Człowiek I
Urodziłem się pewnej ciepłej wiosny w Szpitalu św. Munga. Wtedy na szczęście jeszcze nie było Cię przy mnie. Chociaż te lata mogłem spędzić w spokoju i dobrobycie. Przyszedłem na świat w pewnej bardzo ciekawej rodzinie - moim ojcem jest chyba od zawsze bezrobotny Olivier Wright, a matką aktualna nauczycielka mugoloznawstwa - Anne Giacalone. Od czasów swoich pierwszych wspomnień, w oczy rzuca mi się jedno - Ivy. Ivy to moja siostra, mam podejrzenia, że jest socjopatą, ale to chyba tylko teorie. W każdym razie od młodości dawała mi w kość, zresztą tak samo jak ja jej. Ciągle tylko się kłóciliśmy, biliśmy i doprowadzaliśmy do kłótni. Podejrzewam, że nawet rodzice mieli nas dość, bo ile można znosić ciągle walczące ze sobą dzieciaki... W każdym razie Ivy w końcu dorosła na tyle, iż miała 11 lat - a wówczas mogłem odsapnąć od niej trochę. Dlaczego? Rzecz jasna dlatego, że otrzymała list do Hogwartu, a już niebawem wsiadła w pociąg i wyjechała do niego. Chwila pożegnania była cudowna - machałem jej z szyderczym uśmiechem przepełniającym całą twarz. Szykowały się prawdziwe czasy wolności i poświęcenia uwagi rodziców tylko i wyłącznie na mnie. Tylko, że tak się nie zdarzyło. Niebawem okazało się, iż mama jest w ciąży z Shaunem - moim młodszym bratem. Choć jako maluszek był cholernie nieznośny, to zawsze kochałem go z całej siły. Gdy podrastał, staliśmy się nie tylko prawdziwymi braćmi, ale i przyjaciółmi, co wiele razy podkreślałem. Oprócz tego, mama z tatą zabierali mnie też dość często do Hogsmeade, abym mógł poznać w nim nowych ludzi i zdobyć kontakty, które mogłyby przysłużyć mi się w przyszłości. Zostałem zapisany również na kurs latania - podobno jest to umiejętność niezbędna w czystokrwistych rodzinach, w dodatku bardzo ciekawiło mnie jak to jest unosić się wysoko w powietrzu na czymś, co może pędzić kilkadziesiąt, jak nie ponad 100 kilometrów na godzinę. Ale nie to w tym wszystkim jest najciekawsze - podczas finału kursów, objawiła się moja moc. Trochę nie posłuchałem instruktora i zrobiłem wszystko po swojemu, rozpędzając się znacznie. Czułem wtedy bardzo przyjemne uczucie, wiatr we włosach, dziwne mrowienie w brzuchu... No i stało się. Wkrótce straciłem panowanie nad miotłą, a ta wyjątkowo szybko wystrzeliła w górę, robiąc korkociąg, który ledwo wytrzymałem. Skończyło się na tym, iż doleciała praktycznie sama do miejsca kursu i zatrzymała się, pozwalając mi spokojnie zejść. Takich wrażeń to ja jeszcze nie miałem. Niedługo po tym przyszedł czas moich jedynastych urodzin. Oczywiście tak samo jak Ivy, otrzymałem wtedy list od Hogwartu, który miał zwiastować rozpoczęcie nauki w Hogwarcie. Niezmiernie sie ucieszyłem i niecierpliwie czekałem za samym wyjazdem. W wakacje udaliśmy się na ulicę Pokątną, gdzie zakupiliśmy wszystko to co było niezbędne, a potem udaliśmy się na peron, skąd odjechałem w stronę Hogsmeade.


