Witaj!

Zaakceptowane *Podanie na ucznia
Adrienn
Azkaban




Posty: 93
Tematy: 20
Sie 2016
Ravenclaw

#1
Imię i nazwisko
Alexander Lucky

Miejsce urodzenia
Cambridge, Anglia

Status krwi
100%

Cechy charakteru
Alexander od urodzenia był bardzo żywym dzieckiem. Nie potrafi usiedzieć w miejscu, chyba że wymaga tego sytuacja albo nie ma humoru. Uwielbia spacerować, rzadziej jednak zaszywa się w swoim łóżku, gdzie czyta powieści przygodowe w pochmurne dni. Jego najbardziej wyróżniającą się cechą jest charyzma, dzięki której łatwo zawiera nowe znajomości. Ogółem mówiąc lubi przebywać w towarzystwie ludzi, a także zwierząt, którymi się fascynuje. Ma bardzo bujną wyobraźnię, zatem zdecydowanie częściej wykorzystuje prawą półkulę mózgu. To, że widzi świat przez różowe okulary wcale nie świadczy o tym, że jest niemądry. Wręcz przeciwnie! Często potrafi wykazać swoją inteligencję i umiejętność akceptacji innych. Poza tym ma ambitne plany na przyszłość i już dzisiaj myśli o niej, budując solidne fundamenty materialne i wiedzowe. Lubi mieć ogrom znajomych, jednak gdy upodoba sobie jedną osobę postanawia się z nią zaprzyjaźnić na długi czas i jest jej lojalny. Nieczęsto naśladuje innych względem zachowania, ubioru czy sposobu postępowania, jest bowiem oryginalny. Kończąc na ogromie pozytywnych cech należy zacząć opisać jego ciemną stronę. Jeśli za bardzo zagłębi się w rozmowę, może stać się nieprzewidywalny i zbytnio szczery, czyli cecha, którą nie wszyscy w sobie cenią i traktują jako nawołanie do refleksji. Potrafi być chamski, jeśli najdzie taka okazja, ale to wszystko zależy od dnia, w jakim się go spotka. Pewne czynniki pogodowe i nastrojowe, jak na większość ludzi wpływają na to, jak będzie się zachowywał w stosunku do innych. Kolejną jego można powiedzieć brzydką cechą jest ciekawość.. Nie, nie.. Nie ciekawość wiedzy. Alexander bowiem lubi wtykać swój nos w nie swoje sprawy, przez co często był skrzykiwany przez rodziców, którzy jak wszyscy mieli swoje tajemnice.

Wygląd postaci
Alexander to średniej wysokości względem swoich rówieśników chłopiec. Spoglądając na niego, często można zauważyć go zamyślonego i tajemniczego. Jego włosy to gęstwina brązu. Na twarzy, dokładniej na czole widoczne są niewielkie, niemalże niewidoczne kolorem krosty, które spowodowane są trądzikiem młodzieńczym, który jest jednym z objawów rozpoczęcia dojrzewania organizmu. Jego niebieskie oczy połyskują niewinnie pod wpływem promieni słonecznych. Nos lekko zadarty w górę, a jasnomalinowe usta najczęściej wydają się być uśmiechnięte. Ma szersze od bioder o jakieś 8 centymetrów, z czasem przybierając coraz bardziej męskich kształtów. Jest wrażliwy na zimno, przez co przy dłuższym przebywaniu na zimnie skóra na rękach i nogach przybiera naczynkowy odczyn. Naczynka krwionośne wówczas zaczynają być silniej widoczne wraz z tętnicami i żyłami. Zawsze, gdy uczęszczał na jakieś kursy, czy zajęcia można było dostrzec jego skupienie i zainteresowanie danym tematem. Jest wdzięczny rodzicom za to, że zapisali go na zajęcia gimnastyczne, dzięki którym wśród efektów są same pozytywy. Podnosząc T-Shirt do góry można bowiem ujrzeć wyrobiony 6-pak. Ręce i nogi mają jednak standardowy wygląd, nie wyróżniający się niczym poza lekko odstającymi żyłami rozciągającymi się od przedramienia do dłoni. 

