Witaj!

[Dor] Beniamin Scarmand
Wujaszek
Czarodziej




Posty: 2
Tematy: 1
Kwi 2020
8
Slytherin
#1
[Obrazek: OTb2QLREJR3wKvmb6u_HFSZPxI2_kHyIm71ZCPpM...gXQyt1L95d]
Beniamin Scarmand
Bo w życiu najważniejszym aspektem jest magia którą 
poznajemy z dnia na dzień ucząc się nowych rzeczy


Wiek:
45 lat
Status Krwi:
100%
Różdżka
Dokładnie 15,5, dąb & włókno z Serca Smoka.


Patronus
Patronusem Beniamina jest Grzechotnik.


Bogin Beniamina
Cóż mój Bogin, pamiętam to jak dziś, przemienił się w moją osobę, a dokładniej
w moje odbicie z czarnymi oczami, przesiąkniętego złem.


Amortencja Beniamina
Spalenizna, Las i zapach Krwi.


Zwierciadło Pragnień

W Zwierciadle Pragnień Beniamin ujrzałby siebie stojącego przy [zamazany napis]
oraz trzymającego na rękach małe dziecko owinięte w ręcznik.



Wstęp
Od zawsze byłem inny nie tylko odróżniałem się charakterem a również wyglądem, więc nic dziwnego, że nie miałem ogromu znajomych oraz przyjaciół. W czasie dzieciństwa byłem często odrzucany przez co  niestety sam nauczyłem się odrzucać innych ze swojego życia. I nie, nie jest to użalanie się nad sobą a raczej przyjmowanie do siebie prawdziwej rzeczywistości w której żyjemy. Cóż co tu dużo mówić, sam jesteś sobie rycerzem jak i mieczem tworząc własną Historię, która zapewne nie będzie posiadała dobrego zakończenia. Podczas gdy moje życie diametralnie zmieniało się, idąc powolną lecz pełną emocji drogą sam odkryłem swoje słabe i mocne strony, lecz to nie wszystko co odkryłem, moim największym zadziwiającym odkryciem był dar którego po części nie znoszę, dar do magii, niestety magii której praktykowanie jest szczególnie zabronione. Dany dar towarzyszył mi od dzieciństwa przez co nie będąc tego świadomym raniłem osoby dookoła mnie, może właśnie to było powodem dlaczego odciąłem się od ludzi, skupiając uwagę tylko na sobie i własnej przyszłości. Dużo osób pomyśli pewnie, że dobrze jest mieć jakikolwiek dar, racja ale czy to akurat jest dar? a może jednak przekleństwo którym zostałem obdarzony. Jestem osobą kochającą czytać, douczać się na temat magii oraz jej zastosowaniu, przyznaję jestem dobrze wykształconą osobą posiadającą bogatą przeszłość intelektualną. Jednak pomimo tego dalej nie potrafię zrozumieć jak takowe dary dotykają innych ludzi, przez jaki aspekt w ruchu gwiazd ludzie stają się istnymi ,,Potworami’’ nie mając wpływu naj akąkolwiek cząstkę swojej mocy. Mówiąc szczerze kocham swoją Rodzinę, dała mi ona ogrom wsparcia gdy inni odwracali się ode mnie, przez co staram się myśleć, że lepiej gdy takowy dar został przekazany mi a nie komuś z moich braci lub sióstr, nie mógłbym na to patrzeć jak inni odwracają się od nich, byłby to dla mnie zbyt wielki ból którego nie potrafiłbym wyładować. Może po wyższych przejściach tego nie widać ale uwielbiam zwierzęta, są one dla mnie czymś fascynującym jak i nieznanym. Z całego serca pokochałem eliksiry każdej maści, więc dlaczego tego nie pokazuję? Czemu zawsze staram się zachować ,,kamienną twarz’’?. Jestem jeszcze strasznie młodą osobą pomimo trzydziestu pięciu lat na karku, co dla niektórych wydaje się dużą liczbą, dalej uważam, że jeszcze ogrom sytuacji, spraw oraz problemów szykuje się dopiero przede mną. Można powiedzieć, że poglądowo czuje się trochę niczym Platon, myśląc, że każdy jest tylko odbiciem lustrzanym naszego perfekcyjnego ja.
.. = .. = ..