Człowiek II
No i zaczęło się - pierwsze momenty w pociągu były raczej zwyczajne, po prostu kręciłem się po jego wnętrzu, szukając przedziału wypełnionego interesującymi osobami. Cóż, o takie było ciężko, ale finalnie spotkałem Kareori - dziewczynę, z którą przyjaźniłem się w tamtym czasie. Usiedliśmy razem w pustym przedziale i prawdę mówiąc oczekiwaliśmy na to, aż ktoś do nas dołączy. Jak zapewne można się już domyślać - tak się stało. Do przedziału weszła rudowłosa, czystokrwista dziewczyna. Była nią Rhenna Fillanore, z którą już od samego początku złapałem dobry kontakt i stało się już pewne, że zostaniemy przyjaciółmi na dłuższą metę. Miałem nawet wrażenie, że Kareori jest o mnie zazdrosna, co w gruncie rzeczy było nawet dosyć przyjemne. W każdym razie w tej trójce zostaliśmy już do dojechania pod bramy Hogwartu. Tam na początku nie działo się nic godnego opisywania - po prostu weszliśmy do zamku, a tam kazano nam czekać około godziny za wejściem do sali. Nie wiem na jaką cholerę to zrobili, ale staliśmy tyle czasu, musząc słuchać opowieści jakiegoś nauczyciela. W końcu jednak wrota otworzyły się, a my ujrzeliśmy zapewne najbardziej znane pomieszczenie w Hogwarcie. Weszliśmy do środka i ustaliliśmy się w kolecje, ponownie zgodnie z tym co kazano nam zrobić. Każdy po kolei podszedł do tiary przydziału, a gdy padła kolej na mnie, usiadłem na stołku i potwarzałem sobie w myślach, iż chcę trafić do Ravenclawu. W tamtym czasie myślałem, że Ravenclaw to najlepszy dom, bo tak przekazywała mi moja mama. Ale miałem szczęście - tiara najwyraźniej wyczytała z mojej głowy prawdę, a już po chwili siedzenia, na miejscu, wykrzyknęła głośno: "GRYFFINDOR!". Ogromna ulga... Dosiadłem się do stołu mojego domu i rozpoczęła się besiada. Następne dni w szkole mijały tak jak zawsze u pierwszaków - poznawałem nowych ludzi, szukałem najbardziej dogodnego sobie towarzystwa i popisywałem się przed innymi uczniami. Na szczęście trafiłem na ucznia, który idealnie nadał się na mojego przyjaciela. Był to Magnus Lavenhart, z którym do dzisiaj się koleguję i nie chcę, aby kiedykolwiek na znajomość upadła. Razem robiliśmy to co najbardziej kochaliśmy - głupoty. Teraz co prawda myślę, iż nasze żarty były niezwykle żenujące, jednak nie żałuję niczego co zrobiliśmy. Poznałem również Sophie Gingerblade, z którą również zacząłem spędzać trochę czasu, a nawet zaprzyjaźniliśmy się. Cóż, łatwo łapię kontakty, co znacząco ułatwia mi życie. Natomiast relacja z Kareori zaczęła umierać. Coraz częsciej się kłóciliśmy i strasznie miałem jej dosyć, nie wiem jak reszta mojej gromadki. Finalnie doszło do tego, że nasza znajomość praktycznie całkowicie się urwała. Cały ten okres był dla mnie pewnego rodzaju ciszą przez burzą... Pod koniec trzeciej klasy zrobiłem coś, czego żałuję do dzisiaj. Byłem zbyt rozbrykany, najpierw robiłem, a potem myślałem - i skończyło się to na tym, iż jednej pełni znalazłem się poza dormitorium, na błoniach... I cholera jasna, akurat wtedy musiałem natknąć się na wilkołaka... Szczyciłem się przydomkiem "Odważny", lecz byłem po prostu lekkomyślny - zamiast brać nogi za pas, spróbowałem postawić się wilkołakowi. Szybko jednak dowiedziałem się, że to zły pomysł. Wilkołak dorwał mnie, a jedyne co zdążyłem zrobić, to zasłonić się ręką, która skończyła całkowicie zmasakrowana. Na szczęście mojej mamie udało się mnie uratować przed śmiercią, choć prawie pewne było zarażenie się likantropią.

I w ten sposób zginął Alekey "Odważny" Wright... Urocze...

Po przetransportowaniu mnie do skrzydła, moje rany zostały opatrzone. Tuż po tym nie docierało do mnie to co się stało, czułem się, jakbym żył tak jak kiedyś. Do czasu kiedy minął miesiąc, a na niebie ponownie zagościł srebrzysty księżyć w pełnej okazałości. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że noszę tak okropne piętno. Nie wiedziałem, iż nic nie będzie już takie samo.

