Shiro
alias grace
Posty: 115
Tematy: 12
Lut 2017
322
Slytherin
14.03.2020 21:05
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.09.2020 20:34 przez Shiro. Edytowano w sumie 13 razy.
Powód edycji: aktualizacja: 2/2
)
[1OOC]
Czas smutku.
~*~
Czy kiedykolwiek wyobrażałeś/aś sobie rozmowę ze swoją podświadomością? Nie? A może jednak tak? Cokolwiek na to pytanie nie odpowiedziałeś/aś, mam zaszczyt zaprosić Cię w nieco nietypową podróż. Podróż, która być może rozświetli nieco tę postać, pozwoli Tobie lepiej ją zrozumieć, zachęci do konwersacji w rozgrywce. Co o niej pomyślisz, jest twoje i jedynie twoje.
Jednak może zacznijmy od początku...
~*~
1 4 . 1 1 . 2 0 7 9
My name is Fallon.
Soldier keep on marchin' on
Head down til the work is done
Waiting on that morning sun
Soldier keep on marchin' on
- Fleurie ,,Soldier" - 3:13
~*~
Ciemność. Wszędzie ciemno, nie widać nic. Nic oprócz ciemności w jej samej osobie. Dla wielu mogła ona być nieustępliwa, jednakże nie w tym przypadku. Nie minęło dużo czasu, aż z obłoków dymu wyłoniła się najpierw jedna, a później druga postać. Obie były do siebie wyjątkowo podobne - te same oczy, te same rysy twarzy, tak samo wystające obojczyki. Różnica polegała na ich kolorze włosów, wieku, a przez to ubiorze, bowiem dwie ostatnie rzeczy się ze sobą łączyły. Pierwsza, starsza była przyodziana w długą, kremowo-czerwoną suknię, zaś druga, widocznie młodsza miała na sobie prosty, a przez to elegancki, błękitny sweter oraz czarne jeansy. Dodatkowo starsza miała widocznie jaśniejsze włosy od jedenastolatki. Skąd ten dokładny wiek? Znikąd, po prostu nie dało się jej dać wyższego ani niższego wieku. Jedenastka była najodpowiedniejsza.
- Witaj Fallon. Cieszę się, że mogę Cię zobaczyć - powiedziała dorosła z delikatnym, ciepłym uśmiechem. - Po raz kolejny.
- Przestań... nie ciesz się tak - odparła młodsza po dłuższej chwili. - Może i jesteś moją starszą wersją, ale nie upoważnia Cię to do takiej...
- Radości? - spytała, chociaż z jej tonu głosu można było wywnioskować, że bez tego doskonale znała odpowiedź. To była po prostu przykrywka.
Dziewczynka zacisnęła nieco mocniej usta, do tej pory nie potrafiła przyjąć do wiadomości tego, że ona wszystko wiedziała. Była sprytną podświadomością, podobną do największej jasnowidzki, jaką świat mógłby kiedykolwiek poznać. Chociaż tak naprawdę każdy miał taką wróżbitkę, czy też wróżbitę na miejscu, w sobie. Jednak, podobnie jak Fallon, większość nie chciała o tym słyszeć.
- Można to tak nazwać... - mruknęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Podświadomość uśmiechnęła się uprzejmie, a następnie ugięła kolana do siadu. W tym samym momencie pod nią zmaterializowało się zwykłe, drewniane krzesło, na które jakże dostojna kobieta mogła swobodnie usiąść. Założyła nogę na nogę, a swój wzrok wbiła w jej podopieczną.
- Opowiedz mi coś o sobie. Imię, nazwisko, dom w Hogwarcie... podstawowe informacje.
- Przecież wszystko wiesz - odpowiedziała młodsza, przy tym marszcząc delikatnie brwi.
- Chcę, abyś sama mi to powiedziała. Na tym polega zaufanie. Masz się go uczyć, nie pamiętasz?
Miała ją. Miała ją w garści. Ze wszystkich argumentów, na ten tylko mała Fallon nie mogła nic odpowiedzieć. Po prostu nie mogła. W takim wypadku wzięła głęboki wdech i spuściła wzrok, aby nie musieć jej widzieć, kiedy miała rację. Jak zwykle.
- Mam na imię Fallon, dokładniej Fallon Renée Rosier. Urodziłam się 21 kwietnia 2068 roku, chwilę przed moim bratem Phoenixem. Jestem córką Callidory Bowes oraz Basile Rosiera, jednakże mama z tatą są po rozwodzie, toteż naszym drugim rodzicem jest partnerka, a raczej narzeczona mamy Lilith Otwell. Mieszkamy razem w Tinworth, to Kornwalia. We wrześniu tego roku rozpoczęliśmy naukę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, gdzie oboje zostaliśmy przydzieleni do domu Roweny Ravenclaw, podobnie jak nasza mama w przeszłości. Jesteśmy w pierwszej klasie...
Urwała, co wystarczyło dla jej podświadomości. Uśmiechnęła się, a następnie uniosła nieco podbródek, aby mieć inny kąt spojrzenia na dziecię.
- Dobre dziecko.
~*~
1 2 . 0 3 . 2 0 8 0
Shut up.