Charakter
Beniamina można uznać za dość oziębłego, wyczerpanego z emocji człowieka. Zawsze zachowuje zimną krew niezależnie od sytuacji w jakiej się znajduje, jest odważny oraz lekkomyślny, bez wahania potrafi zaryzykować dużo dla ważnej dla niego sprawy lub osoby. Przez większość czasu jest on bardzo poważną, nawet można rzec, że chłodną osobą, potrafiącą bez większego okazywania uczuć czy emocji patrzeć na otaczających go ludzi i rzeczywistość. Pomimo swojego dość młodego wieku jest on bardzo dojrzały psychicznie jak i moralnie, przez co myślenie rozsądnie przychodzi mu z łatwością. Cóż cynizm oraz ,,czarny charakter’’ jest u Beniamina czymś na tle dziennym przez co ten nie widzi problemu w działaniu na swoją rękę czy też zlewaniu słów osób wyżej postawionych, nieraz zdarza mu się krytykować innych wpychając swoje konstruktywne opinie jak i mniemania. Od zawsze Beniamin był bardzo spokojną osobą, która nie lubi wchodzić w kontakty z innymi co kompletnie przeczy jego ciekawości z którą chciałby być wszędzie. Beniamin pomimo tego, iż sam potrafi krytykować innych, sam nie przyjmuje słów krytyki a bardziej traktuje to jako obrazę lub próbę ataku na jego osobę lecz potrafi zachować jasność umysłu nawet w najgorszych sytuacjach, przy których psychika niektórych osób dawno zostałaby rozerwana na strzępy. Cóż, przez jego dzieciństwo można zauważyć u niego coś w rodzaju bezuczuciowości i braku emocji na niektóre sytuacje lub zdarzenia które dla innych wydają się czymś przerażającym.
.. = .. = ..


Historia
Cóż czas na opowieść o moim życiu od samego początku aż do aktualnego czasu w
którym to uwieczniam. Mam nadzieję, że nie zanudzę was tutaj swoim monotonnym przypływem
 informacji oraz nadmiarem sytuacji w których nie wiedziałem co ze sobą zrobić, także...
Pominę swoje dzieciństwo od czasu urodzenia do jedenastych urodzin jakoż wyżej mieliście dość duży wgląd na moje poczynania. Zaczynając, dzień jedenastych urodzin, otrzymanie listu od dyrekcji szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie, radość Rodziców oraz całej Rodziny, lecz czy radość również moja?. Potwierdzam, iż z początku nie wiedziałem co o tym myśleć, bałem się wyjazdu z chronionego domostwa w którym miałem okazję się wychować, bałem się nowych rzeczy, tego jak przyjmą mnie moi rówieśnicy, czy w końcu ktoś mnie zaakceptuje ale jak pewnie możecie sobie wyobrazić nie bardzo mnie to obchodziło, starałem cieszyć się wraz z moimi bliskimi daną informacją. W dzień przed wyjazdem udałem się wraz z Rodzicami na moje pierwsze spotkanie z ulicą pokątną na której mieliśmy? a może raczej miałem kupić potrzebne rzeczy do szkoły, nienawidzę wydawać pieniędzy, cenię je nawet za bardzo, lecz niestety takie wymagania. Pierwszym sklepem który odwiedziłem był to sklep z Różdżkami Ollivandera, jak wspominali bliscy ,,Najlepszy Sklep z Różdżkami na Pokątnej’’, bez zbędnego gadania ruszyłem w stronę kasy by ujrzeć przed sobą dość starego mężczyznę z długą szarą brodą przypominającą Merlina z bajek, spokojnym tonem odezwałem się do starca prosząc o różdżkę dla mej osoby na co ten spojrzał na mnie a następnie lekko się uśmiechnął i pobiegł gdzieś w regały pełne różdżek, trzaski, huki, szperanie, różne dźwięki dochodziły z tylnej części pomieszczenia. Po chwili sprzedawca wrócił do mnie z pudełkiem w rękach które otworzył a następnie powiedział - ,,Na co czekasz? Machnij nią’’, nie chciałem sprawiać problemów więc posłuchałem się starca, w mgnieniu oka lampa a dokładniej  żarówka stojąca na biurku eksplodowała na co ja szybko oddałem ,,badyl’’ prosząc o przebaczenie. Sprzedawca nie przejął się zbytnio żarówką  i poszedł szukać innego egzemplarzu, sytuacja nie zmieniła się od poprzedniej, stuki, huki oraz inne dźwięki musiały dobiec z tylnej części pomieszczenia zanim sprzedawca wrócił. I w końcu, doczekałem się ,,Merlin’’ ,bo tak na niego mówiłem w swojej głowie, w rękach przyniósł mi kolejną różdżkę która okazała się tą odpowiednią.