Wilk I
I tak oto narodzłem się ja... Moje pierwsze kroki na tym świecie nie były zbyt proste. Ledwo chodziłem, uczyłem się czuć i funkcjonować jak prawdziwe stworzenie. Nie potrafię nawet opisać jak ciężka była ta pełnia, choć jednego nie można zaprzeczyć - już wtedy zachowałęm pełną świadomość! Czułem, że żyję, czułem, że istnieję! I wtedy obudził się we mnie głód krwi. Nic nie jest w stanie zaspokoić mojej żądzy... Nic oprócz trucizny zwanej eliksirem tojadowym. Nienawidziłem tego już od pierwszej pełni, przy której został mi podany. Skazano mnie na tak okropne cierpienie, co było zbrodnią przeciwko naturze i magii. W końcu zostaliśmy stworzeni tak, aby mordować i zarażać innych, a ktoś po prostu chciał nam odebrać sens istnienia. Dodatkowo niszczono mnie też fizycznie, czułem się jakbym siedział w klatce. Nic nie jest w stanie dogłębnie opisać tych wrażeń... Na szczęście udało mi się namieszać trochę w głowie Alekeya, przez co przestał zatruwać siebie i mnie. Wreszcie dał działać naturze, wreszcie oddał mi koronę i od tego czasu mogłem czynić to, co zostało mi nakazane. Był o okres, w którym mogłem polować na zwierzynę i walczyć o pozycję w hierarchii. Szybko znalazłem swoją watahę i rozpoczęły się walki mające na celu określić to, kto zostanie naszym dowódcą. Doszedłem do samego finału, stawając na przeciw swojej aktualnej Alphy. Rozpoczęła się walka przepełniona krwią i ciałem rozrywanym przez ostre pazury oraz kły. Jednak po niezwykle długim staciu, zostałem w końcu pokonany - próbowałem robić jeszcze wszystko, aby się odratować, lecz przeciwnik był silniejszy. W końcu uległem, zostając zmuszonym do służenia nowemu władcy. Nie była to jednak zła kariera... Najlepsza część miała dopiero się zacząć.

Człowiek III
Jak powiedziałem, początkowo czułem się po prostu normalnie... Dopiero po jakimś czasie zaczęło docierać do mnie, czym tak naprawdę się stałem. W pewnym momencie zacząłem nawet ufać mojej drugiej stronie, wierzyć, iż ma rację i powinno być tak jak mówi. Przestałem zażywać tojad i zacząłem utożsamiać się z wilkiem, zwyczajnie myśląc, że robię tak jak zostało mi nakazane. I w tym wypadku początkowo nie czułem zbyt dużego wpływu, jednak potem pojawiła się 4. Kolejny raz zacząłem zawodzić, tym razem jednak przez chwiejne uczucia i emocje, które całkowicie mną targały. Nie wiedziałem kim powinienem być... Nie... Nie wiedziałem czym powinienem być. Starałem się odnaleźć prawdę wspólnie z nią i faktycznie wydawało mi się, iż to zrobiłem. Jednak była to tylko iluzja prawdy, która pomimo wszystko dalej zwodziła mnie nie w tą stronę co trzeba. Po prostu wyobrażałem sobie zbyt dużo, brnąłem w coś, co na dłuższą metę nie mogło wypalić. Wilk zaczął dominować...

