Witaj!

Zaakceptowane Podanie na Dorosłego
Purne
Azkaban




Posty: 31
Tematy: 9
Lis 2017

#1
Imię i nazwisko: Carrick Procter
Data i miejsce urodzenia: 1 Styczen 2021r. Ashford w Walii
Status krwi: 50%
Historia postaci:1 Styczen 2021 rok, Ashford, Mały brzdąc leżący w objęciach matki tuż nad jej sercem w towarzystwie męża Anny i starszego brata Griffitha który nerwowo ściskał dłoń ojca, który gładził to swojego nowo narodzonego synka to żonę z mieszaniną uśmiechu i żalu malującego się na jego twarzy. Tak wyglądały pierwsze chwile życia Carricka Proctera. 
Carrick był bardzo energicznym dzieckiem, wszędzie go było pełno, starał się być w centrum zainteresowania, przez co pochłaniał sporo uwagi swojej matki, która chyba jako jedyna była zadowolona z jego przyjścia na świat, Carrick nie rozumiał dlaczego jego ojciec tak paskudnie traktuje jego mamę, a jego ukochany brat często go odtrąca, krzywiąc się kiedy tylko mama całowała jego stłuczenia po spektakularnym upadku ze schodów czy innym obiciu. Anna Procter matka Carricka i Griffitha prowadziła cukiernię w której gdy tylko Carrick podrósł przesiadywał większość swojego czasu chłonąc różne łakocie czy też przepisy i wiedzę dzięki której gdy tylko podrósł poszedł w ślady matki i sam zaczął robić własne ciasta. Pewnego wieczoru gdy Carrick powiedział przy stole podczas kolacji "Chcę być jak mamusia" ojciec trzasnął pięścią w stół krzycząc niezrozumiałe dla Carricka kwestie, wygonił synów do pokojów. Tego wieczoru chłopcy nie spali, słuchali ze łzami w oczach, krzyków w salonie. Gęsta atmosfera w domu narastała, z dnia na dzien było coraz trudniej, z miesiąca na miesiąc coraz więcej kłótni rodziców, przez co Carrick strasznie sie obwiniał, bo uważał ze to przez niego rodzice sie kłócą i chcą sie rozwodzić. Kiedy Carrick miał lat dziewięć a sytuacja między nim i bratem naprawiła sie znacznie ponieważ matka zaczeła poswięcać im tyle samo uwagi i zwykle w tym samym czasie zabierając ich do cukiernii czy do parku na plac zabaw stało sie coś dziwnego. Był to niezbyt ciepły letni poranek, Anna i jej dwóch synów wraz z mężem siedzieli na placu zabaw, rodzice uważnie pilnowali by ich synowie bawili sie grzecznie, nawet ojciec był mniej pochmurny niż zwykle i trzymał matkę za rękę. Ale to było chwilowe, w momencie kiedy do rąk Griffitha trafiła ta dziwna koperta przyniesiona przez sowe. Ojciec wpadł w istną furię, wyrwał synowi kopertę z dłoni i uderzył go w twarz, Griffith płakal i wił sie na ziemi, Carrick zaczał krzyczeć na ojca przez łzy ze jest złym człowiekiem i że nie chce takiego taty, wtedy ten zamachnał się również na niego, ale nim doszło do uderzenia ojciec przeleciał przez cały plac rażony swiatłem. Carrick stal jak wryty patrząc w miejce gdzie przed chwilą była ręka ojca, spojrzał na swojego brata ktory lezał na ziemi tak jak upadł i patrzył w dokładnie to samo miejsce gdzie wczesniej stał ojciec ktory teraz wił sie gdzies poza opuszczonym placem zabaw, oboje spojrzeli na mamę ktora stała w miejscu przy ławce z uniesioną ręką w ktorej był.. patyk? Tak mama trzymała patyk wycelowany w miejsce gdzie wczesniej był ojciec, opusciła dłon i podeszła do chłopców, chwyciła ich za rączkę biorąc wczesniej list Griffitha, ostatni raz spojrzala na swojego męża, by następnie obrócić sie z dziećmi i zniknąć w huku i błysku deportacji.
W momencie aportacji chłopcy prawie zemdleli, byli oszołomieni tym co zobaczyli, wręcz przerażeni, no bo kto by nie był? Mama spakowała ich szybko i wtedy po raz ostatni widzieli swoj dom. Carrick mało pamięta z tego dnia, był w szoku, jedyne co utrwaliło mu sie w pamięci to wielki autobus ktory mknie na przestrzał przez miasta, nie bacząc na prędkość, czy ludzi... w srodku było dużo dziwnych ludzi w czarnych pelerynach i szpiczastych czapkach, i kazdy miał patyk taki jak miała mama.
Pamięta również wielki zegar stojący pośrodku miasta w ktorym sie wtedy zatrzymali, mama mówiła ze to Big Ben czy jakoś tak. Od tej pory wszystko sie zmieniło, mama wyjawiła im sekret ze jest czarodziejką a ojciec tego nie tolerował dlatego był dla nich tak oschły bo bał sie że będziemy jak ona, i że Griffith został przyjęty do szkoły magii dlatego ojciec go uderzył. Griffith szybko sie zaaklimatyzował z tą wiedzą, uważał że jest teraz o niebo lepszy od Carricka, chłopak sam też tak myslał bo teraz mama zajmowała sie Griffithem, kupiła mu wiele fajnych rzeczy, ciuchów i ten magiczny patyk. Teraz Carrick wiedzial co czuł Griffith kiedy ten był mały... zazdrość, okropne uczucie godne pożałowania.
Te wakacje były dla chłopaka szare jego brat co chwile wywyższał sie i puszył machając patykiem na prawo i lewo udając wielkiego czarodzieja.
Nadszedł pierwszy września, stali na dziwnym peronie na ktory dostać sie można było przez wejscie w barierkę między dwoma peronami. Ostatnie pożegnania i ponury powrót do domu, przy okazji podczas powrotu zahaczyli z mamą o lodziarnię na tej całej magicznej ulicy za tym obskurnym barem.