[Obrazek: vKMtbDZ8Hjsw1PS495Y_EuzoHMnrmN18EBqrZIrf...cNzQHv87x1]

Mówiąc szczerze, nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, zwyczajna różdżka z wygrawerowanymi w niej napisami. Cóż następnie wraz z innymi odhaczam kolejne kupione przedmioty, książki, szaty oraz inne jak dla mnie w danym momencie pierdoły. Po zakupach wróciłem do domu aby spakować wszystko w walizkę.
Dzień wyjazdu, był to jedyny moment w którym jednocześnie byłem zestresowany a z drugiej strony nie było to dla mnie czymś zaskakującym. Przyjazd na King’s Cross zajął nam niecałą godzinę, lecz podróż była okropna, nienawidzę podróżować samochodami, ogólnie nienawidzę podróżować bez względu na środek. Po zaparkowaniu oraz wyciągnięciu swoich gratów z bagażnika pojazdu zaczęliśmy iść w stronę wejścia, dziwna rodzina można by rzec na pierwszy rzut oka, wszyscy ubrani w czarne płaszcze, po wejściu do środka przed moimi oczami ukazała się ogromna przestrzeń, cóż czego tu się spodziewać o tak masywnym budynku, mój Ojciec Christopher prowadził nas przez peron aż w pewnym momencie ten zatrzymał się przed ścianą na Peronie dziewiątym, popatrzyłem na ojca a ten energicznym ruchem ręki pokazał na ścianę a następnie kazał w nią wbiec, oczywiście spojrzałem się na niego jak na debila myśląc, że żartuje sobie ze mnie lecz przypominając sobie o ilości magii widzianej na własne oczy po prostu odwróciłem się w stronę ściany i ruszyłem niczym jakaś wyścigówka a zaraz za mną reszta osób odprowadzających mnie. I tak oto znalazłem się za ścianą wpatrując się w tych wszystkich ludzi używających magii bez żadnego strachu lub innych przekonań, cóż czego innego miałbym się spodziewać po świecie magii? Zwykłych jak to mówi mój ojciec mugoli chodzących bez celu po peronie? ah sam sobie odpowiem, raczej nie Beniamin. Bez zbędnego marnowania czasu swojego jak i Rodziców ruszyłem z biletem oraz bagażami w ręce do czerwono-czarnego pociągu stojącego już w gotowości do odjazdu, przed wejściem do wagonu zatrzymałem się jeszcze na chwilę by wziąć duży wdech po czym wypuścić powietrze, jestem w środku, co tu dużo mówić wagon jak wagon, zacząłem poruszać się przed siebie przez mały korytarz szukając wolnego przedziału, lecz niestety takowego nie było, a więc postanowiłem poszukać takowego z najmniejszą ilością osób w środku, przez dobre pięć minut szwędałem się po wagonach aż w końcu znalazłem, przedział w którym siedziała jakaś dziewczyna, na pierwszy rzut oka wyglądała podobnie jak ja, pewnie też jest na pierwszym roku, pomyślałem po czym otworzyłem drzwi do przedziału a następnie grzecznie przywitałem się z siedzącą już w środku dziewczyną. Owa dziewczyna również się przywitała a ja zabrałem się za wrzucanie bagażu na półki które mieliśmy nad głowami. Podróż przebiegła ku mojemu zdziwieniu dość zadowalająco, nikt nie dochodził do naszego przedziału podczas jazdy więc było dość cicho nie wliczając licznych prób nawiązania kontaktu ze mną przez dziewczynę, nie będę kłamał w pewnym momencie musiałem odpowiedzieć i tak też nasza rozmowa zakończyła się dopiero po przyjeździe do Hogsmeade. Zatrzymujemy się, było to dość dokładnie słychać po ocierających się hamulcach pociągu o szyny, nie minęła chwila a pociąg stał już w bezruchu i czekał na opuszczenie wagonów przez uczniów. Zabrałem więc swoje bagaże i ruszyłem ku wyjściu, głęboki wdech, jestem już na zewnątrz z bagażami w rękach, z początku nie wiedziałem co ze sobą zrobić natomiast po chwili miałem okazję zobaczyć Gajowego czekającego na pierwszoroczniaków który wymachiwał rękoma chcąc zwołać całą gromadę. Po przeprawie przez krętą ścieżkę dotarliśmy do Szkolnego Portu w którym łódki czekały na uczniów, tradycja? Pha, prymitywne przedostanie się przez wodę, ale jak to mówią życie. Po dotarciu na miejsce ktoś z nauczycieli zaprowadził nas pod wielką salę w której za niecałą chwilę miał rozpocząć się przydział do domów, można powiedzieć, że domyślałem się już gdzie mogę trafić i ku mojemu braku zdziwienia miałem rację, tiara od razu po dotknięciu mojej głowy powiedziała tylko zdanie w stylu - ,,Ah, kolejny Scarmand, Slytherin!’’, patrząc na to z aktualnego punktu widzenia, chyba dobrze wiem o co jej chodziło, następnie klasyka, odprowadzenie nowych przez prefektów swoich domów, szybkie omówienie spraw i do spania. 
.. = .. = ..