Wilk II
Inna wataha chciała pozbyć się nas na każdy możliwy sposób. Chciała zmusić nas do tego, abyśmy otruwali się! Nienawidzę być do czegoś zmuszanym, to ja tutaj dyktuję zasady. Pewne było jedno - trzeba walczyć. Pokazać im, kto rządzi wśród najbliższych lokacji. Nim jednak zostaliśmy zaatakowani, postanowili wpierw nas uprzedzić... Wysłano Czarnego Wilkołaka, grożącego nam, że jeżeli nie zaczniemy zażywać tojadu, zostaniemy zniszczeni. Bał się. Cholernie się mnie bał - widziałem to. I wykorzystałem ten fakt, ale dopiero za zgodą mojej Alphy... Zaatakowałem go. Jest to bitwa, o której nigdy nie zapomnę. Pierwszy raz czułem aż tak dużo gniewu i tak znakomicie przelewałem go w każdy swój atak. Walczyłem niezwykle agresywnie, wpierw chcąc go unieruchomić, a dopiero potem dylektować się zwycięstwem. W głowie cały czas miałem jedne słowa - "poświęcaj słabych". A więc postanowiłem go poświęcić. Po zwycięskim starciu, moja żądza dalej nie pozostała zaspokojona. Wbiłem kły w jego kark i zacząłem ciągnąć po ziemi, ukazując tym samym swoją wyższość. Na samym końcu bardzo chciałem zlikwidować go raz na zawsze, jednak Alpha zabroniła mi tego zrobić... Co było jej błędem... Widząc, iż nie dadzą sobie z nami rady w normalny sposób, zaczęli szukać wszystkiego, aby móc na nas jakoś zaradzić. Odnaleźli coś, kolejne ludzkie trucizny, która pozwoliły im znacząco przybrać na masie podczas pełni. Byli kilkurotnie więksi i silniejsi. Wydawało się, że nie mają żadnych minusów, jednak ja doszukałem się słabości. Słabością był fakt, iż przyjęli tojad, nie oddając się sile natury. Chcieli zmusić nas do zażywania tojadu. Wydawało im się, że tymi słowami są w stanie zniszczyć uosobienie zniszczenia. Mogli nas zabić... Pożałowali swojego wyobru podczas następnej pełni. Przygotowaliśmy na nich zasadzkę, która zresztą się powiodła. Nie mieliśmy problemu z pokonaniem ich. Jednak od tego czasu, ktoś postanowił się wtrącić w naszą walkę z nimi... Był to 9. W rzeczywistości to właśnie on był naszym największym wrogiem, którego powinniśmy pozbyć się już na samym początku. Widząc, iż nie poradzi sobie z nami w zwykły sposób, wpadł na inny pomysł... Zaczął zabijać mnie od wewnątrz. Wraz z innymi modercami... Człowiek zaczął dominować...

Człowiek IV
Po długiej walce z sobą samym, w końcu udało się wyjść na zwycięską pozycję. W pewnych momentach myślałem nawet, że już po wszystkim, nie ma dla mnie żadnego ratunku. Jednak wtedy zacząłem dostrzegać innych, widziałem jak wiele starali się zrobić, aby pomóc mi w choć najmniejszy sposób. Powiedziałem w końcu stop. Błądziłem, lecz odnalazłem drogę. Był to całkowicie nowy rozdział w moim życiu, czułem sie jakbym zaczynał je od nowa. Poukładałem swoje relacje, uspokoiłem się, a wtedy stało się coś, co zapamiętam do końca życia. Hogwart został zaatakowany przez Florance Stormwind, rozpoczął się zwykły terror poprzedzony pięknymi słówkami o chęci polepszenia stanu rzeczy. Cholerna propaganda, w którą jednak uwierzyło kilka osób. Trzeba było walczyć o swoje dobro, walczyć w imię Hogwartu. Nie zawahałem się stanąć przeciwko czarnoksiężnikom. Być może ja wraz z grupą, do której należałem, nie zrobiliśmy bardzo dużo, jednak mamy na swoim koncie chociażby ratunek kilku uczniów, czy próby małego sabotażu. Jednak w takich ciężkich sytuacjach, jedno jest pewne - można dowiedzieć się, kto faktycznie jest przyjacielem, a kto tylko go udaje. I dowiedziałem się. Zarówno utrwaliłem więzi ze swoimi przyjaciółmi, jak i straciłem je łącznie z całym szacunkiem oraz zaufaniem. Najbardziej boli mnie jednak fakt, iż w trakcie ataku zginął mój kuzyn - Ben. Mimo wielu sporów, jakie między sobą toczyliśmy, kochałem go rodzinnie. Być może, gdybym zachował się lepiej i był mniej lekkomyślny, on dalej by żył... Gdybym mógł zemścić się jakoś na jego oprawcach, zrobiłbym to. Nawet kosztem oddania korony wilkowi. Już niedługo po tym, czaszy grozy skończyły się przez wejście oddziałów aurorów do wnętrza zamku. Cholerni tchórze nawet nie walczyli, tylko skulili ogonki przed armią ministerstwa i uciekli w panice.