Historia postaci
Cambridge to sporej powierzchni miejscowość ulokowana w południowej części Anglii w Zjednoczonym Królestwie. To właśnie tam przyszedł na świat mały Alexander. Od samego urodzenia wydawał się być dzieckiem wesołym i preferującym przebywanie w otoczeniu ludzi. Nie lubił bowiem, gdy rodzice odstępowali go na choćby kilka minut. Odkąd Alexander się urodził, sąsiedzi coraz częściej odwiedzali rodzinę Lucky, ze względu na wielką sensację, jaką były narodziny ich znajomych. Większość nazywała go specyficznym dzieckiem, bo jak większość dzieci w jego wieku wolała ¾ dnia przesypiać albo płakać z niewiadomych powodów, tak on wolał spędzać ten czas na zabawie swoimi pluszakami bądź grzechotkami.
Kilka lat później, gdy chłopiec dorósł wieku przedszkolnego rodzice wpadli na pomysł, aby kupić mu zwierzątko. A z powodu tego, że mieszkali oni w mieszkaniu na osiedlu, nie mogli pozwolić sobie na coś ogromnego. Dlatego główkowali i główkowali, aż wpadli na pomysł, aby kupić małemu kota. Jakiś tydzień później, mama wyjęła chłopczyka z łóżeczka i posadziła na dywanie. Po chwili do pokoju wkroczył niewielkich rozmiarów, widocznie młody kociak. Miał on jasnoszare futerko z popielatym ogonkiem, zielone, błyszczące oczka i długie, białe wąsiki. Alexander od razu wyraził swoje zainteresowanie nowym członkiem rodziny i poraczkował w stronę zwierzęcia. Kot wyraźnie też był zaintrygowany innym stworzeniem, niż sam jest i niepewnie ruszył w stronę dziecka. Po chwili, gdy doszedł do małego, obtarł się o niego, co symbolizowało przytulanie, a sam podnosił głowę na wysokość jego dłoni, co wyraźnie znaczyło, że zwyczajnie chciał, aby go pogłaskano. Mały bardzo dobrze dorastał w jednym środowisku ze swoim nowym kudłatym „braciszkiem”. Działal on na niego uspokajająco, razem czuli się dobrze. 
Z dnia na dzień i kot, i chłopiec stawali się coraz starsi. Pewnego dnia, gdy Alexander obchodził swoje 8. Urodziny odwiedziła go kuzynka Alicia. Nie widzieli się dość długi czas, więc postanowili to nadrobić. Na stole stały talerze i salaterki z różnymi potrawami i smakołykami. Na samym środku stała taca, na której znajdował się dwupiętrowy tort. Alex widocznie był nim zainteresowany, bo zaczynał wyciągać do niego ręce. Na szczęście mama go zatrzymała, bo byłoby nieszczęście! Po chwili do pomieszczenia wkroczył tata, który pokierował „chórkiem” śpiewając „Sto lat, Sto lat!”. Bez wątpienia były to najszczęśliwsze urodziny w jego życiu! Kilka dni później, gdy ojciec chłopca wrócił do domu uradowany, Alexander był widocznie zaciekawiony. Podszedł więc do niego i pociągnął za rękaw pytając:
- Tato.. Czemu się tak cieszysz?
- Ano widzisz synu… JEDZIEMY NA WAKACJE!
- Cooo? Ale jak, gdzie, kiedy?!  *Odkrzyknął uradowany*
Tak przez chwilę nabierali powietrza, bo byli wyraźnie podekscytowani calym zajściem. Jedynie mama stała znieruchomiała w kuchni, bo nie mogła w to uwierzyć. 
- A więc tak.. *Wziął wdech* Wygrałem konkurs w firmie, jedziemy do Paryża na tydzień.. Już jutro! Gdy dowiedział się o planowanym wyjeździe, zaczął czytać rozmówki i uczyć się języka francuskiego. Spodobało mu się to na tyle, że w każdym wolnym czasie doskonalił swój francuski.
W domu zaczął panować wyraźmy gwar i zamieszanie. Mama zaczęła przygotowywać w kuchni jakieś przekąski, robiąc przy tym niezły hałas, tata zaczął pakować najładniejsze ubrania całej rodziny i inne najpotrzebniejsze rzeczy, a Alexander siedział sobie spokojnie w pokoju i bawił się z kotkiem. Następnego ranka okazało się, że to już! Wyjeżdżają! Alex otworzył drzwi do transportera i zapakował tam kota, po czym zamknął drzwiczki. Zabrał również swoją niewielką walizeczkę, w której zapakował swoje zabaweczki. Zszedł na dół, a tam czekała na niego już reszta rodziny. Mieli bowiem podróżować za pomocą sieci Fiuu. Każdy zatem po kolei: najpierw mama, później Alexander a na samym końcu tata kolejno przenieśli się z punktu A do punktu B, mianowicie z Cambridge do jednego z publicznych kominków w Paryżu. Wyszli następnie na ulicę, gdzie ulokowany był pięciogwiazdkowy hotel, w którym mieli się zameldować. Tata załatwił wszystkie najważniejsze sprawy związane z rezerwacją, a następnie wjechali windą na górę i weszli do swojego apartamentu. Był to kilkupokojowy, klimatyzowany i wygodnie zaprojektowany pokój hotelowy. Rozpakowali swoje rzeczy i już po chwili zadomowili się tam. Kota wypuścili z transportera, a ten zupełnie jak w swoim domu wyszedł i swobodnie spacerował po dywanie. Kilka minut później postanowili wybrać się na zwiedzanie. Jako punkt swojej wyprawy obrali Wieżę Eiffle’a. Wjechali windą na sam jej szczyt i podziwiali piękne, wzbudzające przerażenie ze względu na wysokość krajobrazy. Gdy się już napatrzyli, zdecydowali „wrócić na ziemię”, więc zjechali windą spowrotem na dół. Okazało się, że nadeszła pora