I tak mineły następne dwa lata, sami w domu z mamą, a brat wpadał tylko na wakacje. Do czasu.. aż list wpadł również w ręce Carricka, jeszcze nigdy nie widział swojej mamy tak uradowanej, zmarszczki wokół jej oczu i ust nie znikały chyba nigdy, te wakacje.. nie mógł w to uwierzyć, taki usmiech na twarzy miała chyba tylko w momencie jak wysadził kilka tygodni temu kran, do tej pory nie wie jak to zrobil, odkręcił kurek a woda wybuchła na wszystkie strony by po chwili wrócic do kranu. No ale mama sie cieszyła a on nie dostał szlabanu więc było dobrze.

Pierwszy września.
Mama tym razem stała na peronie sama machając i Carrickowi i Griffithowi ktorzy siedzieli razem w przedziale. Machała aż pociąg nie znikł za zakrętem. Griffith przez całą drogę opowiadał Carrickowi jak w szkole jest cudownie jak dużo magii sie tam unosi. Opowiedział mu również o domach jakie mieszczą sie w Hogwarcie, Ravenclaw, Gryffindor, Hufflepuff i Slythe coś tam, ale kazał mu nie myslec o tym ostatnim bo podobno tam są same snoby i nie warto z nimi gadać. Podróż mineła im calkiem przyjemnie.
W koncu nastąpiła wielka chwila dla Carricka. Stał z grupą pierwszorocznych przed tą smieszną gadającą czapką.. oj a kiedy go wywołali, myslał ze sie wywróci z tej całej presji przed tą czapką. A kiedy nałożyli mu ją na głowe?! Co to było za dziwne uczucie, i ten głosik w głowie. I ten krzyk... Ravenclaw. Widzial swojego brata ktory zaczał krzyczeć stojąc na stole i pokazując Carricka palcem "Mój brat! Mój brat!" Ku uciesze Carricka ludzie kazali usiąsć mu wlasnie przy stole wraz z bratem. Uff przynajmniej trafił do domu gdzie jest jego brat.


Nauka. To było trudne uczyć sie tego wszystkiego, cała ta wiedza, po co to komu? Carrick strasznie opornie podchodził to tego wszystkiego, było to dla niego nieznane, gdzie matematyka? Gdzie język Angielski? Przecież w normalnych szkołach tak to własnie wygląda, i co to są eliksiry czy transmutacja? O boże co on tu w ogole robi czy sie nadaje?
Takie mysli towarzyszyły mu aż do połowy semestru. Oceny nie prezentowały sie najlepiej co zauważyła mama Carricka podczas wigilijnej kolacji w przerwie swiątecznej. Carrick pierwszy raz od dwóch lat widział żal w oczach matki.. nie to nie może tak być, mama musi być dumna, i była kiedy wrócił pod koniec pierwszego roku z nagrodą za wysokie osiągnięcia z transmutacji, i znacznie poprawionym ocenom z obrony czy zaklęć. Nie pozwoli by jego mama kiedykolwiek była smutna z jego powodu, nigdy!