Isn't it lovely? All alone
Heart made of glass, my mind of stone
Tear me to pieces, skin to bone
Hello, welcome home
- Billie Eilish ft. Khalid ,,Lovely" - 2:22
~*~
Czy coś się zmieniło? Owe pytanie dzwoniło w jej uszach dobre parę chwil. Dlaczego o to spytała, skoro wie, jak jest? Ma zamiar znów wyciągać od niej informacje, bawić się nią? Dziewczynka, nie dopuszczając do siebie myśli o kolejnej przegranej dyskusji postanowiła zastosować inną taktykę.
- Codziennie się coś zmienia, nie wiedziałaś tego? - spytała, mrużąc jadowicie oczy.
Podświadomość to jedynie rozbawiło.
- Kochanie, nie szkoda Ci czasu na tak wymijające odpowiedzi? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. - Wiesz dobrze, że tu chodzi wyłącznie o Ciebie. Odpowiesz na pytanie, puszczę Cię wolno - w końcu jesteś dorosła, prawda?
Starsza wersja dziewczyny przechyliła głowę nieco do boku, co tylko jeszcze bardziej utwierdziło Fallon w fakcie, że nie wygra. Musiała się jej poddać, nawet jeżeli nie wierzyła w jej intencje, jak dobre lub złe by nie były. Chciała wiedzieć, więc niech ma, reszta jej nie obchodzi. A przynajmniej starała się, aby nic innego ją nie zajmowało.
- Zmarła moja matka - odparła, a w jej oczach momentalnie stanęły łzy, jakie nieporadnie próbowała ukryć. - Była kiedyś, teraz jej nie ma. Phoenix jest załamany, podobnie jak Lilith. Niedługo są nasze urodziny, a po tym koniec roku szkolnego. Nauczanie niewiele się zmieniło, wciąż w mojej opinii jest na fatalnym poziomie jeżeli chodzi o pedagogikę, a co dopiero...
- A Ty? - przerwała jej w pół słowa, dobrze wiedząc, że ta sama z siebie tego nie powie. - Jak się z tym czujesz?
Nie było to łatwe pytanie, toteż odpowiedź nie nadeszła prędko. Jednak prędzej czy później musiała zostać wypowiedziana, odkryta na światło dzienne. A raczej ciemność, która niezmiennie panowała w pomieszczeniu, w jakim obie bohaterki się znajdowały.
- Czuję... p-pustkę.
~*~
~*~
1 4 . 1 1 . 2 0 7 9
God save the prom queen.
Dopiero po dłuższym momencie podążania za młodą kobietą zauważyła, że tak naprawdę stąpają po cienkiej warstwie wody, która nie moczyła im stóp, zupełnie tak, jakby jej nie było, chociaż wzrok twierdził inaczej.
- Dlaczego jest tu woda?
- Abyś stopniowo się z nią oswajała. Wiem, że nadal się jej boisz.
Dziewczynka ugryzła się w język, chociaż miała wielką ochotę skłamać, bowiem umiała jako tako pływać. Przynajmniej się nie topiła jak kiedyś. Jednakże co by nie powiedziała, wiedziała, że byłoby bezsensowne, skoro ciągle to podświadomość miała rację, nawet w uczuciach, o których nie zdawała sobie do końca sprawy.
- Nie martw się, tu nie ma głębi - dodała starsza wersja, ukradkiem spoglądając na młodszą. - Nigdzie nie wpadniesz.
W tym momencie blondwłosa zatrzymała się, a przed nią znikąd pojawiło się lustro zasłonięte czarnym, aksamitnym materiałem. Nim Fallon zdążyła coś powiedzieć, a raczej zaprotestować, ta z gracją odsłoniła gotycki przedmiot. W odbiciu widoczna była tylko młoda Rosier, nikt więcej, chociaż koło niej znajdowała się jej swego rodzaju opiekunka.
- Jesteś sobą, prawda? - spytała, zerkając na nią. - Powiedz mi szczerze, co widzisz.
- Dlaczego muszę Ci wszystko tłumaczyć, skoro wiesz wszystko? To... to bezsensu.
- Dla Ciebie na ten moment jest bezsensu. Jednak spójrz na to inaczej.
Przejechała dłonią po zwierciadle, a oczom dziewczynki ukazała się ona sama, lecz nie w tym momencie, a z niedawnej przeszłości, dokładniej w momencie, kiedy szykowała się na pociąg do Hogwartu. Stała przed wręcz tym samym lustrem, przy tym dotykając delikatnie swojej twarzy. Jej wzrok wydawał się zamyślony, może nawet przez to nieco obojętny, a równocześnie zawiedziony.
Zawiedziony tym, co musiał widzieć.
Krukonka przez dłuższą chwilę milczała, nie wiedząc co ma powiedzieć. Owszem, lubiła siebie, jednakże z chwilą, w której pierwszy raz uciekła od swoich rówieśników, wychodząc przy tym na wariatkę, wszystko runęło. I nie, nie była to nienawiść, jak wielu mogłoby się wydawać. Dziewczyna od tego czasu miała zakodowane w głowie, że coś z nią nie tak, a jako, że nie potrafiła sama zmienić swojego nastawienia do ludzi, postanowiła być lepsza. Najlepsza. I kiedy przemknęło jej to przez głowę, Fallon z wizji zaczęła poprawiać swoje najbardziej eleganckie i najbardziej kosztowne ciuchy, jakie miała w szafie. Słysząc wołanie z dołu, najprawdopodobniej od którejś mamy lub Phoenixa, ostatni raz rzuciła spojrzenie na samą siebie. Poprawiła krótkie włosy, a następnie uśmiechnęła się delikatnie do siebie samej. Jednakże dla kogoś, kto ją aż zbyt mocno znał nie był to do końca pocieszający gest. Bardziej wymuszony ambicjami, manierami.