Człowiek V
Po tych wszystkich smutnych wydarzeniach, rok szkolny skończył się. Wszedłem w dorosłe życie i z jednej strony bardzo mi się to podobało, z drugiej zaś zacząłem odczuwać lekką tęsknotę za Hogwartem. W końcu był mi domem przez kilka lat, więc zdążyłem się już przywiązać do tego miejsca. Natomiast jako dorosły człowiek, mogłem postarać się całkowicie odmienić swoje życie. No i zacząłem mieć dużo więcej czasu dla swoich bliskich, a także na nowe relacje. Jeśli chodzi o to drugie - natrafiłem na osobę, która jest niezwykle bliska mojemu sercu. Jest nią 3. Właściwie to znałem się z nią już od Hogwartu, ale przez to wszystko co się działo, najwyraźniej nie udało mi się zwrócić na nią uwagi. No i na tym momencie kończy się przygoda, którą opowiedziałem wcześniej. Jednak nie dlatego, że coś mi się stało, a po prostu doszedłem do teraźniejszości. Po prostu oczekujcie na kolejne części.
 
[Obrazek: P2iy03t.png]
 
1.
Najkochańsi rodzice, na jakich mogłem trafić. Cieszę się, iż to właśnie z Wami przyszło mi żyć. W końcu nie znam nikogo, kto ma tak luźno podchodzących do całego życia rodziców. Wszędzie tylko zasady, spiski i próby odejścia od swoich bliskich na każdy możliwy sposób, aby móc poukładać swoje życie tak jak się chce. A Wy? Wy zawsze dawaliście mi wolną rękę i zawsze wspieraliście w decyzjach. Nigdy nie mogłem powiedzieć, że mi Was brakowało. I oby nigdy nie zabraknęło.

2.
Brat jakich mało - kolejna część mojej rodziny, której nie wymieniłbym za żadne skarby. Jesteś dla mnie zarówno najważniejszym bratem, jak i przyjacielem, do którego zawsze mogę zwrócić się z prośbą o pomoc. Choć często się sprzeczamy, chyba oboje wiemy, iż to jedynie żarty. Żarty, które w dodatku oboje lubimy. Zdecydowanie gdyby nie było Cię wśród mojego rodzeństwa, wszystko byłoby inne, bardziej szare.

3.
Osoba, która aktualnie jest najbliższa mojemu sercu i mam nadzieję, iż nigdy się to nie zmieni. Po prostu dziękuję Ci, że jesteś. Aż dziwię się, iż wcześniej w szkole nie zwróciłem na Ciebie uwagi - straciłem tyle cennego czasu na rozwijanie naszej znajomości. Tyle razy umknęłaś mojej uwadze... Byłem wtedy niezłym durniem, ale teraz przynajmniej udało mi się to naprawić. Bardzo różnimy się charakterami, lecz sądzę, iż idealnie się dopełniamy. Chociaż dalej uważam, że muszę jeszcze nad sobą popracować i nauczyć się lepiej odczytywać Twoje emocje. Niejednokrotnie już zauważyłem, iż to co mówisz nie zawsze zgadza się z tym co twierdzisz, a jak zapewne wiesz, zależy mi na Twoim szczęściu.
 
4.
Bardzo dużo razem przeszliśmy, lecz w swoim czasie zastanawiałem się, czy w ogóle było warto. Myślę, iż oboje mieliśmy wątpliwości co do swoich decyzji, jednak to wszystko finalnie dobrze się skończyło. Przynajmniej nie urwaliśmy ze sobą znajomości, bo mimo tego wszystkiego dalej uważam Cię za przyjaciółkę, choć czasami mam dość mieszane uczucia i nie jestem pewny, czy mogę Ci zaufać.