Życie w Hogwarcie
Ah tak, życie w Hogwarcie, pierwszy oraz drugi rok nie był zbytnio interesujący dla mej osoby, można powiedzieć, że dane lata były strasznie monotonne. W pierwszym roku wszyscy uczyli się nowych rzeczy w czasie gdy ja uczyłem się tego co wyniosłem z domu, często opuszczałem zajęcia aby poszwędać się po bibliotece lub po dziedzińcu, był on bardzo piękny, zwłaszcza w czasie wiosny gdy liście z drzew w powolnym tempie spadały na twarde wyszlifowane kafle dziedzińca głównego, prawdę mówiąc był to chyba jedyny czas w którym w jakikolwiek sposób mogłem się bardziej odprężyć. Oczywiście opuszczanie zajęć nie było czymś dobrym a raczej było to tylko moje głupie mniemanie dobra. Z czasem zrozumiałem jak ważne są zajęcia i jak bardzo pomagają w praktyce, moimi ulubionymi zajęciami od pierwszej klasy aż do aktualnego momentu były zajęcia z eliksirów, pomimo wymagającego nauczyciela zawsze dawałem z siebie wszystko. Cóż przechodząc dalej na kolejny rok nauki, drugi rok, więcej nauki, nowe przedmioty, po prostu szkoda gadać, przez dany rok pewna grupa uczniów zaczepiała mnie i rozpraszała podczas gdy ja personalnie nic do nich nie miałem, najwidoczniej ktoś chciał się dowartościować - Pozdrawiam cię Rudolph. Czasem nie rozumiem starszych wiekiem czarodziejów, mimo iż byłem na drugim roku czułem się bardziej dojrzalszy niż ci w klasach powyżej. Kolejny rok był dość specyficzny jeśli chodzi o sam fakt nauki podczas przerw lub wydarzeń podczas niego, cóż Pani Graves, tamtejsza nauczyciel latania na miotle, pewnego dnia zapytał mnie czy nie chciałbym grać w Quidditcha dla Slytherinu, nie byłem co do tego przekonany, ja jako reprezentant domu w którym połowa osób nawet mnie nie zna? Jak pewnie się domyślacie Głupi Beniamin się zgodził… o boże, aż wstyd pokazać to zdjęcie..
[Obrazek: CxJAapY1dHBVFAOsYHNgCBLQ_q5LADNgYgMHB_WS...WpgdWp834T]
Slytherin Seeker & Team Leader / Year 2008
Em, tak nie mówmy o tym.. grałem przez jakiś czas jako Szukający dla Slytherinu, tak sprawiało mi to przyjemność i bardzo podobała mi się gra zespołowa, poznałem mnóstwo osób z którymi w dość szybkim czasie się zaprzyjaźniłem, tak dobrze słyszycie, ten Beniamin Scarmand, odcięty od ludzkości człowiek miał przyjaciół i znajomych, jednym z nich był James, czwartoklasista o jasnych blond włosach przypominających bardziej kolor biały. Z Jamesem miałem chyba najwięcej do czynienia, bardzo dużo razy ratował mnie z opałów gdy ja wpadałem w jakieś kłopoty lub narobiłem sobie wrogów, można powiedzieć, że był dla mnie trochę jak starszy brat który podczas mojego pobytu w Hogwarcie już dawno pracował. Do dziś pamiętam nasze zarwane noce w których oboje zrywaliśmy się aby po nocy szwędać się po Zamku bez celu. Można powiedzieć, że trzeci rok był dla mnie jednym z najpiękniejszych momentów jakie spędziłem w Hogwarcie. Tak też szybkim tempem nadszedł rok czwarty mojej edukacji, rok w którym każdy przygotowywał się już do SUM’ów. I właśnie przez SUM’y przestałem grać w Quidditcha, nie miałem na to czasu, byłem zajęty wkuwaniem, pamiętam jak dziś jak James douczał mnie z przedmiotów takich jak, Mugoloznastwo, Astronomia czy nawet Transmutacja, byłem kiepski w teorii, lecz nadganiałem praktyką jak to Jamesowy żekło się mówić..