- To się da poprawić - powiedziała prędko mała Rosier, aby wytłumaczyć swoje zachowanie. - Naprawdę mogę to poprawić. Nie musisz pokazywać mi... mnie.
Podświadomość posłała jej zagadkowe spojrzenie. W międzyczasie w odbiciu nie było widać już nikogo.
- Nie poprawiaj. Po prostu kochaj - rzekła, a następnie ponownie przejechała dłonią po zwierciadle.
Tym razem w lustrze pojawiła się ona z chwili obecnej. Chuda dziewczynka o jasnej cerze i spostrzegawczych błękitnych oczach, z jakich wręcz biła aura zbyt szybkiej dorosłości. Powagi. Lęku. Ambicji. Miłości, której chciała, a jednocześnie się bała i w nią wątpiła. Nawet w tą od najbliższych.
Przez dłuższą chwilę była w stanie patrzeć na siebie bez zaszklonych oczu oraz jednej, jedynej łzy spływającej po policzku. Dopiero po jakimś czasie wszystko pojawiło się jak na złość od nowa, czego Fallon nie wzbraniała, nie chciała. Po prostu zamknęła oczy i szepnęła dławiącym głosem:
- Wygrałaś.
~*~
1 2 . 0 3 . 2 0 8 0
I'm a mess, I'm a loser...
Kiedy tylko ujrzała przed sobą to same lustro, pokręciła głową, a następnie rzekła jedno wymowne słowo:
- Nie.
~*~
~*~
1 4 . 1 1 . 2 0 7 9
I hate them! I hate them all!
- Trzeba zajrzeć do innych - rzekła Podświadomość, kiedy prowadziła Fallon do innej przestrzeni. - Może boleć.
Z początku dziewczynka nic nie odpowiedziała, bo co miała zrobić? Wiedziała, że ona ma rację. Zawsze miała, a w tej chwili tym bardziej nie mogła się sprzeciwić.
- Dlaczego mi to robisz? - spytała młodsza.
Kobieta uśmiechnęła się, stając. Zwróciła na nią swój pogodny, aczkolwiek zagadkowy wzrok, aby po dłuższej chwili odpowiedzieć:
- Zrozumiesz.
Ledwie dokańczając to słowo, uniosła rękę, a przed nimi ujawniła się biała myślodsiewnia w kolumnie o bogatym zdobieniu. Z wody, jaka się w niej znajdowała unosił się obłok, niby dym i niby para wodna w jednym. Sama ciecz mieniła się magicznym blaskiem, charakterystycznym dla każdej myślodsiewni.
Po pewnym czasie mała Rosier zbliżyła się do przedmiotu, aby po tym zerknąć w stronę jej "opiekunki".
- Nie mam tutaj różdżki.
- I nie musisz. Wystarczy tylko powiedzieć imię, a woda przybierze kolor dominującego uczucia do danej osoby.
Dziewczynka nic więcej nie powiedziała. Wiedziała, że po prostu musi być posłuszna, chociaż ten jeden raz. Wobec tego wzięła głębszy wdech, a pierwsze imię, jakie jej się rzuciło do głowy było...
~*~
P h o e n i x
Żółta woda - troska. Zbyt duża troska.
~*~
It's time to begin, isn't it?
I get a little bit
bigger but then I'll admit
I'm just the same as I was
Now don't you understand
That I'm never changing who I am?
- Imagine Dragons ,,It' Time" - 3:20
~*~
~*~
L i l i t h
Pomarańczowa woda - bezpieczeństwo, wielka otucha.
~*~
I’m not afraid anymore,
I’m not afraid.
- He is We ,,I Wouldn't Mind" -1:31
~*~
~*~
C a l l i d o r a
Szara woda - strach i obawa.
~*~
I'm tired of being what you want me to be
Feeling so faithless
Lost under the surface
I don't know what you're expecting of me
Put under the pressure
Of walking in your shoes
- Linkin Park ,,Numb" - 0:21
~*~
~*~
B a s i l e
Przezroczysta woda - niewiadoma.
~*~
Où t'es papa où t'es?
Où t'es papa où t'es?
Où t'es papa où t'es?
Où t'es où t'es où papa, où t'es?
- Stromae ,,Papaoutai" - 3:00
~*~
~*~
L y d i a
Woda o barwie soku grejpfrutowego - zmieszanie.
~*~
So part of me wants you to fade
Wherever you used to be
And now I won't remember
You, you
- Unlike Pluto ,,JOLT" - 1:27
~*~
~*~
M a r v i n
Woda przybrała różowawy kolor, jednak
dziewczyna szybko się go pozbyła ręką.
Nie chciała widzieć różu w wodzie.
~*~
Some mistakes get made
That's alright, that's okay
You can think that you're in love
When you're really just in pain
- Ashe ,,Moral of the Story" - 2:35
~*~
Po ostatniej osobie dziewczynka nie wytrzymała - rozpłakała się, krzycząc:
- Zabierz ich stąd! Zabierz!
