10.11.2015 00:05
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.11.2015 19:07 przez TypowyY.
Powód edycji: Teraz Zrozumiałem. POPRAWIONE !
)
Imię i nazwisko: John Browned
Miejsce urodzenia: Londyn, Anglia [Obrazek: cool.png]
Status krwi: 50% [Obrazek: cool.png] (Matka : czarodziej, Ojciec: mugol)
Cechy charakteru: Jestem odważny, pewny siebie, silny itd. Myśle że idealnie pasowalbym do Gryffindoru lub Hufflepuff w których napewno znalazłbym kolegów [Obrazek: smile.png] . (forever alone) [Obrazek: cry.png]
Wygląd postaci: Brązowe włosy, czapka z daszkiem, czerwona koszulka, czarny płaszcz, dresy i czerwono białe buty. [Obrazek: biggrin.png]
Historia postaci: Odkąd się urodziłem przejawiałem różne magiczne zdolności np. zniknięcie celi w zoo. Nie wiedziałem jak je kontrolować, ale z roku na rok kontrolowałem je lepiej, tak jak każdy chodziłem do mugolskiego przedszkola, a potem mugolskiej szkoły z roku na rok. Nie dokuczano mi w szkole ale też nie szanowano od 1-2 klasy i nigdy nie wiedziałem czemu, lecz kiedy miałem już 10 lat dowiedziałem się od rodziców o Hogwarcie, magii, przeróżnych słodyczach wiedziałem że lepiej być nie mogło. Nie starałem się już w szkole u mugoli, bardzo chciałem by kupić mi szate, różdżke i sowe.Od razu zdecydowałem się na sowę, gdy tylko mama mi o tym wspominała, gdy zostawałem w domu z mamą, a tata jak to mugol pracował. Rzadko był w domu, lecz to przez to że pracował i zarabiał na nas chociaż moja rodzina była bogata w Galeony to nie miała za dużo mugolskich funtów. Gdy było blisko 1 września od razu poszliśmy na ulice pokątną. Najpierw poszedłem do banku Gringota z moją mamą. Wzięła z niego wiele Galeonów, które potem mi dała. Potem poszliśmy po różdżke dopiero co wszedłem, a od razu sprzedawca dał mi różdżke... jakby wiedział że przyjde po nią, mówił że to Brzoza ostrokrzew 10 cali. Następnie poszliśmy po sowę patrzyłem na te wszystkie ciemniejsze sowy z przymrużeniem oka, już zastanawiałem się nad kotem kiedy nagle dostrzegłem piękne, spokojne, ładne i białe jak śnieg Sowy. Od razu wziąłem taką i poszliśmy po ostatnią rzecz... książki. Moja mama kupiła te co były potrzebne i poszliśmy do domu. Kilka dni później czyli 1 września pojechaliśmy na peron trzy czwarte i pożegnałem się z mamą, akurat tata miał bardzo ważną sprawę w swojej mugolskiej pracy, powiedziałem mamie by go pozdrowiła ode mnie i pojechałem pociągiem do Hogwartu z moimi Galeonami i resztą rzeczy które kupiliśmy.
Miejsce urodzenia: Londyn, Anglia [Obrazek: cool.png]
Status krwi: 50% [Obrazek: cool.png] (Matka : czarodziej, Ojciec: mugol)
Cechy charakteru: Jestem odważny, pewny siebie, silny itd. Myśle że idealnie pasowalbym do Gryffindoru lub Hufflepuff w których napewno znalazłbym kolegów [Obrazek: smile.png] . (forever alone) [Obrazek: cry.png]
Wygląd postaci: Brązowe włosy, czapka z daszkiem, czerwona koszulka, czarny płaszcz, dresy i czerwono białe buty. [Obrazek: biggrin.png]
Historia postaci: Odkąd się urodziłem przejawiałem różne magiczne zdolności np. zniknięcie celi w zoo. Nie wiedziałem jak je kontrolować, ale z roku na rok kontrolowałem je lepiej, tak jak każdy chodziłem do mugolskiego przedszkola, a potem mugolskiej szkoły z roku na rok. Nie dokuczano mi w szkole ale też nie szanowano od 1-2 klasy i nigdy nie wiedziałem czemu, lecz kiedy miałem już 10 lat dowiedziałem się od rodziców o Hogwarcie, magii, przeróżnych słodyczach wiedziałem że lepiej być nie mogło. Nie starałem się już w szkole u mugoli, bardzo chciałem by kupić mi szate, różdżke i sowe.Od razu zdecydowałem się na sowę, gdy tylko mama mi o tym wspominała, gdy zostawałem w domu z mamą, a tata jak to mugol pracował. Rzadko był w domu, lecz to przez to że pracował i zarabiał na nas chociaż moja rodzina była bogata w Galeony to nie miała za dużo mugolskich funtów. Gdy było blisko 1 września od razu poszliśmy na ulice pokątną. Najpierw poszedłem do banku Gringota z moją mamą. Wzięła z niego wiele Galeonów, które potem mi dała. Potem poszliśmy po różdżke dopiero co wszedłem, a od razu sprzedawca dał mi różdżke... jakby wiedział że przyjde po nią, mówił że to Brzoza ostrokrzew 10 cali. Następnie poszliśmy po sowę patrzyłem na te wszystkie ciemniejsze sowy z przymrużeniem oka, już zastanawiałem się nad kotem kiedy nagle dostrzegłem piękne, spokojne, ładne i białe jak śnieg Sowy. Od razu wziąłem taką i poszliśmy po ostatnią rzecz... książki. Moja mama kupiła te co były potrzebne i poszliśmy do domu. Kilka dni później czyli 1 września pojechaliśmy na peron trzy czwarte i pożegnałem się z mamą, akurat tata miał bardzo ważną sprawę w swojej mugolskiej pracy, powiedziałem mamie by go pozdrowiła ode mnie i pojechałem pociągiem do Hogwartu z moimi Galeonami i resztą rzeczy które kupiliśmy.