[Obrazek: ZhpZsFMwBCjKn7svtDpFCFZ-4PdkI-m_ezqWPrLE...Q9CxmZKn2L]
Można powiedzieć, że dużo zawdzięczam jego osobie, bo z samotnego chłopaka który odrzucił wszystkich stałem się otwarty na nowe znajomości, natomiast do czasu.. jeżeli chodzi o dodatkowe aspekty danego roku, poznałem miłość życia która okazała się być tak toksyczna jak Jad mojego grzechotnika domowego.
Jak najbardziej dany okres wpłynął na mnie negatywnie, strasznie zarwałem się w nauce i można rzec, że ledwo co dostałem się na następny rok. Przerwa pomiędzy czwartym a piątym rokiem nauki zmieniła dużo w moim wyglądzie, a dokładniej zapuściłem włosy w których muszę przyznać do teraz wyglądam  nieziemsko i była to jedna z moich najlepszych decyzji aby trzymać je takie jakie są, pomijając szósty rok nauki w Hogwarcie, anyway powiem wam później, lecz wracając do tematu rozpoczął się piąty rok nauki tak zwany - ,,Rok Pewnej Śmierci,, czyli w skrócie Rok w którym miałem pisać SUM’y. Jeżeli o same testy chodzi, chyba najbardziej przyłożyłem się do zajęć z OPCM, ZiU oraz Eliksirów, oczywiście nie miałem na co narzekać ponieważ moje oceny były dość dobre a raczej najlepsze na mój rok, większość ocen pokazywały ładną literę [W] natomiast reszta [PO], chociaż trafił się Nędzny z Starożytnych Run, no po prostu szkoda gadać, dany przedmiot w ogóle sensu nie miał, znów wracając do tematu nauki, chciałem być przygotowany na wszystko, jeżeli chodzi o dane przedmioty ponieważ liczyłem na pracę w Ministerstwie jak moi Rodzice.
[Obrazek: JBaDkEa9H-8cwE7D3cQIzAB4od_--iZqBo-4pZgO...-RVXGC7V7l]
Tak też w bardzo szybkim tempie bo chyba w prędkości światła przyszedł dzień pisania danych testów, wielka sala przygotowana dla uczniów, wdech przed wejściem, przekroczenie progu a następnie oddanie różdżki za nakazem nauczyciela nadzorującego. Podczas pisania SUM’ów można powiedzieć, że eksplodowałem ze stresu, dosłownie i w przenośni miałem wrażenie, że zaraz zacznę lewitować nad tym krzesłem niczym jakiś stary Mnich Shaolin czy jak to tam się nazywa, jak zwał tak zwał, po napisanych SUM’ach udałem się na spotkanie ze znajomymi aby trochę się odprężyć i uspokoić, i było to najlepsze rozwiązanie, ponieważ za niecały tydzień od SUM’ów mieliśmy rozstać się na całą przerwę Zimową. Na litość boską, ta przerwa zimowa była czymś okropnym, brak kontaktu z najlepszym przyjacielem, brak jakiegokolwiek kontaktu ze światem zewnętrznym aż do czasu otrzymania pierwszego Listu od Jamesa, w liście ten