Dziękuję, zwierzynko. W swoim czasie dołożyłaś cegiełkę do rozwijania moich pozytywnych relacji z Alekeyem. Cóż, gdybym Cię spotkał i tak nadawałabyś się jedynie do zabicia, choć na pewien sposób szanuję Cię za decyzję, które podejmowałaś. Szkoda tylko, że w punkcie kulminacyjnym, nie działałaś na niego tak samo jak wcześniej...

5.
Fajtłapowaty przyjaciel, za którym skoczyłbym w ogień. Czasami może udawadnaisz, iż jesteś straszną sierotką, jednak mimo tego jakoś tak nie mogę wyobrazić sobie swoich relacji bez Ciebie. Ufam Ci znacząco i wciąż mam nadzieję, iż uda Ci się spełnić swoje marzenia i założyć zoo, czy jak to tam nazywasz.

6.
Niezwykle poważny i dojrzały przyjaciel. Czasami dziwię się, iż pomimo tego, że jesteś młodszy, kryjesz w sobie więcej powagi niż ja. Zdecydowanie zasłużyłeś na to co osiągnąłeś i mam nadzieję, że nie skończysz na tym swojego rozwoju. Zapewne jeszcze nie jeden raz cały świat o Tobie usłyszy - nadajesz się na najwyższe stanowiska w biurze aurorów.

7.
Bliska osoba, z którą jednak nie utrzymuję zbyt dużo kontaktu poza pełniami. Szkoda, iż nie widujemy się tak często, jak było to kiedyś. Znaczymy dla siebie coraz mniej, ale mimo wszystko chciałbym, abyś wiedziała, iż stanę w Twojej obronie, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. W końcu my - przeklęci, musimy trzymać się razem. Na dobre i na złe.

Alpho - nie pozwolę, aby ktokolwiek zajął Twoje miejsce w hierarchii. Pozbędę się każdego, kto spróbuje podnieść na Ciebie łapę, bądź zapuści swój pysk zbyt daleko. Już wielokrotnie ukazałem na co mnie stać i mam nadzieję, że w Twoich oczach jestem najlepszym wilkołakiem, jakiego miałaś okazję spotkać. Przy następnej bitwie, Twój wróg skończy dużo gorzej niż poprzednim razem.

8.
Siostra, której prawie nie ma. Ciężko jest mi wypowiadać się o Tobie. Z jednej strony, strasznie mi Ciebie żal, ale z drugiej czuje pewnego rodzaju satysfakcję. Mimo wszystko, szkoda, iż skończyłaś jak skończyłaś, bo gdybyś tylko się postarała, mogłabyś osiągnąć bardzo dużo. Jeżeli miałbym taką możliwośc, spróbowałbym naprowadzić Cię na dobrą drogę, choć zapewne odmówiłabyś jak zawsze.

9.
Pan, będący wszędzie i nigdzie. Posiadam do Pana niezwykle wielki szacunek. Idealnie wpasował się Pan w swoją posadę i nie wyobrażam sobie na niej nikogo innego. Gdyby nie pańska pomoc, w zasadzie to nawet nie wiem co by się aktualnie ze mną działo... Dziękuję za to, iż dał mi pan szansę, a nie skazał z góry na porażkę.

Śmieć, przez którego straciłem wszystko to co budowałem przez długi czas. Między innymi to własnie dzięki Tobie, zepsuła się moja piękna relacja z Alekeyem. A byłem już tak blisko... Nie udało Ci się zabić mnie od zewnątrz, więc zrobiłeś do od środka.

10.
Najlepszy i pierwszy przyjaciel, za którego dałbym sobie rękę uciąć... I teraz pewnie nie miałbym ręki! Tak jak już niejednokrotnie powiedziałem, kocham Cię po przyjacielsku i liczę na to, iż będziesz szczęśliwy tak jak ja. Szkoda tylko, że nie widujemy się tak samo często jak w pierwszej klasie, bo brakuje mi naszego duetu, uwielbiającego robić żarty ludziom. Może i były one bardzo żałosne, ale nie żałuję żadnej naszej misji!

11.
Szanowany uczeń, należący do grona przyjaciół. Nie wiem jak to jest możliwe, że masz tak ogromne umiejętności, ale wiem, że z pewnością użyjesz ich bardzo dobrze. Również znamy się praktycznie od początku szkoły. Należysz do osób, które wręcz powinno się naśladować. Szkoda tylko, iż nie układa Ci się w życiu prywatnym. Z pewnością zasługujesz na szczęście.