Podświadomość - o dziwo - wykonała jej polecenie, a widząc, że jej stan się nie poprawia, kucnęła przy niej i objęła ją. Objęła tak, jak matka obejmuje swe dziecko.
~*~
1 2 . 0 3 . 2 0 8 0
Do you think I'm broken?
Podeszła do myślodsiewni o dziwo spokojnie, jednakże nie było się co dziwić - sama przyznała się do poczucia pustki, a czym jest pustka, jak nie zanikiem wielu emocji? A może chodziło tu o coś innego? W każdym bądź razie nic nie mówiła, zupełnie nic, podobnie jak Podświadomość. Jedna milczała, bo było to dla niej wygodne, druga zaś wiedziała, że w tym momencie nie powinna się wtrącać, nie teraz. Wnet wypowiedziała imię pierwszej osoby, jaka pojawiła się jej w głowie.
~*~
M a r v i n
Róż połączony z białym.
Zauroczenie połączone z pożegnaniem.
~*~
I wanna take you somewhere so you know I care
But it’s so cold and I don’t know where
I brought you daffodils in a pretty string
But they won’t flower like they did last spring
- Tom Odell ,,Another Love" - 0:21
~*~
~*~
C a l l i d o r a [ * ]
Granatowa woda - boleść i rozpacz.
~*~
Where did I go wrong? I lost a friend
Somewhere along in the bitterness
And I would have stayed up with you all night
Had I known how to save a life
- The Fray ,,How To Save A Life" - 2:32
~*~
~*~
L i l i t h
Krwista woda - zraniona miłość.
~*~
I wanna hide the truth
I wanna shelter you
But with the beast inside
There's nowhere we can hide
No matter what we breed
We still are made of greed
This is my kingdom come
This is my kingdom come
- Imagine Dragons ,,Demons" - 0:23
~*~
~*~
P h o e n i x
~*~
Ciemnoszara woda - żal i skryta nienawiść.
~*~
Sorry, sorry
I'm sorry, sorry
...Psych!
- Billie Eilish ,,COPYCAT" - 2:30
~*~
- A gdzie reszta? - spytała Podświadomość, przyglądając się jej ze spokojem.
- Nie ma reszty.
- Dlaczego?
- Bo do reszty nic nie czuję, rozumiesz?! - podniosła głos, zwracając się w jej stronę.
Kobieta skwitowała to milczeniem.
Wizja dobiegła końca.
~*~
[2OOC]
Czas pożegnań.
~*~
Pamiętacie czcigodną podświadomość? Tak zwaną "osobę", która była niczym terapeuta dla naszej bohaterki? Cóż, zmian nadszedł czas - jej już z nami nie ma. Zmieniła ją wręcz nie do poznania, chociaż... czy to na pewno jej własne sumienie było tego powodem? Ah, to już jest nieważne! Ważniejsze jest to, że mogę Cię zaprosić na kolejną wyprawę wgłąb Fallon Rosier. Pamiętaj: to, co o niej pomyślisz jest twoje i jedynie twoje.
Ta zasada nigdy się nie zmienia.
~*~
1 9 . 0 1 . 2 0 8 2
You're changing.
I'm only a man with a candle to guide me,
I'm taking a stand to escape what's inside me.
A monster, a monster,
I've turned into a monster,
A monster, a monster,
And it keeps getting stronger!
- Imagine Dragons ,,Monster'' - 1:15
~*~
Pamiętała, kiedy za pierwszym razem chodziła tymi krętymi ścieżkami, ścieżkami jej własnego umysłu. Nie potrafiła wyjaśnić jak to się działo, jednakże jedno było pewne - nigdy ich obrazu nie mogła zakłócić, nawet po zniknięciu Podświadomości. Wciąż szła po taflach wody, w których nie tonęła, nawet nie pływała. Ktoś mógłby porównać ten widok do Jezusa idącego przez jezioro, jednak czy Fallon była Zbawicielem kogokolwiek, a tym bardziej siebie? Odpowiedź na to pytanie raczej zna każdy, kto ją w jakikolwiek sposób poznał, może nawet bardziej niż ona sama siebie.
Szła dalej pośród ciemności, w której jednak mogła ujrzeć swoje ręce, nogi, trochę tak, jakby gdzieś z góry padało na nią światło. Jednakże kiedy zerkała w tamtą stronę, nic nie było widać, nic za grosz. Magia, prawda? Wobec tego dążyła dalej przed siebie, na dobrą sprawę bez celu, bowiem była... sama. Sama jak palec. Poniekąd na własne życzenie, poniekąd nie, zależy jak to interpretować. Podświadomość już nie miała nic do gadania - została tylko Fallon ze swoimi myślami.
W pewnym momencie w oddali ujrzała kręty stolik z ciemnego drewna. Był na tyle wypolerowany, że już z odległości kilkuset metrów mogła ujrzeć jak lśni czystością - ktoś naprawdę musiał się postarać przy sprzątaniu. Zmrużyła delikatnie oczy i przystanęła, aby się rozejrzeć. Wokół siebie nic nie zobaczyła, więc mogła stać dalej jak słup soli albo odkryć co tym razem jej umysł przygotował. Wybrała drugą opcję, tak naprawdę jedyną - jeżeli nic nie odkryje, niczego się nie dowie. Kiedy zbliżyła się dostatecznie do stolika, pierwsze, co rzuciło się w jej oczy był jej dokument tożsamości. Prosto z Ministerstwa Magii, a przynajmniej tak sądziła. Widząc jednak niektóre dane pokręciła lekko głową, marszcząc czoło, bowiem po co komu jej orientacja w dokumentach?