kolacji. Przeszli się spacerowym tempem spowrotem do hotelu, przebrali się w jakieś bardziej eleganckie ubranie i zeszli do jadalni. Wybrali sobie typowe francuskie dania i zachwycali się kuchnią ów kraju. Podobnie minęła reszta tygodnia, kiedy to zwiedzili inne paryskie zabytki, takie jak luwr, w których podziwiali piękne obrazy, m.in. „Mona Lisę”. Wkrótce nadszedł czas powrotu do domu. Zmieszani zaczęli pakować swoje ubrania do walizki, a niezwykle zasmucony Alexander siadł sobie i patrzył w deszcz, który padał jeszcze bardziej przygnębiająco za oknem. Gdy tak się temu przypatrywał, nagle deszcz błyskawicznie spłynął z okna, jednak padał dalej. Było to bardzo dziwne, ponieważ padał on pod kątem, powinien opadać dokładnie na oknie. Chłopiec pomyślał sobie, że może to jakieś zabezpieczenie szyby i nie powiedział nic rodzicom o tym zdarzeniu. Chwilę później ojciec wymeldował rodzinę z hotelu, a w raz z bagażami wyruszyli spowrotem do jednego z czarodziejskich barów, wsypali proszek fiuu i przenieśli się do swojego domu. Ponownie rozpakowali się i zaczęli wspominać ten niezwykły, niezapomniany wyjazd.
Przez następne dni, tygodnie, miesiące i lata chłopak zafascowany nauką języków obcych postanowił sobie nauczyć się również języka hiszpańskiego i rosyjskiego, które przypadły mu do gustu.
Dokładnie dzień po swoich jedenastych urodzinach, chłopak zaczął sprzątać po obiedzie. Podniósł swój talerz i zauważył pod nim lekko zżółciałą, pergaminową kopertę, którą schował do kieszeni i dokończył porządkowanie. Pobiegł do swojego pokoju, wypuszczając wówczas stamtąd kota, który wybiegł z pomieszczenia a sam usiadł na swoim łóżku. Zaczął uważnie przyglądać się kopercie. Na przodzie widniał szmaragdowozielony napis, który ewidentnie określał adresata. Był nim sam Alexander!
- Nieee… To musi być pomyłka.. *Westchnął*
Po chwili jednak dokładniej doczytał informacje i dostrzegł tam swój adres zamieszkania. W takim razie, to w cale nie żadna pomyłka! Na odwrocie koperty widniał znaczek, który przedstawiał cztery zwierzęta, a wśród nich był lew, wąż, borsuk i orzeł. Ostrożnie ją otworzył, po czym wyjął również pergaminową kartkę, która widocznie była listem zaadresowanym do chłopaka. Wyczytał z niego, że zaproszony jest do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie..
- Ale to jedna z najbardziej prestiżowych szkół magii na świecie! To nie możliwe, żebym ja miał się tam uczyć… *Wybałuszył oczy*
Momentalnie zjawił się na dole i zaczął rozmawiać o całym zajściu z rodzicami. Okazało się, że to wcale nie jest jakiś głupi dowcip. Jego rodzice również dostali taki list, dokładnie w dzień urodzin.
- Ale.. Ja urodziny miałem wczoraj, więc dlaczego…?
- Długa historia… *Odrzekła mama*
- W takim razie.. Powinniśmy zacząć myśleć o wyprawie na zakupy.. Ach.. Jak już dawno nie byłem na Ulicy Pokątnej… *Westchnął tata*
Kilka dni później, dokładniej w sobotę wybrali się do Londynu, z pomocą proszku fiuu. Przenieśli się błyskawicznie do Dziurawego Kotła, gdzie przebywało wiele osób, głównie w podeszłym wieku. Ojciec skinął tylko znacząco głową do barmana, po czym przeszedł spróchniałymi drzwiami na zaplecze. Dobył rożdżki zza pazuchy, po czym zastukał nią w ceglaną ścianę. Wówczas ów ścianka rozsunęła się i ukazując niebywale długą ulicę przepełnioną ludźmi. Znajdowały się tam setki sklepów o różnych przeznaczeniach. Przebyli długą drogę, robiąc zakupy od sklepu z kotłami, księgarni Esy i Floresy, sklepu z szatami Madame Malkin i w wielu wielu innych, a kończąc na sklepie różdżkarskim Olivandera. Był to sędziwy staruszek o siwych włosach i miłym spojrzeniu. Powitał on bowiem swoich klientów i zaczął prezentować modele różdżek, które mogą być adekwatne dla Alexa. Za każdym razem musiało się coś stać, gdy Alex nią machnął. A to zbił wazon, a to strącił tysiące papierów z półki. Ciągle jednak staruszek łagodnie przytakiwał dodając: „Nie szkodzi, naprawdę.. Nie szkodzi”. W końcu przyniósł różdżkę, która wydała się być odpowiednia dla chłopca. W momencie, gdy wziął ją do ręki, w całym pomieszczeniu zaczęło pachnieć lawendą i rozległ się przyjemny wietrzyk. Zdecydował się więc na ów różdżkę. Uradowany chłopak wróćił z rodzicami do swojego domu. Minęło kilka tygodni aż wreszcie nadszedł czas wyjazdu. Wszedł do swojego pokoju i uradowany nową życiową przygodą jaka go czeka spakował starannie wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Następnego ranka zjadł śniadanie i o godzinie 9.30 wybrał się, jak zwykle z pomocą sieci fiuu wraz ze swoimi rodzicami do Londynu. W szybkim tempie przeszli na dworzec King’s Cross, przeszli przez ścianę między 9 a 10 peronem, po czym znalazł się na peronie 9 i ¾. Gdy konduktor zagwizdał, Alexander pożegnał się ze swoimi rodzicami, po czym wszedł do pociągu, zamknął drzwi i machał im, póki nie stracił ich z pola widzenia.