12.
Przyjaciółka, z którą często miałem dość mieszane relacje. Na początku niezwykle się lubiliśmy, potem nagle nasze relacje zepsuły się, by finalnie dotrzeć do tego co jest teraz. Szczerze to nigdy nie spodziewałbym się po Tobie, iż weźmiesz alkohol do ust, a tu się okazało, że jesteś bardzo dobrą towarzyszką do picia. Chciałbym, aby Tobie i 10. się ułożyło. Oby moje swatania przyniosły tutaj jakieś korzyści.

13.
Kolejna przyjaciółka, z którą znam się praktycznie od dziecka. Od samego początku wiedziałem, że mogę Ci ufać, a ty zapewne wiesz, że możesz ufać mnie. Znamy sporo swoich sekretów, lecz jestem pewny, iż moje w twoich rękach są bezpieczne. Obyśmy już do końca życia mieli tak pozytywną relację.

14.
Przyjaciółka? A może wróg? Cholera, w tych czasach ciężko jest odróżnić osobę dzielącą broń, od osoby, która chce wbić ją w plecy. Strasznie ciężko jest mi jest o Tobie coś powiedzieć - z jednej strony niegdyś relacje pomiędzy nami były niezwykle pozytywne, pomimo wielu przeciwskazań, jakie zostały narzucone na nasze ścieżki. Natomiast potem musieliśmy stanąć po dwóch przeciwnych stronach i uznawałem Cię za wroga... Choć chcę, nie wiem czy mogę Ci ufać.
   
[Obrazek: rki3WVk.png]
 
 Moim boginem jestem ja sam w postaci wilkołaka 
Trenowałem Judo oraz Taekwodno 
W dzieciństwie nosiłem przydomek "Odważny", którego sam siebie pozbawiłem 
Potrafię język włoski 

Nigdy nie noszę krawatów 
 Nauczyłem się latać na miotle w wieku 9 lat 
 
Postać odgrywana od [16.01.2019]
Yare, yare...
CzarnaMoc
Azkaban




Posty: 864
Tematy: 86
Lut 2018
Slytherin

#2
Ładna karta postaci, ale nie wierze... zę nie ma nic o Sophii Cry
Kanalik
Pan Maruda



Weryfikator

Posty: 349
Tematy: 19
Lip 2017
147
Gryffindor
#3
^ Na dniach dodam relację z Sophią i resztą. Jak napisałem, dzisiaj nie byłem w stanie wszystkiego uwzględnić, bo jest tego bardzo dużo
Yare, yare...
ambi
dyyihjfvyfur6u8vhg;oufruyjm




Posty: 692
Tematy: 10
Paż 2017
651
Hufflepuff
#4
dobre
viper wroc
asloniu2
Czarodziej




Posty: 20
Tematy: 3
Gru 2017
12
#5
Kozak
Oliver
Pracownik Hogwartu



Pracownik Hogwartu

Posty: 28
Tematy: 5
Sie 2016
75
Slytherin
#6
pięknie!!!
Primaverus
Gobliny pany



Pracownik Hogwartu

Posty: 107
Tematy: 14
Lis 2018
273
Gryffindor
#7
Trochę chyba czcionka zjechała przy relacji z Kawachimiro, ale masz repę za relację Wink ah i ten piękny gif ze 100pami Heart
Kanalik
Pan Maruda



Weryfikator

Posty: 349
Tematy: 19
Lip 2017
147
Gryffindor
#8
Spora aktualizacja relacji - jeżeli o kimś zapomniałem, to może odezwać się na discordzie
Yare, yare...
Kanalik
Pan Maruda



Weryfikator

Posty: 349
Tematy: 19
Lip 2017
147
Gryffindor
#9
Mała aktualizacja - głównie zmiany wizualne
Yare, yare...
kubixgame
Pora na eksterminacje goblinów




Posty: 232
Tematy: 25
Sie 2015
201
Ravenclaw
#10
Czemu masz trapa w sygnaturze Ty zwyrolu
Rebelianci się szykują



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.