~*~
~*~
Widząc ostatnie punkty, ponownie zmarszczyła czoło. Czy chciała je widzieć? Zapewne nie. Czy o nich wiedziała? Zapewne tak. Z tego właśnie powodu nie mogła nigdy zaprzeczyć, nie szczerze. Wolała jak zwykle otaczać się warstwą kłamstw, bo powiedzenie prawdy kojarzyło jej się jedynie z kolejnymi upadkami. A ich miała już zanadto.
Westchnęła cicho, gdy wtem sceneria zmieniła się gwałtownie na jej dom.
~*~
~*~
1 9 . 0 1 . 2 0 8 2
I'm so sorry!
~*~
Usłyszała pojedyncze trzaśnięcia drzwiami - widocznie ktoś się krzątał po domostwie. Nim jednak zdążyła się do niego zbliżyć, z drzwi frontowych wypadła młodsza o parę tygodni ona sama. Fallon Rosier. Dziewczyna rozszerzyła oczy, jednak szybko spostrzegła, że jest jak duch - nikt jej nie widzi, nikt jej nie słyszy, nikt nie pamięta. Tylko ona mogła widzieć wszystko co się działo chwilę po aferze z cyrkiem. Czternastolatka, a w zasadzie wtedy jeszcze trzynastolatka nie miała przy sobie walizki, jaką za wszelką cenę chciała ukryć. Nie po to, żeby wykorzystać to, co się w niej znajdowało, lecz po to, aby ją chronić. Nie ufała cyrkowcom, ich zamiarom, chciała...
Chciała być dobra.
Wyszło jak zazwyczaj - niezrozumienie, gniew, żal, smutek. Te wszystkie emocje oplatały jej twarz mokrą od ciepłych łez, ciepłych jak poranne bułeczki, a ostrych jak koniec miecza. Nie potrafiła nad sobą zapanować i to było widoczne - jej ciało drgało przez nerwy, skórę miała bledszą ze stresu. Jedyne co mogła w tej sytuacji zrobić to upaść bezboleśnie na kolana, prosto na piasek i spojrzeć w kierunku horyzontu. Gdyby nawet chciała, nie mogła trzeć łez w nieskończoność, skutki i tak były marne. Płakała, płakała i jeszcze raz płakała. Wylewała na wierzch wszystkie silne emocje, jakie w tym momencie była w stanie odczuwać.
Teraźniejsza Fallon przyglądała się całemu zajściu w milczeniu, jednak jej mina się zmieniła. Wyrażała pewne współczucie, nawet do siebie samej, chociaż to nie oznaczało, że siebie lubiła. Samoocena pogarszała jej się z każdym dniem, jednakże wjeżdżała na inny tor, inny kierunek, inny wymiar. Już nie chodziło o sam wygląd, charakter, usposobienie. Brakowało jej czegoś i dobrze o tym wiedziała. Wiedziała, lecz nie mogła powiedzieć, bo jak? Jak powiedzieć komukolwiek o tym, że tego, czego potrzebuje na dobrą sprawę nie dostanie? Czy da się w ogóle wyznać to tak, aby nie wyszła na kolejną zrzędę w klasie? Czy jest to możliwe, aby ktoś jej pomógł, nie uśmiechając się niepewnie, nie będąc niepewnym, nie bojąc się jej zamiarów, bo tak naprawdę nigdy nie były one w czystym źle?
Przejechała dłońmi po twarzy, zastanawiając się ile jeszcze będzie musiała patrzeć na samą siebie, gdy wtem coś się poruszyło. Wakacyjna Fallon patrzyła teraz prosto w swoje odbicie w tafli morskiej wody. Zaraz coś powie, musi coś powiedzieć.
- No powiedz to wreszcie! - zagrzmiała w swych myślach.
Jak na zawołanie usłyszała swoje pamiętne ciche słowa:
- Co... co ze mną nie tak?
Cisza przed burzą. Dziewczyna, nie mogąc znieść widoku swojego klona z przeszłości, po prostu spróbowała odejść jak najdalej. Jednakże ile by kroków nie stawiała, odległość między dziewczętami się nie zmieniała. Zirytowana szybkim ruchem znalazła się przy samej sobie, żeby warknąć:
- Co z Tobą nie tak?!
I wtem cały świat przed nią zawirował, zabierając ją w inne miejsce.
~*~
~*~
1 9 . 0 1 . 2 0 8 2
You could never.
. . . . . . .
. . . . . . .
~*~
[3OOC]
Czas radości?
~*~
~*~
1 1 . 0 1 . 2 0 8 4
Just let it happen.
All this running around,
I can’t fight it much longer,
something’s trying to get out,
And it’s never been closer.
If my take-off fails,
Make up some other story,
But if I never come back,
Tell my mother I’m sorry
- Tame Impala ,,Let It Happen" - 2:42
~*~
Zamrugała parę razy, kiedy sceneria uległa kolejnej zmianie. Nie żeby jej to przeszkadzało - przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy. Orientacyjnie rozejrzała się wokół, a po chwili uniosła brwi. Co prawda znała to miejsce, widziała go parę razy na fotografiach, ba, mogłaby przysiąc, że kiedyś go odwiedziła. Mimo wszystko nie widziała głębszego sensu w tym, co tu robi.
