[HD97PL]

*Bevan wraz ze swoim oddziałem ruszył w stronę portu i zaczął szukać pokładów Blackfyre'a, aby popłynąć z nim w stronę Muru. Znalazł je, po czym zaczął czekać na wezwanie Blackfyre'a.*

[Tiara2004]

*Po dotarciu do Orlego Gniazda, Terisa bez namysłu skierowała się w stronę komnaty Keloena.Wpadła do niej jak burza i klękła przy jego łóżku.*

-Zdążyłam Keloenie, zdążyłam....

*Starzec otworzył oczy i spojrzał na Terise*
-Punktualność nigdy nie była twoją mocną stroną....
-Stary dobry Keloen, nie traci ducha nawet w takiej sytuacji.Jak się czujesz?
-A jak mam się czuć,dziecko..okropnie.
-Miałeś dla mnie jakieś informacje....co to było
-Masz idź za tym...jesteś bystra na pewno ci się uda.....*podaje jej zwitek pergaminu*Ja już nie mogę d-dłu-dłużej*zaczyna się krztusić*
-Keloen!Pomocy, pomóżcie mu!*Do sali wbiegają, lekarze, a Terisa jest wyproszona za drzwi*
**Po kilku minutach, lekarze wychodzą z sali**
-Co z nim?!*uzdrowiciel, tylko kręci głową*
-Przykro mi...
-Co?!....nie, nie*wchodzi do sali, a ciało, Keloena jest przykryte białą płachtą.Terisa klęka przy jego ciele*Tak wiele mnie nauczyłeś....żegnaj, stary przyjacielu....*Ze łzami w oczach wychodzi z sali i zmierza do swojej komnaty*

---

*Po dojściu do swojej komnaty, Łowczyni, założyła czarny płaszcz z kapturem i wyszła na mury wyglądać, czy ktoś nie zmierza do Orlego Gniazda*

[Pingo]

*Przybył do miejsca w którym przebywa król zajmujący się ustalaniem porządków i priorytetów. O ile został wpuszczony podszedł do niego, ukłonił się i z poważną miną rzekł.*

-Królu Garroshu Baratheonie, zanim zajmiemy się planowaniem wojny, pora wywiązać się z obietnicy.

[Schrodinger]

*Podniósł się z krzesła i podszedł do Lannistera wręczając mu tą odznakę namiestnika*
-Od dzisiaj jesteś moim namiestnikiem, dobrze wiesz co masz robić, więc wywiązuj się z tych obowiązków. Trzeba też podjąć jakieś kierunki w celu przywrócenia małej rady. Co do odbudowania twierdzy, zajmują się już tym odpowiednie osoby.

[Pingo]

*Przyczepił odznakę Królewskiego Namiestnika do karmazynowej koszuli i ponownie ukłonił się.*

-W sprawie małżeństwa z moją siostrą proponuje zająć się tym po zażegnaniu zagrożenia. A co do samej wojny, powinniśmy jak najszybsze ruszenie na Martellów, skoro szykują się do inwazji nie będą przygotowani na obronę. Gorzej wygląda sprawa z "Innymi",trzeba porozmawiać z maestrem aby znalazł w księgach wszystko co się da o tych stworzeniach oraz jak z nimi walczyć. Co do zagrożenia z południa należałoby aby atak uprzedzający wyprowadzili ludzie z domeny Królestwa, Baratheonów i Tyrellów, jako graniczących z Martellami. Reszta na Północ od Przystani wyśle swoje wojska na mur to jest Lannisterowie, Arrynowie, Starkowie oraz Tullowie. W między czasie przed rozpoczęciem marszu, wspólnie musimy umocnić mur. Trzeba będzie jeszcze zająć się wyżywieniem i zebraniem zapasów na zimę.

*Zaczął przechadzać sie po pomieszczeniu i drapać się po głowie.*

-Co do małej rady, dobrym pomysłem jest obsadzenie po jednym miejscu dla każdego przedstawiciela rodu dla zwiększenia twojego poparcia przez wasali.

[Schrodinger]

-Co do obstawienia granic z Martellami przez Baratheonów, o to martwić się nie musisz. Przydałoby się tylko porozmawiać z Tyrellami.

[Pingo]

-Królu, nie obstawienie ale ataku wyprzedzający. Wojna odwlekana działa na naszą niekorzyść, musimy podbić Dorn jak najszybciej się da, póki jeszcze gotują się na inwazje i nie wiedzą o naszych planach. Za chwile zajmę się także wytypowaniem Małej Rady i zbiorem zapasów. Więc, rozesłać listy z rozkazami do lordów?

[Schrodinger]

*Machnał ręką*
-Tak zrób to, i idź już jeśli to wszystko.

[Pingo]

-A więc najpierw zwołam Małą Rade a potem wspólnie opracujemy strategie.

*Nie co poirytowany ukłonił się i odszedł nakazać maestrowi pisać wezwania do Małej Rady*

[VadlordS]

*Gdy wraz ze swoimi żołnierzowi Vader pakował się na jeden ze statków przybiegł do niego posłaniec z listem, ten szybko go przeczytał i nakazał wstrzymać ładowanie i wskoczył na konia, wziął tylko kilku najlepszych ludzi i ruszył w stronę kwatery Lannisterów, gdy dotarł zapukał do drzwi, w drugiej ręce trzymając list*