opisał, że chce się spotkać i, że niedługo wraz z Rodziną będzie w Londynie więc okazja na spotkanie się wręcz sama wchodziła nam obojgu w drogę. W dzień spotkania wszystko było perfekcyjne, słońce grzało pomimo śniegu na błyszczącej od lodu ziemi, do dzisiaj pamiętam wydarzenia z tamtego dnia, siedzieliśmy w parku i rozmawialiśmy o czasie przed naszym spotkaniem, co oboje robiliśmy oraz co mamy zrobić, aż do czasu gdy w naszym kierunku, a raczej w kierunku Jamesa poleciały dwa petrificusy których nie był w stanie uniknąć, James runął na ziemię jak skała, natomiast ja chcąc nie chcąc musiałem się bronić, różdżkę miałem schowaną pod płaszczem jak zazwyczaj to robię lecz potrafiłem już rzucać jakieś podstawowe zaklęcia bez użycia takowego przedmiotu, gdy zorientowałem się skąd czar został rzucony, następna salwa poszła tym razem w moją stronę, szybkim energicznym ruchem wykonałem odpowiednią kombinację palcem wskazującym tym samym tworząc barierę Protego, nie mam pojęcia jakim czarem mógłbym dostać, następnie z płaszcza wyciągnąłem różdżkę i w miejsce skąd padł czar rzuciłem zaklęcie - ,,Expelliarmus’’ chcąc wytrącić różdżkę z rąk atakującego, lecz ten zmienił się w czarny dym i wylądował na jednym z dachów, wiedziałem, że mam do czynienia z czarną magią, Rodzice mówili mi o niej bardzo dużo razy, w takim razie postanowiłem odpuścić i zabrać stamtąd Jamesa, niestety on był szybszy podleciał i w najbardziej niespodziewanym momencie poczułem tylko moc która odrzuciła mnie na dobre trzy metry do tyłu, mogłem tylko usłyszeć jak osoba wypowiadała ostatnie słowa które James usłyszał - ,,Avada Kedavra’’. Zanim zdążyłem się pozbierać zobaczyłem tylko ciało Jamesa leżące w śniegu, bez ruchu, bez oddechu, bez jakichkolwiek oznak życiowych, dana sytuacja sprawiła, że miałem ochotę roznieść całe ministerstwo oraz świat magii w powietrze, przez długi czas winiłem za dany czyn ministerstwo, byłem przekonany, że to wszystko wina kogoś stamtąd ale myliłem się, myliłem się i to nawet bardzo, gdy wróciłem do szkoły, wręcz zdruzgotany stratą najlepszego przyjaciela, będąc chodzącym trupem bez jakichkolwiek emocji dowiedziałem się od dyrektora, jako iż Rodzina Jamesa była od dłuższego czasu zamieszana w kontakty z grupami przestępczymi pracującymi na terenie Londynu a śmierć Jamesa miała być przestrogą dla jego Rodziców, że obietnic się dotrzymuje, nie, oczywiście, że nie mówię jakoż takowa wiadomość pomogła mi w czymkolwiek, wręcz pogorszyła wszystko co było do teraz, miałem ochotę wyjść ze szkoły i rzucić się w wir poszukiwań zabójcy Jamesa, lecz czy powinienem to robić? Czy powinienem rzucić szkołę? Nie byłem przekonany na dany temat, mówiąc szczerze do teraz nie wiem czy dobrze zrobiłem zostając w Szkole… przez cały szósty rok nauki nie potrafiłem odezwać się do nikogo, nie potrafiłem otworzyć się po raz kolejny na nowe osoby, znowu wróciłem do tego zamkniętego w sobie chłopaka żyjącego z dnia na dzień. 