Była we Francji.
W rodowym domu Rosierów.
Znajdowała się w idealnie wybielonym salonie, gdzie wszystko miało swoje nieprzypadkowe miejsce. Biel w połączeniu z ciemnymi, wykwintnymi barwami mebli nadawała swego rodzaju surowości, jak i elegancji całemu dobytkowi. Kontrast ten był na tyle mocny, iż obca osoba po przybyciu do pałacu miałaby nie lada wyzwanie, aby nie dać po sobie żadnej oznaki zmieszania i nerwowości. To miejsce, chociaż bogate i pomimo chłodnych barw przytulne, miało w sobie coś. Coś, co sprawiało, że człowiek momentalnie bardziej się prostował, jakby gdzieś pomiędzy regałami znajdowała się ukryta widownia, która oceniała jego każdy ruch.
Wykwintna widownia wypełniona członkami francuskiego rodu róży.
W pewnym stopniu przyzwyczajona do takich emocji, zwłaszcza w przybytkach należących do jej bliższej oraz dalszej rodziny, wstała z aksamitnego fotela przy kominku, a następnie ponownie dokładnie zbadała przestrzeń. Jej uwagę przykuł początek korytarza ozdobionego obrazami, zdaje się, wszystkich osób zapisanych na kartach rodowych. Na dobrą sprawę same mogłyby być wielką księgą Rosierów - nie dość, że było wykonane doskonałą techniką malarską, to jeszcze zawierały krótkie opisy, mające na celu przedstawić każdemu gościowi najważniejsze informacje i zasługi danej osoby. Jak w muzeum.
Ruszyła z wolna w tamtą stronę i przystanęła przy portrecie najsłynniejszego członka jej rodziny - Gasparda Rosiera. Uważano go za swego rodzaju bohatera, który uratował świat, chociaż to były bzdury. Świat poradziłby sobie bez niego, a przynajmniej tak uważała dziewczyna. Fakt, zrobił dobrze, zabijając gorgonę, jednak tym samym sprawił wielki kłopot późniejszym pokoleniom, o czym sama Fallon wiedziała bardzo dobrze, nawet jeżeli w świecie czarodziejskim były to tylko pogłoski. Mimo wszystko cieszyła się, że mogła mieć kogoś takiego w rodzie. Bez jego heroizmu nie mogłyby się urodzić starsze od niej pokolenia, a bez nich nie byłoby jej samej.
Przeszła do obrazu przedstawiającego jej ojca. Ojca, którego nigdy nie miała okazji poznać, mimo, że żył i najpewniej miał się dobrze. Na jego miejscu również czułaby się dobrze, zwłaszcza przez fakt, że wymigała się od opieki nad swoimi własnymi dziećmi. Był tchórzem - wszyscy wiedzieli jedynie powierzchownie gdzie się znajduje, bo sam z siebie się nie odzywał. Ot tak obudziła się w nim dusza artystyczna, która postanowiła uciec od wszystkiego, bo było to dla niej niewygodne. Szczerze go nienawidziła, najchętniej sprawiłaby, aby nie wiedziała o istnieniu kogoś takiego jak Basile Rosier.
- Tchórz - powiedziała prosto w jego nieruchomą twarz.
Chciała odejść, jednak zatrzymała ją pewna myśl. Nieprzyjemna, niewygodna myśl.
- Jak Ty - dokończyła jej poprzednie zdanie.
Spuściła wzrok.
[...]
Zbliżając się do kolejnego malunku, starała się nie myśleć o paradoksie pomiędzy jej poglądami, a nią samą, zwłaszcza jeżeli chodziło o wady członków rodziny. Obraz przedstawiał jej osobę, patrzącą wprost przed siebie. Uniosła na chwilę kącik ust - wyszła nawet nieźle. Jedyne, co ją zaniepokoiło, to pierwsze słowa opisu, jaki dostała. Brzmiały one mniej więcej tak:
FALLON RENÉE ROSIER
ur. 2068
[...] Wdowa po [...]
Nie czytając reszty, cofnęła się, a następnie spojrzała ponownie na obraz. Zmienił się, nie przedstawiał już jej współczesnej wersji. Wyglądał jak jej starsza wersja.
Jak jeszcze bardziej starsza Podświadomość.
~*~
~*~
1 1 . 0 1 . 2 0 8 4
Et je l'ai vu sourire [...]
~*~
Oddaliła się dalej, przez przypadek natykając się na lustro. Momentalnie odwróciła głowę, a widząc teraźniejszą wersję siebie, odetchnęła z ulgą. Od jakiegoś czasu mogła patrzeć na nią bez żadnych wyrzutów sumienia, kompleksów. Nie, żeby je wcześnie miała - tak naprawdę zniknęły na początku szóstej klasy, jednakże nadal było tam coś. Coś, co przeszkadzało jej, coś, co tworzyło widoczną barierę między nią, a jej odbiciem. Czy to była kwestia przyjaźni, miłości? Najpewniej tak, chociaż sama zapewne by się z tym stwierdzeniem nie zgadzała. A nawet gdyby zgadzała, nie przyznałaby się do tego byle komu.