Udziel poprawnych odpowiedzi:
Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: Cześć, jak się nazywasz?
No cześć! *Odskoczył gwałtownie* Jestem Alexander, a Ty?

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: (Ej, wiesz gdzie jest Pałac Kultury w Warszawie?)
(Niestety, nie pomogę Ci w tym, chociaż bardzo bym chciał. Nigdy nie byłem w Warszawie, mieszkam w Londynie, w Zjednoczonym Królestwie.)

Pomocnik UczeńKlasa1 [StevenJeffkins]: *podaje Ci talerz, wypełniony jakąś zupą*
Oooo.. Przyniosłeś dla mnie zupę? To miło z Twojej strony! *Uśmiechnął się i zatarł ręce*

Skąd dowiedziałeś/aś się o serwerze?
O serwerze dowiedziałem się od @Deneris

Czy przeczytałeś regulamin serwera Hapel.pl?
Tak, zapoznałem się z nim kilkakrotnie.

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
Mikowskyy
Udzielający się na forum



Donator

Posty: 1,105
Tematy: 60
Gru 2014
172
Ravenclaw
#2
Zaakceptowane!
Trafiasz do...
[Obrazek: 3dqndfR.png]
Na serwerze zgłoś się po rangę, pisząc: /helpop Zaakceptowano moje podanie. [Link do podania].



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.