[Obrazek: NqH2XSJ5AOMcLyJqJNQFJ4FLb_eI0wfseIiu_b25...22WFv-E9ND]
Przyznaję starałem się uczyć jak mogłem aby przejść do następnej klasy, do ostatniej klasy, w głowie miałem tylko jedno, zdać OWUTEM’y, tego pewnie chciałby James, tak też gdy nadszedł czas testów dałem z siebie wszystko aby zdać je z jak najlepszym wynikiem i co się okazało? Zdałem z najlepszym wynikiem na rok 2011/2012. Cóż co mogę powiedzieć, James byłby ze mnie dumny, może patrzy teraz na mnie gdy dzielę się z wami takimi informacjami. 
.. = .. = ..
Życie poza Hogwartem
Po skończeniu szkoły magii i czarodziejstwa w Hogwarcie, nie miałem dużych planów, chciałem zostać aurorem i pracować w Ministerstwie Magii lecz końcowo pracowałem tam tylko przez jakiś czas, może rozmyśliłem się w międzyczasie? Trudno stwierdzić. Po roku siedzenia w domu i uczenia się różnych typów magii postanowiłem, iż rozpocznę moją edkację na Studiach Magicznych, cóż co tu dużo mówić, zdanie wszystkich fakultetów zajęło mi prawie dziesięć lat, czy żałuję zapytacie? Nie, nie żałuję, jestem wręcz częśliwy z danego powodu, powodu, że miałem okazję wpoić w swoją głowę dużo potrzebnych informacji nie tylko teoretycznych ale i również praktycznych. Po studiach, hmm co robiłem po studiach? Złożyłem swoje CV do Departamentu Magicznych Wypadków & Katastrow w Szkocji, czemu akurat w tym kraju spytacie? Cóż miałem tam kogoś bardzo mi bliskiego i gotowego pomóc w każdej chwili, przeprowadzka nie była dla mnie czymś niezwykłym, była czymś na tle dziennym. Na odpowiedź od Dyrektora Departamentu nie musiałem czekać bardzo długo, jakoż odpowiedź otrzymałem nie całe parę tygodni po odesłaniu jej w dobre ręce, czy spodziewałem się odpowiedzi? Mówiąc szczerze nie, byłem szczerze przekonany, że moje umiejętności nie będą wystarczające lecz ku mojemu zdźiwieniu odpowiedź była pozytywna. Radość? Ah tak, nie znam tego słowa, pomimo iż w danym momencie każdy wiedział, że gdzieś głęboko w środku byłem uradowany z danej informacji. Po przeczytaniu odpowiedzi, miałem udać się na rozmowę kwalifikacyjną, jak mi poszło spytacie, cóż myślałem, że będzie gorzej.. sam Dyrektor Departamentu okazał się bardzo przyjazną jak na pierwszy rzut oka osobą, dobrze ułożoną z elokwentną wymową. Praca w samym Departamencie nie była trudna? a może raczej nie była przytłaczająca lecz czasami zdarzały się syturacje w których nie wiedziałem co zrobić, ku mojemu szczęściu? jeżeli można tak to nazwać, miałem zawsze kogoś blisko mnie, osobę która zawsze mogła mi doradzić, ahh takie uroki pracy w grupie. Po niecałych dwóch latach pracy zrezygnowałem, złożyłem wypowiedzenie ponieważ nie czułem się tak komfortowo jak na samym początku, niestety nie chciałem też zmuszać się do pracy. Co robiłem potem?... [To Be Continued..]
.. = .. = ..