Kiedy wodziła wzrokiem po szczupłej dziewczynie przed sobą, podrapała się lekko po poliku. Nie mogła nie zauważyć faktu, że jej waga się poprawiła. Owszem, nadal miała w jakimś stopniu niedowagę, jednak na pewno nie było to takie drastyczne jak parę miesięcy temu, kiedy… ah, po co o tym myśleć?
- Nie warto - mruknęła, a następnie zaczęła przyglądać się swoim oczom.
Nie zmieniała się, nadal przypominała młodszą wersję swojej matki, jednakże w tym również musiała pojawić się jakaś odmiana - nie brzydziła się tym. Przeniosła radę Nephthys o stosunku do Callidory również na swój wygląd zewnętrzny, dzięki czemu czuła się pewniej w tej strefie. Zdecydowanym krokiem przemierzała hogwarckie korytarze, nie pozwalała sobie na jakiekolwiek garbienie się, chociaż również od tego zdarzały się wyjątki. Występowały najczęściej w tych słabszych chwilach, które, mimo swojego hucznego powrotu, nie zaczęły jeszcze nawiedzać tego miejsca. Podobnie sytuacja miała się ze snem - rzadko kiedy można było dojrzeć się u niej worków pod oczami, tak naprawdę wcale. Również ta sfera została przez nią przejęta, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Podsumowując, była bliższa swojej aparycji, była bliższa jakiemuś uczuciu wobec niej, a nie pustej myśli, że po prostu jest ładna. I tyle. Najwidoczniej musiała do tego dojrzeć, ba, dalej dojrzewała do tego momentu, w którym mogłaby głośno powiedzieć, że kocha siebie. Może nie swój charakter, ale wygląd. Jedno mogło wykluczać drugie, jednakże jedna rzecz pozostawała niezmieniona - uroda była milej widziana niż jakiekolwiek cechy jej osobowości, nawet te dobre. Zawsze.
~*~
~*~
1 1 . 0 1 . 2 0 8 4
Formidable, formidable…
~*~
Kiedy spojrzała w bok, ujrzała album świeżo oprawiony w skórę, bynajmniej tą od jakiegoś zwierzęcia. Zmrużyła z lekka oczy, a następnie pozwoliła sobie przejechać palcem po linii znajdującej się parę centymetrów od otworu książki. Nie poczuła nic nadzwyczajnego, toteż przeszła do pierwszej strony. Przed nią nie znajdowała się żadna dedykacja.
Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy to zdjęcia, które przedstawiały znane jej osoby. Niektóre aż za bardzo. Co ciekawsze, przy każdej osobie lub ich małej grupie znajdował się fragment tekstu jakiejś piosenki, zdarzały się również nuty na pianino. Pismo ewidentnie wskazywało na to, że są to jej własne zapiski, chociaż ona sama nie pamięta, aby kiedykolwiek je robiła. Ale czemu miała się dziwić? Sądząc po jej obrazie w holu mogła znajdować się w jakiejś przyszłości lub mniej określonym czasie. Rozejrzała się kontrolnie, a następnie przeszła do głębszej analizy notatek.
~*~
V e l v e t W i n c h e l l ,
C h a r l e s B o n e
Underneath it all, we’re just savages
Hidden behind shirts, ties, and marriages
How could we expect anything at all?
We’re just animals still learning how to crawl
- MARINA ,,Savages" - 2:32
C a l l i d o r a B o w e s
I’m not afraid of God
I am afraid of man
L i l i t h O t w e l l
Now I know that I'm not
All that you got
I guess that I, I just thought
Maybe we could find new ways to fall apart
But our friends are back
So let's raise a glass
'Cause I found someone to carry me home
- Fun. ft. Janelle Monáe ,,We Are Young" - 1:30
P h o e n i x R o s i e r
Seasons they will change, life will make you grow, dreams will make you cry, cry, cry
Everything is temporary, everything will slide, love will never die, die, die
I know that birds fly in different directions
I hope to see you again
- Imagine Dragons ft. Elise ,,Birds'' - 0:32
M a r v i n D i p p e t
Talking with my lawyer she said
"Where'd you find this guy?"
I said, "Young people fall in love
with the wrong people sometimes"
- Ashe ft. Niall Horan ,,Moral Of The Story" - 0:31
A i d e n G i n g e r b l a d e
Explosions on TV, and all the girls with heads inside a dream
So now we live beside the pool, where everything is good
And I'll never go home again (place the call, feel it start)
Favorite friend (and nothing's wrong when nothing's true)
I live in a hologram with you
Where all the things that we do for fun (and I'll breathe, and it goes)
Play along (make-believe it's hyperreal)
But I live in a hologram with you
- Lorde ,,Buzzcut Season" - 2:53
F a l l o n R o s i e r
In the valley of the dolls, we sleep
Got a hole inside of me
Living with identities
That do not belong to me
In my life, I got this far-
- MARINA ,,Valley of the Dolls" - 0:47
~*~
Zmarszczyła brwi, nie kończąc nawet całego fragmentu piosenki. Fakt, mogła opisywać jej życie czy też emocje, jednak nie w tym czasie, a przynajmniej tak sama sądziła. Rzeczywistość jednak miała się inaczej, a ona nie wiedziała co ma z tym zrobić. Jak pohamować mechanizmy obronne, które tworzą zamęt wokół? Jak się ich wyzbyć, skoro innego sposobu na chronienie samej siebie nie ma? Pokręciła lekko głową, zbyt zmęczona, żeby o tym myśleć. Spojrzała w obraz, a raczej film obok albumu. Dosłownie widziała w nim scenę, w której siedziała skulona w dormitorium Ravenclawu tuż po kolejnej awanturze z Charlesem. Wokół niej leżały puste fiolki, najwidoczniej musiała wypić ich całą zawartość na raz, nawet gdy wiedziała, że jest to niewskazane.