Szkoła własnie tak mu mijała, bardziej niż przyjaciół potrzebował wiedzy, nauki i jeszcze więcej wiedzy, ludzie zaczeli nawet wołać na niego bibliotekowy freak, nawet posiłki spędzał otoczony książkami czy też pergaminami i pracami, nigdy nie kręcił się przy żadnej dziewczynie mimo że niektore zaczeły nawet zwracać na niego uwagę, ale to nauka była jego miłością. W każde wakacje wracał z nowymi nagrodami związanymi z osiągnięciami z transmutacji. To był jego konik, okazuje sie że jego mama jest mistrzynią w tej dziedzinie i wiele razy dzielia sie z nim swoimi doświadczeniami i poradami, a to w chwycie a to w formułce. Griffith oczywiście nie odstawał od niego widocznie to rodzinne, oboje wracali ze szkoły z naręczem medali czy pucharów, ale to Griffith zdecydowanie był duszą towarzystwa, Carrickowi do szczęscia była potrzebna jedynie książka. Kiedy cała edukacja nieuchronnie zbliżała sie ku koncowi coś pękło w chłopaku, teraz postawnym, krępym ani brzydkim ani szczególnie przystojnym. Stał w dormitorium Ravenclaw przy oknie obserwując ludzi cieszących sie z konca egzaminów, przytuleni w gromadkach, a on? Sam, jak palec. Przez te wszystkie lata nawet nie zainteresował sie samym zamkiem, owszem znał jego historię, moze i nie przykładał sie do tej dziedziny nauki jaką jest Historia Magii ale conieco o niej wiedział, ale.. nie osiągnał nic poza poszczególnymi wybitnymi umiejętnosciami z tych kilku dziedzin.. a jego brat? Wianuszek adoratorek.

Dzien wyjazdu, ostatni dzien w szkole, ciągnąc swoj kufer przez korytarze Carrick przyglądał sie żegnającym sie nauczycielom i uczniom. Dotarł do pociągu również sam. I również sam z niego wysiadł prosto w objęcia brata i matki, gorzki usmiech nie schodził z twarzy Carricka aż do dotarcia do ich mieszkania na przedmieściach. Nawet sie nie rozpakował, tylko pod osłoną nocy wyjechał zostawiając jedynie liścik informujący o tym że jedzie w świat osiągnąc coś wiecej niż "osiągnięcia naukowe"

I tak w samotności zaczał przemierzać świat, jego pierwotny plan nie został dokonany. Uczył sie, wyjechał studiować smoki w Rumunii, później wampiry i wilkołaki również w Rumunii, spędził nawet pare lat w Transylwanii, przez kilka lat pracował jako łamacz uroków w Gringocie, spędził wtedy sporo czasu badając stare cywilizacje magiczne, między innymi Egipcjanie czy Aztekowie, ci ostatni bardzo go zainteresowali, magii stosowali niewiele, ale te starożytne turcizny czy alchemie. Mało obchodziło go bogactwo ktore zdobywał dla chciwych goblinów. Bardziej obchodziło go to ile wiedzy wyciągnie ze skarbca, zachował dla siebie sporo zwojów, i map, nauczył sie czytac pisma egipskie, czy też rozwiązywać tablice Azteków, co było dla niego trudne ze względu na fakt ze nie szczególnie przykładał sie do astronomii a jak sie później okazało pluł sobie z tego powodu w brodę.

Kiedy uznał że jego pomysł na ucieczkę od własnego nudnego życia było ucieczką w nieco ciekawsze ale równie nudne życie postanowił wrócić do kraju, do rodziny. Oczywiste bardzo sie zdziwił kiedy pukając do swojego starego mieszkania nie napotkał w nim nikogo ze swojej rodziny a jakiegoś mugolskiego starca. Carrick poddał się wtedy i ruszył za poszukiwaniem jakiejkolwiek pracy, najał się w księgarni Esy i floresy gdzie przepracował kilka miesięcy aż uznal że to marnowanie swojego czasu i potencjału. Odszedł z pracy szukając kolejnych wyzwań.

Wygląd postaci: Carrick jest wysokim na metr dziewięćdziesiąt o krępej budowie ciała mężczyzną, mimo swojego wieku wygląda na znacznie młodszego niż jest. Ufryzowanie ma na tak zwanego samuraja, boki wygolone a długi pas ciemno brązowych włosów przechodzący przez srodek jego głowy jest związany w koczek z tyłu głowy. Czoło wiecznie zmarszczone w grymasie skupienia, szare bystre spojrzenie prosty spiczasto zakonczony nos, wąskie usta ktore są przypruszone bladymi piegami, tak samo jak jego policzki, kości policzkowe ledwie zarysowane, i spiczasy podbródek. Zwykle ubrany w jeansy, czarny sweter, konkretne buty zasłaniające kostkę, oraz jego brązowy płaszcz podróżny naszpikowany kieszeniami i różnymi ustrojstwami w nich ukrytymi.