Rodzina & Osoby
Herald Stronghold-Scarmand - Ojciec
Claudia Stronghold - Matka
Janine Stronhold-Scarmand - Babcia od Strony Ojca [ś.p]
Ethan Henry Stronghold-Scarmand - Dziadek od Strony Ojca [ś.p]
Emily Cavestone - Babcia od Strony Matki [ś.p]
Dave Cavestone - Dziadek od Strony Matki [ś.p]
Alice Sabrine Stronghold - Starsza Siostra
Elizabeth Emily  Stronghold - Młodsza Siostra
Ethan Henry Stronhold-Scarmand - Starszy Brat
Jeremy Steve Stronhold-Scarmand - Starszy Brat
James McCarter - Kuzyn
Jacob Ethan Calvic - Kuzyn
James Stone - Przyjaciel [ś.p]
Alice Jackson - Była Żona [ś.p]


Ciekawostki
- Jest Czarodziejem chcącym uczyć innych.
- Jest czarodziejem czystej krwi.
- Beniamin jest w stanie zobaczyć testrala.
- Tiara przydziału z początku chciała posłać chłopaka do Ravenclaw.
- Kocha Eliksiry.
- Widział Bogina w niezmienionej postaci.
- Zna kilka języków jakimi są: Łaciński, Kod Morse’a, Szkocki, Francuski.
- Magię ceni sobie nad życie.

- Jest ogromnym fanem Ostrego Jedzenia.


Prace & Tytuły
Aktualne oraz Nieaktualne

- Ślizgon.
- Prefekt.
- Trzykroty Zwycięzca Turnieju Pojedynków.
- Auror.

- Absolwent z wyróżnieniem Studii na kierunku Oborny Przed Czarną Magią.
- Absolwent z wyróżenieniem Studii na kierunku Zaklęć i Uroków.
- Absolwent z wyróżnieniem Studii na kierunku Eliksirów.
- Pracownik Departamentu Magicznych Wypadków & Katastrow w Szkocji.



OWuTeM'y
Astronomia - Z
Eliksiry - W
Historia Magii - Z
Mugoloznawstwo - N
Latanie - Zaliczone
Numerologia - N
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami - Z
Obrona Przed Czarną Magią - W
Starożytne Runy - Z
Transmutacja - W
Wróżbiarstwo - T
Zaklęcia i Uroki - W
Zielarstwo - PO
Tlenusss
trawiarz




Posty: 468
Tematy: 19
Sie 2017
226
Ravenclaw
#2
To ten wymarły ród?
pdw



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.