Nie wolno przesadzać ani w jedną, ani w drugą stronę.
Mimo wszystko kuliła się dalej w strachu przed tym, co miało być. Broniła się, chciała się bronić, a sprawy i tak nie rozwiązała, mogła się nie odzywać. Bała się nie tylko o siebie, jednak również o to, co miała, w czym z pewnością nie pomagały jej wątpliwości. I chociaż chciałaby wierzyć, że była to wyłącznie wina jej nemezis, nie mogła. Miała w tym również swoją winę, chociaż z perspektywy osoby trzeciej nie powinna była się tym wszystkim nakręcać. Ale jak nie nakręcać się w momencie, kiedy Twoje życie zaczyna się powoli układać, a parę słów stawia to wszystko pod wielkim znakiem zapytania? Może gryffon miał rację, może to wszystko nie było prawdziwe. Może tak naprawdę całe istnienie w tej sytuacji staje się błędne. Chciała lekarstwa, więc go dostała.
A co jeżeli ktoś pomylił recepty? Co jeżeli to nie miało trafić do niej, a do kogoś innego?
Było dobrze, nawet bardzo dobrze.
A teraz jest turniej, płacz i zgrzytanie zębów.
Dziewczyna pokręciła głową, chcąc wszystkiemu zaprzeczyć. Nie mogła zostać okłamana drugi raz, przecież by o tym wiedziała. Musiałaby wiedzieć.
Odsunęła się od wspomnienia, a następnie poszła w głąb korytarza szybkim, zdecydowanym krokiem. Stukotem jej butów zaczęła towarzyszyć pewna melodia.
~*~
[OOC: Ta karta, podobnie jak poprzednie, jest w pewnym stopniu metaforą, bo to nie tak, że postać rozmawia sama ze sobą - jest to mój sposób na przedstawienie Fallon. Dodatkowo polecam wchodzić w białe napisy, ponieważ często za nimi czają się gify lub obrazki, a przy relacjach link do piosenki. Jeżeli chodzi o liczby - oznaczają one moment, w którym najlepiej puścić ową piosenkę, ponieważ zawiera tekst z KP. Mam nadzieję, że się spodoba, ponieważ ciąg dalszy niebawem!]
[Żródła: Google Grafika, tumblr, grafiki przerabiane w MediBang Paint Pro, PhotoScape i PicsArt]
YelaFox
Pracownik Hogwartu
Posty: 140
Tematy: 12
Gru 2017
173
Hufflepuff
Tlenusss
trawiarz
Posty: 468
Tematy: 19
Sie 2017
226
Ravenclaw
stary wyszedł po mleko
pdw
CzarnaMoc
Azkaban
Posty: 864
Tematy: 86
Lut 2018
Slytherin
Ładna KP bardzo ale repke dam potem bo limit
Tenshi
abominacja
Posty: 480
Tematy: 17
Lut 2015
554
Slytherin
Shiro
alias grace
Posty: 115
Tematy: 12
Lut 2017
322
Slytherin
Aktualizacja relacji, wyglądu, informacji oraz zmiana muzyki - teraz każda piosenka reprezentująca Fallon w danym okresie widnieje na samym początku karty.
Miłego czytania!
Maciuś
Czarodziej
Posty: 34
Tematy: 3
Sie 2019
11
ShrekLich
Czarodziej
Posty: 47
Tematy: 7
Wrz 2018
73
Gryffindor
Tosz to krukonica diablica
(Kp naprawdę fajna)
Tajemniczy jegomość, który porzucił przeszłość.
Shizuku
Czarodziej
Posty: 142
Tematy: 27
Maj 2016
372
Gryffindor
Co za piękna karta
Shiro
alias grace
Posty: 115
Tematy: 12
Lut 2017
322
Slytherin
No hej, hej!
Dziś przychodzę z dosyć nietypową aktualizacją, bowiem poprzednią część karty zostawiłam. Dlaczego? Dlatego, ponieważ chcę, aby ona nie przepadła. Oczywiście w późniejszym czasie poszczególne "okresy" życia postaci będą znajdywać się w wielkim spoilerze, jednak na chwilę obecną będzie się to prezentowało tak, a nie inaczej.
Postanowiłam spróbować czegoś nowego i relacje napisałam, a raczej wykonałam w formie krótkiego edita - niestety nie ma tam wielu postaci, jednak już wyjaśniam dlaczego! W zamiarze miały się tam pojawić najbliższe na ten moment osoby dla Fallon, później sekwencja się powtarza, również nie bez przyczyny. Jest to tzw. "loop", gdzie powtarza się poprzednią część edita, tak się robi po prostu. Nie zawsze, ale często.
Podsumowując, mam nadzieję, że w miarę się to przyjmie i ktoś szybko tego nie ukradnie!
|