Cechy charakteru: Carrick jest z natury bardzo nieufnym człowiekiem i do wszystkich podchodzi z dystansem, stopniowo wyrabiając sobie opinie o danej osobie, jednak kiedy wyrobi sobie już opinie o osobie a ów persona jest godna jego zaufania i przyjaźni będzie w stanie zrobić dla niej naprawdę wiele. Jest człowiekiem niezwykle ambitnym zawsze stawia sobie poprzeczkę bardzo wysoko by sprawdzić samego siebie, zawsze dąży do celu i nie potrafi odpuścić nawet kiedy jego obiekt jest trudny do zrealizowania. Carrick ponad wszystko stawia jednak swoją rodzinę i przyjaciół, co czasami prowadzi do zawieszenia swoich idei na wieszaku by pomóc najbliższym a następnie wrócić do swoich zajęć.

Wyniki z OWuTeM-ów:
(Dysponujesz trzydziestoma punktami. W - 6, PO – 5, Z – 4, N – 3, O – 2, T – 1; nie istnieje możliwość niepodchodzenia do egzaminu.)

Astronomia – T
Eliksiry – Z
Historia Magii – T
Mugoloznawstwo – T
Latanie –Zaliczone 
Numerologia – T
Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami – Z
Obrona Przed Czarną Magią – Z
Starożytne Runy – T
Transmutacja – W
Wróżbiastwo – T
Zaklęcia i Uroki – Z
Zielarstwo – O 


Skąd dowiedziałeś się o serwerze? Gram tu od prawie 6-7 lat xD

Co to jest IC i jak je zapisujemy? In character i zapisujemy to jako czynnosci i wypowiadane przez naszą postać kwestie. Akcje zapisujemy w ** a reakcje otoczenia bądź zmiany w nim zachodzące zapisujemy w ** **

Co to jest OOC i jak je zapisujemy? Out of character zapisujemy w nawiasach i jest to kwestia wypowiadana przez nas samych

Napisz akcję, w której twoja postać porządkuje strych w swoim domu i napotyka się na pamiątkę z czasów szkolnych.

**Siedząc w wynajętym pokoju "Pod świnskim łbem" przegląda swoje torby i bagarze ktore ukrył w magicznym kufrze**
Carrick- Hmm a to co? *Wyjał szkatułkę z torby, dokładnie obejrzał szkatułkę lecz nie dało sie jej otworzyć bez klucza * No gdzie on może byc... *Wyjał rozdzkę ze swojej kieszeni i machnał nią wzywając klucz*
**Klucz przywędrował do niego z jednej z toreb, ktore walały sie po pokoju**
Carrick- Tu cie mam bestio jedna! *Chwycil go i od razu przekluczył kluczyk w szkatułce*
**Po otwarciu szkatułka ukazała korespondencje jaką prowadził z matką podczas edukacji szkolnej, rolkę pergaminu na ktorej Carrick pisał wypracowanie ktore uznał za niegodne oddania bo nie było wymaganej ilosci słów, na 500 słów na pisał 499, więc oczywistym był fakt ze musi napisać je znowu, tak więc te zachował na pamiatkę swojej nieudolnośći, oraz kilka złamanych piór i pare knutów**
Carrick- *Westchnał by następnie przejrzeć listy ktore pisał z matką rozklejając sie przy tym, przy okazji wyjmując z jednej z kopert zdjęcie jego matki ktora usmiecha sie i robi serduszko z rąk celując nimi w obiektyw aparatu*
Carrick- I co to sie podziało? gdzie ty sie podziewasz? *Kolejne westchnięcie, by następnie wrzucić wszystko do szkatułki i ją zamknąc*
*Ruchem różdzki odesłał szkatulkę na półkę a sam wyjał z kieszeni piersiówke z jego ulubioną nalewką i pociągnał z niej zdrowo by następnie paść na łóżko łącząc dłonie na klatce piersiowej i zasypiając*


Czy przeczytałeś regulamin? Tak

Składając podanie, akceptuję regulaminy serwera Hapel.pl i zobowiązuje się do ich przestrzegania.
AlexiTheWolfie
Udzielający się na forum



Weryfikator

Posty: 1,403
Tematy: 3
Sie 2015
53
Slytherin
#2
Akcept.



Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten temat 1 gości



Polskie tłumaczenie © 2007-2024 Polski Support MyBB MyBB, © 2002-2024 MyBB Group.
Theme by XSTYLED modified by Hapel Dev Team © 2015-2024.